kozłem na czele; świszcząc, straszny, nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka; Nie
kozłem na czele; świszcząc, straszny, nosem; Turski andżar za pasem; bystry nadziak w ręku, Czy oskarda na twardym osadzona sęku; Pałasz, tyrański pałasz, za który się trzyma — Właśnie tym albo takim bił Dawid olbrzyma. Z góry stawia, ni wielbłąd, rozmierzone kroki; W niebo patrzy ponuro; pluje pod obłoki. Nie straszniejszy ogromnym lwim łupieżem kryty Herkules, gdy centaury gromił albo szczyty Walącemu się niebu pod srogim ciężarem Wielkiej atlanckiej góry podprawiał filarem; Nie straszniejszy Polifem, gdy z okrutnym gniewem Za Grekami po morzu brodził wsparty drzewem; Mszcząc się na Ulissesie wykłutego oka, Młyńskie rzucał kamienie na okręt z wysoka; Nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 335
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
petit zwykł następować/ i aż do czwartego Księżyca mało nie trwać: który za podrośnieniem płodu/ iż ten już więcej pokarmu potrzebuje i przyciąga/ część też tego przez womit odchodzi/ część zaś do płodu wpada/ i tak już za tymi mówię takie złe przypadki ustają i opuszczają. Biała płeć która to cierpi/ ustawnie pluje/ cierpi gryzienie żołądka/ nudność/ wszytkiego ciała wycieńczenie/ womity i cknienie. Co wszytko pochodzi z ust żołądkowych źle umiarkowanych/ i za wyższymi już mianowanymi wilgotnościami/ które nie będąc jeszcze spół wrodzonymi/ dla nich biała płeć przeciwnych pokarmów pożąda/ śrzodku szukając z rzeczy zjedzonych/ albowiem leki stioą śrzodki przećownymi/ tak gdy
ppetit zwykł następowáć/ y áż do czwartego Kśiężycá mało nie trwáć: ktory zá podrośnieniem płodu/ iż ten iuż więcey pokármu potrzebuie y przyćiąga/ część też tego przez womit odchodźi/ część záś do płodu wpada/ y ták iuż zá tymi mowię takie złe przypadki vstáią y opuszczáią. Biała płeć ktora to ćierpi/ vstáwnie pluie/ ćierpi gryźienie żołądká/ nudność/ wszytkiego ćiáłá wyćieńczenie/ womity y cknienie. Co wszytko pochodźi z vst żołądkowych źle vmiárkowánych/ y zá wyższymi iuż miánowánymi wilgotnośćiámi/ ktore nie będąc ieszcze społ wrodzonymi/ dla nich biała płeć przećiwnych pokármow pożąda/ śrzodku szukáiąc z rzeczy ziedzonych/ álbowiem leki stioą śrzodki przećownymi/ ták gdy
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: A4v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
szpetna będzie/ i zbyt leniwa/ ociężała/ z ust wilgotnością i z częstym plwaniem/ a co większa/ że sania wszytko co się jej dzieje powie/ bo jeśli białagłowa przed zastąpieniem cierpiała białe płynienie/ które ponieważ już jest zastanowione do góry się obraca/ jeśli z głowy kaszel po śnie gorzej się miewa/ sieła pluje/ a za częstym plwaniem ulgę czuje/ i przez dłuższy czas kaszel się wraca. Kaszel jakośmy powiedzieli w brzemiennych niebezpieczny jest/ dla tego iż poronienie przywodzi/ siły zrzuca/ i wszytko ciało wycieńcza/ a za poruszeniem głównym przywodżo bole/ niespanie przynosi/ i trudny oddech/ częstokroć też spadki różne przywodzą/ podczas
szpetna będźie/ y zbyt leniwa/ oćiężáła/ z vst wilgotnośćią y z częstym plwániem/ á co większa/ że sániá wszytko co się iey dźieie powie/ bo ieśli białagłowá przed zástąpieniem cierpiałá białe płynienie/ ktore ponieważ iuż iest zástánowione do gory się obráca/ ieśli z głowy kászel po snie gorzey się miewa/ śiełá pluie/ á zá częstym plwániem vlgę czuie/ y przez dłuższy czás kászel się wráca. Kászel iákosmy powiedźieli w brzemiennych niebespieczny iest/ dlá tego iż poronienie przywodźi/ śiły zrzuca/ y wszytko ćiáło wyćieńcza/ á zá poruszeniem głownym przywodźo bole/ niespánie przynośi/ y trudny oddech/ częstokroć też spadki rożne przywodzą/ podczás
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: C3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
z Fytemberg, gdzie Martyn pludry Wiszą, Samuel idziesz na hudry. DOWÓD PROPOZYCYJEJ IŻ GODZIEN SPALENIA
Napchał Postylę pełno świętymi, A to na oko wszystko rzymskimi. Tam Walentego, tam Stanisława, Najdziesz świętego tamże Wacława, Na które saska szkoła narzeka. I brzydko o nich w piśmiech swych szczeka. Witembergowi gdy wspomnisz, pluje, I sam Królewiec one szacuje, I jeszcze twierdzą, że nie są w niebie Dusze pobożnych, aż po potrzebie Sądu walnego dopiro chwała Przystąpi, która onych czekała. Ba, i Judasza nie kładą w piekle, Ani Heroda! Po swemu wściekle: - ,,I owszem, są to malarskie sztuki, Piekło
z Fytemberg, gdzie Martyn pludry Wiszą, Samuel idziesz na hudry. DOWÓD PROPOZYCYJEJ IŻ GODZIEN SPALENIA
Napchał Postylę pełno świętymi, A to na oko wszystko rzymskimi. Tam Walentego, tam Stanisława, Najdziesz świętego tamże Wacława, Na które saska szkoła narzeka. I brzydko o nich w piśmiech swych szczeka. Witembergowi gdy wspomnisz, pluje, I sam Królewiec one szacuje, I jeszcze twierdzą, że nie są w niebie Dusze pobożnych, aż po potrzebie Sądu walnego dopiro chwała Przystąpi, która onych czekała. Ba, i Judasza nie kładą w piekle, Ani Heroda! Po swemu wściekle: - ,,I owszem, są to malarskie sztuki, Piekło
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 280
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Przeciwnem sposobem/ kiedy kto nie mając pragnienia wnidzie do wanny/ wychodzac miewa pragnienie/ i wielkie; wspomina jakom namienił Galenus to pytanie na dwu miejscach/ jedno w jednej księdze/ która o suchotach albo raczej uschnieniu/ (gdyż suchoty właśnie po Polsku mają być nazwane/ kiedy kto płuca ma owrzedziałe/ i ustawicznie pluje/ z którą flegmą i ropą wszystkie prawie istność ciała wypluwa/) ale uschnienie jest z jakimsi oziembieniem/ jako więc widziemy albo drzewa/ albo ludzie od starości schnać. Wtej tedy ksiedze Galenus/ jedno ab effectu dowodzi tego i zsmysłów/ że to tak się zstaje widziemy powiada oczyma/ i dowodów na to nie trzeba
Przećiwnem sposobem/ kiedy kto nie máiąc pragnienia wnidzie do wanny/ wychodzac miewa pragnienie/ y wielkie; wspomina iakom namienił Galenus to pytanie ná dwu mieyscach/ iedno w iedney księdze/ ktora o suchotach álbo racżey vschnieniu/ (gdyż suchoty własnie po Polsku maią bydź nazwane/ kiedy kto płucá ma owrzedźiáłe/ y vstawicżnie pluie/ z ktorą phlegmą y ropą wszystkie prawie istność ćiáłá wypluwa/) ale vschnienie iest z iákiemśi oziembieniem/ iako więc widźiemy álbo drzewá/ álbo ludzie od stárości schnać. Wtey tedy kśiedze Gálenus/ iedno ab effectu dowodzi tego y zsmysłow/ że to tak się zstaie widziemy powiada ocżyma/ y dowodow ná to nie trzebá
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 46.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
zrównała,
z Rodyiskim słupem, Ściemniały trupem Słoneczne blaski,
Mosiężnej cery Drogie minery Zasuły piaski.
Trwożcie się cienie! Mgliste stworzenie Umbry wieczorne,
Gdy nawet promień, Refleksje
Gaszą, i płomień, Fata niesforne.
Słońce glanś gubi, Chmura się chlubi I triumfuje,
z Światła odziera, Oko zawiera, Gdy gradem pluje.
Dżdżyste potoki, W świetne obłoki Wkradszy się mruczą.
Srożąc się trwożą Pioruny, grożą Wieżom, gdy huczą.
Już dawno zgasła, Co Egipt pasła Latarnia blaskiem,
W morzu się nurza, Faros, bo burza Nadeszła z wrzaskiem. DUCHOWNE.
Cyt! Herkulesie, Nie sukaj w lesie, Milcz na twe słupy
zrownáłá,
z Rodyiskim słupem, Sćiemniały trupem Słoneczne bláski,
Mośiężney cery Drogie minery Zásuły piaski.
Trwożćie się ćienie! Mgliste stworzenie Umbry wieczorne,
Gdy náwet promień, REFLEXYE
Gászą, y płomień, Fátá niesforne.
Słońce glánś gubi, Chmura się chlubi Y tryumfuie,
z Swiátłá odźiera, Oko záwiera, Gdy grádem pluie.
Dzdzyste potoki, W świetne obłoki Wkradszy się mruczą.
Srożąc się trwożą Pioruny, grożą Wieżom, gdy huczą.
Iuż dawno zgasłá, Co Egypt pásłá Látarnia bláskiem,
W morzu się nurza, Pháros, bo burza Nádeszłá z wrzaskiem. DVCHOWNE.
Cyt! Herkulesie, Nie sukay w leśie, Milcz ná twe słupy
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 10
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
... (173)
Dlaboga, cóż już dalej czart wymyślić może Nad to tak ostre ludzi nikczemnych poroże? Którym dzisia okrutnym i sztychem żądlistym Pastwią się nad niewinnym sercem Pańskim czystymi Plują mu w twarz, z której miecz w obie stronie kuty Wychodzi, tak stał Jezus zbity, skłuty, spluty. W kąt pluje człek poczciwy, a ten miasto kąta Na twarz Syna Bożego psią paszczękę prząta, Kondysowi podobien albo dzikiej świni, Bo tamten z jadu kamień, ta się sama ślini. PAN JEZUS PRZED PIŁATEM (182)
Bo że im byli karki Rzymianie przysiedli, Do Piłata, rzymskiego starosty, go wiedli; Nie mając mocy na
... (173)
Dlaboga, cóż już dalej czart wymyślić może Nad to tak ostre ludzi nikczemnych poroże? Którym dzisia okrutnym i sztychem żądlistym Pastwią się nad niewinnym sercem Pańskim czystymi Plują mu w twarz, z której miecz w obie stronie kuty Wychodzi, tak stał Jezus zbity, skłuty, spluty. W kąt pluje człek poczciwy, a ten miasto kąta Na twarz Syna Bożego psią paszczekę prząta, Kondysowi podobien albo dzikiej świni, Bo tamten z jadu kamień, ta się sama ślini. PAN JEZUS PRZED PIŁATEM (182)
Bo że im byli karki Rzymianie przysiedli, Do Piłata, rzymskiego starosty, go wiedli; Nie mając mocy na
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 568
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. T. Kupowałem ja nie raz za rozkazaniem Wmci ponczoszki Angielskie, ale niebyły z tak sztamlettu foremnego. B. A iż Bohatyr straszny, miał się urodzić tego wieku czwartego, tedy one żywota tego przędły Sztamlett, nie złota, nie srebra, nie miedzi ale stwardego żelaza i stąd pochodzi, kiedy on pluje, tedy nie plunie, chyba arkabuzem, moździerzem, muszkietem, albo Niemiecką kobyłą. T. Proszę, proszę, mój wielki Dobrodzieju, racz Wmć plwać tam precz w lewą albo prawą stronę, żebyś mi zaś Wmć karabinem, albo Moździerzem jakim nie plunął, i nie dał szkaradnie między oczy. B. Nu
. T. Kupowałem ia nie raz zá roskazániem Wmći ponczoszki Angielskie, ále niebyły z ták sztamlettu foremnego. B. A iż Bohátyr strászny, miał się vrodźić tego wieku czwartego, tedy one żywotá tego przędły Sztámlett, nie złotá, nie srebrá, nie miedźi ále ztwárdego zelázá y ztąd pochodźi, kiedy on pluie, tedy nie plunie, chyba árkábuzem, mozdźierzem, muszkietem, álbo Niemiecką kobyłą. T. Proszę, proszę, moy wielki Dobrodźieiu, rácz Wmć plwáć tám precz w lewą álbo práwą stronę, żebyś mi záś Wmć kárábinem, álbo Mozdźierzem iákim nie plunął, y nie dał szkárádnie między oczy. B. Nu
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 28
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Sarknął Dawid westchnąwszy, z serdecznym lamentem, Jakby mu w świeżej ranie szperał instrumentem. Tyle wnętrznych postrzałów cierpiąc z Bożej woli, Zaden raz nad ten więcej DAWIDA nieboli. Skoczy z gniewem jakby go żądłem pchnęła osa, O Boże mój, już ci mi lada szyc do nosa. Sięga, i w kaszę pluje, na koniec potrzebą Ściśnionego, kokosze nogami zagrzebą. Już się też wycieńczyła cierpliwości strona, Nad kres dłużej niemoże być mocą ciągniona. Saul metr mojej Muzyki, Jam strona i Lutnia, Mam jeszcze być ciągniony od jednego trutnia. Nie żal mi grać Królowi, i cierpieć od niego, Grać przed Panem nie
Sarknął Dawid westchnąwszy, z serdecznym lamentem, Jakby mu w świeżey ranie szperał instrumentem. Tyle wnętrznych postrzałow cierpiąc z Bożey woli, Zaden raz nad ten więcey DAWIDA nieboli. Skoczy z gniewem iakby go żądłem pchnęła osa, O Boże moy, już ci mi lada szyc do nosa. Sięga, y w kaszę pluie, na koniec potrzebą Sciśnionego, kokosze nogami zagrzebą. Już się też wycieńczyła cierpliwości strona, Nad kres dłużey niemoże bydź mocą ciągniona. Saul metr moiey Muzyki, Jam strona y Lutnia, Mam ieszcze bydź ciągniony od iednego trutnia. Nie żal mi grać Krolowi, y cierpieć od niego, Grać przed Panem nie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 49
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
szczeka; Ano by wolał sam zjeść, co godniejszych czeka, Niejeden-że pochlebca, jeśli prawa minął, Z królem chromał pospołu i nogę wywinął. A cóż gdy sam cyrulik, który na te krosty I szwanki powinien mieć w ręku żywokosty? Aleć się po moskiewsku wszytek świat sprawuje: „Ryhacie bojarowie, car weliki pluje!” Lecz do rzeczy: i prosto z wezyrem do szopy, Kędy z kafą trzebień on gorące ukropy Dla Osmana w złocistej roztwarza farforze; Snadź mu się czczy, że mu się nic po szwie nie porze. Murzyn i sam pieszczony, słysząc Dilawera, Widzi, że słowa jego prawda była szczera; Życzy jak
szczeka; Ano by wolał sam zjeść, co godniejszych czeka, Niejeden-że pochlebca, jeśli prawa minął, Z królem chromał pospołu i nogę wywinął. A cóż gdy sam cyrulik, który na te krosty I szwanki powinien mieć w ręku żywokosty? Aleć się po moskiewsku wszytek świat sprawuje: „Ryhacie bojarowie, car weliki pluje!” Lecz do rzeczy: i prosto z wezyrem do szopy, Kędy z kaffą trzebień on gorące ukropy Dla Osmana w złocistej roztwarza farforze; Snadź mu się czczy, że mu się nic po szwie nie porze. Murzyn i sam pieszczony, słysząc Dilawera, Widzi, że słowa jego prawda była szczera; Życzy jak
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 250
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924