swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni, Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi, Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi, Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi, Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje, Prędzej niemy zaśpiewa, i ten, co szaleje, Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie Fortuna, i śmierć z śmiechem w jednym domu siędzie,
Prędzej prawdę poeta powie i sen płonny, Prędzej i aniołowi płacz nie będzie płonny, Prędzej słońce na nocleg skryje się w
swym zabiła; Jegom żywota, siebie sługi pozbawiła.” NIESTATEK
Prędzej kto wiatr w wór zamknie, prędzej i promieni Słonecznych drobne kąski wżenie do kieszeni, Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi, Prędzej zamknie w garść świat ten, tak wielki, jak stoi, Prędzej pięścią bez swojej obrazy ogniowi Dobije, prędzej w sieci obłoki połowi, Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zaleje, Prędzej niemy zaśpiewa, i ten, co szaleje, Co mądrego przemówi; prędzej stała będzie Fortuna, i śmierć z śmiechem w jednym domu siędzie,
Prędzej prawdę poeta powie i sen płonny, Prędzej i aniołowi płacz nie będzie płonny, Prędzej słońce na nocleg skryje się w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 21
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje, Lubo niemieckie, lubo wolisz swoje — Tamten przysięże, żeś z Paryża rodem, Ten zaś, żeś Rakus suknią, i chodem. Lubo rozpuścisz na wiatr złote kosy, Lubo przeczeszesz w gładką muszczkę włosy, Lub wdziejesz wieniec, lub tkankę z warkoczy — Jednako zwiążesz i połowisz oczy. Lubo twarz cale ukażesz, lub z zrzędy, Nie z zimna, zamkniesz bawełnice wszędy, Lubo się w miejskie powijesz rańtuchy, Lub nawet w kapę z zbytniej wleziesz skruchy –
Wszytko-ć to pięknie, wszytko-ć się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-
przypadnie. Lubo francuskie przyodziejesz stroje, Lubo niemieckie, lubo wolisz swoje — Tamten przysięże, żeś z Paryża rodem, Ten zaś, żeś Rakus suknią, i chodem. Lubo rozpuścisz na wiatr złote kosy, Lubo przeczeszesz w gładką muszczkę włosy, Lub wdziejesz wieniec, lub tkankę z warkoczy — Jednako zwiążesz i połowisz oczy. Lubo twarz cale ukażesz, lub z zrzędy, Nie z zimna, zamkniesz bawełnice wszędy, Lubo się w miejskie powijesz rańtuchy, Lub nawet w kapę z zbytniej wleziesz skruchy –
Wszytko-ć to pięknie, wszytko-ć się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Chwycili się luterskiej, wzgardziwszy cnotliwe Nauki apostolskie, a wzięli brzydliwe. O, dziwie niesłychany! Najwięcej tam było Duchownych, co się wiary tej złej uchwyciło. By był kto dał cnotliwy znać wskok biskupowi, Jako to byli w kupie! Bo jako więc łowi Ptasznik gęste sikory, tak by je był chciwy Pomsty biskup połowił za ich zbór fałszywy. I już był ten antystes porwał Krowickiego W Pińczowie i w Lipowcu wsadził bezecnego. Bo i ten był plebanem, miał charakter święty, Ale mu czart zalecił swą wolą przeklęty. Nie rychło Zebrzydowski powstanie takowy! Już były wzięły górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli
Chwycili się luterskiej, wzgardziwszy cnotliwe Nauki apostolskie, a wzięli brzydliwe. O, dziwie niesłychany! Najwięcej tam było Duchownych, co się wiary tej złej uchwyciło. By był kto dał cnotliwy znać wskok biskupowi, Jako to byli w kupie! Bo jako więc łowi Ptasznik gęste sikory, tak by je był chciwy Pomsty biskup połowił za ich zbór fałszywy. I już był ten antystes porwał Krowickiego W Pińczowie i w Lipowcu wsadził bezecnego. Bo i ten był plebanem, miał charakter święty, Ale mu czart zalecił swą wolą przeklęty. Nie rychło Zebrzydowski powstanie takowy! Już były wzięły górę złe luterskie głowy, Już było kilkanaście duchownych na zmowie, Byli
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 369
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
i w nocy lampa gore i co wieczór akademicy litanie pod nim klęcząc śpiewają. Na tę pamiątkę ten krucyfiks eksstructus, iż kiedy Szwed subdole był, jednej nocy Pragi jednę część opanował, jezuwici (którzy mają barzo wielką magnificencją kościół i klasztor niedaleko od tego mostu na drugiej stronie) collectis academicis oponowali się na połowię mostu, do których collecta plebs, długo się bronili i nie dali sobie drugiego miasta wziąć. Widząc tedy Szwed, iż ta vicinitas z obu stron nie barzo wygodna, tak per pacta ustąpili. Za co jezuwitom i akademikom wielkie 6immunitates et privilegia cesarz nadał. A na tym miejscu mostu, na którym się oni
i w nocy lampa gore i co wieczór akademicy litanie pod nim klęcząc śpiewają. Na tę pamiątkę ten krucyfiks exstructus, iż kiedy Szwed subdole był, jednej nocy Pragi jednę część opanował, jezuwici (którzy mają barzo wielką magnificencją kościoł i klasztor niedaleko od tego mostu na drugiej stronie) collectis academicis oponowali się na połowię mostu, do których collecta plebs, długo się bronili i nie dali sobie drugiego miasta wziąć. Widząc tedy Szwed, iż ta vicinitas z obu stron nie barzo wygodna, tak per pacta ustąpili. Za co jezuwitom i akademikom wielkie 6immunitates et privilegia cesarz nadał. A na tym miejscu mostu, na którym się oni
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 122
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
ratować/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dać: Królewicza tedy Najasniejszego Władysława/ za Pana i Cara wielowładnego/ przysięgę oddawszy wszyscy Bojarowie/ obrali. Miasto otworzyli/ i za przyjaciele spolne przyjąwszy/ jaką zdradę nad nimi knowali/ chcąc ich wszytkie siły znieść/ wysiec/ wygładzić/ miedzy ścianami i parkany swoimi/ jako zwierze jakie połowić. Co na jawią zaraz podali zdradni Moskalowie/ ten jaszczurcy naród wszytką mocą oburzyli się na nich/ straż z baszt ich spychając/ siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie chciwy. Widząc tedy nieżart wodzowie czuli/ narodu obojga żołniejstwo wyborne/
rátowáć/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dáć: Krolewicá tedy Naiásnieyszego Włádysłáwá/ zá Páná y Cárá wielowładnego/ przyśięgę oddawszy wszyscy Boiárowie/ obráli. Miásto otworzyli/ y zá przyiaćiele spolne przyiąwszy/ iáką zdrádę nád nimi knowáli/ chcąc ich wszytkie śiły znieść/ wysiec/ wygłádźić/ miedzy sćiánámi y párkány swoimi/ iako źwierze iákie połowić. Co ná iáwią záraz podáli zdrádni Moskalowie/ ten iászczurcy narod wszytką mocą oburzyli sie ná nich/ straż z baszt ich spycháiąc/ siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie chćiwy. Widząc tedy nieżárt wodzowie czuli/ narodu oboygá żołnieystwo wyborne/
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
kościoła. Podobno mu ubyło solaryj certy/ Albo na fest solenny nie dobrał oferty. Aleć to grube żarty niemasz tu co chwalic/ Musiano kiedyś wapno na żaki zapalić. Jedni na maj z kosturem skoro po Nieszporze/ Drudzy chodząc Lignatum gęsi noszą w worze Klecha idzie Owatum a kantor z kropidłem/ Ten połowi barany/ ów kokoszy sidłem. Jakie takie myślistwo jak kto może żywie/ Woli co zjeść ze wstydem niż głód mrzeć uczciwie. Sowizrzałowe. Respons na Synod Klechów Podgorskich
ZZyskiemże do Domini po waszym Synodzie/ Czy poszedł ku lepszemu/ czy ku większej szkodzie? Księdzom nic nie vięto wam nie przyczyniono/ Dosyć że was
kośćiołá. Podobno mu vbyło solárij certy/ Albo ná fest solenny nie dobrał oferty. Aleć to grube żárty niemász tu co chwalic/ Muśiano kiedyś wapno ná żaki zápalić. Iedni ná may z kosturem skoro po Nieszporze/ Drudzi chodząc Lignatum gęśi noszą w worze Klechá idźie Owatum á kántor z kropidłem/ Ten połowi bárány/ ow kokoszy śidłem. Iákie tákie myślistwo iák kto może żywie/ Woli co zieść ze wstydem niż głod mrzeć vczćiwie. Sowizrzałowe. Respons ná Synod Klechow Podgorskich
ZZyskiemże do Domini po wászym Synodźie/ Czy poszedł ku lepszemu/ czy ku większey szkodźie? Kśiędzom nic nie vięto wam nie przyczyniono/ Dosyć że was
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Jednego tedy czasu z lodu głos człowieczy usłuszy/ którego Biskup poprzysiągł/ i pytał coby zacz był. Zatym głos. Jestem dusza nieaka/ która w tym zimnym ledzie za grzechy moje cierpię/ i mogłabym być wybawiona/ jeślibyś trzydzieści Mszej bez przestanku przez trzydzieści dni za mię ofiarował. Gdy już połowię Mszej odprawił/ i jeszcze się do Msze gotował/ za sprawą diabelskązstało się/ iż prawie wszytko miasto miedzy sobą wojnę podniosło. Przeto zawołany Biskup/ aby sedycją uskromił/ ubior święty z siebie złożył/ i Mszą dnia onego opuścił. Powtóre znowu począwszy/ i już dwie części odprawiwszy/ wojsko wielkie/ jako
Iednego tedy czásu z lodu głos człowieczy vsłuszy/ ktorego Biskup poprzysiągł/ y pytał coby zacz był. Zátym głos. Iestem duszá nieáka/ ktora w tym zimnym ledźie zá grzechy moie ćierpię/ y mogłábym być wybáwiona/ ieslibyś trzydzieśći Mszey bez przestanku przez trzydźieśći dni za mię ofiárował. Gdy iuż połowię Mszey odpráwił/ y iescze sie do Msze gotował/ zá spráwą dyabelskązstáło sie/ iż práwie wszytko miásto miedzy sobą woynę podniosło. Przeto záwołány Biskup/ áby sedycyą vskromił/ vbior święty z śiebie złożył/ y Mszą dniá onego opuśćił. Powtore znowu począwszy/ y iuż dwie częśći odpráwiwszy/ woysko wielkie/ iáko
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 189
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
opisał/ sposób życia/ Ministrom żon pozwolił/ gwałt uczynić/ grzech nierządny popełnić/ nie jest to u Niemców nic/ mała to sromota/ bo to sam Luter czynił/ wie każdy/ że zakonniczkę z Klasztoru uwiódł/ Bogu poślubioną/ i cudzołóstwo znią popełnił/ drugim tak czynić pozwolił: Owo czym Mahomet Turki połowił/ i ten im testament zostawił. Si non vult vxor, veniat ancila. Otoż masz czegoś żądał/ że to wiara Kalwińska i Luterska/ własna Turecuka/ ta od diabła/ ta też od złego ducha/ tę Luter/ owę Sergius napisał/ od Simona Magusa/ a Magus od złego ducha. Apostata
opisał/ sposob żyćia/ Ministrom żon pozwolił/ gwałt vczynić/ grzech nierządny popełnić/ nie iest to v Niemcow nic/ máła to sromotá/ bo to sam Luter czynił/ wie każdy/ że zakonniczkę z Klasztoru vwiodł/ Bogu poślubioną/ y cudzołostwo znią popełnił/ drugim ták czynić pozwolił: Owo czym Máchomet Turki połowił/ y ten im testáment zostáwił. Si non vult vxor, veniat ancila. Otoż masz czegoś żądał/ że to wiárá Kalwińska y Luterska/ własna Turecvka/ tá od dyabłá/ tá też od złego duchá/ tę Luter/ owę Sergius nápisał/ od Simoná Magusá/ á Magus od złego duchá. Apostátá
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 17
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
łaźni winnikiem się chwostał. Niechże na delicje pan Włoch tu przyedzie/ Czy w tych być delicjach woli/ czy w swej biedzie.
Votum Popa Ruskiego. Nie pić do śmierci był to ślub jednego popa. Spełnił/ nie pił do śmierci pił do dna i chłopa.
Uanda Królewna Polska. Uenda urodą swoją wielu połowiła/ Sama zginęła/ skoro do ryb się rzuciła.
Ubogich błogosławieństwo. Błogosław sam ubogim Panie Boże z nieba/ A Panom i tak dobrze niewiem czego trzeba.
Włoskie delicje. Chleb czarny jako ziemia/ syr jak kamień twardy/ Kapusta kwaśna w Polsce/ przymawia Włoch hardy/ Włochu jedz ty robaki/ żaby i
łáźni winnikiem śię chwostał. Niechże ná delicye pan Włoch tu prziedźie/ Czy w tych być delicyách woli/ czy w swey biedźie.
Votum Popá Ruskiego. Nie pić do śmierći był to ślub iednego popa. Spełnił/ nie pił do śmierći pił do dna y chłopa.
Uándá Krolewná Polska. Uendá urodą swoią wielu połowiłá/ Sámá zginęłá/ skoro do ryb śię rzućiła.
Ubogich błogosławieństwo. Błogosław sam ubogim Pánie Boże z niebá/ A Pánom y ták dobrze niewiem czego trzebá.
Włoskie delicye. Chleb czarny iáko ziemia/ syr iák kámień twardy/ Kápustá kwaśna w Polszcze/ przymawia Włoch hárdy/ Włochu iedz ty robaki/ żáby y
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: Div
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621