prawem zowiecie/ Wielce tedy nie słusznie w tym winę przypisujesz Białoglowom; ile na Wdowy tak bardzo bijesz/ jak wróbel na sowkę: znać bracie żeś nie do Wdowy golec/ kiedy tak na nie następujesz/ Wżdyć to i tobie samemu mogłoby się przydać/ gdybyś był godzien Wdowy/ żebyś mógł połatać sobie łokci: Wam ci to z tym dobrze. Trafi się Żołnierz grzeczny/ albo inszej wokacjej Mołodec/ ale równiejszy kondycji; służy/ przesłuży/ pod czas i to co ma/ straci na usłudze Ojczyzny/ nie ma sposobu urość. Jako to zwyczajnie. Trudno temu urość, komu wadzi niedostatek w Domu. uda
práwem zowiećie/ Wielce tedy nie słusznie w tym winę przypisuiesz Białoglowom; ile ná Wdowy ták bárdzo bijesz/ iák wrobel ná sowkę: znáć bráćie żeś nie do Wdowy golec/ kiedy ták ná nie nástępuiesz/ Wzdyć to y tobie samemu mogłoby się przydáć/ gdybyś był godźien Wdowy/ żebyś mogł połatáć sobie łokći: Wam ći to z tym dobrze. Tráfi się Zołnierz grzeczny/ albo inszey wokácyey Mołodec/ ále rownieyszy kondycyey; służy/ przesłuży/ pod czás y to co ma/ stráći ná usłudze Oyczyżny/ nie ma sposobu urość. Iáko to zwyczáynie. Trudno temu urość, komu wádźi niedostátek w Domu. uda
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 24
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
, Przy Kartagińskim brzegu twoje floty. Każ, ażebym ci upatrzyła chwilę, W ten czas się dobrze ruszysz, nie omylę; Ani gdy zechcesz pospieszać czym prędzej, Już cię nie będę przytrzymywać więcej. Teraz i ludziom wypocząć należy, Których podróżny niewczas nadwereży; I co je mogły fale pokołatać, Trzeba niektóre Okręty połatać. W nadzieję zasług moich, i jeżeli Służyć ci jeszcze, szczęście będziem mieli; Na znak małżeństwa, co mię potkać miało, Proszę cię gościu; zabaw u mnie mało. I chciej poczekać, aż się wiatr uczai, A miłość moja w żal się przyzwyczai; Niechaj jak mam żyć w opłakanej dobie, Tego
, Przy Kártágińskim brzegu twoie floty. Każ, áżebym ći upátrzyłá chwilę, W ten czás sie dobrze ruszysz, nie omylę; Ani gdy zechcesz pospieszáć czym pręcey, Iuż ćię nie będę przytrzymywáć więcey. Teraz y ludźiom wypocząć należy, Ktorych podrożny niewczás nádwereży; Y co ie mogły fále pokołátáć, Trzebá niektore Okręty połátáć. W nádźieię zasług moich, y ieżeli Służyć ći ieszcze, szczęśćie będźiem mieli; Ná znák małżeństwá, co mię potkáć miáło, Proszę ćię gośćiu; zábaw u mnie máło. Y chćiey poczekáć, áż się wiátr uczái, A miłość moiá w żal się przyzwyczái; Niechay iák mam żyć w opłákáney dobie, Tego
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 98
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
cudzego, kędy żal we dwoje, Minąli go sposoby, musi tracić swoje. 375. NA TOŻ DRUGI RAZ
Przepiwszy substancyją utracyjus, co mu Ociec odumarł, nie miał prócz jednego domu Na pustej roli, którą Berdechowem zowie (Skąd i dziś modę wzięli utracyjusowie); Wżdy go cieszy nadzieja, że się zaś połata, Skoro śmierć majętnego stryja sprzątnie z świata. Obiecawszy sto złotych, bo je na to chowa, Chociaż stryjowi wieku nie minie połowa, Do ostatniego konia, w którymkolwiek czesie Nowinę mu o śmierci jego kto przyniesie. Zachorzał stryj; aż jeden po munsztułuk bieży, Dając znać synowcowi, że się nie wyleży. Prędko
cudzego, kędy żal we dwoje, Minąli go sposoby, musi tracić swoje. 375. NA TOŻ DRUGI RAZ
Przepiwszy substancyją utracyjus, co mu Ociec odumarł, nie miał prócz jednego domu Na pustej roli, którą Berdechowem zowie (Skąd i dziś modę wzięli utracyjusowie); Wżdy go cieszy nadzieja, że się zaś połata, Skoro śmierć majętnego stryja sprzątnie z świata. Obiecawszy sto złotych, bo je na to chowa, Chociaż stryjowi wieku nie minie połowa, Do ostatniego konia, w którymkolwiek czesie Nowinę mu o śmierci jego kto przyniesie. Zachorzał stryj; aż jeden po munsztułuk bieży, Dając znać synowcowi, że się nie wyleży. Prędko
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 224
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako to u nas interdum et quies inquieta będzie, albo się wnet stanie. Uporski: Jadę na rokosz szlachectwa poprawiać. Rozumowski: Właśnie, by kożucha; tak się to już na tobie ta cnota podarła? Nie wiedziałem, by to u nas w Polsce beło miejsce i czas od tego, gdzie to cnotę połatać może. Widzi mi się. niebożę, mylisz się bardzo na tem: nie rokoszem żadnym, ni rzemieślnikiem, ale tych rzeczy sprawami uczciwemi poprawują, nie włóczeniem się na rozmaite miejsca. Nosti bene non esse eius animum in recto, cuius acta discordant. Up orski: Dla utracenia szlachectwa na rokosz jadę. Rozumowski
jako to u nas interdum et quies inquieta będzie, albo się wnet stanie. Uporski: Jadę na rokosz ślachectwa poprawiać. Rozumowski: Właśnie, by kożucha; tak się to już na tobie ta cnota podarła? Nie wiedziałem, by to u nas w Polszcze beło miejsce i czas od tego, gdzie to cnotę połatać może. Widzi mi się. niebożę, mylisz się bardzo na tem: nie rokoszem żadnym, ni rzemieśnikiem, ale tych rzeczy sprawami ućciwemi poprawują, nie włóczeniem się na rozmaite miejsca. Nosti bene non esse eius animum in recto, cuius acta discordant. Up orski: Dla utracenia ślachectwa na rokosz jadę. Rozumowski
Skrót tekstu: WsiadRokCz_II
Strona: 76
Tytuł:
Wsiadanie na rokosz P. Uporskiego, któremu odradza P. Rozumowski, przez ks. Skargę Jezuitę złożone 20 Aprilis a. 1607.
Autor:
Piotr Skarga
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
kilku listach o tych traktatach. - Ja się tylko trapię o majętność imp. łowczego naszego, która tam gdzieś ma być blisko od Inowłodza; wszelkie jednak około niej będę miał staranie, ile tylko będzie można. Sam też podczas tych traktatów, na których być sobie nie życzę, na boku gdzie swego życzyłbym połatać zdrowia, które dość słabe i nadwerężone. W Warszawie być sobie nie życzę, dla większego daleko niewczasu. Więcej nie turbując ślicznych duszy mojej oczu, niziusieńko serce moje milion milionów obłapiam razów, całując od najpiękniejszych stóp nóżek nieporównaną w jasność Jutrzenkę. AM. l'Ambassadeur mes tres humbles respects. Z Inowłodza do Warszawy nie
kilku listach o tych traktatach. - Ja się tylko trapię o majętność jmp. łowczego naszego, która tam gdzieś ma być blisko od Inowłodza; wszelkie jednak około niej będę miał staranie, ile tylko będzie można. Sam też podczas tych traktatów, na których być sobie nie życzę, na boku gdzie swego życzyłbym połatać zdrowia, które dość słabe i nadwerężone. W Warszawie być sobie nie życzę, dla większego daleko niewczasu. Więcej nie turbując ślicznych duszy mojej oczu, niziusieńko serce moje milion milionów obłapiam razów, całując od najpiękniejszych stóp nóżek nieporównaną w jasność Jutrzenkę. AM. l'Ambassadeur mes tres humbles respects. Z Inowłodza do Warszawy nie
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 75
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Gdyż w lasach, polach, gdzie nogę powlecze, Wszędzie się smaży, gotuje, i piecze. W Borach poziumki, czernice, maliny, Ubogą, w Barwę okrywają Ziemię, Grzyb, Szmarz, Rydz, Maśluch oddają daniny, Ze Jej wnętrzności nosiły ich Brzemie, Wdzięczność wrodzona spolną czyni składkę, Upstrzyc, połatać, odziać gołą Matkę. Trawy z kwiatami, kosy gołą płytkie, Jeszcze ją coraz ostrzą twardym głazem, Żeby pościnać, lub niewinnie wszytkie, Martwe na placu położyć zarazem, I już na zwiędłe, choć bezzębnej babie, Pożyczą zębów swoich twarde grabie.
Zboża różnego nieprzejrzane Niwy Febus z pochodnią obchodzi do koła, Co
, Gdyż w lasach, polach, gdzie nogę powlecze, Wszędzie się smaży, gotuie, y piecze. W Borach poziumki, czernice, maliny, Ubogą, w Barwę okrywaią Ziemię, Grzyb, Szmarz, Rydz, Maśluch oddaią dániny, Ze Jey wnętrzności nosiły ich Brzemie, Wdzięczność wrodzona spolną czyni skłádkę, Upstrzyc, połátać, odziać gołą Mátkę. Tráwy z kwiatami, kosy gołą płytkie, Jeszcze ią coraz ostrzą twárdym głázem, Zeby pościnać, lub niewinnie wszytkie, Mártwe ná placu położyć zárazem, Y iuż ná zwiędłe, choć bezzębney babie, Pożyczą zębow swoich twárde grábie.
Zboża rożnego nieprzeyrzáne Niwy Febus z pochodnią obchodzi do koła, Co
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 107
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Beł powinny Astolfów, Sansonet związany, Brandymarte, od swojej dziewki opłakany, Nuż inszych wielka liczba ze Włoch, z Gaszkoniej, Z Niderlandu, z niemieckiej ziemie i z Anglii.
XXXI.
Iż starszy jeszcze dotąd nie miał wiadomości, Iż na niespodziewane natrafi tu gości, Zaczem w porcie odpocząć myślił i swojego Półokręcia połatać do świtu ranego. Bo od potężnych wiatrów kęs beł nadwątlony, Gdy go w przeciwne gnały pod Bizertę strony; A widząc na lądzie lud, tak śpiesznie do niego Biegł, jak zwykła jaskółką do gniazda swojego.
XXXII.
Rozumiał ich za swoje; ale skoro znaki Cesarskie zoczył z ptakiem, co ma łeb dwojaki,
Beł powinny Astolfów, Sansonet związany, Brandymarte, od swojej dziewki opłakany, Nuż inszych wielka liczba ze Włoch, z Gaszkoniej, Z Niderlandu, z niemieckiej ziemie i z Angliej.
XXXI.
Iż starszy jeszcze dotąd nie miał wiadomości, Iż na niespodziewane natrafi tu gości, Zaczem w porcie odpocząć myślił i swojego Półokręcia połatać do świtu ranego. Bo od potężnych wiatrów kęs beł nadwątlony, Gdy go w przeciwne gnały pod Bizertę strony; A widząc na lądzie lud, tak śpiesznie do niego Biegł, jak zwykła jaskółką do gniazda swojego.
XXXII.
Rozumiał ich za swoje; ale skoro znaki Cesarskie zoczył z ptakiem, co ma łeb dwojaki,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 191
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tak smutne zarobić herapy. Prawda, że skóra ni nacz, prócz zimie do sani, Albo psom pchły, w pokoju pańskim, płodzić na niej. Kto by rzekł, że żołnierze mieli być kuśnierzmi! Przeto bez dziury w skórze nie może być, wierz mi. Ale skoro ustąpią nieproszeni goście, Znowu skórą połata i siercią poroście; Chyba zechceli dłużej w swojej trwać imprezie, I mięsu się dostanie, nie tylko sierć zlezie. Dlatego wprzód niż zima, niż czas przyjdzie mroźny, Radź o swoim niedźwiedziu, mój zacny oboźny, Byle mięso ocalić; choć będzie ochudły, Poprawi się niedługo, i w ciało, i w
tak smutne zarobić herapy. Prawda, że skóra ni nacz, prócz zimie do sani, Albo psom pchły, w pokoju pańskim, płodzić na niej. Kto by rzekł, że żołnierze mieli być kuśnierzmi! Przeto bez dziury w skórze nie może być, wierz mi. Ale skoro ustąpią nieproszeni goście, Znowu skórą połata i siercią poroście; Chyba zechceli dłużej w swojej trwać imprezie, I mięsu się dostanie, nie tylko sierć zlezie. Dlatego wprzód niż zima, niż czas przyjdzie mroźny, Radź o swoim niedźwiedziu, mój zacny oboźny, Byle mięso ocalić; choć będzie ochudły, Poprawi się niedługo, i w ciało, i w
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 481
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I jako były zbrojnych pełne ludzi, Tak je z pierwszego pochopu wystudzi. CCVII. Dwie zatopione, insze nie w swej porze, Według możności umkneły do Rodu, W takim pod Myndą stawił się humorze Greczyn; co wygrać tuszył sobie z przodu; Kasj przy bliskiej spoczywając gorze, Patrzył na koniec spolnego zawodu, A połatawszy Nawy i Komegi Ruszył pod Lorym na przeciwne brzegi. CCVIII. Do ich fortece; skąd lądowe szyki, Wielkiemi przewiozł na wyspę okręty, Tak z ośmiudziesiąt Naw zrobiwszy wniki; Rodus i lądem, i morzem ujęty, Ze poprzestanie dalszej swej fabriki Kasjus tuszył; ale on w zawzięty Ustać tu jeszcze nie mogąc imprezie
I iako były zbroynych pełne ludzi, Tak ie z pierwszego pochopu wystudzi. CCVII. Dwie zatopione, insze nie w swey porze, Według moznośći umkneły do Rhodu, W takim pod Myndą stawił się humorze Graeczyn; co wygrać tuszył sobie z przodu; Kassy przy bliskiey spoczywaiąc gorze, Patrzył na koniec spolnego zawodu, A połatawszy Nawy y Komegi Ruszył pod Lorym na przeciwne brzegi. CCVIII. Do ich fortece; zkąd lądowe szyki, Wielkiemi przewiozł na wyspę okręty, Tak z osmiudziesiąt Naw zrobiwszy wniki; Rhodus y lądem, y morzem uięty, Ze poprzestanie dalszey swey fabriki Kassyus tuszył; ale on w zawzięty Ustać tu iesżcze nie mogąc imprezie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 211
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
i sprawiedliwość z nich obiecując. 7. Działa trzy burzące z Witepska przyprowadzono. 8. Od Pana Wojewody Bracławskiego wiadomość przyszła/ że już pobok Mohiłowa o wtorku być miał: roty jednak te które przy nim idą/ pozad były dla złych dróg/ przeprawowali się jednak spieszno. a w Piotrowicach mało co tam napsowanych wozów połatawszy ruszyć się gdzie K. I M naznaczy. 9. Armata wielka z Wilna przyszła/ i przez Dniepr przeprowadzona nie bez trudności: bo przez 4. dni górę zmiatano/ szczęśliwie jednak. 10. Wiadomość przyszła/ że roty Kwarciane Mohiłów osiadły: do których posłano było pana Baranowskiego dworzanina/ aby się tam nie stanowiły
y spráwiedliwosć z nich obiecuiąc. 7. Dźiáłá trzy burzące z Witepská przyprowádzono. 8. Od Páná Woiewody Brácłáwskiego wiádomość przyszłá/ że iuż pobok Mohiłowá o wtorku bydź miał: rothy iednák te ktore przy nim idą/ pozad były dla złych drog/ przeprawowáli sie iednák spieszno. á w Piotrowicách máło co tám nápsowánych wozow połatawszy ruszyć sie gdżie K. I M naznáczy. 9. Armatá wielka z Wilná przyszłá/ y przez Dniepr przeprowádzona nie bez trudnośći: bo przez 4. dni gorę zmiátano/ sczęsliwie iednák. 10. Wiádomość przyszłá/ że rothy Kwárćiáne Mohiłow ośiádły: do ktorych posłano było páná Báránowskiego dworzániná/ áby sie tám nie stánowiły
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: A2
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610