, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki? A kto chce z lepszym odprawić to wczasem, Z Izraelczyki kołek mieć za pasem, Którzy po mannie, co im z nieba pluszczy, I srać, i bić się musieli na puszczy. 507 (P). ZDROWIE NIE ZDROWIE
Zdrowia mi życzysz wina tak wielkim kielichem, Mój kochany sąsiedzie, pijąc do mnie strychem? O, jakoż twój postępek daleki od mowy! Pewnie żywy nie będę, dopieroż i zdrowy, Jeśli mi wypić każesz,
, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki? A kto chce z lepszym odprawić to wczasem, Z Izraelczyki kołek mieć za pasem, Którzy po mannie, co im z nieba pluszczy, I srać, i bić się musieli na puszczy. 507 (P). ZDROWIE NIE ZDROWIE
Zdrowia mi życzysz wina tak wielkim kielichem, Mój kochany sąsiedzie, pijąc do mnie strychem? O, jakoż twój postępek daleki od mowy! Pewnie żywy nie będę, dopieroż i zdrowy, Jeśli mi wypić każesz,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 409
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
moje. Teraześ mgłą obeszła ciemną, Ani, ani wiecznie już rozświecisz przedemną. Bodaj była nie weszła! Bo nie tak gdy wschodzi, Jako słońce, tem milsze, gdy już już zachodzi. TREN III.
A matka co nieszczęsna! O! ta jako w puszczy Ranna łani, z której krew strumieniami pluszczy.
Kto się łzom jej przypatrzy, jeżeli nie krwawe, Kto, jeżeli nie perły uriańskie prawe, Czemu? czemu? okrutna kiedy Persefona, Gwałtem jej tę pociechę wydzierała z łona, Nie zaraz się w Pirrhenny źródło rozpłynęła, Nie zaraz Marpesowym kamieniem stanęła, Ach oczenki! kiedy je na dół opuściła, Ach usteczka
moje. Teraześ mgłą obeszła ciemną, Ani, ani wiecznie już rozświecisz przedemną. Bodaj była nie weszła! Bo nie tak gdy wschodzi, Jako słońce, tem milsze, gdy już już zachodzi. TREN III.
A matka co nieszczęsna! O! ta jako w puszczy Ranna łani, z której krew strumieniami pluszczy.
Kto się łzom jej przypatrzy, jeżeli nie krwawe, Kto, jeżeli nie perły uryańskie prawe, Czemu? czemu? okrutna kiedy Persefona, Gwałtem jej tę pociechę wydzierała z łona, Nie zaraz się w Pirrhenny źródło rozpłynęła, Nie zaraz Marpesowym kamieniem stanęła, Ach oczenki! kiedy je na dół opuściła, Ach usteczka
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 144
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na owę udaje/ biegając/ gdzie onę Popąd żenie: koło cor nędznica zachodzi/ Całuje je/ póki się całować jej godzi. Nie dosyć jednak na tym/ chce się jej i więcej/ Kusi się ciał odrywać ode pniów tym prędzej: I odłamuje młode gałązki rękami/ Ale z tamtąd jak z rany krew pluszczy kroplami. Zaczym/ którakolwiek z nich obrażona bywa/ Woła/ posolguj matko; a bądź litościwa Nad nami: Nasze w drzewie szarpasz bowiem ciało: Zegnamy cię; już z corek twych drzewo się stało. Jakoż na te ostatnie słowa nastąpieła Skora drzewna/ która już i usta okreła. Stąd łzy cieką/
ná owę vdáie/ biegáiąc/ gdźie onę Popąd żenie: koło cor nędznicá záchodźi/ Cáłuie ie/ poki się cáłowáć iey godźi. Nie dosyć iednak ná tym/ chce się iey y więcey/ Kuśi się ćiał odrywáć ode pniow tym pręcey: Y odłámuie młode gáłązki rękámi/ Ale z támtąd iák z rány krew pluszczy kroplámi. Záczym/ ktorakolwiek z nich obráżona bywa/ Woła/ posolguy mátko; á bądź litośćiwa Nád námi: Nasze w drzewie szárpasz bowiem ćiáło: Zegnamy ćię; iuż z corek twych drzewo się sstáło. Iákoż na te ostátnie słowá nastąpiełá Skorá drzewna/ ktora iuż y vstá okrełá. Ztąd łzy ćieką/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 72
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Gdy samże Wojewoda mając snadź prywate O Gumna zachowanie, i całoiść swych Włości, Żeby mu ich z-tej jednej Nieprzyjaciel złości Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Książęcia uprosi. Czemu acz nie dogadzać było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przeciw temu Nieba, Cały ten dzień pluszczejąc, dokuczały z-wierzchu, I noc w-tym ku późnemu schyliła się zmierzchu, Przyszło odwrót odtrąbić. Przez co upuszczony Z-tej cieśni Nieprzyjaciel, jako oparzony Uszedł zaraz tej nocy cztery wielkie mile: Które tedy umarłe wyziewali chwile Spracowani Wodzowie. Jakoby we wniku Mając go już zwierzecym, w-bliskim z-tąd Bystrzyku Na
Gdy samże Woiewodá maiąc snadź prywate O Gumna záchowanie, i całoiść swych Włośći, Zeby mu ich z-tey iedney Nieprzyiaćiel złośći Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go tym nie drażni, Xiążećia uprosi. Czemu acz nie dogadzáć było właśnie trzeba, Ale kiedy i same przećiw temu Nieba, Cały ten dźień pluszczeiąc, dokuczáły z-wierzchu, I noc w-tym ku poźnemu schyliła sie zmierzchu, Przyszło odwrot odtrąbić. Przez co upusczony Z-tey ćieśni Nieprzyiaćiel, iáko oparzony Uszedł záraz tey nocy cztery wielkie mile: Ktore tedy umarłe wyźiewáli chwile Sprácowani Wodzowie. Iákoby we wniku Máiąc go iuż zwierzecym, w-bliskim z-tąd Bystrziku Ná
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 19
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
-Wałami; przecie zda się żyją, Iże tego Howadu nigdy nie ubywa. Zaczym też i Podczaszy z-Sieniawskim przybywa Pałaszami błyskając; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy już te burzą lekko ustawając. I Książęcia potkają nazad powracając Z-wielką sławą i duchem, jeszcze mu gniew zbroni, I krew żywa pluszczała, wrócą się i oni: A co jego Stanęło mestwem bez wątpienia, Dank przyznają i tedy swego mu zbawienia. Inkursja czwarta i Saturnem Generalny o[...] az. Az do Zamku rekurs. Czemu się Książę Wiśniowecki dużo oponuje. I sam dowodzi swą ręką z-Książęciem Dymitrem. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Aż zapalone szturmy. I
-Wáłámi; przećie zda sie żyią, Iże tego Howadu nigdy nie ubywa. Zaczym też i Podczászy z-Sieniawskim przybywa Páłászámi błyskaiąc; i drudzy swych rzeczy Poprawiszy dopiero bieżą ku odsieczy, Ale gdy iuż te burzą lekko ustawaiąc. I Xiążećia potkaią nazad powracaiąc Z-wielką sławą i duchem, ieszcze mu gniew zbroni, I krew żywa pluszczáła, wrocą sie i oni: A co iego staneło mestwem bez wątpienia, Dank przyznaią i tedy swego mu zbawienia. Inkursya czwarta i Saturnem Generalny o[...] az. Az do Zamku rekurs. Czemu się Xiąże Wiśniowecki dużo opponuie. I sam dowodzi swą ręką z-Xiążęciem Dymitrem. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Aż zapalone szturmy. I
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 66
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
albo wybieraniem Drugim swym zatrudnieni, prócz nieznośnym ziemie Zawaliwszy ciązarem, wylali to brzemie Próżno na wiatr. Wiec żeby przecie ich co więcej Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Książecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Ciężkie wstrącą remory. Gdy przez tydzień cały Nieba smutne pluszczejąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc się brzydko Wozy stawać musiały: ale nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiej bliskości Będąc Nieprzyjaciela, żadnej wiadomości Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatarskim Sołtanie Wiedział pewnie; ale co budował i myślił? Albo
albo wybieraniem Drugim swym zátrudnieni, procz nieznośnym źiemie Zawaliwszy ćiązárem, wylali to brzemie Prożno na wiatr. Wiec żeby przećie ich co wiecy Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Xiążecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Cieszkie wstrącą remory. Gdy przez tydźień cały Nieba smutne pluszczeiąc przemierzłymi kały Drogi tamte zmuliły, że topiąc sie brzytko Wozy stawać musiały: ále nade wszytko To co przedtym trapiło: że w-takiey bliskośći Bedąc Nieprzyiaćiela, żadney wiadomośći Nie miał o nim. Lubo to o swoim tym stanie, I z-Ordami o samym Tatárskim Sołtanie Wiedział pewnie; ále co budował i myślił? Albo
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 79
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
. Godzien śmierci/ po wszystkiej krzyczą kamienicy Dekret wyszedł: Już będzie dziś na szubienicy Jezus, który się Bogiem i Chrystusem zowie. A tu/ co bliższy Pana/ po gębie/ po głowie/ Pięściami/ palcatami tłuką/ na twarz plują: Nogami bez litości depcą/ policzkują. Krew z gęby/ z nozdrzy pluszczy pod nogi Tyrańskie/ Pazurami brozdują przez oblicze Pańskie. Jak wściekli psi jelenia popadszy w obławie/ To tam to sam/ po leśnej obracają trawie. W dorywczą zacinając kłem ostrym/ krew pluszczy: Brzmi pędem pochopny huk po szerokiej puszczy. Jeszcze nie dosyć na tym/ ale/ Pańskie oczy Zasłoniwszy/ raz po raz
. Godźien śmierći/ po wszystkiey krzyczą kámienicy Dekret wyszedł: Iuż będźie dźiś ná szubienicy IESVS, ktory się Bogiem y Chrystusem zowie. A tu/ co bliższy Páná/ po gębie/ po głowie/ Pięśćiámi/ pálcatami tłuką/ ná twarz pluią: Nogámi bez litośći depcą/ policzkuią. Krew z gęby/ z nozdrzy pluszczy pod nogi Tyráńskie/ Pázurámi brozduią przez oblicze Páńskie. Iák wśćiekli pśi ieleniá popadszy w obławie/ To tám to sam/ po leśney obracáią trawie. W dorywczą záćinaiąc kłem ostrym/ kreẃ pluszczy: Brzmi pędem pochopny huk po szerokiey puszczy. Ieszcze nie dosyć ná tym/ ále/ Páńskie oczy Zásłoniwszy/ raz po raz
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 28.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
głowie/ Pięściami/ palcatami tłuką/ na twarz plują: Nogami bez litości depcą/ policzkują. Krew z gęby/ z nozdrzy pluszczy pod nogi Tyrańskie/ Pazurami brozdują przez oblicze Pańskie. Jak wściekli psi jelenia popadszy w obławie/ To tam to sam/ po leśnej obracają trawie. W dorywczą zacinając kłem ostrym/ krew pluszczy: Brzmi pędem pochopny huk po szerokiej puszczy. Jeszcze nie dosyć na tym/ ale/ Pańskie oczy Zasłoniwszy/ raz po raz/ to ten to ów skoczy: Wycinając policzki: prorokuj nam Boże/ Kto cię bije/ wszak Prorok wszystko zgadnąć może. Wszak o tobie fałszerzu głośna brzmiała sława/ Ponosząc to, że
głowie/ Pięśćiámi/ pálcatami tłuką/ ná twarz pluią: Nogámi bez litośći depcą/ policzkuią. Krew z gęby/ z nozdrzy pluszczy pod nogi Tyráńskie/ Pázurámi brozduią przez oblicze Páńskie. Iák wśćiekli pśi ieleniá popadszy w obławie/ To tám to sam/ po leśney obracáią trawie. W dorywczą záćinaiąc kłem ostrym/ kreẃ pluszczy: Brzmi pędem pochopny huk po szerokiey puszczy. Ieszcze nie dosyć ná tym/ ále/ Páńskie oczy Zásłoniwszy/ raz po raz/ to ten to ow skoczy: Wycináiąc policzki: prorokuy nam Boże/ Kto ćię biie/ wszák Prorok wszystko zgádnąć może. Wszak o tobie fałszerzu głośna brzmiáłá sławá/ Ponosząc to, że
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 28.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
same z sobą nad morzem ścierały. Bywało, że częstokroć od razu spolnego Obu martwych odniosą z placu nieszczęsnego. Dziwuj się tu, kiedy krwią państwa nabywają Królowie, jeśli kurzy takie serce mają? Odpoczynku nie pytaj, trudno ich rozwodzić, Gdy się poczną to za nos, to za grzebień wodzić. Krew z nich pluszczy, kokoszy z strachem wyglądają, Którego z nich za męża i hersta mieć mają. Tam jeden przemożony do kąta się spieszy A wygnaniec wzdychaniem w cieniu nędzę cieszy, Zwyciężca zaś wesoły skrzydły się ozywa A na nogi się wznosząc sam swój triumf śpiewa. W kochaniu między bogi kur Apollinowi, Pomoc wielką przyznawa Latona kurowi
same z sobą nad morzem ścierały. Bywało, że częstokroć od razu spolnego Obu martwych odniosą z placu nieszczęsnego. Dziwuj się tu, kiedy krwią państwa nabywają Krolowie, jeśli kurzy takie serce mają? Odpoczynku nie pytaj, trudno ich rozwodzić, Gdy się poczną to za nos, to za grzebień wodzić. Krew z nich pluszczy, kokoszy z strachem wyglądają, Ktorego z nich za męża i hersta mieć mają. Tam jeden przemożony do kąta się spieszy A wygnaniec wzdychaniem w cieniu nędzę cieszy, Zwyciężca zaś wesoły skrzydły się ozywa A na nogi się wznosząc sam swoj tryumf śpiewa. W kochaniu między bogi kur Apollinowi, Pomoc wielką przyznawa Latona kurowi
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 298
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z tyłu stanąwszy drabinie Ciągnie Pana po drugiej za szyję na linie; Aż skoro staną w mierze, wprzód lewą, a potem Prawą rękę okrutnym przebija mu grotem. Ale że na piądź dalej była dziura w drzewie, Bez litości, bo w srogim naciąga ją gniewie, Póki przeklęty człowiek nie przywiedzie do niej: Krew pluszczy, rwą się żyły, szerzy rana w dłoni. (433)
Umknąwszy potem szczebla, na którym Pan stoi, Wyciąga srodze na dół wedle woli swojej, Że wszytkie stawy w ciele wystąpiły z grani. Któż to pijanym, któż to wściekłym katom zgani? Owszem, wiedząc, że się tym Żydostwu przymilą, Tym
z tyłu stanąwszy drabinie Ciągnie Pana po drugiej za szyję na linie; Aż skoro staną w mierze, wprzód lewą, a potem Prawą rękę okrutnym przebija mu grotem. Ale że na piądź dalej była dziura w drzewie, Bez litości, bo w srogim naciąga ją gniewie, Póki przeklęty człowiek nie przywiedzie do niej: Krew pluszczy, rwą się żyły, szerzy rana w dłoni. (433)
Umknąwszy potem szczebla, na którym Pan stoi, Wyciąga srodze na dół wedle woli swojej, Że wszytkie stawy w ciele wystąpiły z grani. Któż to pijanym, któż to wściekłym katom zgani? Owszem, wiedząc, że się tym Żydostwu przymilą, Tym
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 589
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987