takowe bies pobrał wyrodki; co z nich i szkoda, i wieczna ohyda, żadnemi nigdy nie dźwigniona środki. Najgorszy Nero tyla nie zaszkodzi, jako król, co go za nos kłamca wodzi.
49 To myśląc z żalem, wraz i o nagrodzie (obłudne szczęście komu się dziś liże, jutro się jeżem stawiwszy, pobodzie; częstokroć w kmiecia książęcia postrzyże), tedy ruskiemu każe wojewodzie, żeby pancerne wziąwszy roty chyże, szedł, jeżeli kto nie wypadł z fortece, przynamniej konie w jej napojeł rzece.
50 Tu Jabłonowski przytrzymane poty wyrzuci cugle i acz nazbyt wiele mają, żołnierzom dodaje ochoty, żeby, zdarzy-li Bóg nieprzyjaciele
takowe bies pobrał wyrodki; co z nich i szkoda, i wieczna ohyda, żadnemi nigdy nie dźwigniona szrodki. Najgorszy Nero tyla nie zaszkodzi, jako król, co go za nos kłamca wodzi.
49 To myśląc z żalem, wraz i o nagrodzie (obłudne szczęście komu się dziś liże, jutro się jeżem stawiwszy, pobodzie; częstokroć w kmiecia książęcia postrzyże), tedy ruskiemu każe wojewodzie, żeby pancerne wziąwszy roty chyże, szedł, jeżeli kto nie wypadł z fortece, przynamniej konie w jej napojeł rzece.
50 Tu Jabłonowski przytrzymane poty wyrzuci cugle i acz nazbyt wiele mają, żołnierzom dodaje ochoty, żeby, zdarzy-li Bóg nieprzyjaciele
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 27
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
ś go był ratował Alboli też z nim pospołu szwankował LVII. Co jeśliby cię potkac było miało Dobrze zes nie był, więc gdy o nagrodzie Zabójstwa; między Senatem się działo Tyś się sprzeciwił spolnej na to zgodzie Za coć dziękuję, acz wiem ze o mało I ciebie ten szwank razem nie pobodzie Nie stąd; żebyś się znami nie mścił Pana Lecz żeby z ciebie nie mieli Tyrana LVIII. A oni sami sławni zemściciele Tyraństwa, nakształt uciekli Zabójców I siedząc przez czas niemały w Kościele Nie śmieli wyirzec jako kury z kojców Tam swoje zbrodnie obmawiając śmiele Do wszystkiego się czynili Przywojców Więc dla czego im dano
s go był ratował Alboli tesz z nim pospołu szwánkował LVII. Co iesliby ćię potkac było miało Dobrze zes ńie był, więc gdy ó nagrodzie Zaboystwa; między Senatem się działo Tyś się sprzeciwił spolney na to zgodzie Za coć dziękuię, aćż wiem ze ó mało I ćiebie ten szwank razem nie pobodzie Nie ztąd; zebyś się znami nie mscił Pana Lecż źeby z ciebie nie mieli Tyrana LVIII. A oni sami sławni zemśćićiele Tyranstwa, nakształt uciekli Zaboycow I siedząc przez czas niemały w Kośćiele Nie smieli wyirzec iako kury z koycow Tam swoie zbrodnie obmawiaiąc smiele Do wszystkiego się czyńili Przywoycow Więc dla cżego im dano
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 70
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
nie wrócony Z pokojem do swych! Ojciec i syn zapłacili Śmiercią twoje wrocenie: zgubisz dom pochwili Miłościąalbo gniewem, małżęństwuś szkodliwy. Hippolite, tak że cię widzę urodziwej Twarzy, to żem zrobiła? czy cię Ścinis srogi, Czy Prokrust pogruchotał? Czy skretęńskiej drogiRóżno krętej Dedala, okrutnie ryczący Dwój postatni cię pobódł rogami grożący Cielec? gdzież się twa śliczna podziała uroda? Gdzie oczy? martwa leżysz ma serca ochłoda. Stój mało, a posłuchaj pilno mojej mowy, Nic nie mówię szpetnego, stej ręki surowej Zemstę wezmę, wzłośliwe miecz wrażę wnętrzności; Razem Foedrę uwolnię i zduszę i z złości. Za tobą pójdę wściekło przez
nie wrocony Z pokoięm do swych! Oyćiec y syn zápłácili Smierćią twoie wrocęnie: zgubisz dom pochwili Miłośćiąálbo gniewęm, małżęństwuś szkodliwy. Hippolite, ták że cię widzę urodźiwey Twárzy, to żem zrobiłá? cży cię Scinis srogi, Czy Prokrust pogruchotał? Cży zkretęńskiey drogiRożno krętey Dedálá, okrutnie ryczący Dwoy postátni cię pobodł rogámi grożący Cielec? gdźież się twa slicżna podźiáłá urodá? Gdźie oczy? martwa leżysz má sercá ochłodá. Stoy máło, á posłuchay pilno moiey mowy, Nic nie mowię szpetnego, ztey ręki surowey Zemstę wezmę, wzłośliwe miecż wrażę wnętrznośći; Rázęm Phoedrę uwolnię y zduszę y z złośći. Zá tobą poydę wśćiekło przez
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 175
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696