wadzą Dziś w Areńdę wsi pójdą: jutro wzastawy/ Ten koszt wszytek na potrawy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włości Przyjdzie pozbyć i wieczności. Kuchnia skopuł substancji/ i jej ognisko Dóbr Ojczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku tak garło lubi/ Ciebie i Ojczyźnę gubi/ Ten dawne Familie/ zniszczył i domy/ Zbiorów pożerca łakomy. On dziedzictwa wynosi; w nosi ubóstwo/ I inszych bied różne mnóstwo. A nad to; o co słusznie Polska go wini Yże nie mężnymi czyni. Bo o chlebie Polacy/ prawie a wodzie/ Przyszli ku takiej swobodzie/ Zawsze zbytek rozprasza/ skromność gromadzi/ Tej się wam jąć nie zawadzi. Dobrze
wádzą Dźiś w Areńdę wśi poydą: iutro wzástáwy/ Ten koszt wszytek ná potráwy. Potym nie wykupiwszy przestronych Włośći Przyidźie pozbyć y wiecznośći. Kuchnia skopuł substántiey/ y iey ognisko Dobr Oyczystych topielisko. Zbytek co twe Polaku ták gárło lubi/ Ciebie y Oyczyźnę gubi/ Ten dawne Fámilie/ zniszczył y domy/ Zbiorow pożercá łákomy. On dźiedźictwá wynośi; w nośi vbostwo/ Y inszych bied rozne mnostwo. A nád to; o co słusznie Polská go wini Yże nie mężnymi czyni. Bo o chlebie Polacy/ práwie á wodźie/ Przyszli ku tákiey swobodźie/ Záwsze zbytek rozprasza/ skromność gromádźi/ Tey się wąm iąc nie záwádźi. Dobrze
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 205
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia triumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiołku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jazdy okryją szeregi. Uskrom te świata całego pożerce, Daj zdrowy rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po
Rozproszył tymże kapłany impetem
I twe dziedzictwo już pod Mahometem. Zaż nie okrutnąś męką robił na nie? Z czegóż wżdy dzisia tryumfujesz, Panie? Więc w tak żałosnym tego państwa zgiełku Racz na wzgardzonym pokazać osiełku, Co możesz, kiedy bielsze cię niż śniegi Niebieskiej jezdy okryją szeregi. Uskrom te świata całego pożerce, Daj zdrowy rozum, daj królowi serce, Daj wnętrzną zgodę, czego z dusze życzem, Racz w jedno złączyć Warszawę z Łowiczem, I zajątrzone na swą zgubę myśli Przy swej pomocy na pogaństwo wyśli. 459. DRUGI CHŁOPIEC
I ja z drugimi, wierni katolicy, Do Jeruzalem Pana na oślicy Prowadzę, ścieląc po
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 387
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Zastąpił mu lew, ale ufając swej sile, Uciekałby tak drugi, żeby go nie zżarła Bestyja, on mu rozdarł pysk aże do garła. Gdy nazad, odprawiwszy, idzie, dziewosłęby, Aż się lwu pszczoły roją, aż miód płynie z gęby. Stąd się pamiętna w piśmiech ona gadka rodzi: Z pożerce pokarm, słodycz z mocnego wychodzi; Którą gdy Filistyni dla zdrady niewieściej
Zgadną, daje im zakład: sukien par trzydzieści; Skoro ich braciej trupem trzydziestu położył, Przeto więcej roboty niźli kosztu łożył, Gadka z gadki urosła między przyjacioły: Kto lwem i kto Samsonem, co miody, co pszczoły? Lud żydowski Samson jest
, Zastąpił mu lew, ale ufając swej sile, Uciekałby tak drugi, żeby go nie zżarła Bestyja, on mu rozdarł pysk aże do garła. Gdy nazad, odprawiwszy, idzie, dziewosłęby, Aż się lwu pszczoły roją, aż miód płynie z gęby. Stąd się pamiętna w piśmiech ona gadka rodzi: Z pożerce pokarm, słodycz z mocnego wychodzi; Którą gdy Filistyni dla zdrady niewieściej
Zgadną, daje im zakład: sukien par trzydzieści; Skoro ich braciej trupem trzydziestu położył, Przeto więcej roboty niźli kosztu łożył, Gadka z gadki urosła między przyjacioły: Kto lwem i kto Samsonem, co miody, co pszczoły? Lud żydowski Samson jest
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 400
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obfitą krwią jest splugawiony; Bije starość dojźrzałą i tak swej dzielności Poganin próbę czyni, jako i srogości, Bo bez braku, bez względu żadnego w człowieku Nie rozeznawa stanu i płci ani wieku.
XXVI.
Nie tylko się na ludzką krew zapędzonego Gniew i wściekłość rozciąga króla niezbożnego, Ale domy i bogom oddane kościoły Ogniami pożercami obraca w popioły. Domy nie beły w one czasy murowane, Ale, jako słychamy, znać wszytkie drzewiane; I wielkie podobieństwo, bo w Paryżu jeszcze Z dziesiąci części część jest takich na to miejsce.
XXVII.
Zda się, że straszne ognie z tak wielką pożogą Tak wielkiej nienawiści nasycić nie mogą: Gdzie się
obfitą krwią jest splugawiony; Bije starość dojźrzałą i tak swej dzielności Poganin próbę czyni, jako i srogości, Bo bez braku, bez względu żadnego w człowieku Nie rozeznawa stanu i płci ani wieku.
XXVI.
Nie tylko się na ludzką krew zapędzonego Gniew i wściekłość rozciąga króla niezbożnego, Ale domy i bogom oddane kościoły Ogniami pożercami obraca w popioły. Domy nie beły w one czasy murowane, Ale, jako słychamy, znać wszytkie drzewiane; I wielkie podobieństwo, bo w Paryżu jeszcze Z dziesiąci części część jest takich na to miejsce.
XXVII.
Zda się, że straszne ognie z tak wielką pożogą Tak wielkiej nienawiści nasycić nie mogą: Gdzie się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 364
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Smok jak balek wypłodził się. Gad ten w Morze w Medyterran gdy wyprowadzono, słonemi wyginął wodami, lecź wprzód z ścierwa ich straszne było powietrze, z wielką Rzymu ruiną, według Autorów, mianowicie Grzegorza Turońskiego. AMYKŁA Miasto od Wężów zgładzone, teste Plinio.
W Tesalii liczba Wężów wielka, ale nie mniejsza Bocianów ich pożerców. Z Góry Garganus Obywatelów także wyrugowali Węże, na inne osiedliska, według Leandra.
Tandem jadem nie bawiąc się jako Mitrydates, ani gadem jako Herkules, pióro otrzepawszy z zarazy, maczam go w Atramencie, do innej idąc materyj. NiektórE SCIENDA de INSECTIS et EXSANGVIBUS.
INSECT A Naturalistowie zowią niedoskonałemi,małe Zwierzęta,
Smok iak balek wypłodził się. Gad ten w Morze w Medyterran gdy wyprowadzono, słonemi wyginął wodami, lecź wprzod z ścierwa ich straszne było powietrze, z wielką Rzymu ruiną, według Autorow, mianowicie Grzegorza Turońskiego. AMYKŁA Miasto od Wężow zgładzone, teste Plinio.
W Tesalii liczba Wężow wielka, ale nie mnieysza Bocianow ich pożercow. Z Gory Garganus Obywatelow także wyrugowali Węże, na inne osiedliska, według Leandra.
Tandem iadem nie bawiąc się iako Mitrydates, ani gadem iako Herkules, pioro otrzepawszy z zarazy, maczam go w Atramencie, do inney idąc materyi. NIEKTORE SCIENDA de INSECTIS et EXSANGVIBUS.
INSECT A Naturalistowie zowią niedoskonałemi,małe Zwierzęta,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 603
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wszytkich krainach dał się poczuwać dźwięk ich/ i po granicach ziemskich słowa ich: tak rozkazał Chrystus Pan nasz mówiąc: Praedicate Euangelium omni creaturae. I zaś: Docete omnes gentes: jednak że nie wszyscy ludzie jednakiej są sposobności/ i pojętności: przeto też nie znidzie się jednako wszytkich nauczać i ćwiczyć. Z Cannibalami/ pożercami ludzi/ i z inszymi/ którzy bez braku żrą mięsa ludzkie/ może postępować jako przeciw nieprzyjaciołom narodu ludzkiego/ abo jako przeciw błaznom szalonym: i naprzód ich uczynić trzeba sposobnymi ku rozumowi i u ludzkości/ a potym uczyć i zaprawować w cnotach/ i w drodze Bożej. I nie jest to niesłuszna zażywać przeciwko nim
wszytkich kráinách dał się poczuwáć dźwięk ich/ y po gránicách źiemskich słowá ich: ták roskazał Chrystus Pan nász mowiąc: Praedicate Euangelium omni creaturae. Y záś: Docete omnes gentes: iednák że nie wszyscy ludźie iednákiey są sposobnośći/ y poiętnośći: przeto też nie znidźie się iednáko wszytkich náuczáć y ćwiczyć. Z Cánnibálámi/ pożercámi ludźi/ y z inszymi/ ktorzy bez bráku żrą mięsá ludzkie/ może postępowáć iáko przećiw nieprzyiaćiołom narodu ludzkiego/ ábo iáko przećiw błaznom szalonym: y naprzod ich vczynić trzebá sposobnymi ku rozumowi y u ludzkośći/ á potym vczyć y zápráwowáć w cnotách/ y w drodze Bożey. Y nie iest to niesłuszna záżywáć przećiwko nim
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 57
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
wielkiego Pułkownika stanowiska i leże rozpisującego sobie po dobrach Duchownych upominał/ aby tego nie czynił/ aby wydzierstwa żołnierzom swym bronił/ i mordów nad ubogimi poddanymi. stawił się mu okrutnie/ i potym sprawiedliwym sądem Bożym od pogaństwa i z pułkiem swym jest zamordowany. Wrożył mu te klęskę/ jako Micheasz niejaki Achabowi/ winnic cudzych pożercy: Jeśli się ty z wojny wrócisz w pokoju, Bóg przez mię nie mówi. Cóż tedy mówicie mili panowie/ że przez Księżą służba Rzeczypospolitej ginie? Jaka służba`? jeśli ta/ którą Wyprawą Plebańską zowiecie/ mała szkoda; jeśli inna? inna? a któraż? pieniężnego żołnierza. Jeśli wy jakie Pobory na
wielkiego Pułkowniká stánowiská y leże rozpisuiącego sobie po dobrách Duchownych vpominał/ áby tego nie czynił/ áby wydźierstwá żołnierzom swym bronił/ y mordow nád vbogimi poddánymi. stáwił się mu okrutnie/ y potym sprawiedliwym sądem Bożym od pogaństwá y z pułkiem swym iest zámordowány. Wrożył mu te klęskę/ iáko Micheasz nieiáki Achábowi/ winnic cudzych pożercy: Iesli się ty z woyny wroćisz w pokoiu, Bog przez mię nie mowi. Coż tedy mowićie mili pánowie/ że przez Xiężą służbá Rzeczypospolitey ginie? Iáka służbá`? iesli tá/ ktorą Wypráwą Plebáńską zowiećie/ máła szkodá; iesli inna? inna? á ktoraż? pieniężnego żołnierzá. Iesli wy iákie Pobory ná
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 28
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
I gdzie wściekły poganin lud jego mordował.
IX.
Tam się była pospólstwa wielka część zbieżała. Gdzie się jakiej pomocy naleźć spodziewała, Bo pałac beł obronny i chwilę gwałtowi Mógł wytrzymać przeciwko nieprzyjacielowi. Plac wszytek przed pałacem wielkiem odbieżany, Od wściekłego pohańca beł opanowany, Który szablą skrwawioną w jednej ręce błyska, Drugą ognie pożerce i tam i sam ciska. PIEŚŃ XVII.
X.
I tłucze wielką bramę i mocne podwoje Wysokiego pałacu tak, że drżą pokoje. Ludzie lękliwi z góry, z wież i z wierzchu bramy Zmiatają sztuki murów i wysokie tramy, Dachy psują i czego jeno dopaść mogą, Na poganina jedną posyłają drogą; Lecą drzewa
I gdzie wściekły poganin lud jego mordował.
IX.
Tam się była pospólstwa wielka część zbieżała. Gdzie się jakiej pomocy naleść spodziewała, Bo pałac beł obronny i chwilę gwałtowi Mógł wytrzymać przeciwko nieprzyjacielowi. Plac wszytek przed pałacem wielkiem odbieżany, Od wściekłego pohańca beł opanowany, Który szablą skrwawioną w jednej ręce błyska, Drugą ognie pożerce i tam i sam ciska. PIEŚŃ XVII.
X.
I tłucze wielką bramę i mocne podwoje Wysokiego pałacu tak, że drżą pokoje. Ludzie lękliwi z góry, z wież i z wierzchu bramy Zmiatają sztuki murów i wysokie tramy, Dachy psują i czego jeno dopaść mogą, Na poganina jedną posyłają drogą; Lecą drzewa
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 3
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z Księżycem Wiśniowieckich zdadzą, Na królewskim je tronie Polacy posadzą: Więc do zgody sąsiedzej Orła i Pogonie. Te, co ich sąsiad mierział, Jelita w koronie. Ale się ja do rzeczy wracam przedsięwziętej. I Stefan, i August pokój on zaczęty Trzymał nienaruszenie, chociaż żywe serce Wrzało w Stefanie na te wszech krajów pożerce; Chociaż go Sykstus piąty do tego prowadził, Żeby był złamał pakta, żeby się był zwadził; Lecz Warna rozradzała i stawiała w oczy Władysława, który krwią po dziś dzień widoczy, Że i poganinowi ze złomanej wiary W tropy pomsta, niesława, śmierć, trumna, grób, mary. Wolała, mówię, wara
z Księżycem Wiśniowieckich zdadzą, Na królewskim je tronie Polacy posadzą: Więc do zgody sąsiedzej Orła i Pogonie. Te, co ich sąsiad mierział, Jelita w koronie. Ale się ja do rzeczy wracam przedsięwziętej. I Stefan, i August pokój on zaczęty Trzymał nienaruszenie, chociaż żywe serce Wrzało w Stefanie na te wszech krajów pożerce; Chociaż go Sykstus piąty do tego prowadził, Żeby był złamał pakta, żeby się był zwadził; Lecz Warna rozradzała i stawiała w oczy Władysława, który krwią po dziś dzień widoczy, Że i poganinowi ze złomanej wiary W tropy pomsta, niesława, śmierć, trumna, grób, mary. Wolała, mówię, wara
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 15
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
cóżkolwiek, choć bąk, choć mucha, choć rupie, to minie, a on z Orłem pójdzie w kupie.
12 Żadnym rozwodem nie strwożone serce, wiedząc, że nigdy tam nie idzie schizma, gdzie już w płomieniu wiara, nie w iskierce, i niż prywata więcej mocy krzyż ma, idzie na świata całego pożercę, gdzie mu saletra pachnie miasto piżma, końmi jałowe pasący komysze, a Bóg odważną imprezę podpisze.
13 Ledwie drugi raz ujźry kij pies bity, chociaż on kręty ogon dźwiga w górę, wnet go schowawszy, idzie jako zmyty; nie dziwować się, chodzi mu o skórę. Niech pustej ziemie poganin niesyty tu wszytkę
cożkolwiek, choć bąk, choć mucha, choć rupie, to minie, a on z Orłem pójdzie w kupie.
12 Żadnym rozwodem nie strwożone serce, wiedząc, że nigdy tam nie idzie schizma, gdzie już w płomieniu wiara, nie w iskierce, i niż prywata więcej mocy krzyż ma, idzie na świata całego pożercę, gdzie mu saletra pachnie miasto piżma, końmi jałowe pasący komysze, a Bóg odważną imprezę podpisze.
13 Ledwie drugi raz ujźry kij pies bity, chociaż on kręty ogon dźwiga w górę, wnet go schowawszy, idzie jako zmyty; nie dziwować się, chodzi mu o skórę. Niech pustej ziemie poganin niesyty tu wszytkę
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 16
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996