dział, mieć Sehina w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już triumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Triony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imię swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy
dział, mieć Sehina w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już tryumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Tryony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imie swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 30
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy; Ale gdziekolwiek tłucze, lubo w grzbiet lub w pluski Lub w czoło, nie może stłuc z kości twardej łuski.
CV.
Tak ze psem mucha śmiała walczy na gorącu, W pełnem wielkiej kurzawy wrześniowem miesiącu, Lub w tem, co go uprzedza, lub co naśladuje, Z których ten w miód obfity, ów w kłos następuje; Kole go w nos i w
godzi do gęby, Nie do pysku, który beł uzbrojony w zęby, Ale trafia, bo ją tak snadniej pożyć tuszy, Albo w grzbiet albo w ogon albo między uszy. Jeśli się dziw obróci i on się odskoczy I wcześnie w górę idzie i wcześnie przyskoczy; Ale gdziekolwiek tłucze, lubo w grzbiet lub w pluski Lub w czoło, nie może stłuc z kości twardej łuski.
CV.
Tak ze psem mucha śmiała walczy na gorącu, W pełnem wielkiej kurzawy wrześniowem miesiącu, Lub w tem, co go uprzedza, lub co naśladuje, Z których ten w miód obfity, ów w kłos następuje; Kole go w nos i w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 222
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Według starych zwyczajów/ tak jak się w tej mierze. Zawżdy zachowywali więc starzy węglarze.
Naprzód gdy już drwa suche na milerze mają/ Niechajże sobie wszyscy stawić pomagają. Tak porządkiem jedne dzień pierwej u jednego/ Potym zaś alternatim także u drugiego.
Postawione milerze trzeba w czas razować Na zimę: a dla plusku dobrez obwarować. Które tymże porządkiem mają być kurzone Alternatim: tak jako też też były stawone.
Przy kurzeniu u każdej zaś wielkiej roboty/ Wszyscy sobie pomagać powinni zochoty. Nadalej przez cztery dni/ i przez cztery nocy/ Dotąd póki drwe spodnich ogień nie doskoczy.
Jednak ten czyj jest milierz (tak
. Według stárych zwyczáiow/ ták iák sie w tey mierze. Záwżdy záchowywáli więc stárzy węglarze.
Naprzod gdy iuż drwá suche ná milerze máią/ Niechayże sobie wszyscy stáwić pomagáią. Ták porządkiem iedne dźień pierwey v iednego/ Potym záś álternatim tákże v drugiego.
Postáwione milerze trzebá w czás rázowáć Ná źimę: á dla plusku dobrez obwárowáć. Ktore tymże porządkiem máią bydź kurzone Alternatim: ták iáko też też były stáwone.
Przy kurzeniu v káżdey záś wielkiey roboty/ Wszyscy sobie pomágáć powinni zochoty. Nádáley przez cztery dni/ y przez cztyry nocy/ Dotąd poki drwe spodnich ogień nie doskoczy.
Iednák ten czyi iest milierz (ták
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K3
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
niż kiedy były schudzone. Potem obiad jadł z królową im., królewną im. i imp. posłem francuskim z dobrym apetytem i dobrą, bo wesołą, fantazyją żartował u stołu z różnych. Po obiedzie trochę się przespał, w wieczór karty grał z pomienionymi zwyż prałatami. Die 13 ejusdem
Dzień był bardzo szpetny, plusk, z śniegiem mokrym cały dzień był. Nie wyglądał z okna król im., jednak dobrego był apetytu, obiad jadł smaczno. Nabożeństwa na pokojach słuchało królestwo ichm. razem oboje. Wieczór król im. karty grał, królowa im. także karty grała z ichm. ojcem i bratem swoim. Die 14 ejusdem
niż kiedy były schudzone. Potem obiad jadł z królową jm., królewną jm. i jmp. posłem francuskim z dobrym apetytem i dobrą, bo wesołą, fantazyją żartował u stołu z różnych. Po obiedzie trochę się przespał, w wieczór karty grał z pomienionymi zwyż prałatami. Die 13 eiusdem
Dzień był bardzo szpetny, plusk, z śniegiem mokrym cały dzień był. Nie wyglądał z okna król jm., jednak dobrego był apetytu, obiad jadł smaczno. Nabożeństwa na pokojach słuchało królestwo ichm. razem oboje. Wieczór król jm. karty grał, królowa jm. także karty grała z ichm. ojcem i bratem swoim. Die 14 eiusdem
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 96
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
wieśnie, W samych tylko płóciennych telejach bez futra, Pewnie wszyscy, jak muchy, posną nam do jutra; Albo znowu kobyle wywnętrzywszy brzuchy, Powiążą i tam w mroźne pomrą zawieruchy. CZĘŚĆ SIÓDMA
Więc gdy się im swych przyszło niedostatków zwierzyć, Prędko się starcy zgodzą, żeby mir uderzyć Z Polaki; nim jesienny spadnie plusk, nim zima Zajdzie, co rychlej wojska uwieść z pod Chocima; Zwłaszcza, gdy nam to w ręce samo prawie lezie. Ku jakiejż-by Zieliński mieszkał tu imprezie? To jednak wezyrowi da pop pod uwagę, Że snadniej przez nikogo, jak przez Kizlaragę Osmana nie przełomią i nie zbiją z toru. Murzyn-to był
wieśnie, W samych tylko płóciennych telejach bez futra, Pewnie wszyscy, jak muchy, posną nam do jutra; Albo znowu kobyle wywnętrzywszy brzuchy, Powiążą i tam w mroźne pomrą zawieruchy. CZĘŚĆ SIÓDMA
Więc gdy się im swych przyszło niedostatków zwierzyć, Prędko się starcy zgodzą, żeby mir uderzyć Z Polaki; nim jesienny spadnie plusk, nim zima Zajdzie, co rychlej wojska uwieść z pod Chocima; Zwłaszcza, gdy nam to w ręce samo prawie lezie. Ku jakiejż-by Zieliński mieszkał tu imprezie? To jednak wezyrowi da pop pod uwagę, Że snadniej przez nikogo, jak przez Kizlaragę Osmana nie przełomią i nie zbiją z toru. Murzyn-to był
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 247
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Umysł cię poście wiedzie do pokutowania, Ten wielce straszny nos daj dziadom do schowania. Bo jak oko wykolesz plebanowi twemu, Zakażą z nosem chodzić ludowi polskiemu. Z GĘSTĄ BRODĄ
Broda gęsta za futro podczas zimy stanie I lecie powinna mieć swe poszanowanie. Jak pocznie to sam, to tam ona sobą trząsać, Zimie plusk, lecie komór nie waży się kąsać. Z WYCIĘTYMI ZĘBAMI
Zęby tobie wycięto, iżeś miasto chleba Ludzi kąsał — to cię tu, u stołu, nie trzeba.
Bo jeśli czego ruszysz, cóż ci już wytniemy? Pódź dalej, z brytanami nieradzi siedziemy. Z WIELKIM BRZUCHEM
Po usarsku się nosisz, wykręcasz obuchem
. Umysł cię poście wiedzie do pokutowania, Ten wielce straszny nos daj dziadom do schowania. Bo jak oko wykolesz plebanowi twemu, Zakażą z nosem chodzić ludowi polskiemu. Z GĘSTĄ BRODĄ
Broda gęsta za futro podczas zimy stanie I lecie powinna mieć swe poszanowanie. Jak pocznie to sam, to tam ona sobą trząsać, Zimie plusk, lecie komor nie waży się kąsać. Z WYCIĘTYMI ZĘBAMI
Zęby tobie wycięto, iżeś miasto chleba Ludzi kąsał — to cię tu, u stołu, nie trzeba.
Bo jeśli czego ruszysz, cóż ci już wytniemy? Pódź dalej, z brytanami nieradzi siedziemy. Z WIELKIM BRZUCHEM
Po usarsku się nosisz, wykręcasz obuchem
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 399
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Samemu w tym nos/ i pysk wywalił się spory/ skora łuską nabiegła. Libis chciał obrócić Zawadzającym wiosłem: aż się ręće krocić/ Tak fortelnie zajęły/ że już nie rakami/ Ale je raczej było mianować skrzelami. Drugi chcąc rękoma sztak ułapić kręczony/ Kąt próżen/ w wodę runął/ czerw rozpłaszczony/ Szytych plusku zakręciwszy w kształt/ jaki więc baczą Rogów pułksiężycowych. Na wsze strony skaczą/ Pluskocąc nie podobnie: i to wysiadają Na wiatr/ to i w głębokie tonie zapadają: Zgrywają się/ drgając ścierwy waśniewemi: A wodę wyrzygają nodrzmi przestronemi. Owa z dwudziestu chłopia (bowiem tyle sprostał On okręt znieść) tylkom sam
Sámemu w tym nos/ y pysk wywalił się spory/ skorá łuską nábiegłá. Lybis chćiał obroćić Záwadzáiącym wiosłęm: áż się ręće kroćić/ Tak fortelnie záięły/ że iuż nie rákámi/ Ale ie raczey było miánowáć skrzelámi. Drugi chcąc rękomá sztak vłápić kręczony/ Kąt prozen/ w wodę runął/ czerw rospłászczony/ Szytych plusku zákręćiwszy w kształt/ iáki więc baczą Rogow pułkśiężycowych. Ná wsze strony skaczą/ Pluskocąc nie podobnie: y to wyśiadáią Ná wiátr/ to y w głębokie tonie západáią: Zgrywáią się/ drgáiąc śćierwy waśniewemi: A wodę wyrzygáią nodrzmi przestronemi. Owa z dwudźiestu chłopia (bowiem tyle sprostał On okręt znieść) tylkom sam
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 76
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
kościelne progi/ A na kamieniu leżąc/ zda się łzy lać hojne. Z brzegów miast oobrębów oliwki spokojne. To jej kształt. swym robotę drzewem zarobiła. Menianka zbłażnioną/ wołem wyprawiła/ Europę: wół prawdziwy/ i woda się zdała: Sama właśnie jakby się nazad oglądała/ Krzycząc na to warzyszki/ więc plusku stachając Wodnego/ lękliwej nogi uchylając. Kęs dalej/ Asterią orłem ugonioną: Więc łabęciemi skrzydły Ledę przyczapioną. Przydała/ jak Jupiter Satyrem się stawił Kształtnym; gdy Niktejownę na bliźnieta sprawił. Amfitruonem przecię Tyryntia został: Złoty Danaej/ ogień Asopowny dostał/ Mnemosiny pastucha/ wężyk Deojowny. ciebie nie mniej/ do Panny Bykiem
kośćielne progi/ A ná kámieniu leżąc/ zda się łzy lać hoyne. Z brzegow miást oobrębow oliwki spokoyne. To iey kształt. swym robotę drzewem zárobiłá. Meniánká zbłażnioną/ wołem wypráwiłá/ Ewropę: woł prawdźiwy/ y wodá się zdáłá: Sámá własnie iákby się názad oglądáłá/ Krzycząc ná to wárzyszki/ więc plusku stácháiąc Wodnego/ lękliwey nogi vchyláiąc. Kęs dáley/ Asterią orłem vgonioną: Więc łábęćiemi skrzydły Ledę przyczapioną. Przydáłá/ iák Iupiter Sátyrem się stáwił Kształtnym; gdy Nikteiownę ná bliźnietá spráwił. Amphitruonem przecię Tyrinthia został: Złoty Dánaey/ ogień Asopowny dostał/ Mnemosiny pástuchá/ wężyk Deoiowny. ciebie nie mniey/ do Pánny Bykiem
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 140
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Te powiedziawszy słowa na wychodnem, niekontent z siebie i pełen żałoby, idzie pierwszemi na Niedobor żłoby.
54 Idzie i z królem swoje sieły łączy, który do Baru (gdzie zdradziwszy w wierze, litewski siedzi Tatarzyn) tak rączy, jako, się, orzeł na pewny żer, bierze, choć ziemia błotem, niebo pluskiem sączy. Nieprzełomiony animusz w tej mierze razem z pogaństwem walczyć i z żywioły; ale za śmiałem szczęście toczy koły.
55 Więc gdy ci najmniej nie spuszczą z uporu, rozkaże ich król ze wszytkich stron gasić, każe gotować miny dla otworu. Dopieroż się ci poczynają łasić i skłoniwszy się wskok do rozhoworu, niecnotę
Te powiedziawszy słowa na wychodnem, niekontent z siebie i pełen żałoby, idzie pierwszemi na Niedobor żłoby.
54 Idzie i z królem swoje sieły łączy, który do Baru (gdzie zdradziwszy w wierze, litewski siedzi Tatarzyn) tak rączy, jako, się, orzeł na pewny żer, bierze, choć ziemia błotem, niebo pluskiem sączy. Nieprzełomiony animusz w tej mierze razem z pogaństwem walczyć i z żywioły; ale za śmiałem szczęście toczy koły.
55 Więc gdy ci najmniej nie spuszczą z uporu, rozkaże ich król ze wszytkich stron gasić, każe gotować miny dla otworu. Dopieroż się ci poczynają łasić i skłoniwszy się wskok do rozhoworu, niecnotę
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 28
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996