młodych ginie na puchnienie głów, na robactwo, które im z błota w nosy włazi; czyli też w uszy.
Kacze jajca, wielką mają w żółtkach swoich czerwoność, jednym się zdającą, drugim obmierzłą; nie bardzoby o kaczki na folwarkach starać się potrzeba, gdyż wiele jedzą, mokrość wielką koło budynków sprawują pluszcząc się, jedzą też gadziny, wszeteczeństwa; dlatego do stołów nie bardzo zgodne, lubo antiquitas piersi i szyje ich chwali.
Tota licet ponatur anas, sed pectore tantum Et cervice valet, caetera redde coquo .
Co dzikie kaczki na końcu żniw, osobliwie cyranki, te są wyśmienite. INDYKÓW, które są kury Indyjskie,
młodych ginie na puchnienie głow, na robactwo, ktore im z błota w nosy włazi; czyli też w uszy.
Kacze iayca, wielką maią w żołtkach swoich czerwoność, iednym się zdaiącą, drugim obmierzłą; nie bardzoby o kaczki na folwarkach starać się potrzeba, gdyż wiele iedzą, mokrość wielką koło budynkow sprawuią pluszcząc się, iedzą też gadziny, wszeteczeństwa; dlatego do stołow nie bardzo zgodne, lubo antiquitas piersi y szyie ich chwali.
Tota licet ponatur anas, sed pectore tantum Et cervice valet, caetera redde coquo .
Co dzikie kaczki na końcu żniw, osobliwie cyranki, te są wysmienite. INDYKOW, ktore są kury Indyiskie,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 402.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Żółwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dianna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do
. Zołwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dyjanna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 76
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
a ubogiemi pogardzał.
Ujźrzawszy chłopię nieobyczajnie sobie postępujące/ wnet uderzył laską Pedagoga jego/ mówiąc: Czemu tak nikczemnie nauczasz? Krótkich Powieści
Usłyszawszy jednego nadobnego młodzieńca/ plugawie mówiącego/ rzekł mu: Azaż cię nie wstyd/ że z tak kosztownych poszew słoniowej kości/ dobywasz miecza ołowianego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ale jeszcze nie równo sprośniej/ kiedy nadobny człowiek plugawej mowy używa. Przetoż teraz ludzie uczciwi wszędzie plugawe słowa i pieśni/ hultajom/ kosterom/ flisom a woźnicom etc. zostawili.
Jednego dnia gdy mnóstwo ludzi już po Komediej szło z Teatru/ on przeciwko nim cisnąc się szedł A gdy go pytano czemuby
á vbogiemi pogardzał.
Vyźrzawszy chłopię nieobycżáynie sobie postępuiące/ wnet vderzył laską Paedágogá iego/ mowiąc: Cżemu ták nikcżemnie náucżasz? Krotkich Powieśći
Vsłyszawszy iednego nadobnego młodźieńcá/ plugáwie mowiącego/ rzekł mu: Azaż ćię nie wstyd/ że z ták kosztownych poszew słoniowey kośći/ dobywasz miecżá ołowiánego. Dosyć sprośnie gdy chłop szpetny słowy sprosnymi pluska: ále ieszcze nie rowno sprośniey/ kiedy nadobny cżłowiek plugáwey mowy vżywa. Przetoż teraz ludźie vcżćiwi wszędźie plugáwe słowá y pieśni/ hultáiom/ kosterom/ flisom á woźnicom etc. zostáwili.
Iednego dniá gdy mnostwo ludźi iuż po Komediey szło z Theátru/ on przećiwko nim ćisnąc się szedł A gdy go pytano cżemuby
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 38
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
i upieczone. Kuropatw więcej niż w Polsce wróbli, jarząbków stadami, śnieguł tylko nie masz dla niezimna. Mięsa ryntowne, kalbiny i kiernozina co dzień w jatkach; chcesz pieczonych, chcesz warzonych. Sery, małdr(z)yki, krajanki, gomołki lada gdzie, podle płota. W sadzawkach ryby pieczone, warzone pluskają popłatane: byle tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i
i upieczone. Kuropatw więcej niż w Polszcze wróbli, jarząbków stadami, śnieguł tylko nie masz dla niezimna. Mięsa ryntowne, kalbiny i kiernozina co dzień w jatkach; chcesz pieczonych, chcesz warzonych. Sery, małdr(z)yki, krajanki, gomołki leda gdzie, podle płota. W sadzawkach ryby pieczone, warzone pluskają popłatane: byle tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato
blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą; Ryby mu w stawach pluszczą. Jak żywo, nie oszpeci lipowego cienia Z ogórkami pieczenia. Do kochanego chłodu Nie zawadzi dzban miodu.
Miłe lato nastało. Flis, pilen żeglugi, Puszcza statki na strugi. Rybitw we dnie na wędę głupie ryby bierze, W nocy stawia więcierze. Myśliwiec aż do zorzy Snem się z jastrząbem morzy.
Miłe lato
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
umyślnie pięknej Ariadnej W Labiryncie zawiłym. Jowisz sam to bryka Wołem pod Europą/ to znowu przymyka Do Ledy się łabęcie/ i w gruncie wybity Przez straż Akryzjowę/ i trojakie nity Skrada się do Panny: Saturnus do Rei Przez Agresty kolące: w jednej także kniei Czołga się na Polanach: Mars z Wenerą w sieci Pluska złotej: a chromy Wulkanus im świeci. Starożytny Sylenus szacując sze fanty/ Czegoś pilno u pięknej zebrze Atalanty/ Która po tym uciekła: a o korzyść czyję Zdradzony Enomausz/ łamie zwozu szyje/ Pazyfal wszeteczna krowa w Krecie ryczy/ I innych nieskończonych kto więcej wyliczy Konsztów/ i konterfektów któremi tam one Drogie stropy
vmyślnie piękney Aryádney W Lábiryncie záwiłym. Jowisz sam to bryka Wołem pod Europą/ to znowu przymyka Do Ledy się łábęcie/ y w gruncie wybity Przez straż Akryzyowę/ y troiákie nity Skrada się do Pánny: Sáturnus do Rei Przez Agresty kolące: w iedney tákże kniei Czołga się ná Polánach: Márs z Wenerą w śieci Pluska złotey: á chromy Wulkánus im swieci. Stárożytny Sylenus szácuiąc sze fanty/ Czegoś pilno v piękney zebrze Atálánty/ Ktora po tym vciekła: á o korzyść czyię Zdrádzony Enomáusz/ łamie zwozu szyie/ Pázyfal wszeteczna krowá w Krecie ryczy/ Y innych nieskończonych kto więcey wyliczy Konsztow/ y konterfektow ktoremi tám one Drogie stropy
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 4
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
: Na nas/ niech nasze karki wyniosłe okroci: Wszak skoro wyccierpiemy/ a zwycięstwo sławne Odniesiem/ mając twoje obietnice dawne/ Obleczem szaty białe. Co więtsza: Ta cnota Napisana zostanie w regestrze żywota. Ale zastanowmy się: a na niebaczenie Tyranów tych popatrzmy: jako to odzienie Swoję straciło krassę: Ci błotem pluskają/ Ci prochem posypują: a co wybiegają Widzieć nową rzecz chciwi: bacząc białą szatę/ Znak człowieka głupiego; drugi wąglem łatę: Drugi rysuje na niej charaktery śmieszne/ Jako to więc umieją chłopiątka ucieszne. Ten szarpnie/ ów nastąpi: tu Zbawiciel padnie/ Tu nie lekko podnoszą. Lecz/ nabożne snadnie Serce pojąć
: Ná nas/ niech násze kárki wyniosłe okroći: Wszák skoro wycćierpiemy/ á zwyćięstwo sławne Odnieśiem/ máiąc twoie obietnice dawne/ Obleczem száty białe. Co więtsza: Tá cnotá Nápisána zostánie w regestrze żywotá. Ale zástánowmy się: á ná niebaczenie Tyránow tych popátrzmy: iáko to odźienie Swoię stráćiło krássę: Ci błotem pluskáią/ Ci prochem posypuią: á co wybiegáią Widźieć nową rzecz chćiwi: bacząc białą szátę/ Znak człowieka głupiego; drugi wąglem łatę: Drugi rysuie ná niey cháráktery śmieszne/ Iáko to więc vmieią chłopiątká vćieszne. Ten szárpnie/ ow nástąpi: tu Zbáwićiel pádnie/ Tu nie lekko podnoszą. Lecz/ nabożne snádnie Serce poiąć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 46.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
dopieroż się topić Owi tez co powyzej Podparkany tonęli nadpłynęło to z wodą że się Donaj tak zatkał owymi Ludźmi i końmi tak bardzo az woda nałokiec i lepiej na brzegi wystąpiła, Parkany wzięto z Armatą Lubo ich z Strygoniej bardzo broniono poteznie z Armaty strychując z tamtej strony i kule przenosiły i raziły drugie tez w wodę pluskały.
Tam w Parkanach kto weczwartek zgubił swoję chorągiew, kotły zaraz to znalazł i wziął jako swoje sine Contradictione JoMŚCi Pana Pasze sylistryskiego nawet i więźniów żywcem wziętych tam zastano bo kilku tylko posłał był Seraskierowi przy Głowie Wojewody Malborskiego, a byli tak Błaznowie ze niektórzy mówili że to królewska Głowa bo tez i podobnym był Wojewoda
dopierosz się topić Owi tez co powyzey Podparkany tonęli nadpłynęło to z wodą że się Donay tak zatkał owymi Ludzmi i konmi tak bardzo az woda nałokiec y lepiey na brzegi wystąpiła, Parkany wzięto z Armatą Lubo ich z Strygoniey bardzo broniono poteznie z Armaty strychuiąc z tamtey strony y kule przenosiły y raziły drugie tez w wodę pluskały.
Tam w Parkanach kto weczwartek zgubił swoię chorągiew, kotły zaraz to znalazł y wziął iako swoie sine Contradictione IoMSCi Pana Pasze sylistryskiego nawet y więzniow zywcem wziętych tam zastano bo kilku tylko posłał był Seraskierowi przy Głowie Woiewody Malborskiego, a byli tak Błaznowie ze niektorzy mowili że to krolewska Głowa bo tez y podobnym był Woiewoda
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 266
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
musisz miechy. Ale i ty Betsabe, godnaś kary słusznej, Ześ się myła w prospekcie samołowki dusznej! Gdyby skromność podczciwych żon w tobie mieszkała, Dalejbyś od perspektyw Pańskich unikała. Strzeżcie się odtąd kąpać w Sadzawkach Mężatki, Czym wielom Mężczyzn na grzech dajecie zadatki.
Wam wszystkim co się w rzekach pluszczecie nie w Wannie, Szpetnie z tym, czy Mężatce, czy Wdowie, czy Pannie. Nieznałaby potwarzy Cnotliwa Zuzanna, Gdyby nie ogrodowa myła ją Fontanna. Zachęciła swym zimnym pryskaniem na ciało, Aż z tych chłodów, dwóch Starców w malignie zostało. Są teraz Starcy, którzy od głowy Szędziwi, Ale od
musisz miechy. Ale y ty Betsabe, godnaś kary słuszney, Ześ się myła w prospekcie samołowki duszney! Gdyby skromność podczciwych żon w tobie mieszkała, Daleybyś od perspektyw Pańskich unikała. Strzeżcie się odtąd kąpać w Sadzawkach Mężatki, Czym wielom Mężczyzn na grzech daiecie zadatki.
Wam wszystkim co się w rzekach pluszcżecie nie w Wannie, Szpetnie z tym, czy Mężatce, czy Wdowie, czy Pannie. Nieznałaby potwarzy Cnotliwa Zuzanna, Gdyby nie ogrodowa myła ią Fontanna. Zachęciła swym zimnym pryskaniem na ciało, Aż z tych chłodow, dwoch Starcow w malignie zostało. Są teraz Starcy, ktorzy od głowy Szędziwi, Ale od
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 96
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
na świecie lśni się tylko słońce, W jednym Królestwie jeden się Król rządzi, Jedne miłości doskonałej końce, I jedna miłość Niebieska nie błądzi, Widzisz promienie jak rozrzuca ryte, Z Niebieskich gmachów gdzie lustr idzie spory, Jak na zachodzie Zamki nie dobyte, Słońce w Obłokach w piękne stawia wzory, Pierwej się będą Gwiazdy pluskać w wodach, Gwiezdziste konie pierwej ziemia sprzęże,
Niż wychowany w rozkoszy ogrodach, Niebieskich pieszczot złatwością dosięże, Dobry, z Awernu Olimp zrobić może, Gdy się postrzeże w jakie zabrnął błędy, Wiem że świat w dawne Chaos zmienisz Boże, Daremne miłość czyni swe zapędy, Jak się zbiegają te owe Pacholę, Jedno
ná świecie lśni się tylko słońce, W iednym Krolestwie ieden się Krol rządzi, Jedne miłości doskonáłey końce, Y jedna miłość Niebieska nie błądzi, Widzisz promienie iák rozrzuca ryte, Z Niebieskich gmachow gdzie lustr idzie spory, Ják ná záchodzie Zámki nie dobyte, Słońce w Obłokach w piękne stawia wzory, Pierwey się będą Gwiazdy pluskać w wodach, Gwiezdziste konie pierwey ziemia sprzęże,
Niż wychowany w roskoszy ogrodach, Niebieskich pieszczot złatwością dosięże, Dobry, z Awernu Olymp zrobić może, Gdy się postrzeże w iakie zabrnął błędy, Wiem że świat w dáwne Chaos zmienisz Boże, Daremne miłość czyni swe zápędy, Ják się zbiegaią te owe Pacholę, Jedno
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 171
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752