są Koralowe drzewka czerwone i białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie mają wiele. Czerwonego jest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić i burze, żołądka leczyć afekcje i boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzajne drzewa, i starłszy, między zboże wmieszawszy podczas siejby, plenność prżynosi, a burze i grady oddala. Dziecięciu jeno się uródży, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bólu głowy prezerwuje. U Majolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Tojest: że czartów i czary czarnoksięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego koloru świtnego i płomienistego
są Koralowe drzewka czerwone y białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie maią wiele. Czerwonego iest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić y burze, żołądka leczyć affekcye y boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzayne drzewa, y starłszy, między zboże wmieszawszy podczas sieyby, plenność prżynosi, a burze y grady oddála. Dziecięciu ieno się urodżi, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bolu głowy prezerwuie. U Maiolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Toiest: że czartow y czary czarnoxięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego koloru switnego y płomienistego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 654
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wychędożyć wszytek.
Jest jeszcze druga ruda inakszej własności Niż ta pierwsza/ nabłociech najdią jej dości/ Leży w wodzie pod razem zową ją błotnicą/ A mogliby ją (prze cnotę jej) nazwać złotnicą.
Barzo spieszna na dęcie nie trzeba jej palić/ Tylko wypłokawszy jąz piasku na piec walić. Przechodzi w swej plenności rud wszytkich rodzaje/ Jeno iżę żelazo barzo krewkie daje. A jest durga tak bystra że się też nie zgodzi I z żadną inszą rudą: ale każdej szkodzi/ Z tej przyczyny Opockiej do niej przymieszują/ A tym bystrość jej zbytniąód niej odejmują. Trzecia z tejżę/ rodzaju jest też żółta dorbna Taka i tego kształtu
wychędożyć wszytek.
Iest iescze druga rudá inákszey własnośći Niż tá pierwsza/ nábłoćiech náydią iey dośći/ Leży w wodźie pod razem zową ią błotnicą/ A mogliby ią (prze cnotę iey) názwáć złotnicą.
Bárzo spieszna ná dęćie nie trzebá iey palić/ Tylko wypłokawszy iąz piasku ná piec wálić. Przechodźi w swey plennośći rud wszytkich rodzáie/ Ieno iżę żelázo bárzo krewkie dáie. A iest durga ták bystra że się też nie zgodźi Y z żadną inszą rudą: ále káżdey szkodźi/ Z tey przyczyny Opockiey do niey przymieszuią/ A tym bystrość iey zbytniąod niey odeymuią. Trzećia z teyżę/ rodzáiu iest też żołta dorbna Táka y tego kształtu
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
I. K. M. GOściu/ Obraz ten który widzisz malowany/ Oćec to/ JAN SKOCHOWA, jest moi ukochany. Podsędek Sandomierski/ gdy jako człek skazie Śmierci podległ/ pamięć swą zostawił w Obrazie. Powierzchowny postaci: Leć Cnoty i myśli Poćciwy/ żaden godnie pędżel nieokryśli. Na Herb Sreniawę.
NIl zbozom plenność daje/ Paktol ma Nurt złoty/ Przechodzi je Sreniawa/ zamożysta w Cnoty. W Nilu wody/ w Paktolu złota się przebierze/ Sreniawa złotą Cnotą/ zawsze stoi w mierze. Fraszek Do Dziewki.
PIrzchliwa Dziewko/ kto cię chce sprawować/ Wolno po izbie z tobą potańcować. Leć nie to sztuka/ wyprawiać Gallardy
I. K. M. GOśćiu/ Obraz ten ktory widźisz málowány/ Oćec to/ IAN ZKOCHOWA, iest moi vkochány. Podsędek Sendomirski/ gdy iáko człek skáźie Smierći podległ/ pámięć swą zostáwił w Obráźie. Powierzchowny postáći: Leć Cnoty y myśli Poććiwy/ żaden godnie pędźel nieokryśli. Ná Herb Sreniáwę.
NIl zbozom plenność dáie/ Páktol ma Nurt złoty/ Przechodźi ie Sreniáwá/ zámożysta w Cnoty. W Nilu wody/ w Páktolu złotá sie przebierze/ Sreniáwá złotą Cnotą/ záwsze stoi w mierze. Frászek Do Dźiewki.
PIrzchliwa Dźiewko/ kto ćie chce spráwowáć/ Wolno po izbie z tobą potáńcowáć. Leć nie to sztuká/ wypráwiáć Gállárdy
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 47
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
za twoją przyczyną, Pokoj stateczny dał BÓG dobrotliwy; Pogaństwa z swemi bałwanami giną, Dla Chrześcijanów, czas rośnie szczęśliwy. Gdyby świat cały, twej żądał modlitwy, Nie znałby moru, głodu, ani bitwy.
Nie dziwuj że się memu grubiaństwu, Zem tak bezpieczny w prośbie sam za sobą; Gdy plenność Wierze, cichy pokoj Państwu Wyjednać możesz, Świętą swą Osobą, Nie żałuj pracy w zbawienia potrzebie, Żebym się wiecznie z tobą cieszył w Niebie. Rzecze Niewiasta: nie rozumiej o mnie, A żebym godną przed BOGIEM być miała, Raczej na piekło, kiedy sobie wspomnie, Dawno mię moja rozpusta skazała
za twoią przyczyną, Pokoy stateczny dał BOG dobrotliwy; Pogaństwa z swemi bałwanami giną, Dla Chrześcianow, czas rośnie szczęśliwy. Gdyby świat cały, twey żądał modlitwy, Nie znałby moru, głodu, ani bitwy.
Nie dziwuy że się memu grubiaństwu, Zem tak bespieczny w proźbie sam za sobą; Gdy plenność Wierze, cichy pokoy Państwu Wyiednać możesz, Swiętą swą Osobą, Nie żałuy pracy w zbawienia potrzebie, Zebym się wiecznie z tobą cieszył w Niebie. Rzecze Niewiasta: nie rozumiey o mnie, A żebym godną przed BOGIEM bydź miała, Raczey na piekło, kiedy sobie wspomnie, Dawno mię moia rospusta skazała
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 165
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Pogłaszczą za to gwoździstym grzebieniem, Jakże nie wydasz, tyle co chcą zboża, Płytszego na cię poszukają noża. Zrodziszli żyto, pszenicę jak trzcinę, W gęstość, w wysokość, w kłos doródny, długi, Przecię na ciebie kmieć założy winę, Ze nie głęboko dojęły jej pługi, Dzierżawca rzecze, na plenność łakomy, Ziarna o male, a zaś nad to słomy. Jeżeli niskie, rzadkie, kłoski drobne, Znowu i to źle, że nie będzie paszy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, a tu zima straszy, Zniwiarz się tylko łapaniną bawi, Z kilka zagonów pułkopek postawi. Dziwne do ziemi
, Pogłaszczą zá to gwoździstym grzebieniem, Jákże nie wydasz, tyle co chcą zboża, Płytszego ná cię poszukaią noża. Zrodziszli żyto, pszenicę iák trzćinę, W gęstość, w wysokość, w kłos dorodny, długi, Przecię ná ciebie kmieć założy winę, Ze nie głęboko doięły iey pługi, Dzierzáwca rzecze, ná plenność łákomy, Ziarna o male, á zaś nád to słomy. Jeżeli niskie, rzádkie, kłoski drobne, Znowu y to źle, że nie będzie pászy, Dla bydląt, snopki nie będą sposobne Poszyć stodołę, á tu zima strászy, Zniwiarz się tylko łápaniną báwi, Z kilka zágonow pułkopek postáwi. Dziwne do ziemi
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 152
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Prosty gościniec utorował wprzody, Nim gościa wezwał Gospodarz na gody. Na reszcie KsIĘŻNO, pozwól nam za sobą Swym sługom prosić o dalszą opiekę, Zwłaszcza za tymi, coś ich jawną probą Serca doznała, ja za nie przyrzekę, Ze utraciwszy Pana, Ciebie Panią Znać będą, czego wieki im nie zganią, Na plenność krescencyj Wołhyńskiej, w dwojgu JAŚNIE OŚWIECONYCH KsIĄŻĘTACH SANGUSZKACH razem narodzonych przed żniwami.
ZNak to plenności, kiedy przede żniwy Dwoiste kłosy pokazują niwy, KsIĄŻĘCĄ niwę Ceres zasiewała, W trzydziestu funtach dwa kłoski wydała. Cud ci to istny, i rzecz niesłychana, Wszakże podobno ziemia obiecana Nie była nigdy w takie zboża płodna Większej Wołhyńska
Prosty gościniec utorował wprzody, Nim gościa wezwał Gospodarz ná gody. Ná reszcie XIĘŻNO, pozwol nam zá sobą Swym sługom prosić o dálszą opiekę, Zwłaszcza zá tymi, coś ich jawną probą Serca doznáła, ja zá nie przyrzekę, Ze utraćiwszy Pána, Ciebie Pánią Znać będą, czego wieki im nie zgánią, Ná plenność krescencyi Wołhyńskiey, w dwoygu JAŚNIE OŚWIECONYCH XIĄŻĘTACH SANGUSZKACH razem národzonych przed żniwami.
ZNák to plenności, kiedy przede żniwy Dwoiste kłosy pokázuią niwy, XIĄŻĘCĄ niwę Ceres zasiewáła, W trzydziestu funtach dwa kłoski wydáła. Cud ći to istny, y rzecz niesłychána, Wszákże podobno ziemia obiecána Nie była nigdy w tákie zboża płodna Większey Wołhyńska
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 320
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nam za sobą Swym sługom prosić o dalszą opiekę, Zwłaszcza za tymi, coś ich jawną probą Serca doznała, ja za nie przyrzekę, Ze utraciwszy Pana, Ciebie Panią Znać będą, czego wieki im nie zganią, Na plenność krescencyj Wołhyńskiej, w dwojgu JAŚNIE OŚWIECONYCH KsIĄŻĘTACH SANGUSZKACH razem narodzonych przed żniwami.
ZNak to plenności, kiedy przede żniwy Dwoiste kłosy pokazują niwy, KsIĄŻĘCĄ niwę Ceres zasiewała, W trzydziestu funtach dwa kłoski wydała. Cud ci to istny, i rzecz niesłychana, Wszakże podobno ziemia obiecana Nie była nigdy w takie zboża płodna Większej Wołhyńska nad nią chwały godna. Zbiera Rut kłosy na Boossa roli Co pochodziło, z Wszechmocnego woli
nam zá sobą Swym sługom prosić o dálszą opiekę, Zwłaszcza zá tymi, coś ich jawną probą Serca doznáła, ja zá nie przyrzekę, Ze utraćiwszy Pána, Ciebie Pánią Znać będą, czego wieki im nie zgánią, Ná plenność krescencyi Wołhyńskiey, w dwoygu JAŚNIE OŚWIECONYCH XIĄŻĘTACH SANGUSZKACH razem národzonych przed żniwami.
ZNák to plenności, kiedy przede żniwy Dwoiste kłosy pokázuią niwy, XIĄŻĘCĄ niwę Ceres zasiewáła, W trzydziestu funtach dwa kłoski wydáła. Cud ći to istny, y rzecz niesłychána, Wszákże podobno ziemia obiecána Nie była nigdy w tákie zboża płodna Większey Wołhyńska nád nią chwáły godna. Zbiera Ruth kłosy ná Boossa roli Co pochodziło, z Wszechmocnego woli
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 320
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752