i zdrowie jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską śróbą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie
i zdrowie jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc nieuchronne szkody, spina się żalem jak chalibską szrobą ból w sercu i tkwi dłotem. 2.
Nie masz, niestetyż, nie masz podobieństwa, trwać co by w świecie doskonale miało! Gdziekolwiek jedno rzucisz swoje oko, nie
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 55
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
turbacyjej. Tren 57.
Nazajutrz już posełają, swą imprezę ogłaszają, Poco w dom mój przyjechali; w dokument listy posłali Z listami od hetmanów i inszych posłano Lenkiewicza, porucznika hetmańskiego. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Dosyć przez człeka grzecznego, porucznika hetmańskiego. Żem znajoma jemu była, więc go politycznie zbyła.
Sami potym pośpieszają: o czym kiedy mi znać dają, Z dobrą ich cerą przyjmuję - jak wczora, i dziś traktuję. Leć że się już namówili, aby drudzy ustąpili, Więc proszą audiencyjej w prywatnej konferencyjej. Od królestwa sami listy oddali. Sbąski.
Ten, co mu zaś należało - dosyć namienić się zdało - Prosi,
turbacyjej. Tren 57.
Nazajutrz już posełają, swą imprezę ogłaszają, Poco w dom mój przyjechali; w dokument listy posłali Z listami od hetmanów i inszych posłano Lenkiewicza, porucznika hetmańskiego. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Dosyć przez człeka grzecznego, porucznika hetmańskiego. Żem znajoma jemu była, więc go politycznie zbyła.
Sami potym pośpieszają: o czym kiedy mi znać dają, Z dobrą ich cerą przyjmuję - jak wczora, i dziś traktuję. Leć że się już namówili, aby drudzy ustąpili, Więc proszą awdyjencyjej w prywatnej konferencyjej. Od królestwa sami listy oddali. Sbąski.
Ten, co mu zaś należało - dosyć namienić się zdało - Prosi,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 140
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Szarwark: chełpliwy żołnierz ciśnie się na oko: Zajęło w koło Pana plac wojsko szeroko. Męki Pańskiej.
Dziwowidzów też zgraje przybywają drugie/ Wszystkie pozorne miejsca i ulice długie Zastąpili: w tumulcie zgiełk aż pod obłoki I straszny huk podchodzi: A lud chciwooki Upatrują/ w którym go prowadzą szeregu/ Siepacze nie z przyjaźni pośpieszają w biegu. Ten się mimo owego z swą osobliwością/ A drugi zaś popisać pragnie z życzliwością. Co się tknie pośmiewiska: miary nie masz temu/ Snadź Panowie zlecają/ każdy słudze swemu: (Chcąc go tym snadniej podać w ludzką suspicją: Iże słuszną wydali śmierci sentencją) Żeby się urągali: Zaczym nie leniwa
Szárwárk: chełpliwy żołnierz ćiśnie się ná oko: Zaięło w koło Páná plác woysko szeroko. Męki Páńskiey.
Dźiwowidzow też zgráie przybywáią drugie/ Wszystkie pozorne mieyscá y vlice długie Zástąpili: w tumulćie zgiełk áż pod obłoki I strászny huk podchodźi: A lud chćiwooki Vpátruią/ w ktorym go prowádzą szeregu/ Siepácze nie z przyiázni pośpieszáią w biegu. Ten się mimo owego z swą osobliwośćią/ A drugi záś popisáć prágnie z życzliwośćią. Co się tknie pośmiewiská: miáry nie mász temu/ Snadź Pánowie zlecáią/ káżdy słudze swemu: (Chcąc go tym snádniey podáć w ludzką suspicyą: Iże słuszną wydáli śmierći sentencyą) Zeby się vrągáli: Záczym nie leniwa
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 37.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
śmiało. Patrzmysz/ moi słuchacze. Onli to waleczny Olbrzym; który swój pałac opuściwszy wieczny/ Wesoło wyszedł w drogę. Patrzcie dziatki małe Tenli to/ któremuście przed kilką dni chwałę Wyrządzali: tenli to jest błogosławiony Wielki Król/ w imię Pańskie do nas wyprawiony. Przejdą ulice/ i plac rzeczony Bezeta/ Pośpieszają z nim w drodze/ czując bliskie święta. Odpoczynąć nie dadzą: ślą ku Ratuszowi/ Co wskok wiadomość onę dając Piłatowi: Ze nazad od Heroda/ z pozwoleniem jego/ Wiodą po sentencją Króla Żydowskiego. Dałci/ Panie starosto swoje nad nim prawo/ Zostawszyć przyjacielem: Przeto już łaskawo W tym się racz obejść
śmiało. Pátrzmysz/ moi słuchácze. Onli to waleczny Olbrzym; ktory swoy páłac opuśćiwszy wieczny/ Wesoło wyszedł w drogę. Pátrzćie dźiatki máłe Tenli to/ ktoremuśćie przed kilką dni chwałę Wyrządzali: tenli to iest błogosłáwiony Wielki Krol/ w imię Páńskie do nas wypráwiony. Przeydą vlice/ y plác rzeczony Bezetá/ Pośpieszáią z nim w drodze/ czuiąc bliskie świętá. Odpoczynąć nie dádzą: ślą ku Ratuszowi/ Co wskok wiádomość onę dáiąc Piłatowi: Ze názad od Herodá/ z pozwoleniem iego/ Wiodą po sentencyą Krola Zydowskiego. Dałći/ Pánie stárosto swoie nád nim práwo/ Zostawszyć przyiaćielem: Przeto iuż łáskáwo W tym się rácz obeyść
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 47.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
wrzaskliwe gajdki stroją, Są multanki, są piszczele, Są i prości skrzypiciele.
Różni różnie służą Bogu, Ten na głośnym trąbi rogu; Którzy kiedy tak śpiewali, Trzej Królowie przyjechali. TRZEJ KRÓLOWIE
Z kraju świata, ode Wschodu, Jadą Mędrcy do narodu Obcej strony, chcąc nowego Witać Króla żydowskiego.
Dniem i nocą pośpieszają, Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni
wrzaskliwe gajdki stroją, Są multanki, są piszczele, Są i prości skrzypiciele.
Różni różnie służą Bogu, Ten na głośnym trąbi rogu; Którzy kiedy tak śpiewali, Trzej Królowie przyjechali. TRZEJ KRÓLOWIE
Z kraju świata, ode Wschodu, Jadą Mędrcy do narodu Obcej strony, chcąc nowego Witać Krola żydowskiego.
Dniem i nocą pośpieszają, Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 328
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
lec w rece swoje Wziąwszy, opuszcza rajskie szczęśliwe pokoje. Pod obłoki się udał, ku niebu kieruje Żartki bieg, ledwie rączych woźników wstrzymuje. Lecą, jak wpadły w ogień wieczny, który gwałtem Ustępuje się, żadnem nie szkodząc jem kształtem.
LXIX.
Całą sferę powietrznych ogniów wnet mijają, A do królestwa luny rączo pośpieszają. Takiej jasności miejsce to na wszystkie strony, Iż przechodzi przedniejszy kruszec wygładzony; Widzą, co do wielkości że równe ziemskiemu Okręgowi, jaki jest w sobie szerokiemu, Prócz morza, które świat ten wkoło opasało I niezmierne swe wody daleko rozlało.
LXX.
Im dalej rącze konie w lunę ich prowadzą, Tym większe przestrzeństwa
lec w rece swoje Wziąwszy, opuszcza rajskie szczęśliwe pokoje. Pod obłoki się udał, ku niebu kieruje Żartki bieg, ledwie rączych woźników wstrzymuje. Lecą, jak wpadły w ogień wieczny, który gwałtem Ustępuje się, żadnem nie szkodząc jem kształtem.
LXIX.
Całą sferę powietrznych ogniów wnet mijają, A do królestwa luny rączo pośpieszają. Takiej jasności miejsce to na wszystkie strony, Iż przechodzi przedniejszy kruszec wygładzony; Widzą, co do wielkości że równe ziemskiemu Okręgowi, jaki jest w sobie szerokiemu, Prócz morza, które świat ten wkoło opasało I niezmierne swe wody daleko rozlało.
LXX.
Im dalej rącze konie w lunę ich prowadzą, Tym większe przestrzeństwa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 78
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905