tylko, że będzie w swej starości kusy, Lecz, co gorsza, stoczywszy wino, same fusy. 131 (P). INSZE JEST NARODZENIE, INSZE ZMARTWYCHWSTANIE PAŃSKIE
Na Boże Narodzenie poszedłem zwyczajnie Na jutrznią; aż mi wołu wywiedziono z stajnie. „Ktoś fortuny próbował — rzekę do czeladzi — Aza, pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diabeł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze
tylko, że będzie w swej starości kusy, Lecz, co gorsza, stoczywszy wino, same fusy. 131 (P). INSZE JEST NARODZENIE, INSZE ZMARTWYCHWSTANIE PAŃSKIE
Na Boże Narodzenie poszedłem zwyczajnie Na jutrznią; aż mi wołu wywiedziono z stajnie. „Ktoś fortuny próbował — rzekę do czeladzi — Aza, pożartowawszy, nazad odprowadzi.” Lecz kiedy onym żartom już mija dzień czwarty, Wołu przecie nie widać, diaboł to, nie żarty. Posyłam tu i ówdzie, ali mi pospołu I chłopa sąsiedzkiego prowadzą, i wołu. „Zły, niecnotliwy człeku, aza się to godzi? Wiesz, co temu czynią, kto cudze
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 64
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Melancholią/ Flegmą i krwią je mianują. Przy nich czwarta cholera. Ta ogniu podobna/ Melancholią z ziemią porównać sposobna. Powietrze z kompleksią krwawą swój kształt zgódzi/ Woda Flegmatykowi wilgotna wygodzi.
O Kompleksji krwawej lubo Powietrznej. Z przyrodzenia w kim krew wre/ powietrze panuje/ Rad nowin często słucha/ rad i pożartuje. Wenus wespół z Bachusem są mu przyjaciele/ Potrawy od wymysłów/ a śmieszno mu wiele. Jowisz na czele/ w uściech/ są słowa miodowe/ Ma i zmyśly w naukę głęboką gotowe. Nie porywczy do gniewu. datny/ miłujący Wesoły/ a żartowny/ wdzięcznie śpiewający. Rożą jagody dwoją ności zapalone/ I
/ Melánkolią/ Phlegmą y krwią ie miánuią. Przy nich czwarta cholerá. Tá ogniu podobna/ Melánkolią z źiemią porownáć sposobna. Powietrze z komplexią krwáwą swoy kształt zgódźi/ Wodá Phlegmatykowi wilgotna wygodzi.
O Komplexyey krwawey lubo Powietrzney. Z przyrodzeniá w kim krew wre/ powietrze pánuie/ Rad nowin często słucha/ rad y pożártuie. Wenus wespoł z Bachusem są mu przyiaćiele/ Potráwy od wymysłow/ á śmieszno mu wiele. Iowisz na czele/ w vśćiech/ są słowá miodowe/ Ma y zmysly w náukę głęboką gotowe. Nie porywczy dó gniewu. dátny/ miłuiący Wesoły/ a żártowny/ wdźięcznie spiewáiący. Rożą iágody dwoią ności zapalone/ Y
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D4v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
ś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo dom pełen jest hałasu, Choć nie ze mną, to z chłopami, ustawnie kołacąc drzwiami. O trumnę się frasuje.
Gdy kto zaś z nim pożartuje, a prędko mu obiecuje Ujźreć córkę abo syna, za przykre mu ta nowina, Bo już wierzy, że to pewnie; turbuje się - a daremnie! Po kołyskę do Wrocławia z gniewem co prędzej wyprawia. Po kołyskę chce słać do Wrocławia.
Złość wrodzona w nim panuje, głowa w rozumie faluje. Jak ma
ś chłopówna”.
Kiedy ja zaś zachoruję, pilnie się o to frasuje, Skąd tarcic na trumnę będzie dostać: każe pytać wszędzie. Przestrzega dość mego wczasu, bo dom pełen jest hałasu, Choć nie ze mną, to z chłopami, ustawnie kołacąc drzwiami. O trumnę się frasuje.
Gdy kto zaś z nim pożartuje, a prędko mu obiecuje Ujźreć córkę abo syna, za przykre mu ta nowina, Bo już wierzy, że to pewnie; turbuje się - a daremnie! Po kołyskę do Wrocławia z gniewem co prędzej wyprawia. Po kołyskę chce słać do Wrocławia.
Złość wrodzona w nim panuje, głowa w rozumie faluje. Jak ma
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 34
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
w pałacu go stawia, Kazawszy z jego wolą do wieże prowadzić Martana z Orygillą i strażą osadzić.
XCI.
Potem poszli tam, kędy Gryfon postawiony, Jeszcze beł nie wstał z łóżka, jako beł raniony. Zapłonął się, ujźrzawszy brata, bo tak wiedział, Że się o onem jego przypadku dowiedział; A skoro pożartował trochę w onej chwili Akwilant z onej sprawy, tak się namówili, Aby i on i ona, do prawa oddani, Wzięli swoję zapłatę i beli karani.
XCII.
Chciał Akwilant, chciał i król, aby ich jakimi Trapiono jak najbarziej mękami wielkiemi; Ale Gryfon bojąc się, aby nie szydzono, Gdzieby rzekł
w pałacu go stawia, Kazawszy z jego wolą do wieże prowadzić Martana z Orygillą i strażą osadzić.
XCI.
Potem poszli tam, kędy Gryfon postawiony, Jeszcze beł nie wstał z łóżka, jako beł raniony. Zapłonął się, ujźrzawszy brata, bo tak wiedział, Że się o onem jego przypadku dowiedział; A skoro pożartował trochę w onej chwili Akwilant z onej sprawy, tak się namówili, Aby i on i ona, do prawa oddani, Wzięli swoję zapłatę i beli karani.
XCII.
Chciał Akwilant, chciał i król, aby ich jakiemi Trapiono jak najbarziej mękami wielkiemi; Ale Gryfon bojąc się, aby nie szydzono, Gdzieby rzekł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 59
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905