ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morsztyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twój pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panów zajuszona I co wypali, to znowu nabija, Jak rajtaria.
W tych tam największa uczyniona dziura, Kiedy wojsk całych nieprzejrzana chmura, Nas ogarnąwszy cały ich zajęła Szereg wycięła.
Sto i pięćdziesiąt nas się popisało,
ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morstyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twoj pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panow zajuszona I co wypali, to znowu nabija, Jak rajtaria.
W tych tam największa uczyniona dziura, Kiedy wojsk całych nieprzejrzana chmura, Nas ogarnąwszy cały ich zajęła Szereg wycięła.
Sto i pięćdziesiąt nas się popisało,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 361
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
łuk niezaderewisty, I bożek nazbyt łaskawy. Jednak jeśli do tej sprawy I ja się pilnie przyłożę, Na zakład i gardło łożę. LAMENT PASTERSKI
Dafnis, będąc od swej opuszczony Dorynty, tak żal nieutulony Swój wyrażał, a góry słuchały I zwierzęta, i lasy, i skały:
— Wysokie góry, rosłe Apeniny, Pleśniwe skały, zapadłe doliny, Wierzchołki dżdżystym dymem się kurzące, Rzeczki wesołym padołem płynące, Skały, opoki, karcze i zielone Chruściny drobnym ptastwem osadzone, Potoki srebrną pianą się bielące, Stoki z wysokich gór szyje łamiące, Śniegi od mrozu w wieczność zatwardniałe, Lody w Krzysztalną postać skamieniałe, I wy, mieszkańcy lasów,
łuk niezaderewisty, I bożek nazbyt łaskawy. Jednak jeśli do tej sprawy I ja się pilnie przyłożę, Na zakład i gardło łożę. LAMENT PASTERSKI
Dafnis, będąc od swej opuszczony Dorynty, tak żal nieutulony Swój wyrażał, a góry słuchały I zwierzęta, i lasy, i skały:
— Wysokie góry, rosłe Apeniny, Pleśniwe skały, zapadłe doliny, Wierzchołki dżdżystym dymem się kurzące, Rzeczki wesołym padołem płynące, Skały, opoki, karcze i zielone Chruściny drobnym ptastwem osadzone, Potoki srebrną pianą się bielące, Stoki z wysokich gór szyje łamiące, Śniegi od mrozu w wieczność zatwardniałe, Lody w krysztalną postać skamieniałe, I wy, mieszkańcy lasów,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 19
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ niepotrzebnie ciśnie. Wbrody twojej Dziedzinieć. Aleś sobie krzywy/ Iześ Praeserwatywie/ wierzył na włos siwy. Ale to żart/ i tobie samemu doznany/ Siwizny nieuczerni/ grzebień Ołowiany. Księgi Pierwsze. Do Niegosz.
GNiewnoć na brodę twoję/ Olku mój Cnotliwy/ Zęć między czarne włosy/ miesza i pleśniwy. Prawdać iże masz o co/ bo więc Panny szydzą/ Kiedy siwe Regestra/ lat młodzieńskich widzą. Leć przecię siwa broda ma swe przywileje/ Bo ją wyzy posadzą kiedy osiwieje. Do Wielkobrzuskiego.
NIe jesteś ty sam jeden/ choć chodzisz bez sługi/ Kto będzie dobrze liczył/ tyś jęden/ brzuch drugi
/ niepotrzebnie ćiśnie. Wbrody twoiey Dźiedźinieć. Aleś sobie krzywy/ Iześ Praeserwátywie/ wierzył ná włos śiwy. Ale to żart/ y tobie sámemu doznány/ Siwizny nieuczerni/ grzebień Ołowiány. Kśięgi Pierwsze. Do Niegosz.
GNiewnoć ná brodę twoię/ Olku moy Cnotliwy/ Zęć między czarne włosy/ miesza y pleśniwy. Prawdáć iże masz o co/ bo więć Pánny szydzą/ Kiedy śiwe Regestrá/ lat młodźieńskich widzą. Leć przećię śiwa brodá ma swe przywileie/ Bo ią wyzy posádzą kiedy ośiwieie. Do Wielkobrzuskiego.
NIe iesteś ty sąm ieden/ choć chodźisz bez sługi/ Kto będźie dobrze liczył/ tyś ięden/ brzuch drugi
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 19
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
żywo też w tym ogniu skrzydełka zażega: Którymi w niebo mieli z anielskimi duchy, Lecą w grób, z grobu w piekło, gorzej niźli muchy. Muchać przed śmiercią w lada skryje się skałubie; Jako padł, tak jej czeka człek w grobowej grubie. 25 (P). ŻMUDY
Malowana kolaska, koń jeden pleśniwy, Drugi czarny, obiema postrzyżono grzywy, Oba z nieszczęścia małe, i ten, ów chudy, Bardziej poszły na świnie niż litewskie żmudy, Obudwu by woźnica w guńce wziął po pachy: A szor suto w mosiężne okowany blachy, Choć i sierci mało znać, bo się tak umażą, Że pod błotem i szorem
żywo też w tym ogniu skrzydełka zażega: Którymi w niebo mieli z anielskimi duchy, Lecą w grób, z grobu w piekło, gorzej niźli muchy. Muchać przed śmiercią w leda skryje się skałubie; Jako padł, tak jej czeka człek w grobowej grubie. 25 (P). ŻMUDY
Malowana kolaska, koń jeden pleśniwy, Drugi czarny, obiema postrzyżono grzywy, Oba z nieszczęścia małe, i ten, ów chudy, Bardziej poszły na świnie niż litewskie żmudy, Obudwu by woźnica w guńce wziął po pachy: A szor suto w mosiężne okowany blachy, Choć i sierci mało znać, bo się tak umażą, Że pod błotem i szorem
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 369
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i sama sierść wesołość i cnotę pokazuje/ zwłaszcza gdy grzywa/ ogon/ nogi/ i uszy przyczarnawe. kasztanowate także i jabłkowite/ i piękne i dobre/ mocyć i uporu pełne/ ale miedzy inszemi naśmielsze. Gniady każdy z natury podobny do biegu długo trwającego/ do skoków i do wielkich prac przychylny. Z gniada pleśniwy (Włoszy Rabicano zową) koń do wszytkiego sposobny/ a żołnierzowi barzo potrzebny: wszakoż im ciemniejszy tym lepszy. Pierwsze O cisawej, a jej różnościach. Rozdział 6.
SIerść cisawa samą maścią podobna ogniowemu elementowi/ to jest żywiołowi któremu zaś żółć podległa/ skąd każdy cisawy a im czerwieńszy tym gniewliwszy i jadowitszy bywa
y sámá śierść wesołość y cnotę pokázuie/ zwłaszczá gdy grzywá/ ogon/ nogi/ y vszy przyczárnáwe. kásztánowáte tákże y iábłkowite/ y piękne y dobre/ mocyć y vporu pełne/ ále miedzy inszemi naśmielsze. Gniády káżdy z nátury podobny do biegu długo trwáiącego/ do skokow y do wielkich prac przychylny. Z gniádá pleśniwy (Włoszy Rabicano zową) koń do wszytkiego sposobny/ á żołnierzowi bárzo potrzebny: wszákoż im ćięmnieyszy tym lepszy. Pierwsze O ćisáwey, á iey rożnośćiách. Rozdział 6.
SIerść ćisáwa sámą máśćią podobna ogniowemu elementowi/ to iest żywiołowi ktoremu záś żołć podległá/ skąd káżdy ćisáwy á im czerwieńszy tym gniewliwszy y iádowitszy bywa
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: B
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
/ mało nie czerwony/ ten wszytek żółci pełen/ rzadko przednie dobrym się obiera. Jest zasię ciemniejszy z ogonem i grzywą śmiadą/ natury już lepszej/ dłuższej i pracowitszej. Trzeci bywa barzo ciemny a ktemu jabłkowity/ która jako rzadka sierść/ tak też i barzo piękna/ i miedzy inemi nalepsza. Czwarty z cisawa pleśniwy/ koń dobry i trwały/ i do nauki sposobny/ a im więcej się przezeń włosu białego miece/ tym rozumian ma być za lepszego/ podobien cnotą z gniada pleśniwemu/ na pojźrzeniu piękniejszy i żartszy bywa/ lecz trwałością z nim porównać nie może. O siwych. Rozd: 7. Księgi
SIerść siwa jako
/ máło nie czerwony/ ten wszytek żołći pełen/ rzadko przednie dobrym się obiera. Iest záśię ćiemnieyszy z ogonem y grzywą śmiádą/ nátury iuż lepszey/ duższey y prácowitszey. Trzeći bywa bárzo ćięmny á ktemu iábłkowity/ ktora iáko rzadka śierść/ ták też y bárzo piękna/ y miedzy inemi nalepsza. Czwarty z ćisáwá pleśniwy/ koń dobry y trwáły/ y do náuki sposobny/ á im więcey się przezeń włosu białego miece/ tym rozumian ma być zá lepszego/ podobien cnotą z gniádá pleśniwemu/ ná poyźrzeniu pięknieyszy y żártszy bywa/ lecz trwáłośćią z nim porownáć nie może. O śiwych. Rozd: 7. Kśięgi
SIerść śiwa iáko
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: B
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
Trzeci bywa barzo ciemny a ktemu jabłkowity/ która jako rzadka sierść/ tak też i barzo piękna/ i miedzy inemi nalepsza. Czwarty z cisawa pleśniwy/ koń dobry i trwały/ i do nauki sposobny/ a im więcej się przezeń włosu białego miece/ tym rozumian ma być za lepszego/ podobien cnotą z gniada pleśniwemu/ na pojźrzeniu piękniejszy i żartszy bywa/ lecz trwałością z nim porównać nie może. O siwych. Rozd: 7. Księgi
SIerść siwa jako się pierwej mianowało/ wilgości flegmistej podlega. lecz im ciemniejsza/ tym więcej krwie przymieszanej miewa/ a przez to doskonalszą dobroć. Tej tedy sześciorakie się konie najdują. Jedne bywają
Trzeći bywa bárzo ćięmny á ktemu iábłkowity/ ktora iáko rzadka śierść/ ták też y bárzo piękna/ y miedzy inemi nalepsza. Czwarty z ćisáwá pleśniwy/ koń dobry y trwáły/ y do náuki sposobny/ á im więcey się przezeń włosu białego miece/ tym rozumian ma być zá lepszego/ podobien cnotą z gniádá pleśniwemu/ ná poyźrzeniu pięknieyszy y żártszy bywa/ lecz trwáłośćią z nim porownáć nie może. O śiwych. Rozd: 7. Kśięgi
SIerść śiwa iáko się pierwey miánowáło/ wilgośći flegmistey podlega. lecz im ćięmnieysza/ tym więcey krwie przymieszáney miewa/ á przez to doskonálszą dobroć. Tey tedy sześćiorákie się konie náyduią. Iedne bywáią
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: B
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
/ niech część opisanym obyczajem/ część po swojemu odchowywa/ a potym z owoców rozsądek czyni. Iżem też obiecał pokazać jakiego konia z jaką świerzopą złączać/ to tedy za tajemnicę u siebie miej. Do siwej klacze przypuszczaj konia wronego abo karego/ także do myszatej/ do płowej. Do gniadej cisawego . Do cisawej pleśniwego abo gniadego. Do wronej abo karej siwego abo białego. Uznasz stąd sierści piękne/ bo w pomieszaniu wilgości gdzie jednemu nie dostawa/ drugie podeprze. O tym wszytkim iż się niemal nazbyt szeroce rozbierało/ tak rzecz sama ponosiła. Abowiem takowego chowania mało tu u nas używają/ abo sąli niektórzy w tym wiadomi i
/ niech część opisánym obyczáiem/ część po swoiemu odchowywa/ á potym z owocow rozsądek czyni. Iżem też obiecał pokázáć iákiego koniá z iáką świerzopą złączáć/ to tedy zá táiemnicę v śiebie miey. Do śiwey klácze przypuszczay koniá wronego ábo kárego/ tákże do myszátey/ do płowey. Do gniádey ćisáwego . Do ćisáwey pleśniwego ábo gniádego. Do wroney ábo kárey śiwego ábo białego. Vznasz ztąd śierśći piękne/ bo w pomieszániu wilgośći gdźie iednemu nie dostawa/ drugie podeprze. O tym wszytkim iż się niemal názbyt szeroce rozbieráło/ ták rzecz sámá ponośiła. Abowiem tákowego chowánia máło tu v nas vżywáią/ ábo sąli niektorzy w tym wiádomi y
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Dv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
jego wylana: W jednej zacięty, w drugiej położony W pół postrzelony.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim, już pieszym, pogonią, Rwie k nam nieborak, za nim tysiąc goni Moskiewskich broni.
Szczawny cnotliwy, ranny bachmat, a ty Uchodź, Szlichtynku, postrzelon Wilczaty I twój Pleśniwy wnetże w bok dostanie, Zacny Hermanie.
Mężny Przypkowski już ginął, już „rata!” Wołał, a przecie nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morsztyna.
Lecz nie tylko my — i czeladź ćwiczona Rwie się, przykładem panów zajuszona, A co wypali, to znowu nabija Jak rajtaria.
jego wylana: W jednej zacięty, w drugiej położony W pół postrzelony.
Tu Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim, już pieszym, pogonią, Rwie k nam nieboras, za nim tysiąc goni Moskiewskich broni.
Szczawny cnotliwy, ranny bachmat, a ty Uchodź, Szlichtynku, postrzelon Wilczaty I twój Pleśniwy wnetże w bok dostanie, Zacny Hermanie.
Mężny Przypkowski już ginął, już „rata!” Wołał, a przecie nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morstyna.
Lecz nie tylko my — i czeladź ćwiczona Rwie się, przykładem panów zajuszona, A co wypali, to znowu nabija Jak rajtaryja.
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 46
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975