, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi wiodące poważnych i uważnych Festiva, ludicra, satyrica, salsa, aluzje z
, ALE NIE PLEWIONY; Bróg, ale co snop, to inszego zboża; Kram rozlicznego gatunku: na cóż chwalić? W ogrodzie chwastu, gdzie pokrzywa sparza-ć; W brogu plugastwa, gdzie matonóg zawróci-ć głowę; W kramie szpilek, którymi zakłuć, zwierciadeł, których się przejźreć możesz między towarem na poły. Rzeczy, powieści, przygody, podobieństwa, przykłady, które, jeśli nie były, być mogły w obojej płci, w różnych stanach i wieku żywota ludzkiego Tudzież ethica do cnoty, moralia do obyczajów, sacra do nauki, seria do przestrogi wiodące poważnych i uważnych Festiva, ludicra, satyrica, salsa, aluzje z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 5
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Widziałem serc naszych mękę: Białą i śniegową rękę, Szyję mleczną, usta krwawe, Złoty włos, oko łaskawe; A co niżej szyje było, Zazdrościwe płótno kryło. Rzekłem: Napaśmy tym wzroki, To oczu naszych obroki, Bo co zakrywa pierzynka, To dla samego Szmelinka. PTASZNIK
Rozkłada Tyrsis zdradne ptakom poły I lipkie lepi rogale z jemioły; A wtem Polichna jak piersi odkryła, Duszę mu za kształt jak pod sieć zwabiła. Nie bój się, ptaszku, już lepu na skrzydła: Wpadł w lep sam Tyrsis i w niezbyte sidła. NA ŚNIEGOWĄ GRĘ
Te śnieżne strzały, te pociski z wody Żadnej mi, Jago,
Widziałem serc naszych mękę: Białą i śniegową rękę, Szyję mleczną, usta krwawe, Złoty włos, oko łaskawe; A co niżej szyje było, Zazdrościwe płótno kryło. Rzekłem: Napaśmy tym wzroki, To oczu naszych obroki, Bo co zakrywa pierzynka, To dla samego Szmelinka. PTASZNIK
Rozkłada Tyrsis zdradne ptakom poły I lipkie lepi rogale z jemioły; A wtem Polichna jak piersi odkryła, Duszę mu za kształt jak pod sieć zwabiła. Nie bój się, ptaszku, już lepu na skrzydła: Wpadł w lep sam Tyrsis i w niezbyte sidła. NA ŚNIEGOWĄ GRĘ
Te śnieżne strzały, te pociski z wody Żadnej mi, Jago,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 95
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, nazad wegnane.
C.
W tem straszliwy, niezmierny dziw, mało widziany, W pół pod wodą, a w poły z wody ukazany, Jako okręt od wiatrów pogodnych popchniony, Z daleka wielkiem pędem bieżał w port przestrony, Skoro zajźrzał zwyczajnej z daleka potrawy, Wyciągając ku brzegom sprosny pysk plugawy: Panna na poły martwa od strachu została, Kiedy blisko swoję śmierć przed sobą widziała.
CI.
Miał drzewo Rugier, ale nie trzymał go w toku, Tylko w poły, i z góry bił morskiego smoku. Nie wiem, k czemu go równać: tylko wielkiej sztuce Jakiej góry, która się przewala i tłucze; Krom głowy kształtu
, nazad wegnane.
C.
W tem straszliwy, niezmierny dziw, mało widziany, W pół pod wodą, a w poły z wody ukazany, Jako okręt od wiatrów pogodnych popchniony, Z daleka wielkiem pędem bieżał w port przestrony, Skoro zajźrzał zwyczajnej z daleka potrawy, Wyciągając ku brzegom sprosny pysk plugawy: Panna na poły martwa od strachu została, Kiedy blizko swoję śmierć przed sobą widziała.
CI.
Miał drzewo Rugier, ale nie trzymał go w toku, Tylko w poły, i z góry bił morskiego smoku. Nie wiem, k czemu go równać: tylko wielkiej sztuce Jakiej góry, która się przewala i tłucze; Krom głowy kształtu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 221
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
IM dał łańcuch złoty od pięciudziesiąt czerwonych złotych ważący.
Wszyska szlachta uno habitu incedunt, jeno się po trzykroć na rok odmieniają: w lecie noszą togi długie kanawacowe czerwone, kitajką podszyte; w jesieni
do pół zimy togi 25 z czarnego sukna, szerokie i długie, aż się po ziemi włóczą, a białkami jednę wierzchnią połę obłożywszy z wierzchy, a pasami czarnemi z cefami srebrnemi, gęsto nasadzanemi, opasani; od pół zimy zaś i przez wiosnę karmazynowe, atłasowe, popielicami także połę z wierzchu obłożoną. W zimie na kształt worków sukiennych na lewych ramionach noszą, w lecie zaś już tego nie zażywają.
By najbogatszy był szlachcic, choćby brat
JM dał łańcuch złoty od pięciudziesiąt czerwonych złotych ważący.
Wszyska szlachta uno habitu incedunt, jeno się po trzykroć na rok odmieniają: w lecie noszą togi długie kanawacowe czerwone, kitajką podszyte; w jesieni
do pół zimy togi 25 z czarnego sukna, szerokie i długie, aż się po ziemi włóczą, a białkami jednę wierzchnią połę obłożywszy z wierzchy, a pasami czarnemi z cefami srebrnemi, gęsto nasadzanemi, opasani; od pół zimy zaś i przez wiosnę karmazynowe, atłasowe, popielicami także połę z wierzchu obłożoną. W zimie na kształt worków sukiennych na lewych ramionach noszą, w lecie zaś już tego nie zażywają.
By najbogatszy był szlachcic, choćby brat
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
czerwone, kitajką podszyte; w jesieni
do pół zimy togi 25 z czarnego sukna, szerokie i długie, aż się po ziemi włóczą, a białkami jednę wierzchnią połę obłożywszy z wierzchy, a pasami czarnemi z cefami srebrnemi, gęsto nasadzanemi, opasani; od pół zimy zaś i przez wiosnę karmazynowe, atłasowe, popielicami także połę z wierzchu obłożoną. W zimie na kształt worków sukiennych na lewych ramionach noszą, w lecie zaś już tego nie zażywają.
By najbogatszy był szlachcic, choćby brat rodzony księcia weneckiego (bo ex consorcio suo obierają za księcia), nie godzi się więcej nad sześciu sztafierów chować, także nad sześć koni, a nie jeździć
czerwone, kitajką podszyte; w jesieni
do pół zimy togi 25 z czarnego sukna, szerokie i długie, aż się po ziemi włóczą, a białkami jednę wierzchnią połę obłożywszy z wierzchy, a pasami czarnemi z cefami srebrnemi, gęsto nasadzanemi, opasani; od pół zimy zaś i przez wiosnę karmazynowe, atłasowe, popielicami także połę z wierzchu obłożoną. W zimie na kształt worków sukiennych na lewych ramionach noszą, w lecie zaś już tego nie zażywają.
By najbogatszy był szlachcic, choćby brat rodzony księcia weneckiego (bo ex consorcio suo obierają za księcia), nie godzi się więcej nad sześciu sztafierów chować, także nad sześć koni, a nie jeździć
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 153
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wąskiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę się z nią swarzyć.
Ale to te pierdoły, Co to wpółtory poły Ani siebie, ni nogi Mogę okryć, dość trwogi. 9. Pieśń VI.
W onym pięknym ogródeczku, Moja śliczna Zosienieczku,
Kiedyś wianek wiła, Te słowa mówiła:
Ach, mój wianeczku różany, Liliami przewijany, Otoczysz mię kołem Nad mym wdzięcznym czołem.
Jużem cię ostatnie wiła, Pókim jeszcze
wązkiej pierzyny Najadłam sią kurczyny.
Tylko jest we dwie pole I pierze przez nie kole; Nieszczęście w takim puchu Drapało mię po brzuchu.
Ukrój mi ty takową, Co mnie okryje z głową. To mi się będzie darzyć, Nie będę się z nią swarzyć.
Ale to te pierdoły, Co to wpółtory poły Ani siebie, ni nogi Mogę okryć, dość trwogi. 9. Pieśń VI.
W onym pięknym ogródeczku, Moja śliczna Zosienieczku,
Kiedyś wianek wiła, Te słowa mówiła:
Ach, mój wianeczku różany, Lilijami przewijany, Otoczysz mię kołem Nad mym wdzięcznym czołem.
Jużem cię ostatnie wiła, Pókim jeszcze
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 12
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
odkrytą głową, a to extra nabożeństwa, igrzysk i Saturnalia, alias Festynu w Grudniu obserwowanego na cześć Saturna; wtedy sługom swoim usługując, prezenta sobie rozsyłając; item extra podruzy, wojny; item extra wielkiego smutku, słoty, upału słonecznego. W których cyrcumstancjach, godziło się jamułką, kapeluszem, albo szaty swej połą głowę nakryć sobie, mówi: Lipsius libr: de Amphith: cap: 19. et 20. Był też w zażywaniu Pileus Tesalicus, inaczej Petasus Galerus, to jest daszek, kapelusz z krajami opuszczonemi, albo do góry wywitemi. Podczas wojny zażywali czapek futrzanych, a te nazywali Pileos Pannonicos, czapkami węgierskiemi, jako
odkrytą głową, á to extra nabożeństwa, igrzysk y Saturnalia, alias Festynu w Grudniu obserwowanego na cześć Saturna; wtedy sługom swoim usługuiąc, prezenta sobie rozsyłaiąc; item extra podruzy, woyny; item extra wielkiego smutku, słoty, upału słonecżnego. W ktorych cyrcumstancyach, godziło się iamułką, kapeluszem, albo szaty swey połą głowę nakryć sobie, mowi: Lipsius libr: de Amphith: cap: 19. et 20. Był też w zażywaniu Pileus Tesalicus, inacżey Petasus Galerus, to iest daszek, kapelusz z kraiami opuszczonemi, albo do gory wywitemi. Podcżas woyny zażywali cżapek futrzanych, á te nazywali Pileos Pannonicos, cżapkami węgierskiemi, iako
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 73
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do Azpucuzalco Miasta przypłyneło. Czego z porady Bałwana dokazali Meksykanie, na promach z letkich materiałów, jako to z sitowiny, porostu morskiego, i letkich drzew, ogród wysadzili, bociana i gęś w tymże nasadzili ogrodzie, tak wodą im odesłali. Amerykanie mianowicie Meksykani ceremonię ślubną taką mieli, że Kraj płaszcza, albo połę Pana Młodego z szatami Panny Młodej razem wiązali. Trzy mieli nowego Świata Obywatele vitia, I. okrucieństwo bez braku, 2. nieuczciwość; gdziekolwiek im Bałwan na myśl przyszedł, tam jedli, pili, 3. Próżnowanie. Bawili się Czarnoksięstwem, jaką chcieli na siebie brali postać, na powietrzu latali, wszystko opowiadali,
do Azpucuzalco Miasta przypłyneło. Czego z porady Bałwana dokazali Mexikanie, na promách z letkich materyałow, iako to z sitowiny, porostu morskiego, y letkich drzew, ogród wysadzili, bociana y gęś w tymże nasadzili ogrodzie, tak wodą im odesłali. Amerykánie mianowicie Mexikani ceremonię ślubną taką mieli, że Kray płaszcza, albo połę Pana Młodego z szatami Pánny Młodey razem wiązali. Trzy mieli nowego Swiata Obywatele vitia, I. okrucieństwo bez braku, 2. nieuczciwość; gdziekolwiek im Bałwan na myśl przyszedł, tam iedli, pili, 3. Prożnowanie. Bawili się Czarnoksięstwem, iaką chcieli na siebie brali postać, na powietrzu latali, wszystko opowiadali,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 571
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
chcąc na tameczny Lond wysadzić/ nie co Wojska Cesarskiego/ i tak społnie złączonemi siłami i ochotą/ też same Fortece/ które się przedtym już były poddały Hiszpanom/ znowu oblec i bombardować/ i albo im przez to wdalszych ich konceptach znaczną uczynic diversią/ albo ich też i przymusić/ do dania sobie równego na Wodzie Poła; to jest/ Nawalnej na Morzu Bitwy/ lub Potrzeby. Punkta zawartego z Turkami w Pasarowiczu Pokoju/ ratificowane od obojej strony/ już są znowu na wzajemną odmianę od Pasarowicza odesłane; Z Cesarskiej strony ma być Posłem do Turek I. M. P. Graf Colloredo. Turcy też/ mają tu zaraz/ po
chcąc ná támecżny Lond wysádzić/ nie co Woyská Cesárskiego/ y ták społńie złącżonemi siłámi y ochotą/ tesz sáme Fortece/ ktore śię przedtym iusz były poddáły Hiszpánom/ znowu oblec y bombárdowáć/ y álbo im przez to wdálszych ich conceptách znácżną ućzynic diversią/ álbo ich tesz y przymuśić/ do dánia sobie rownego ná Wodźie Połá; to iest/ Náwálney ná Morzu Bitwy/ lub Potrzeby. Punktá záwártego z Turkámi w Pássárowicżu Pokoiu/ rátificowáne od oboiey strony/ iusz są znowu ná wzaiemną odmiánę od Pássárowicżá odesłane; Z Cesárskiey strony ma być Posłem do Turek I. M. P. Graf Colloredo. Turcy tesz/ máią tu záraz/ po
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 34
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
/ zabijające żywota przyjmowania. Io: 13. Post buccellã introivit in eum Sathanas. Po Najświętszym Ciele JEZUSOWYM Judasz czarta połknął. Mors est malis. Jedno szczególne dotknienie szaty Jezusowej uzdrawiało wszy- tkich. Mar: 6. Quotquot tangebant eum sanabantur. Augus: in Conf : 2. Reg: 14. My nie jednej poły jego kraj/ ale całego Jezusa Boga w sobie mamy/ a zdrowia nie masz! krwią płyniemy volutamur in carne et sanguine. Mrzemy! morimur et sicut aquae dilabimur. Act: 19. Jedna chusteczka/ jedna krajka/ jeden cień przechodzącego Apostoła obłożne choroby leczyły; Tu cały/ JEZUS w tym czystym rąbku uwiniony/
/ zábiiaiące żywotá przyimowániá. Io: 13. Post buccellã introivit in eum Sathanas. Po Náyświętszym Ciele IEZVSOWYM Iudasz czártá połknął. Mors est malis. Iedno szczegulne dotknienie száty Iezusowey uzdrawiało wszy- tkich. Mar: 6. Quotquot tangebant eum sanabantur. Augus: in Conf : 2. Reg: 14. My nie iedney poły iego kray/ ále cáłego Iezusa Boga w sobie mamy/ a zdrowiá nie masz! krwią płyniemy volutamur in carne et sanguine. Mrzemy! morimur et sicut aquae dilabimur. Act: 19. Iedná chusteczká/ iedná krayká/ ieden ćień przechodzącego Apostoła obłożne choroby leczyły; Tu cáły/ IEZVS w tym czystym rąbku uwiniony/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 231
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688