afekt pozyskać każdego. A choć własna pochwała nie zawsze uchodzi, Jednak przecię świadectwo prawdzie się dać godzi I winna miłość męża w pierwszym ma być względzie, Co baczny uważywszy, za złe mieć nie będzie. Tren IX.
Król wielki jako jego zasługi szacował, Skutkiem samym w osobie jego pokazował. I by był dłużej pożył, pewnieby go była Pańska łaska na wyższym stopniu posadziła. Znał bowiem godność jego, znał wielką ku sobie Życzliwość, której dowieść nie mógł w większej probie, Jak gdy dla majestatu jego dostojeństwa Koszty, trudy wojenne i niebezpieczeństwa Podejmował ochotnie i przy pańskim boku Padł na los nieuchronny wiecznego wyroku. A nic nie wątpię
afekt pozyskać każdego. A choć własna pochwała nie zawsze uchodzi, Jednak przecię świadectwo prawdzie się dać godzi I winna miłość męża w pierwszym ma być względzie, Co baczny uważywszy, za złe mieć nie będzie. Tren IX.
Krol wielki jako jego zasługi szacował, Skutkiem samym w osobie jego pokazował. I by był dłużej pożył, pewnieby go była Pańska łaska na wyższym stopniu posadziła. Znał bowiem godność jego, znał wielką ku sobie Życzliwość, ktorej dowieść nie mogł w większej probie, Jak gdy dla majestatu jego dostojeństwa Koszty, trudy wojenne i niebezpieczeństwa Podejmował ochotnie i przy pańskim boku Padł na los nieuchronny wiecznego wyroku. A nic nie wątpię
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 510
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, niedoszedł, przeciwko jego potędze, sprawiedliwość, pobożność, szczęście W. K. Mści, Pana mego miłościwego, przekładając. Do Brodnice wczora posłałem sto draganów, i chorągiew kozacką; jeżeli i piechota Waszej Królewskiej Mości tam przyszła, mam nadzieję, żeby niepożył tamtego miejsca, tak jako sobie obiecował. W Nowem mieście też jest tak draganów, jako i pie-
choty więcej niż dwieście. Zeszłyćby wprawdzie większe praesidia, ale tak ścisłem wojskiem, czy przeciwko tak potężnemu nieprzyjacielowi stawać w polu? czy praesidia opatrzywać ? ciężka rzecz. Z Pokrzywna ludzie zwiodł, i wszystkie forty swoje,
będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, niedoszedł, przeciwko jego potędze, sprawiedliwość, pobożność, sczęście W. K. Mści, Pana mego miłościwego, przekładając. Do Brodnice wczora posłałem sto draganów, i chorągiew kozacką; jeżeli i piechota Waszéj Królewskiéj Mości tam przyszła, mam nadzieję, żeby niepożył tamtego miejsca, tak jako sobie obiecował. W Nowém mieście też jest tak draganów, jako i pie-
choty więcéj niż dwieście. Zeszłyćby wprawdzie większe praesidia, ale tak ścisłém wojskiem, czy przeciwko tak potężnemu nieprzyjacielowi stawać w polu? czy praesidia opatrzywać ? ciężka rzecz. Z Pokrzywna ludzie zwiodł, i wszystkie forty swoje,
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 128
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
czcić kazał, Nie zawszem sobie jak trzeba poważał, I gdy napomniał, mimo uszy hardzie Puszczałem, wieku siwemu ku wzgardzie. Ja, łubom we krwi z łaski Twej nie zmoczył Ręki, lecz gniewem często-m tak wykroczył, Żebym był oraz wszytko na to łożył, Abym był swego winowajcę pożył; Więc i to było, żem z lekkiej przyczynki Na zakazane wstawał pojedynki, Tak chęci dosyć do zabójstwa było, Twe miłosierdzie skutku zabroniło. Jam wszeteczeństwa wszelkiego świadomy I obywatel bezbożnej Sodomy; Rzadki dzień minął, rzekę, i godzina, Żeby nie przybył świeży grzech i wina: To myśl pragnęła, pożądało
czcić kazał, Nie zawszem sobie jak trzeba poważał, I gdy napomniał, mimo uszy hardzie Puszczałem, wieku siwemu ku wzgardzie. Ja, łubom we krwi z łaski Twej nie zmoczył Ręki, lecz gniewem często-m tak wykroczył, Żebym był oraz wszytko na to łożył, Abym był swego winowajcę pożył; Więc i to było, żem z lekkiej przyczynki Na zakazane wstawał pojedynki, Tak chęci dosyć do zabójstwa było, Twe miłosierdzie skutku zabroniło. Jam wszeteczeństwa wszelkiego świadomy I obywatel bezbożnej Sodomy; Rzadki dzień minął, rzekę, i godzina, Żeby nie przybył świeży grzech i wina: To myśl pragnęła, pożądało
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 223
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na niego ociec z wielkim gniewem: „Trupem mnie czynisz albo niemym drzewem? Wolę niż żaka mieć z ciebie pastuszę. Jakiż człek Choma, kiedy nie ma dusze?” 87. ZDRADA
Jeden drugiemu gębę w pojedynku przetnie; Żałuje kompanija, że mu będzie szpetnie. Aż ów: Niecnotliwą mnie zdradą zły człek pożył; W lewą mnie ciął, gdym się mu z prawej strony złożył. 88 (P). WŁOCH W PolscĘ GOSPODARZEM
Włoch Porcyjus majętność trzymając od Krosna, Przyjechał do folwarku, gdy nastała wiosna. Więc że na gęsi owsa wyszło dziesięć korcy. Barzo mu to niemiło i łaje dozorcy. Ten się sprawuje,
na niego ociec z wielkim gniewem: „Trupem mnie czynisz albo niemym drzewem? Wolę niż żaka mieć z ciebie pastuszę. Jakiż człek Choma, kiedy nie ma dusze?” 87. ZDRADA
Jeden drugiemu gębę w pojedynku przetnie; Żałuje kompanija, że mu będzie szpetnie. Aż ów: Niecnotliwą mnie zdradą zły człek pożył; W lewą mnie ciął, gdym się mu z prawej strony złożył. 88 (P). WŁOCH W POLSZCZĘ GOSPODARZEM
Włoch Porcyjus majętność trzymając od Krosna, Przyjechał do folwarku, gdy nastała wiosna. Więc że na gęsi owsa wyszło dziesięć korcy. Barzo mu to niemiło i łaje dozorcy. Ten się sprawuje,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 240
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cienie, Strzela jelenie. Nie znali perskiej możności i sieły, Siekiery rzymskie ledwie się im śnieły, Ani ich w puszczy doszedł kaledoński Swiat macedoński. Dziś na twe imię nisko się kłaniają, Dziś pod zwyciężną ręką ulegają, I tak głęboko, gdzie wieczne mgły ronią, Granic nie bronią. lo triumfie! Nie ludzi pożyłeś, Ale zwycięstwo same zwyciężyłeś; Co mogła nędza, czego się ważyły Afryków siły; Czem cię pokonać nieprzyjaciel sadził, Sobie na głowę, swój mu fortel wadził, O drwa umieral, bez krwawej nagrody Nie pił i wody. Obległeś garścią zastęp on ogromny, (Wierzyćli temu będzie wiek potomny) I
cienie, Strzela jelenie. Nie znali perskiej możności i sieły, Siekiery rzymskie ledwie się im śnieły, Ani ich w puszczy doszedł kaledoński Swiat macedoński. Dziś na twe imie nisko się kłaniają, Dziś pod zwyciężną ręką ulegają, I tak głęboko, gdzie wieczne mgły ronią, Granic nie bronią. lo tryumfie! Nie ludzi pożyłeś, Ale zwycięstwo same zwyciężyłeś; Co mogła nędza, czego się ważyły Afryków siły; Czem cię pokonać nieprzyjaciel sadził, Sobie na głowę, swój mu fortel wadził, O drwa umieral, bez krwawej nagrody Nie pił i wody. Obległeś garścią zastęp on ogromny, (Wierzyćli temu będzie wiek potomny) I
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 32
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
on czasem go nie wziął i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz, jeśli ty szyszak mnie, czyli ja twoję Będę mógł wydrzeć, co ją masz na sobie, zbroję.
XLVI.
A nie chcę nic mieć nad cię”
on czasem go nie wziął i mam stąd przyganę: Teraz tuszę, że gwałtem łatwie go dostanę”.
XLV.
Nie chciał być dłużej już pan z Anglantu cierpliwy. „Kiedyś - pry - w którem kraju, kłamco niewstydliwy, Sprosny, brzydki Maranie, zemną się kosztował? Niech wiem, kiedyś mię pożył, kiedyś mi folgował? Jam jest Orland, z którego chluby darmo szukasz, Tusząc, że jest daleko, ale się oszukasz; Wraz patrz, jeśli ty szyszak mnie, czyli ja twoję Będę mógł wydrzeć, co ją masz na sobie, zbroję.
XLVI.
A nie chcę nic mieć nad cię”
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 259
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do Dianny mawia: „Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia. Na co liche zające lub sarny bijają? Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają Dobrodziejką, jako mnie. Mało się przygodzi Zajączek lubo sarna i
się mu bogowie, a nawięcej jego Macocha, gdy na grzbiecie lub zubra całego Dźwiga, lub wieprza, choć go posoką pluskają, On ich jeszcze potrząsa, że nogami drgają. Wtóra strona Nie tylko się Apollo obiera Muzami, Gdy potrzeba, umie on władać i wojnami. Apollo krokodyla srogiego położył, Apollo setnorękie dziewięsiły pożył. Kiedy pokój, nadobna z Muzami zabawa; Dobrze idzie z rozumem i marsowa sprawa. Pierwsza strona Chytre słowa Alcydes do Dyjanny mawia: „Nie zawsze się myślistwo twe dobrze obławia. Na co liche zające lub sarny bijają? Ciebie niechaj narody ludzkie przyznawają Dobrodziejką, jako mnie. Mało się przygodzi Zajączek lubo sarna i
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 77
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Zem w serce go ugodził/ skąd więcej nie żywie/ Rozlawszy po powietrzu duszę swą plugawą/ A psi żadni i krucy/ tak sprosną się strawą Brzydząc dotąd/ niedotkli ścierwu namniej jego. Prócz sam łupiesz od słońca uwędzony z niego Oto widzisz. Więc iżem dobrym przeto Mężem Zdał się sobie/ i którym pożyłem orężem Dziwu tak szkaradnego/ łuk ten swój i strzały Począłem nieść wysoko. A żem też z tej chwały Unioższy się nad miarę lżyć stąd Kupidyna/ I z niego się naśmiewać tej to Pani Syna/ Która sroga i tobie. Jako widzę z Cery/ Ze on prócz na brukowo doma Kawalery/ I
Zem w serce go vgodził/ zkąd więcey nie żywie/ Rozlawszy po powietrzu duszę swą plugáwą/ A pśi żadni y krucy/ ták sprosną się stráwą Brzydząc dotąd/ niedotkli ścierwu namniey iego. Procz sam łupiesz od słońcá vwędzony z niego Oto widzisz. Więc iżem dobrym przeto Mężem Zdał się sobie/ y ktorym pożyłem orężem Dziwu ták szkárádnego/ łuk ten swoy y strzáły Począłem nieść wysoko. A żem też z tey chwały Vnioższy się nád miárę lżyć ztąd Kupidyná/ Y z niego się náśmiewáć tey to Páni Syná/ Ktora sroga y tobie. Iáko widzę z Cery/ Ze on procz ná brukowo domá Káwállery/ Y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 69
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Aby gdy Parki, nas oboje zgładzą, I śmiertelności wyrok się zamroczy, I tobie, i mnie współ pozwierał oczy. Tego i skotak, tego Ochmistrzyni, I pastuch życzy, co pilnuje świni, Bo stary Ociec, co go trzyma łoże, Wpuł nieprzyjaznych, rządu mieć nie zmoże. Syn Telemachus, byle pożył, snadnie Temu wszystkiemu bez pochyby zwładnie; Teraz go było trzeba, niż się zwleką Rządy nań; wspierać Ojcowską opieką. Albowiem sił mnie, i mocy nie staje, Zbyć z domu gości, chociaż się im łaje; Ty jak najprędzej, w poratunku swojem Przybądź zaszczytem, tarczą, i pokojem. Wszakże
Aby gdy Parki, nas oboie zgłádzą, Y śmiertelnośći wyrok się zámroczy, Y tobie, y mnie wspoł pozwierał oczy. Tego y skotak, tego Ochmistrzyni, Y pástuch życzy, co pilnuie świni, Bo stáry Oćiec, co go trzyma łoże, Wpuł nieprzyjaznych, rządu mieć nie zmoże. Syn Telemáchus, byle pożył, snádnie Temu wszystkiemu bez pochyby zwładnie; Teraz go było trzebá, niż się zwleką Rządy nań; wspierać Oycowską opieką. Albowiem śił mnie, y mocy nie stáie, Zbyć z domu gośći, chociász się im łáie; Ty iák nayprędzey, w porátunku swoiem Przybądź zaszczytem, tarczą, y pokoiem. Wszákże
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 10
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pomogły fortece i przestrogi rożne: Obciążywszy nieszczęsną wydartymi plony, Niesie duszę na on sąd straszny naznaczony. Poznał drugi, którego bódł wczas, pokój, mienie, Że Bóg przy sprawiedliwej, że choć czasem wienie Wiatr po rzeczach człowieczych, ali w tymże razie Pędzi na hak okropny ku ostatniej skazie; Bodaj swego nie pożył, kto pragnie cudzego: Nierychło się, Węgrzynie, z razu gorącego Umykasz, wziąwszy w głowę, lecz niech wszyscy widzą I twoją się płochością niezwyczajną brzydzą. Poznał Kozak buntowny, że go pomsta goni, Że Pan Bóg przy zwierzchności i On królów broni: Liga z ordą zerwana, a na usta twarde Znajdują się
pomogły fortece i przestrogi rożne: Obciążywszy nieszczęsną wydartymi plony, Niesie duszę na on sąd straszny naznaczony. Poznał drugi, którego bódł wczas, pokój, mienie, Że Bóg przy sprawiedliwej, że choć czasem wienie Wiatr po rzeczach człowieczych, ali w tymże razie Pędzi na hak okropny ku ostatniej skazie; Bodaj swego nie pożył, kto pragnie cudzego: Nierychło się, Węgrzynie, z razu gorącego Umykasz, wziąwszy w głowę, lecz niech wszyscy widzą I twoją się płochością niezwyczajną brzydzą. Poznał Kozak buntowny, że go pomsta goni, Że Pan Bóg przy zwierzchności i On królów broni: Liga z ordą zerwana, a na usta twarde Znajdują się
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 479
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987