cłowiek stary; Wiemy, ześ tez mądry, boś ty z młodu chodził z tablicą do fary, Więc jako rozumny Powiedz nam, mój sumny, Co to takiego?
BARTOS Dobrze, wnet wam powiem, tylko pocekajcie, az cłek pomiarkuje, Co to — pódźmy jeno bliżej, owdzie, gdzie się cęsto połyskuje.
Pójdą
Już wiem, co to znacy! Tak jest, nie inacy, Jako wam powiem. Słyseliście, jako w raju Jewa, wdawsy się w rozmowy z wężem, Z jego rady przestąpiła zakaz boski, z Jadamem, swym mężem, Jabłko zjadsy sama, Ogryzkiem Jadama Pocęstowawsy. Za co Pan Bóg węza przekloł
cłowiek stary; Wiemy, ześ tez mądry, boś ty z młodu chodził z tablicą do fary, Więc jako rozumny Powiedz nam, moj sumny, Co to takiego?
BARTOS Dobrze, wnet wam powiem, tylko pocekajcie, az cłek pomiarkuje, Co to — pódźmy jeno bliżej, owdzie, gdzie się cęsto połyskuje.
Pójdą
Juz wiem, co to znacy! Tak jest, nie inacy, Jako wam powiem. Słyseliście, jako w raju Jewa, wdawsy się w rozmowy z wężem, Z jego rady przestąpiła zakaz boski, z Jadamem, swym męzem, Jabłko zjadsy sama, Ogryzkiem Jadama Pocęstowawsy. Za co Pan Bóg węza przekloł
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 305
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
czym wszystkim tegoż wzwyż mianowanego Bernarda takowy jest sąd/ który in Canticis Cánticorum pisze. Chodzą uczczeni z dóbr Pańskich, którzy Panu uczciwości nie wyrządzają, stąd ten którego co dzień widzisz kurewski blask, maszkarski ubior, Królewskie przygotowanie, stąd złoto na uzdach, siodłach i ostrogach, i barziej się ostrogi niż Ołtarze połyskują: stąd kosztowne stoły, potrawy i kubki, stąd biesiady i pijaństwa, stąd i muzyka wszelka. stąd obfitość w piwnicach, które z jednej w drugą zbytki swe przelewają. Stad z farbiczkami stągiewki, stąd pełne kalety: takiemi chcą być i są Kościelni Praepositi, Decanowie, Arcydecanowie, Biskupowie, i Arcybiskupowie, ani
cżym wszystkim tegoż wzwysz miánowánego Bernárdá tákowy iest sąd/ ktory in Canticis Cánticorum pisze. Chodzą vcżcżeni z dobr Páńskich, ktorzy Pánu vcżćiwośći nie wyrządzáią, stąd ten ktorego co dźien widzisz kurewski blásk, mászkárski vbior, Krolewskie przygotowánie, stąd złoto ná vzdách, śiodłach y ostrogach, y bárźiey się ostrogi niż Ołtarze połyskuią: stąd kosztowne stoły, potráwy y kubki, stąd bieśiády y piiánstwá, stąd y muzyká wszelka. stąd obfitość w piwnicach, ktore z iedney w drugą zbytki swe przelewáią. Stad z fárbicżkámi stągiewki, stąd pełne kálety: tákiemi chcą być y są Kośćielni Praepositi, Decanowie, Arcydecanowie, Biskupowie, y Arcybiskupowie, áni
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 65
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to? Maciek zrobi, Maciek zje, wół za granicę nie pociągnie, skiba do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek w domu świta, a przecie w nim Musiu Mikiel przy kaganku kraje, deseń układa, do szlaku, jako stronę baranią, defekt materii wyciąga, JejMć do miary coraz się nadstawia, JegoMć jak na ukropie gołym zadkiem siedzi niecierpliwy i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do
morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to? Maciek zrobi, Maciek zje, wół za granicę nie pociągnie, skiba do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek w domu świta, a przecie w nim Musiu Mikiel przy kaganku kraje, deseń układa, do szlaku, jako stronę baranią, defekt materyi wyciąga, JejMć do miary coraz się nadstawia, JegoMć jak na ukropie gołym zadkiem siedzi niecierpliwy i bojaźliwy, aby znowu po przydatek do szlaku, na kliny albo falbany do
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
/ abo wyskoczy i zginie. Z tych trzech powiada/ jest od natury uformowany najprzedniejszej kamień rzeczony opalus, który i świeci się jako karbunkuł/ i rumieni się jako Ametyst farbą purpurową/ i zieloność wydaje z siebie/ jako Szmaragd/ tak jako kiedyby kto na wodę morską z góry pojźrzał/ a wszytkiemi oraz farbami połyskuje się. Ten kamień jednym kamieniem jest/ a przecię troistą farbę różną ma w sobie; i zaś jeden tylko glans wydaje z siebie/ prawie niewypowiedziany. Tak powiada Trójca święta jest jeden Bóg w naturze/ a przecię trzy persony są różne. Ociec pała miłością ognistą jako karbunkuł. Syn czerwieni się wylaną krwią dla zbawienia
/ abo wyskoczy y zginie. Z tych trzech powiáda/ iest od nátury vformowány nayprzednieyszey kámień rzeczony opalus, ktory y świeći się iáko kárbunkuł/ y rumieni się iáko Amethyst fárbą purpurową/ y źieloność wydáie z siebie/ iáko Szmárágd/ ták iáko kiedyby kto ná wodę morską z gory poyźrzał/ á wszytkiemi oraz fárbámi połyskuie się. Ten kámień iednym kámieniem iest/ á przećię troistą fárbę rożną ma w sobie; y záś ieden tylko gláns wydáie z siebie/ práwie niewypowiedźiány. Ták powiáda Troycá święta iest ieden Bog w náturze/ a przećię trzy persony są rożne. Oćiec pała miłośćią ognistą iáko kárbunkuł. Syn czerwieni się wylaną krwią dla zbáwienia
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
. I. 9.
Ile możesz z młodości pracy się przyuczaj, A ciału horowaniem z pilnością dokuczaj. Bo jeśli mu z młodych lat dopuścisz gnuśności, Cięźkoć przyjdzie co robić, przyszedszy k starości. K. 10.
Każdemu nie wierz łacno, coć w oczach figluje. Nie wszytko złoto bywa, co się połyskuje. Nie zawsze się z mowami chytre myśli zgodzą, Często serce z ustami rożną drogą chodzą. L. 11.
Lub cię szczęście piastuje lub co przeciwnego Padnie na cię, zawsze bądź umysłu stałego, Wiedząc to i często się przypatrując temu, Jako koniec początku nie podobien swemu. Ł. 12.
Łakomstwa się strzeż
. I. 9.
Ile możesz z młodości pracy się przyuczaj, A ciału horowaniem z pilnością dokuczaj. Bo jeśli mu z młodych lat dopuścisz gnuśności, Cięźkoć przyjdzie co robić, przyszedszy k starości. K. 10.
Każdemu nie wierz łacno, coć w oczach figluje. Nie wszytko złoto bywa, co się połyskuje. Nie zawsze się z mowami chytre myśli zgodzą, Często serce z ustami rożną drogą chodzą. L. 11.
Lub cię szczęście piastuje lub co przeciwnego Padnie na cię, zawsze bądź umysłu stałego, Wiedząc to i często się przypatrując temu, Jako koniec początku nie podobien swemu. Ł. 12.
Łakomstwa się strzeż
Skrót tekstu: ZłObiecWir_II
Strona: 310
Tytuł:
Złote obiecadło
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
coraz w mniejszą mieni. Uważają; aż potym w jednejże ciasności Wszytkie się wespół ujźrzą, i zwykłej srogości Zapomnią. Dzik z Niedziwedziem stoją jak chowane, I Lwy już lekce waży Łani pojmane. A lubo wspolną chęcią wielcy Atrydowie Idą, i Ojców swoich waleczni Synowie Diomedes, Stenelus, popierają sławy. I niezmiernym puklerzem połyskuje żwawy Ajaks: mądry do tego Ulisses pracuje, I zdaleka co kiedy czynić, upatruje: Z tym wszytkim Achillesa czekają jednego; I imię jego chwalą, i jego samego Na Hektora i Teukrów, i na Priamowe Państwo być przeznaczonym twierdzą. Bo takowe Któż kiedy miał jako on ćwiczenie? Sam kogo Chiron w śniegach
coraz w mnieyszą mieni. Vważáią; áż potym w iedneyże ćiásnośći Wszytkie się wespoł uyźrzą, y zwykłey srogośći Zápomnią. Dźik z Niedźiwedźiem stoią iák chowáne, Y Lwy iuż lekce waży Łáni poimáne. A lubo wspolną chęćią wielcy Atrydowie Idą, y Oycow swoich waleczni Synowie Diomedes, Stenelus, popieráią sławy. Y niezmiernym puklerzem połyskuie żwáwy Aiáx: mądry do tego Vlisses prácuie, Y zdáleka co kiedy czynić, upátruie: Z tym wszytkim Achillesa czekáią iednego; Y imię iego chwalą, y iego samego Ná Hektorá y Teukrow, y ná Pryámowe Páństwo bydź przeznáczonym twierdzą. Bo tákowe Ktoż kiedy miał iáko on ćwiczenie? Sam kogo Chiron w śniegách
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 128
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
rozliczne kwiaty ze złota i zjedwabiów na listwach wyrobione. A cóż? przecie te niemają z cierniowym walikiem w ozdobie porównania. Połóż po jednej stronie kosztownie łoże usłane/ niech aż do ziemie płotki jaśnieją złotem/ niech namiot zalśny przebijającą się przez jaki kolor oczom przyjemny złotą nicią/ niech się ze wszytkich stron tak połyskuje/ ze jakobyś patrzał na złote wały/ wody spokojnie igrające; niech sama kołdra/ i z podgłowkami świeci pokryta gęsty/ kosztownym kamieniem. Połóz że zdrugiej strony na krzyż zrobione/ wąskie łożeczko żadną inakszą ozdobą nieprzjodziane/ oprócz na wielu miejscach krwi JEZUSOWEJ pięknym szarłatem pokryte; położże w głowach jedyną z ciernia
rozliczne kwiáty ze złotá y ziedwabiow ná listwach wyrobione. A coż? przećie te niemáią z ćierniowym walikiem w ozdobie porownánia. Położ po iedney stronie kosztownie łoże vsłáne/ niech áż do źiemie płotki iaśnieyą złotem/ niech namiot zálśny przebiiáiącą się przez iaki kolor oczom przyiemny złotą nićią/ niech się ze wszytkich stron ták połyskuie/ ze iákobyś pátrzał ná złote wały/ wody spokoynie igráiące; niech sama kołdrá/ y z podgłowkámi świeći pokrytá gęsty/ kosztownym kámieniem. Połoz że zdrugiey strony ná krzyż zrobione/ wązkie łożeczko zadną inakszą ozdobą nieprzyodźiane/ oprocz ná wielu mieyscach krwi IEZUSOWEY pięknym szárłatem pokryte; położże w głowách iedyną z ćiernia
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 312
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ Ze lub inszych bez gniewu/ lecz zgniewem słuchała Słów poślednych: nie barzo wsadno tknionej miło. Tedy Wulkan co ogniem pożytego było Wykurzył/ że Herkula z trudnościąby poznać: Ucząstki precz matczyne/ ojcowskie tylko znać. Jako wąż nowy z skorą gdy starość wyzuje/ Ziurywa się/ i łuską świeżą połyskuje: tak Herkules gdy ciało śmiertelne zostawił/ Lepszą częścią świetniejszym/ i więtszym się Zjawił I poczesny pawagą pańską nastał prawą/ tegoż ojciec wszechmocny/ między czczą kurzawą/ wozem czworojarzemnym wemknął porwanego/ Między prześliczne gwiazdy nieba wysokiego. Atlas ciężar porozmiał. Toli nie zaniechał Jadów Ewryściej; z Ojca na potomki jechał.
/ Ze lub inszych bez gniewu/ lecz zgniewem słucháłá Słow poślednych: nie bárzo wsadno tknioney miło. Tedy Wulkan co ogniem pożytego było Wykurzył/ że Herkulá z trudnosćiąby poznáć: Vcząstki precz mátczyne/ oycowskie tylko znáć. Iáko wąż nowy z skorą gdy stárość wyzuie/ Ziurywa się/ y łuską świeżą połyskuie: ták Herkules gdy ciáło śmiertelne zostáwił/ Lepszą częśćią świetnieyszym/ y więtszym się ziáwił Y poczesny pawagą pańską nástał práwą/ tegoż oyćiec wszechmocny/ między czczą kurzáwą/ wozem czworoiárzemnym wemknął porwánego/ Między prześliczne gwiazdy niebá wysokiego. Atlás ćiężar porozmiał. Toli nie zániechał Iádow Ewrysciey; z Oycá ná potomki iechał.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 225
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
w Piotrowym korze. A pierwej łuckie mury go witały biskupem i wzór święty z niego brały, aż nań stołeczny stołek w trudne chwile zawołał wielkim wnet po Radziwile. Co ja tu wspomnię i co powiem o nim? Tak tam nastąpił na ten urząd po nim,
jako gdy owo jutrzence po ranejwysokie słońcem połyskują ściany. A wtórać już to temu miastu gwiazda szczęśliwie weszła z Maciejowskich gniazda, które słowieńskim kto bowiem nazowie, nie omyli się na prawdziwym słowie, bo z niego zacni ludzie bądź w pokoju, bądź do krwawego wychodzili boju, co nie tylko dziś świeża pamięć niesie, lecz brzmią kroniki o dawniejszym czesie. Nie wydał
w Piotrowym korze. A pierwej łuckie mury go witały biskupem i wzór święty z niego brały, aż nań stołeczny stołek w trudne chwile zawołał wielkim wnet po Radziwile. Co ja tu wspomnię i co powiem o nim? Tak tam nastąpił na ten urząd po nim,
jako gdy owo jutrzence po ranéjwysokie słońcem połyskują ściany. A wtórać już to temu miastu gwiazda szczęśliwie weszła z Maciejowskich gniazda, które słowieńskim kto bowiem nazowie, nie omyli się na prawdziwym słowie, bo z niego zacni ludzie bądź w pokoju, bądź do krwawego wychodzili boju, co nie tylko dziś świeża pamięć niesie, lecz brzmią kroniki o dawniejszym czesie. Nie wydał
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 297
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
: Izali wszyscy niesą duchowie usługującemi/ którzy na posługę bywają posłani. toż i Dawid prorok mówi: który czynisz anioły twoje duchy i sługi twoje ogniem pałającym/ nierozumiej tu Mahomecie głupi/ iż Aniołowie z ognia są uczynieni i są cieleśni/ bo Psalmista dlatego to napisał/ że Aniołowie na kształt ognia się połyskują/ i w ognistej postaci się ludżyom pokazują/ doznał tego Helizeuszów sługa/ który koło Helizeusza Proroka widżyał w postaci ognistej Aniołów stojacych i Helizeusza strzegących/ bo napisano: Otworzył Pan oczy sługi onego/ i uzrzał/ a oto góra pełna koniej i wozów ognistych około Heliżeusza. niemogą też Aniołowie SS. grzeszyć/ ponieważ
: Izáli wszyscy niesą duchowie vsługuiącemi/ ktorzy na posługę bywaią posłáni. toż y Dáwid prorok mowi: ktory czynisz ánioły twoie duchy y sługi twoie ogniem pałaiącym/ nierozumiey tu Máchomećie głupi/ yż Aniołowie z ognia są vczynieni y są ćieleśni/ bo Psalmista dlatego to nápisał/ że Aniołowie na kształt ognia śię połyskuią/ y w ognistey postáći śię ludżiom pokazuią/ doznał tego Helizeuszow sługa/ ktory koło Helizeusza Proroká widżiáł w postáći ognistey Aniołow stoiácych y Helizeusza strzegących/ bo nápisano: Otworzył Pán oczy sługi onego/ y vzrzáł/ a oto gorá pełná koniey y wozow ognistych około Heliźeuszá. niemogą też Aniołowie SS. grzeszyć/ ponieważ
Skrót tekstu: GalAlk
Strona: 26
Tytuł:
Alkoran Machometów
Autor:
Joannicjusz Galatowski
Drukarnia:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
Czernihów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683