tworzysz obfite Dowcipów sztuki w ludziach niećwiczonych, Snadź niezliczonych;
Ty możesz, gdy chcesz, rozumem bystrości Okrutność miękczyć, wszelkiej krnąbrności Wędzidło kładziesz, hamujesz złośliwe Jędze szkodliwe;
Twój Amfijona słodkobrzmiącej lutnie Dowcip nabawił, której słuchać chutnie Delfini morscy, tak okrutne ryby, Szły bez pochyby;
Za twą nauką Orfeowe tony Błagały srogie Plutonowe strony, Wzbudziły lasy, miękczyły i skały, Nimfy skakały;
Za tąż nauką, o mistrze łaskawy, Dodaj dowcipu, pokaż sposób prawy, Jak zmiękczyć serce dziewczyneczki skrytej, Tak nieużytej,
Która jak źróbek jeszcze nie łapany Albo leśny sarn nigdy nie tykany Nie da się najrzeć, bo jak człeka zoczy, Chybko
tworzysz obfite Dowcipów sztuki w ludziach niećwiczonych, Snadź niezliczonych;
Ty możesz, gdy chcesz, rozumem bystrości Okrutność miękczyć, wszelkiej krnąbrności Wędzidło kładziesz, hamujesz złośliwe Jędze szkodliwe;
Twój Amfijona słodkobrzmiącej lutnie Dowcip nabawił, której słuchać chutnie Delfini morscy, tak okrutne ryby, Szły bez pochyby;
Za twą nauką Orfeowe tony Błagały srogie Plutonowe strony, Wzbudziły lasy, miękczyły i skały, Nimfy skakały;
Za tąż nauką, o mistrze łaskawy, Dodaj dowcipu, pokaż sposób prawy, Jak zmiękczyć serce dziewczyneczki skrytej, Tak nieużytej,
Która jak źróbek jeszcze nie łapany Albo leśny sarn nigdy nie tykany Nie da się najrzeć, bo jak człeka zoczy, Chybko
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 345
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Faraona, straszna noc, mglista, smutna, niegodna być z tymi, którym świeci jutrzenka promykami swymi. Mniemam, że i sam miesiąc nie tak smutnej cery tam, gdzie go styr obraca leniwymi sfery; ani w cymerskich krajach mgły tak zgromadzone, skąd Febus swe woźniki wzad cofa zgłodzone. Nie są pewnie ciemniejsze Plutonowe gmachy, kędy noc swe chimery kryje pod złe dachy, bo choć tam oczom światła księżyc deneguje, przecię sobie myśl ludzka dzień z nocy formuje. W nocy ów lud milczący noc swoją poznawa, i słońce Cymeryjom światłości nie dawa. Gdy się kończy Cyntii sześćmiesięczna praca, siódmy miesiąc na rządy bratu swemu wraca. Ale
Faraona, straszna noc, mglista, smutna, niegodna być z tymi, którym świeci jutrzenka promykami swymi. Mniemam, że i sam miesiąc nie tak smutnej cery tam, gdzie go styr obraca leniwymi sfery; ani w cymerskich krajach mgły tak zgromadzone, skąd Febus swe woźniki wzad cofa zgłodzone. Nie są pewnie ciemniejsze Plutonowe gmachy, kędy noc swe chimery kryje pod złe dachy, bo choć tam oczom światła księżyc deneguje, przecię sobie myśl ludzka dzień z nocy formuje. W nocy ów lud milczący noc swoją poznawa, i słońce Cymeryjom światłości nie dawa. Gdy się kończy Cyntyi sześćmiesięczna praca, siódmy miesiąc na rządy bratu swemu wraca. Ale
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 29
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
BÓG OCIEC
Patrząc na niską ziemię z pałacu górnego, Do więzienia gdy plony gnano piekielnego, Umyśliłem w sobie: pókiż będzie koniec? Póki Dla grzechu na rodzice skazane wyroki Będą tłumić późnego potomka, któremu Żyć było przyszło, zawsze i aniołowemu Życiu zostawać równym? Takowyż srogości Dopuszczę nad człowiekiem Cerberowej złości,
Plutonowym mieszkaniom i królewstwom ciemnym? Nie tak: już go więzieniem więcej tym podziemnym Trapić nie dam, lecz raczej w niebieskie podwoje Wprowadzić je rozkażę — takowe pokoje Dziełu memu przystoją; już opustoszałe Trony i miejsca w niebie pozostałe. Niech osieść się gotują zaraz, skąd ćmy sprosne Prze dumę swą zrzucone w doliny żałosne. A
BÓG OCIEC
Patrząc na niską ziemię z pałacu górnego, Do więzienia gdy plony gnano piekielnego, Umyśliłem w sobie: pókiż będzie koniec? Póki Dla grzechu na rodzice skazane wyroki Będą tłumić poźnego potomka, któremu Żyć było przyszło, zawsze i aniołowemu Życiu zostawać rownym? Takowyż srogości Dopuszczę nad człowiekiem Cerberowej złości,
Plutonowym mieszkaniom i królewstwom ciemnym? Nie tak: już go więzieniem więcej tym podziemnym Trapić nie dam, lecz raczej w niebieskie podwoje Wprowadzić je rozkażę — takowe pokoje Dziełu memu przystoją; już opustoszałe Trony i miejsca w niebie pozostałe. Niech osieść się gotują zaraz, skąd ćmy sprosne Prze dumę swą zrzucone w doliny żałosne. A
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 47
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
nowy. Na tę wieść widowiska one zaryczały, Ognistemi zęboma straszliwie zgrzytały, Ale bohatyrowie i dusze pobożne Jęli krzyczeć z weselem triumfy nabożne Do nieba wyciągając obiedwie swe ręce, Radzi nowinie, radzi, że już koniec męce. DAWID HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mówię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie tęskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem
nowy. Na tę wieść widowiska one zaryczały, Ognistemi zęboma straszliwie zgrzytały, Ale bohatyrowie i dusze pobożne Jęli krzyczeć z weselem tryumfy nabożne Do nieba wyciągając obiedwie swe ręce, Radzi nowinie, radzi, że już koniec męce. DAWID HARFODŹWIĘKI
W lechejskiej łące zbierałem kwiatki dojrzałe, Z czarnowodego Stygu źrzodła zamilczałe Gdzie cieką, Plutonowe słysząc burzliwości, Poznałem: już proroctw mych przyszły skuteczności. Z okwitością wesela serdecznego mowię: Bądź porodzone, zacne Dziecię, przez cię zdrowie Będzie i pozbawienie teskliwych ciemności. Zacne Dziecię, zwyciężysz swą mocą te włości,
Plonem, ach, niezliczonych ludzi zbogacone. Bądź porodzone, jeźli nasze są nieplone Proroctwa, sercem
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 53
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Alekto, które Kocytowe Łąki tuczą, i pola pasą Erebowe. konie co Letejskiego źrzodła pijąc mętne Likwory, piany ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, i prędszy nisz strzała Eton, i Stygijskiego ozdoba nie mała Nikteus stada; bijąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotami: Także rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony, na drogę górują się nową. Goniec ogniów słonecznych, z Jońskiego morza Wstając: złotych promieni blaskiem ranna zorza Ledwie świat oświeciła, a różowe skronie Drżą w wałów przesroczystych kryształowym łonie: Tu wesoła o Matce cale zapomniawszy, Zdradą chytrej Wenery skoro tylko wstawszy: Tak tata naznaczyły: w pola i upstrzone Różnym kwieciem
Alekto, ktore Kocytowe Łąki tuczą, y pola pasą Erebowe. konie co Leteyskiego źrzodłá piiąc mętne Likwory, piány ze snem toczą niepamiętne. Straszny wyrokiem Orfeus, y prętszy nisz strzałá Eton, y Stygiyskiego ozdobá nie małá Nikteus stada; biiąc w piekielne nogami Progi, przed zawartemi łańcuchem wrotámi: Tákże rosły Alastor cechą Plutonową Naznaczony, ná drogę goruią się nową. Goniec ogniow słonecznych, z Iońskiego morza Wstaiąc: złotych promieni blaskiem ranna zorza Ledwie świát oświećiłá, á rożowe skronie Drżą w wałow przesroczystych krzyształowym łonie: Tu wesoła o Mátce cále zapomniawszy, Zdradą chytrey Wenery skoro tylko wstawszy: Ták tátá naznáczyły: w pola y upstrzone Rożnym kwiećiem
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 13
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
słupie w Egidzie, By czytał każdy dzieła twe, co przydzie; Jednak Ojcowskie wprzód odważne czyny Niech wystawione piastują machiny. Niech jak zwojował Prokrusta, Scyrona, Jako Centaurów przezeń moc zgromiona, Jak Minotaury w Labiryncie legły, Jak dusze, byków Atyckich odbiegły. Jako przez niego i Teby podbite, Jak zwiedził kąt Plutonowe skryte, I podziemnego mieszkania Kocyta; Wszystko to każdy niech w Statuach czyta. Po tych robotach, niech przy twym obrazie Takowy tytuł będzie w samym razie; Ten to jest, który kochającą dziewkę Zdradziwszy, umknął ma morską zawiewkę. Z dzieł rodzicielskich ; nie insze przykłady Wziął; tylko aby umiał pokryć zdrady; I
słupie w Ægidźie, By czytał káżdy dźiełá twe, co przydźie; Iednák Oycowskie wprzod odważne czyny Niech wystáwione piástuią máchiny. Niech iák zwoiował Prokrustá, Scyroná, Iáko Centaurow przezeń moc zgromiona, Iák Minotaury w Lábirynćie legły, Iák dusze, bykow Attyckich odbiegły. Iáko przez niego y Teby podbite, Iák zwiedźił kąt Plutonowe skryte, Y podźiemnego mieszkánia Kocytá; Wszystko to káżdy niech w Státuách czyta. Po tych robotách, niech przy twym obráźie Tákowy tytuł będźie w samym ráźie; Ten to iest, ktory kocháiącą dźiewkę Zdrádźiwszy, umknął má morską zawiewkę. Z dźieł rodźićielskich ; nie insze przykłády Wziął; tylko áby umiáł pokryć zdrády; Y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 18
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona — W sercach wzniecała, bośmy już i plwali I drogę wszyscy z żalu przeklinali Dla krnąbrnych wiatrów: Hej! wiatry, słuchajcie! Wzdy też nam żagle dobrze nadymajcie! Już nas dopądźcie do portu słusznego, A nie żartujcie z nieszczęścia naszego! — Usłyszały te swoje zelżywości Wiatry — pod niebem stojący w cichości
groziły zginieniem. I teraz tedy — zrazu nie chcąc nagle Nadymać wiatrem na rozpięte żagle, Tylko wolnym tchem — ten nasz niełaskawy Eolus z boku mało ruszał nawy, Tak że i przez dzień, i przez nocną chwilę Nie wiem, jeśliśmy uśli całą milę. Skąd nam gniew ciężki jakaś niefortuna, A pono niemal Plutonowa żona — W sercach wzniecała, bośmy już i plwali I drogę wszyscy z żalu przeklinali Dla krnąbrnych wiatrów: Hej! wiatry, słuchajcie! Wzdy też nam żagle dobrze nadymajcie! Już nas dopądźcie do portu słusznego, A nie żartujcie z nieszczęścia naszego! — Usłyszały te swoje zelżywości Wiatry — pod niebem stojący w cichości
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 177
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
grzędy ogrodne. Z nich to różdżki równała, to wieńce okrągłe Rozmaicie zwijała na czoło wyciągłe. Skoro ją stary Pluton w wirydarzu zoczył,
Pierwej porwał do siebie, niżli jej doskoczył. Chociaj szyję ukopcił w awernowych hutach, Choć do niej w smarowanych dziegciem wyszedł butach, Chociajże dymem śmierdział i obrzydłą siarką, Wolała Plutonową być niżli wieńczarką.
Któż nie wiadom uporu krnąbrnej Atalanty, Jako brzydko gubiła miłosne galanty? Żeby myliła biednym zalotnikom szyki, Na wyścigi wypadać śmiała z zawodniki. Ten jej miał być do śmierci przyjacielem całem, Który by z nią porównał jednostajnym czwałem; A który pole w onej gonitwie utracił, Gardłem lenistwo ciężkie i zaloty
grzędy ogrodne. Z nich to różdżki równała, to wieńce okrągłe Rozmaicie zwijała na czoło wyciągłe. Skoro ją stary Pluton w wirydarzu zoczył,
Pierwej porwał do siebie, niżli jej doskoczył. Chociaj szyję ukopcił w awernowych hutach, Choć do niej w smarowanych dziegciem wyszedł butach, Chociajże dymem śmierdział i obrzydłą siarką, Wolała Plutonową być niżli wieńczarką.
Któż nie wiadom uporu krnąbrnej Atalanty, Jako brzydko gubiła miłosne galanty? Żeby myliła biednym zalotnikom szyki, Na wyścigi wypadać śmiała z zawodniki. Ten jej miał być do śmierci przyjacielem całem, Który by z nią porównał jednostajnym czwałem; A który pole w onej gonitwie utracił, Gardłem lenistwo ciężkie i zaloty
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 20
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
jak wyborne zmarły miał w młodości Ćwiczenie, w dalszych zaś wieku ku Bogom wiarę, i pobożność, ku ludziom Sprawiedliwość, dobroć, skromność, wstrzemieźliwość, i wszystkie insze przymioty, które uczciwego człowieka czynią. Dopiero lud wykrzykował, i razem chwalił umarłego, jako tego, który miał wniść w towarzystwo ludzi cnotliwych w Królestwie Plutonowym. Kończąc Rozdział o obrządku pogrzebowym, nie z drogi sądzę wyprowadzić dla młodzieży, różne sposoby, których starzy ludzie używali, względem ciał umarłych. Jedni jakośmy rzekli o Egipcjanach, po namaszczeniu wystawiali je na widok, drudzy na stosach palili, i ten zwyczaj był u Rzymian, insi w ziemi zakopywali. Sposób chowania
iák wyborne zmarły miáł w młodośći cwiczenie, w dalszych zaś wieku ku Bogom wiárę, y pobożność, ku ludziom Sprawiedliwość, dobroć, skromność, wstrzemieźliwość, y wszystkie insze przymioty, ktore uczćiwego człowieká czynią. Dopiero lud wykrzykował, y razem chwalił umarłego, iáko tego, ktory miał wniść w towarzystwo ludzi cnotliwych w Krolestwie Plutonowym. Kończąc Rozdziáł o obrządku pogrzebowym, nie z drogi sądzę wyprowadzić dla młodzieży, rożne sposoby, ktorych starzy ludzie używáli, względem ciáł umarłych. Jedni iákośmy rzekli o Egypcyánach, po namaszczeniu wystawiáli ie ná widok, drudzy ná stosach palili, y ten zwyczay był u Rzymian, inśi w ziemi zakopywali. Sposob chowániá
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 130
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
fakcjami snują. Oni sami sejmowe tworzą relacyje, Więc jak strony nakręcą, tak też zegar bije. Więc drudzy też to widząc nosy pozwieszali, Wszytkiego i rycerskiej szkoły zaniechali. ... Już oto podlegliście niesłychanej pladze, Surowa sprawiedliwość stanęła na wadze. Oto na straszne swoje miecza wyciągnienie Lecą jako grad dusze w Plutonowe cienie, Gdzie Charon oszędziały w pobutwiałej łodzi Wszytkich na on świat rzeką Stygową uwodzi I prowadzi je na sąd Radamantów srogi — Szczęśliwy, kto tam dekret otrzymawa błogi! Nieszczęsna kondycja człowieka każdego, Nieszczęśliwsza na świecie krótka bytność jego. Uwodzi go nadzieja, szczęściem się unosi, Wyżej gębę niżli nos przy swej dumie nosi.
fakcyjami snują. Oni sami sejmowe tworzą relacyje, Więc jak strony nakręcą, tak też zegar bije. Więc drudzy też to widząc nosy pozwieszali, Wszytkiego i rycerskiej szkoły zaniechali. ... Już oto podlegliście niesłychanej pladze, Surowa sprawiedliwość stanęła na wadze. Oto na straszne swoje miecza wyciągnienie Lecą jako grad dusze w Plutonowe cienie, Gdzie Charon oszędziały w pobutwiałej łodzi Wszytkich na on świat rzeką Stygową uwodzi I prowadzi je na sąd Radamantów srogi — Szczęśliwy, kto tam dekret otrzymawa błogi! Nieszczęsna kondycyja człowieka każdego, Nieszczęśliwsza na świecie krótka bytność jego. Uwodzi go nadzieja, szczęściem się unosi, Wyżej gębę niżli nos przy swej dumie nosi.
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 424
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965