zgoła jej wszytkie skutki wypowiedzieć trudna. Mów Zalotnyc i Weselnych koniec. Mowy, które się przy Aktach Żałobnych, abo Pogrzebnych, odprawować mogą. Mowa przy Pogrzebie Młodzienca.
ŚMierć nie użyta śmierć niemiłosierna/ która z zazdrości szatańskiej wkręciła naświat M. P. nie dorosłe ludzie tylko ale i w źlicznym młodości kwieciu dziateczki pożera/ z świata sprzątała to beż wszelkiego braku i beż namniejszego na osoby/ bogactwa i dostojeństwa respektu. Stąd jedne z królów/ nie beż przyczyny onę drogąz gościńcem bitym/ wszytkich stanów i kondycje ludzi /nazywa. Drugi zaś powiedział: że człowiek narodzony z niewiasyt/ krótkich jest dni barzo/ a pełen utrapienia/ wyrasta
zgołá iey wszytkie skutki wypowiedźieć trudna. Mow Zalotnyc y Weselnych koniec. Mowy, ktore sie przy Aktách Záłobnych, ábo Pogrzebnych, odpráwowáć mogą. Mowá przy Pogrzebie Młodźiencá.
SMierć nie vżyta śmierć niemiłośierna/ ktora z zazdrośći szátáńskiey wkręćiłá náświát M. P. nie dorosłe ludźie tylko ále y w źlicżnym młodośći kwiećiu dźiatecżki pożera/ z świátá sprzątałá to beż wszelkiego braku y beż namnieyszego ná osoby/ bogáctwá y dostoieństwa respektu. Ztąd iedne z krolow/ nie beż przyczyny onę drogąz gośćincem bitym/ wszytkich stanow y condycye ludźi /názywa. Drugi záś powiedźiał: że cżłowiek národzony z niewiásyt/ krotkich iest dni bárzo/ á pełen vtrapienia/ wyrasta
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E3v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
otarł oczy Wm. a powtóre uprzejmość przyjaźni którąsmy żywemu i teraz nie bez zobopolnej kondolencjej /zmarłemu oświadczyli/ tak życzliwością/ i takąż ochotąWM. śłużyć zawsze gotowi jesteśmy. Mowy przy Aktach Pogrzebowych. Mowy przy Akt: Pogrzebowych Do Zazdrośnika cudze prace Szkalującego.
ZAzdrośniku/ co dawno ludzkie prace psujesz/ Jedne całkiem pożerasz/ drugie przekęsujesz. Kąsaj jak chcesz wszytkiego wiem pewnie niestrawisz/ Rychlej się kiedykolwiek zazdrością udawisz. Co gdy szczerzy obaczą/ to wszyscy przyznają/ Ze nigdy szkalownicy pociechy nie mają.
otárł oczy Wm. á powtore vprzeymość przyiáźni ktorąsmy żywemu y teraz nie bez zobopolney condolencyey /zmárłemu oświádcżyli/ ták życżliwośćią/ y tákąż ochotąWM. śłużyć záwsze gotowi iestesmy. Mowy przy Aktách Pogrzebowych. Mowy przy Akt: Pogrzebowych Do Zazdrośniká cudze prace Szkáluiącego.
ZAzdrośniku/ co dawno ludzkie prace psuiesz/ Iedne całkiem pożerasz/ drugie przekęsuiesz. Kąsay iák chcesz wszytkiego wiem pewnie niestrawisz/ Rychley się kiedykolwiek zazdrośćią vdawisz. Co gdy szczerzy obaczą/ to wszyscy przyznáią/ Ze nigdy szkálownicy poćiechy nie máią.
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: G4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zbroję na się brać niewinny Przypadku zjęty strachem. Musi stalonym piersi okryć blachem Trudno się człowiek ma schronić przygodzie/ I trafunkowej zabiec w zdrowiu szkodzie/ Co ma być niewiadomy. A zboku nań szwank przypadnie kryjomy/ Temu Egipskie straszne krokodyle Inszy się boi Charybdy i Scylle Aż od miecza umiera Niespodziewana tego śmierć pożera Przyszłe nieszczęście Fatum człeku kryje I w ciemnych Księgach los dekretu ryje A zgadnąć to nie snadnie. Jako ostatnia człeku bierka padnie A to i Ciebie Tomaszu Cnotliwy/ Podkał niewinnie szwank ten nieszczęśliwy Gdy raz ponosisz w głowie Ciężki/ na miejscu rady w Opatowie Aniś złym ludziom/ dawał Ty przyczynę Ni oni na cię kładą
zbroię ná się bráć niewinny Przypadku zięty stráchem. Muśi stalonym pierśi okryć bláchem Trudno się człowiek ma zchronić przygodźie/ Y tráfunkowey zábiedz w zdrowiu szkodźie/ Co ma bydź niewiádomy. A zboku nąń szwánk przypadnie kryiomy/ Tęmu Egypskie strászne krokodyle Inszy się boi Chárybdy y Scylle Aż od mieczá vmiera Niespodźiewána tego śmierć pożera Przyszłe nieszczęśćie Fatum człeku kryie Y w ćiemnych Xięgách los dekretu ryie A zgádnąć to nie snádnie. Iáko ostátnia człeku bierká pádnie A to y Ciebie Thomaszu Cnotliwy/ Podkał niewinnie szwánk ten nieszczęśliwy Gdy raz ponośisz w głowie Cięszki/ ná mieyscu rády w Opátowie Aniś złym ludźiom/ dawał Ty przyczynę Ni oni ná ćię kłádą
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 201
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, Że albo koniec i ruina świata, Albo wiek Pyrrhy, i ona Powódź spaść miała Deukaliona Gdy po Hadriach pływały głębokichNiedoszłe Tygrem karki gór wysokich, Atlas po Eou brodził, A Proteusz bydło z pól uwodził. Widzieć szumnemi Wisłę było mętną Miecąc się flagi; skąd ona pamiętną Powodzią brzegi nabrzmiałe, Miasta i wsi pożerała całe. Niebo twarz smutną upłakawszy łzami, Gdy panna w wieńcu, było pod żaglami, Swiat gnił, a podziemne rymy, Codzień większe wywierały dymy. Stąd w cieniu długim bez słońca i rosy Kwiat zarażony i nierdzałe kłosy, Na wszystkie koronne kraje Głód przyniosły i nieurodzaje. Mars wtem się pali, Prusy odpadają
, Że albo koniec i ruina świata, Albo wiek Pyrrhy, i ona Powódź spaść miała Deukaliona Gdy po Hadryach pływały głębokichNiedoszłe Tygrem karki gór wysokich, Atlas po Eou brodził, A Proteusz bydło z pól uwodził. Widzieć szumnemi Wisłę było mętną Miecąc się flagi; zkąd ona pamiętną Powodzią brzegi nabrzmiałe, Miasta i wsi pożerała całe. Niebo twarz smutną upłakawszy łzami, Gdy panna w wieńcu, było pod żaglami, Swiat gnił, a podziemne rymy, Codzień większe wywierały dymy. Ztąd w cieniu długim bez słońca i rosy Kwiat zarażony i nierdzałe kłosy, Na wszystkie koronne kraje Głód przyniosły i nieurodzaje. Mars wtem się pali, Prusy odpadają
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 86
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
spełna mil półtora, Jako dojedziesz do krwią spluskanego dwora, Do mieszkania jednego olbrzyma srogiego, Który dziewięcią stóp wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy
spełna mil półtora, Jako dojedziesz do krwią spluskanego dwora, Do mieszkania jednego olbrzyma srogiego, Który dziewięcią stóp wzrost przechodzi każdego. I pieszy pielgrzymowie i ci, co jeżdżają, Niech się żywo z jego rąk ujść nie spodziewają; Jednych rąbie na ćwierci, drugich z skór odziera, Bywa to, że i żywo niektórych pożera.
XLIV.
W tem swojem okrucieństwie myśliwstwem się bawi I to jego najwiętsza uciecha: sieć stawi Foremnie urobioną przy domu na ziemi I potem ją nakrywa piaskami drobnemi. Kto nie wie, nie ujźrzy jej, aż kiedy pochwyci: Tak jest z cienkich, drótowych urobiona nici. Potem między nakryte sidła rozstawione Strasznem głosem pielgrzymy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 341
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
W tejże wsi słuchaliśmy mszy św. w kościele, w którym jest originale historyjej owego Oswalda Milsera, który chciał kapłańską hoscją świętą komunikować przed lat 293. Gdy tedy stanął u ołtarza, wdziawszy czapkę, z nadętością
serca chciał pożywać Ciała Pańskiego. Skoro wziął w usta hostię świętą, zaraz go skała poczęła żywo pożerać (bo ten kościół na skale stoi). Jakoż już po kolana w skale będąc, widzi, że permissu Dei za pychę pogrąża się, chwyci się ręka ołtarza, i ołtarz (lubo był kamienny) rozstępować się jak ciasto począł. W tym do żalu i pokuty, widząc św.ój jawny
W tejże wsi słuchaliśmy mszy św. w kościele, w którym jest originale historiej owego Oswalda Milsera, który chciał kapłańską hostią świętą komunikować przed lat 293. Gdy tedy stanął u ołtarza, wdziawszy czapkę, z nadętością
serca chciał pożywać Ciała Pańskiego. Skoro wziął w usta hostię świętą, zaraz go skała poczęła żywo pożerać (bo ten kościoł na skale stoi). Jakoż już po kolana w skale będąc, widzi, że permissu Dei za pychę pogrąża się, chwyci się ręka ołtarza, i ołtarz (lubo był kamienny) rozstępować się jak ciasto począł. W tym do żalu i pokuty, widząc św.ój jawny
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 136
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, swe momenta roni. Jako jasne pochodnie, im gęstsze skry żarzą, tym się prędszym zniszczeniem swych płomieni karzą, tak okrąg biegłych czasów stąd się znowu wraca, kędy kresu rocznego swoje wodze skraca. Stosuje się i owa bajka stara k temu, że z swych dziatek był pokarm ojcu obżartemu – tak i czas, pożerając roki i miesiące, biegu swego odmienia początki i końce. Dni – godzina, miesiące – zbiegły dzień pożera, we dwanaście stary rok miesięcy umiera; ten się kończy – miesiące godzinami giną i znowu nowym biegiem śliskie czasy płyną. Przeto proszę, mym troskom użycz nieco zwłoki, że się z czasem uskarżę na górne wyroki
, swe momenta roni. Jako jasne pochodnie, im gęstsze skry żarzą, tym się prędszym zniszczeniem swych płomieni karzą, tak okrąg biegłych czasów stąd się znowu wraca, kędy kresu rocznego swoje wodze skraca. Stosuje się i owa bajka stara k temu, że z swych dziatek był pokarm ojcu obżartemu – tak i czas, pożerając roki i miesiące, biegu swego odmienia początki i końce. Dni – godzina, miesiące – zbiegły dzień pożera, we dwanaście stary rok miesięcy umiera; ten się kończy – miesiące godzinami giną i znowu nowym biegiem śliskie czasy płyną. Przeto proszę, mym troskom użycz nieco zwłoki, że się z czasem uskarżę na górne wyroki
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 65
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
karzą, tak okrąg biegłych czasów stąd się znowu wraca, kędy kresu rocznego swoje wodze skraca. Stosuje się i owa bajka stara k temu, że z swych dziatek był pokarm ojcu obżartemu – tak i czas, pożerając roki i miesiące, biegu swego odmienia początki i końce. Dni – godzina, miesiące – zbiegły dzień pożera, we dwanaście stary rok miesięcy umiera; ten się kończy – miesiące godzinami giną i znowu nowym biegiem śliskie czasy płyną. Przeto proszę, mym troskom użycz nieco zwłoki, że się z czasem uskarżę na górne wyroki. Nie proszę czasu na to, bym się weseliła, bo i miejsce, i sprawa śmiechów zabroniła
karzą, tak okrąg biegłych czasów stąd się znowu wraca, kędy kresu rocznego swoje wodze skraca. Stosuje się i owa bajka stara k temu, że z swych dziatek był pokarm ojcu obżartemu – tak i czas, pożerając roki i miesiące, biegu swego odmienia początki i końce. Dni – godzina, miesiące – zbiegły dzień pożera, we dwanaście stary rok miesięcy umiera; ten się kończy – miesiące godzinami giną i znowu nowym biegiem śliskie czasy płyną. Przeto proszę, mym troskom użycz nieco zwłoki, że się z czasem uskarżę na górne wyroki. Nie proszę czasu na to, bym się weseliła, bo i miejsce, i sprawa śmiechów zabroniła
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 65
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, za buntowniki mają, rebelles zową. któżby to wszytko wyliczyć mógł? Więc jakie łakomstwo u nich się najduje, którzy nie starają się, aby mieli victum et amictum, ale, by to mogło być, i wszytko państwo radziby otrzymali! Jakimi fortelami, jakimi sztukami posesji majętności nabywają, domy wdów ubogich pożerają, a dziedzice wyrzucają! I to uważyć, kędy tak wielkie intraty, które mają, obracają? Ni nacz innego, jedno in abusum, a drugie do Hiszpaniej wysyłają. Jakie fortece budują i miejsca jakie do mansjej sobie obierają, aby przy nich była władza puszczenia i podania! Uchowaj Boże zamieszania z nieprzyjacielem postronnym
, za buntowniki mają, rebelles zową. któżby to wszytko wyliczyć mógł? Więc jakie łakomstwo u nich się najduje, którzy nie starają się, aby mieli victum et amictum, ale, by to mogło być, i wszytko państwo radziby otrzymali! Jakiemi fortelami, jakiemi sztukami posesyi majętności nabywają, domy wdów ubogich pożerają, a dziedzice wyrzucają! I to uważyć, kędy tak wielkie intraty, które mają, obracają? Ni nacz innego, jedno in abusum, a drugie do Hiszpaniej wysyłają. Jakie fortece budują i miejsca jakie do mansyej sobie obierają, aby przy nich była władza puszczenia i podania! Uchowaj Boże zamieszania z nieprzyjacielem postronnym
Skrót tekstu: PrzestSposCz_II
Strona: 470
Tytuł:
Przestroga i sposób na czasy przyszłe naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wełną przyodżyani, ci którzy żywota surowość, czystość, pokorę i świętobliwą prostotę, pozwierzchowną postawą zmyślają, a we wnątrz wybornemi deliciami i rozmaitych rozkoszy obfitością wszelaki świeckich ludzi zbytek przewyższają. Izali nie wilcy są drapieżni w postaci owczej, ci którzy na kształt Belowych ofiarowników, to wszystko co drudzy do nich przynoszą w swoich pokojach pożerają, wina się i rozkosznych potraw z nie swoimi zonami aczkolwiek częstokroć z swojemi dziateczkami, nasycając, i wszystko nierządnemi pożądliwościami, których ogniem są zapaleni szkaradząc. Izali nie wilcy są drapieżni owczą postać kłamliwie zmyślający, którzy o tym co czynić przynależy mówią, ale nie czynią, i gdy drugim przepowiadają, sami przez swoję własną
wełną przyodżiani, ći ktorzy żywotá surowość, cżystość, pokorę y świętobliwą prostotę, pozwierzchowną postáwą zmyśláią, á we wnątrz wybornemi deliciámi y rozmáitych roskoszy obfitośćią wszeláki świeckich ludźi zbytek przewyższáią. Izali nie wilcy są drapieżni w postáći owcżey, ći ktorzy na kształt Belowych ofiárownikow, to wszystko co drudzy do nich przynoszą w swoich pokoiach pożeráią, winá się y roskosznych potraw z nie swoimi zonámi áczkolwiek cżęstokroć z swoiemi dziatecżkámi, násycaiąc, y wszystko nierządnemi pożądliwośćiámi, ktorych ogniem są zápaleni szkarádząc. Izali nie wilcy są drapieżni owcżą postáć kłamliwie zmyśláiący, ktorzy o tym co cżynić przynależy mowią, ále nie cżynią, y gdy drugim przepowiádáią, sámi przez swoię własną
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 80
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610