nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami i swawolą. Między inszemi ipp. Przezdzieccy, których połapano i byli in periculo vitae, Sądził ich ip. Mniszech marszałek koronny, ale dekret miłosierny padł, jeno kazano ukrzywdzonym oddać, co zabrali i na wieżę rok i sześć niedziel wskazano.[...] Anno 1717.
Trybunał wielkiego księstwa litewskiego zaczął się in termino, marszałkiem ip. Sapieha starosta wilkowski. Na tym trybunale primo exemplo nie
nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami i swawolą. Między inszemi jpp. Przezdzieccy, których połapano i byli in periculo vitae, Sądził ich jp. Mniszech marszałek koronny, ale dekret miłosierny padł, jeno kazano ukrzywdzonym oddać, co zabrali i na wieżę rok i sześć niedziel wskazano.[...] Anno 1717.
Trybunał wielkiego księstwa litewskiego zaczął się in termino, marszałkiem jp. Sapieha starosta wilkowski. Na tym trybunale primo exemplo nie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 316
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
kryje. Straszliwy to beł pocisk, lecz dziwu żadnego Niemasz, bo wyszedł z ręki Orlanda mężnego.
XL.
Inszy, których nie dosiągł stołem, towarzysze, A było ich właśnie siedm, jako Turpin pisze, W nogach już tylko kładli wszytkie swe obrony; Ale jem drzwi zastąpił Orland pomieniony, A skoro ich połapał, jednego po drugiem Za ręce je powiązał opak jednem cugiem Mocnem długiem powrozem, we troje skręconem, Z trafunku w onej ciemnej jamie nalezionem.
XLI.
Potem je na dwór wywlókł, gdzie beł dąb niemały, Tuż przed samą jaskinią, stary, wypróchniały; Orland suche gałęzie mieczem okrzosuje I na nich je na pokarm
kryje. Straszliwy to beł pocisk, lecz dziwu żadnego Niemasz, bo wyszedł z ręki Orlanda mężnego.
XL.
Inszy, których nie dosiągł stołem, towarzysze, A było ich właśnie siedm, jako Turpin pisze, W nogach już tylko kładli wszytkie swe obrony; Ale jem drzwi zastąpił Orland pomieniony, A skoro ich połapał, jednego po drugiem Za ręce je powiązał opak jednem cugiem Mocnem długiem powrozem, we troje skręconem, Z trafunku w onej ciemnej jamie nalezionem.
XLI.
Potem je na dwór wywlókł, gdzie beł dąb niemały, Tuż przed samą jaskinią, stary, wypróchniały; Orland suche gałęzie mieczem okrzosuje I na nich je na pokarm
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 283
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mają, Którzy radzi ustawicznie w kuflu wąs maczają. Zdrów ten nigdy być nie może, ustawna choroba, Zawsze chodzi jak umarły, gnije w nim wątroba.
Rozum musi ustępować, dla złego nałogu, Wie go diabeł, co też po nim-ni ludziom, ni Bogu, Bo ten jedno wszytko myśli, gdzieby dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce,
mają, Którzy radzi ustawicznie w kuflu wąs maczają. Zdrów ten nigdy być nie może, ustawna choroba, Zawsze chodzi jak umarły, gnije w nim wątroba.
Rozum musi ustępować, dla złego nałogu, Wie go dyabeł, co też po nim-ni ludziom, ni Bogu, Bo ten jedno wszytko myśli, gdzieby dzban połapić, Jako tako choć na duszę, by się jedno napić. Gdzie obaczy, iże piją, to on dybie z kąta, A nogi śmiesznie zaplata, jakoby chomąta. Jako gdzie dopadnie konwie, to ze wzystkiej mocy Łeb w nią wrazi wespół z nosem, aż wytrzeszczy oczy. Co chce mówić, to bełkoce,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 32
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
.
Gvilelmus Naubrisensis Autor Angielski pisze rem sequentem; Którą w krótką zbieram relację. W Anglii Zachodniej mil 5 od Klasztoru Świę- O LUDZIACH INNYCH OSOBLIWYCH
tego Edmunda Króla, są jaskinie Vulsputes rzeczone, koło którktórych wczas letni, chłopi robiący ujźrzeli dwoje dzieci, ciała zielonego, z jaskiń wychodzących, od jasności Słońca ślepniejących. Tych połapawszy, konkursowi ludu w Mieście prezentowali. Jeść gdy nie chcą kilka dni, w tym wóz z zbożem idący postrzegli, do niego skrzykiem rwali się, dano im ad satietatem tej potrawy. Powoli do ordynaryjnego ludzkiego przyzwyczajeni pokarmu. Chłopiec po Chrzcie Świętym umarł, siostra do lat mężnych przyszedłszy, nie szpetną będąc, za mąż
.
Gvilelmus Naubrisensis Autor Angielski pisze rem sequentem; Ktorą w krotką zbieram relacyę. W Anglii Zachodniey mil 5 od Klasztoru Swię- O LUDZIACH INNYCH OSOBLIWYCH
tego Edmunda Krola, są iaskinie Vulsputes rzeczone, koło ktorktorych wczas letní, chłopi robiący uyźrzeli dwoie dzieci, ciała zielonego, z iaskiń wychodzących, od iasności Słońca ślepnieiących. Tych połapawszy, konkursowi ludu w Mieście prezentowali. Ieść gdy nie chcą kilka dni, w tym woz z zbożem idący postrzegli, do niego zkrzykiem rwali się, dano im ad satietatem tey potrawy. Powoli do ordynaryinego ludzkiego przyzwyczaieni pokarmu. Chłopiec po Chrzcie Swiętym umarł, siostra do lat mężnych przyszedłszy, nie szpetną będąc, za mąż
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 105
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w Cieplicach, zebrawszy, co mógł, ludzi dwornych ze strzelbą i chłopów z kosami nasadzonymi i z cepami, w pierwszy dzień Zielonych Świątek raniuteńko wybrał się na tę ekspedycją. Sam około błota od siteckiego borku z ludźmi ciągnął, a prosto z Murawczyc chłopów posłał, aby chłopów czerniewskich pasących bydło zabawiali, aby ich mógł połapać. Ci chłopi murawczyccy przestrzegli chłopów czerniewskich, aby czym prędzej do wsi Czerniewa z bydłem uciekali, gdyż ich podstarości minkowicki ma napaść i pozabijać, co chłopi czerniewscy usłyszawszy, z, bydłem do wsi swojej uciekli, a tymczasem nadciągnął Dąbrowski na wieś Czerniewo. Począł z chlewów bydło gwałtem zabierać. Ludzie się bronili, już
w Cieplicach, zebrawszy, co mógł, ludzi dwornych ze strzelbą i chłopów z kosami nasadzonymi i z cepami, w pierwszy dzień Zielonych Świątek raniuteńko wybrał się na tę ekspedycją. Sam około błota od siteckiego borku z ludźmi ciągnął, a prosto z Murawczyc chłopów posłał, aby chłopów czerniewskich pasących bydło zabawiali, aby ich mógł połapać. Ci chłopi murawczyccy przestrzegli chłopów czerniewskich, aby czym prędzej do wsi Czerniewa z bydłem uciekali, gdyż ich podstarości minkowicki ma napaść i pozabijać, co chłopi czerniewscy usłyszawszy, z, bydłem do wsi swojej uciekli, a tymczasem nadciągnął Dąbrowski na wieś Czerniewo. Począł z chlewów bydło gwałtem zabierać. Ludzie się bronili, już
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 411
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
by nie przechodził. Pan Administrator niech też od swej Jejmości w nocy się porwie, gumno obejdzie, toż niech czyni gumienny i stróż. Szpichlerża wtedy mowie najlepiej pilnować potrzeba. Na miejscu jednym Administrator klucza dobrawszy z Arędarżem w nocy zboże kradł, a gumienny niewinny w kajdanach odpowiadał; tandem W nocy się zataiwszy, złodziejów połapał, wydał. W szpichlerzu, w stodole, jeźli się lęgo sowy, nie rugować ich stamtąd, bo myszy wyjadają i szczury. Oprócz sów chować potrzeba kotów, rozmnożyć łasiczki. Ale na myszy i szczury są i te sposoby; naprzód Święte; abyś w Święto Z Dionizego 9 dnia 8bris pisał po drzwiach Dworu
by nie przechodził. Pan Administrator niech też od swey Ieymości w nocy się porwie, gumno obeydzie, toż niech cżyni gumienny y stroż. Szpichlerża wtedy mowie naylepiey pilnować potrżeba. Na mieyscu iednym Administrator klucza dobrawszy z Arędarżem w nocy zboże kradł, á gumienny niewinny w kaydanach odpowiadał; tandem W nocy się zataiwszy, złodzieiow połapał, wydał. W szpichlerzu, w stodole, ieźli się lęgo sowy, nie rugować ich ztamtąd, bo myszy wyiadaią y sżcżury. Oprocż sow chować potrżeba kotow, rozmnożyć łasicżki. Ale na myszy y szcżury są y te sposoby; naprzod Swięte; abyś w Swięto S Dyonizego 9 dnia 8bris pisał po drzwiach Dworu
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 408.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się kekkim grzechom przeciw ciężki się iśmiela i zmacnia. Kiedy człowiek lekkiemu się grzechowi oprzeć albo niechcąc/ albo nie dbając/ do tego przychodzi/ iż gdy ciężki natrze/ zaraz upadnie. Dawne przysłowie Gutta cavat lapiden non vi, sed saepe cadendo. Niech kropla kroplę goniąc ustawicznie kapie/ I w zasklepionym dziurę uczyni połapie. ODwraca grzech powszedni owe łaski i pomocy Boskiej/ kiedy Bóg uznawając niewdzięczność/ i niedbalstwo umyślne/ rękę swą ściska; i te dostatki łask swych nie skutecznie przyjęte wniwecz się obracające widząc; albo na ukaranie/ albo na poprawę i upamiętanie się niedbalca w grzech jaki ciężki/ a pospolicie jawny/ gruby/ i sromotny
się kekkim grzechom przećiw ćięszki się iśmiela y zmacnia. Kiedy człowiek lekkiemu się grzechowi oprzeć albo niechcąc/ albo nie dbaiąc/ do tego przychodźi/ iż gdy ćięszki natrze/ záraz upádnie. Dawne przysłowie Gutta cavat lapiden non vi, sed saepe cadendo. Niech kroplá kroplę goniąc ustawicznie kapie/ I w zasklepionym dźiurę uczyni połapie. ODwráca grzech powszedni owe łaski y pomocy Boskiey/ kiedy Bog uznáwaiąc niewdźięczność/ y niedbalstwo umyślne/ rękę swą śćiska; y te dostátki łask swych nie skutecznie przyięte wniwecz się obracaiące widząc; albo ná ukáranie/ albo ná poprawę y upámiętanie się niedbalcá w grzech iáki ćięszki/ á pospolićie iáwny/ gruby/ y sromotny
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 56
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
: teraźniejszy król zły, a nie wziął nikomu żony ani dziewki i podobieństwem pudicitiam niczyjego domu nie ruszył. Jagiełło dobry był, a kto namniej oparł mu się w czym, zabić go zaraz, na dom najachawszy, kazał; i syn potym jego Melsztyńskiego, Rytwiańskiego, Zbąskiego z towarzystwem ich, jednych pobić, drugich połapać kazał. To był dobry, a teraźniejszy król zły, który nikogo i nie zabił, ani drasnął i owszem nie cierpiałby takich uszczypków namniejszy człowiek, co on ustawicznie cierpi, tak, że każdy sjem stoi mu za czyściec. Dobry był Zygmunt Pirwszy, a przecię majętności brał; wziął Sambor Odrowążom i siła inszych
: teraźniejszy król zły, a nie wziął nikomu żony ani dziewki i podobieństwem pudicitiam niczyjego domu nie ruszył. Jagiełło dobry był, a kto namniej oparł mu się w czym, zabić go zaraz, na dom najachawszy, kazał; i syn potym jego Melsztyńskiego, Rytwiańskiego, Zbąskiego z towarzystwem ich, jednych pobić, drugich połapać kazał. To był dobry, a teraźniejszy król zły, który nikogo i nie zabił, ani drasnął i owszem nie cierpiałby takich uszczypków namniejszy człowiek, co on ustawicznie cierpi, tak, że każdy sjem stoi mu za czyściec. Dobry był Zygmunt Pirwszy, a przecię majętności brał; wziął Sambor Odrowążom i siła inszych
Skrót tekstu: DeklPisCz_II
Strona: 327
Tytuł:
Deklaracya pisma pana Wojewody krakowskiego, w Stężycy miedzy ludzie podanego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dla usługowania Osobie mojej u stołu Cesarza podziemnych Prowincyj, lecz postrzegszy zajątrzone nieprzyjaźnią przedsięwzięcia duchów piekielnych, z perswasiej opętanego Czarownika, niechąc broczyć krwią szatańską bułatu mojego, porwawszy oś przednią od Karoce wpadszy między halastrę piekielną w pół ćwierci godziny, okładając nielitościwie z obu rącz, znisłem hufiec, do szczętu, niezyczliwego Adwersarza, Magów połapawszy, do gałęzi żywcem suchego dębu, przytaśmowałem za karki duzym łyczakiem. A potym wsiadszy z triumfem do Karoce, przypadłem do Zony, dla ustawnych lodów spustoszałej. To. Toś Wmść tam zamrozony wisiał, jako sopel z rana u dachu. B. Owszem wszytko się stało przeciwnym sposobem, bo jako wiesz dawno
dla usługowánia Osobie moiey u stołu Cesárza podźiemnych Prowincyi, lecz postrzegszy záiątrzone nieprzyiáźnią przedśięwźięćia duchow piekielnych, z perswásiey opętánego Czárowniká, niechąc broczyć krwią szátánską bułatu moiego, porwawszy oś przednią od Károce wpadszy między hálastrę piekielną w puł ćwierći godźiny, okładáiąc nielutośćiwie z obu rącz, znisłem hufiec, do szczętu, niezyczliwego Adwersarzá, Magow połápawszy, do gáłęźi zywcem suchego dębu, przytáśmowałem zá kárki duzym łyczakiem. A potym wśiadszy z tryumfem do Karoce, przypadłem do Zony, dla vstáwnych lodow spustoszáłey. To. Toś Wmść tám zámrozony wiśiał, iáko sopel z ráná u dáchu. B. Owszem wszytko się stáło przećiwnym sposobem, bo iáko wiesz dawno
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 161
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
miała; luboć się ja mało tej spodziewam szczęśliwości, bo się u nas na mocną znowu zaniosło wojnę, a jeszcze podtenczas przypadniefantome. Nie wiem, jako sięla Poudrerozedrzeć będzie miała. - Strony tych hultajów Formontów - mnie już i głowy nie staje, co z nimi czynić. Przyjdzie tych hultajów, połapawszy gdzie pode Gdańskiem, kazać kijmi pozabijać. Teraz dwadzieścia jeden tysięcy dałem na ręce p. Boratyniego i Gratego. Ja i w tej komisji moskiewskich pieniędzy nie mam pokoju od księżnej Wiśniowieckiej, bo nie dosyć, że w Warszawie rezydując, wakanse uprasza na sług swoich (jako to i teraz świeżo na p. chorążego
miała; luboć się ja mało tej spodziewam szczęśliwości, bo się u nas na mocną znowu zaniosło wojnę, a jeszcze podtenczas przypadniefantome. Nie wiem, jako sięla Poudrerozedrzeć będzie miała. - Strony tych hultajów Formontów - mnie już i głowy nie staje, co z nimi czynić. Przyjdzie tych hultajów, połapawszy gdzie pode Gdańskiem, kazać kijmi pozabijać. Teraz dwadzieścia jeden tysięcy dałem na ręce p. Boratyniego i Gratego. Ja i w tej komisji moskiewskich pieniędzy nie mam pokoju od księżnej Wiśniowieckiej, bo nie dosyć, że w Warszawie rezydując, wakanse uprasza na sług swoich (jako to i teraz świeżo na p. chorążego
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 312
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962