. Żółwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dianna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do
. Zołwice i bratowe u jednego stołu, I świekry, i niewiestki jadają pospołu. Pierwsza strona Dyjanna, gdy nabije zubrów albo łosi, Albo dzikich świń, z wozów Alcydes je znosi. Śmieją się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 76
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
i upieczone. Kuropatw więcej niż w Polsce wróbli, jarząbków stadami, śnieguł tylko nie masz dla niezimna. Mięsa ryntowne, kalbiny i kiernozina co dzień w jatkach; chcesz pieczonych, chcesz warzonych. Sery, małdr(z)yki, krajanki, gomołki lada gdzie, podle płota. W sadzawkach ryby pieczone, warzone pluskają popłatane: byle tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i
i upieczone. Kuropatw więcej niż w Polszcze wróbli, jarząbków stadami, śnieguł tylko nie masz dla niezimna. Mięsa ryntowne, kalbiny i kiernozina co dzień w jatkach; chcesz pieczonych, chcesz warzonych. Sery, małdr(z)yki, krajanki, gomołki leda gdzie, podle płota. W sadzawkach ryby pieczone, warzone pluskają popłatane: byle tylko chciał jeść obficie. Gorzałki a tabaki tam nie masz, a to dlatego, że kto rano gorzałkę pije, to cały dzień błazen; a kto tabakę, do śmierci i blady, i śmierdzi, hultajem pachnie. A kto by chciał cokolwiek robić, wina wielka; przyjdzie gospodarz z czeladzią i
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 341
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
: Na nas/ niech nasze karki wyniosłe okroci: Wszak skoro wyccierpiemy/ a zwycięstwo sławne Odniesiem/ mając twoje obietnice dawne/ Obleczem szaty białe. Co więtsza: Ta cnota Napisana zostanie w regestrze żywota. Ale zastanowmy się: a na niebaczenie Tyranów tych popatrzmy: jako to odzienie Swoję straciło krassę: Ci błotem pluskają/ Ci prochem posypują: a co wybiegają Widzieć nową rzecz chciwi: bacząc białą szatę/ Znak człowieka głupiego; drugi wąglem łatę: Drugi rysuje na niej charaktery śmieszne/ Jako to więc umieją chłopiątka ucieszne. Ten szarpnie/ ów nastąpi: tu Zbawiciel padnie/ Tu nie lekko podnoszą. Lecz/ nabożne snadnie Serce pojąć
: Ná nas/ niech násze kárki wyniosłe okroći: Wszák skoro wycćierpiemy/ á zwyćięstwo sławne Odnieśiem/ máiąc twoie obietnice dawne/ Obleczem száty białe. Co więtsza: Tá cnotá Nápisána zostánie w regestrze żywotá. Ale zástánowmy się: á ná niebaczenie Tyránow tych popátrzmy: iáko to odźienie Swoię stráćiło krássę: Ci błotem pluskáią/ Ci prochem posypuią: á co wybiegáią Widźieć nową rzecz chćiwi: bacząc białą szátę/ Znak człowieka głupiego; drugi wąglem łatę: Drugi rysuie ná niey cháráktery śmieszne/ Iáko to więc vmieią chłopiątká vćieszne. Ten szárpnie/ ow nástąpi: tu Zbáwićiel pádnie/ Tu nie lekko podnoszą. Lecz/ nabożne snádnie Serce poiąć
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 46.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610