wypuszczą cię z płochej pamięci, Których to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz po nich, upewniam, nagrody nie innej, Tylko wiecznej osławy. Wtenczas smętna głowa Oczy łzami zaleje, wtenczas owe słowa Przyjdą do ust: o jakom nędzna pobłądziła, Żem się na tę lak zdradną gołoledź puściła. Tychem kochała, którzy lekszy niż wiatr byli W kochaniu, aż nakoniec dziś mię omylili. Jeszcze na mój cięższy żal coraz potrząsają Sławą moją i tak mi za chęć złość oddają. Spuść groźne niebo straszne gromy z piorunami, A mści się tej tak jawnej
wypuszczą cię z płochej pamięci, Ktorych to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz po nich, upewniam, nagrody nie innej, Tylko wiecznej osławy. Wtenczas smętna głowa Oczy łzami zaleje, wtenczas owe słowa Przyjdą do ust: o jakom nędzna pobłądziła, Żem się na tę lak zdradną gołoledź puściła. Tychem kochała, ktorzy lekszy niż wiatr byli W kochaniu, aż nakoniec dziś mię omylili. Jeszcze na moj cięższy żal coraz potrząsają Sławą moją i tak mi za chęć złość oddają. Spuść groźne niebo straszne gromy z piorunami, A mści się tej tak jawnej
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 251
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ś mi był rozkazał tak, jako ja Tobie, przyznam się, już byś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo
ś mi był rozkazał tak, jako ja Tobie, przyznam się, już byś mię był dawno widział w grobie. Przebacz, gdyż nie ja rządzę – miłość ogniem włada. Barziej bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 178
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo wyskakuj i wygraj zawody, niech Cię sarna nie wyjdzie ani jeleń młody. W biegu jednak patrz na mię, żeby mi się zdało, że tylko nogi zbiegły, a Twe przy mnie
bym ja dla uciech Tobie była rada. Żal mi tego, com rzekła i czegom życzyła, Twych zapałów przymusem calem pobłądziła. Zostań tedy, me Światło, niech już patrzę na Cię, a poniewolnej, proszę, już przebacz prywacie. Niech za morze z wiatrami lecą próżne słowa, bojaźń w tym pobłądziła, a nie moja głowa, gdyż takich nie dopuszcza w myślach gorający zapał, znosić afektów, i umysł gorący. Więc już chyżo wyskakuj i wygraj zawody, niech Cię sarna nie wyjdzie ani jeleń młody. W biegu jednak patrz na mię, żeby mi się zdało, że tylko nogi zbiegły, a Twe przy mnie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 178
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
by z nim rozmawiał i kto by w nie surowe takie rzeczy wmawiał: “Ty jesteś, Duszo moja, któraś tak mówiła? Nie we wszytkich zgoła twych słowach prawda była, bo przywiodę za sobą argumenta wielkie: częścią prawdą, co mówisz, częścią kłamstwo wszelkie. Znam, żeś dla mnie tak wiele razy pobłądziła, od pobożnych uczynków często odchodziła; chociaż ciało przywodzi ku grzechowi złemu duszę podczas, nie dziw jest – słuchaj, powiem czemu. Świat, diabeł złośliwy swymi zwyczajami ciągną ciało do grzechu wszelkimi siełami. A gdy ciało będzie ich zwiedzione sprosnością, czy dusza nie będzie też pomazana złością? Lecz, jakoś sama rzekła
by z nim rozmawiał i kto by w nie surowe takie rzeczy wmawiał: “Ty jesteś, Duszo moja, któraś tak mówiła? Nie we wszytkich zgoła twych słowach prawda była, bo przywiodę za sobą argumenta wielkie: częścią prawdą, co mówisz, częścią kłamstwo wszelkie. Znam, żeś dla mnie tak wiele razy pobłądziła, od pobożnych uczynków często odchodziła; chociaż ciało przywodzi ku grzechowi złemu duszę podczas, nie dziw jest – słuchaj, powiem czemu. Świat, dyjabeł złośliwy swymi zwyczajami ciągną ciało do grzechu wszelkimi siełami. A gdy ciało będzie ich zwiedzione sprosnością, czy dusza nie będzie też pomazana złością? Lecz, jakoś sama rzekła
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 38
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, głodem, czuciem i biciem, żebyś nie wierzgało, zaraześ do światowej marności tęskniło i jego się próżnymi fraszkami bawiło – tobie, zdrajcy, musiałam rządu ustępować. Mocnoś mię do rozkoszy ciągnęło światowej, ponurzyło, wepchnąwszy, do studnie grzechowej. Znam się do tego, żem w tym barzo pobłądziła, żem panią będąc, chuci twoich nie króciła, aleś mię ty chytrą twą słodkością zdradziło, zatym mniemam, iżeś też ty więcej zgrzeszyło. Gdybyś było pociechy świata omylnego porzuciło, a przy tym na cię dybiącego czarta się stąd chroniło, a Boga słuchało, wieczne by nas już było królestwo potkało
, głodem, czuciem i biciem, żebyś nie wierzgało, zaraześ do światowej marności tęskniło i jego się próżnymi fraszkami bawiło – tobie, zdrajcy, musiałam rządu ustępować. Mocnoś mię do rozkoszy ciągnęło światowej, ponurzyło, wepchnąwszy, do studnie grzechowej. Znam się do tego, żem w tym barzo pobłądziła, żem panią będąc, chuci twoich nie króciła, aleś mię ty chytrą twą słodkością zdradziło, zatym mniemam, iżeś też ty więcej zgrzeszyło. Gdybyś było pociechy świata omylnego porzuciło, a przy tym na cię dybiącego czarta się stąd chroniło, a Boga słuchało, wieczne by nas już było królestwo potkało
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 40
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
gustu twego, ta jej jest wada, że białogłowskiego Konceptu, a zaś sama rzecz pisana, to niech nie będzie od ciebie czytana. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE Tren 1.
Szczęść mi, Boże, w moję drogę, bo w niej nieco trwożyć mogę, W którąm się już zapuściła; strzeż mię, bym nie pobłądziła! Biegłabym w dalekie strony, a jeśliże tam obrony Znajdę sercu stroskanemu, ciężkim żalem ściśnionemu! Tu szukam strapacowanemu sercu ukontentowania, w różne chcąc się udać drogi.
Tamuje mię Dunaj bystry, wspominając, że miecz ostry Niedawno tam zranił serce. A pocóż tam bieżeć zechce? Już mi, szumiejące wody
gustu twego, ta jej jest wada, że białogłowskiego Konceptu, a zaś sama rzecz pisana, to niech nie będzie od ciebie czytana. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE Tren 1.
Szczęść mi, Boże, w moję drogę, bo w niej nieco trwożyć mogę, W którąm się już zapuściła; strzeż mię, bym nie pobłądziła! Biegłabym w dalekie strony, a jeśliże tam obrony Znajdę sercu stroskanemu, ciężkim żalem ściśnionemu! Tu szukam strapacowanemu sercu ukontentowania, w różne chcąc się udać drogi.
Tamuje mię Dunaj bystry, wspominając, że miecz ostry Niedawno tam zranił serce. A pocóż tam bieżeć zechce? Już mi, szumiejące wody
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 2
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
i czas sam mi nie pozwoli/ Widząc cię tak strapioną. Co niezmiernie boli I mnie same/ żebyś się lepiej sprawić o tym Z inąd mogła/ i dalej co się będzie potym Działo z tobą dowiedzieć. Ponieważ w tym Mieście Będąc tak znakomitą/ a w tym cię nieszczęście To pojęło/ i barzoś pobłądziła zgoła/ Trudno zmieszkać/ i komu pokazać masz czoła/ Posłuchaj mię/ nie możesz drugi raz tak błądzić Gdy nie tylko rozumem swym się będziesz rządzisz.
Jest tu Kościół Minerwin Greckiej/ starodawnej Fundacji/ a Ruchem i wieszczymi sławny Z wieku odpowiedziami/ wielkiej tej Boginie Za Miastem niedaleko. Gdzie tym Duchem słynie Wieszczka jej
y czas sam mi nie pozwoli/ Widząc cie ták strapioną. Co niezmiernie boli Y mnie sáme/ żebyś się lepiey spráwić o tym Z inąd mogła/ y dáley co się będzie potym Działo z tobą dowiedzieć. Poniewasz w tym Mieście Będąc ták znákomitą/ á w tym cie nieszczęście To poięło/ y bárzoś pobłądziłá zgołá/ Trudno zmieszkáć/ y komu pokazáć masz czołá/ Posłuchay mię/ nie możesz drugi raz ták błądzić Gdy nie tylko rozumem swym się będziesz rządzisz.
Iest tu Koscioł Minerwin Greckiey/ stárodawney Fundácyey/ á Ruchem y wieszczymi sławny Z wieku odpowiedziámi/ wielkiey tey Boginie Zá Miástem niedáleko. Gdzie tym Duchem słynie Wieszczká iey
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 33
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Ciepłą krwią, a niech w swej ranie utonę! Dobrze tak na mnie! sama sobie winą, Sama do żalu zostaję przyczyną, Bom ci ufała prawie nazbyt wiele I wstyd, któryjem chowała w mym ciele, Z oczu wyzułam przestępując progi Ojczyste dla twej, niewdzięczniku, drogi. Dopiero widzę, iżem pobłądziła. O! kiedybym to była obaczyła Przedtym, mój Boże! Pewnie by ma stała Sława po dziś dzień i jeszcze by trwała Cnota w swej cenie! jeszcze by mię znali Panną, co mi się przedtym zalecali. A teraz oto, kędym się spodziała Wiary, tam zdradę pono będę miała. Zdrowia
Ciepłą krwią, a niech w swej ranie utonę! Dobrze tak na mnie! sama sobie winą, Sama do żalu zostaję przyczyną, Bom ci ufała prawie nazbyt wiele I wstyd, któryjem chowała w mym ciele, Z oczu wyzułam przestępując progi Ojczyste dla twej, niewdzięczniku, drogi. Dopiero widzę, iżem pobłądziła. O! kiedybym to była obaczyła Przedtym, mój Boże! Pewnie by ma stała Sława po dziś dzień i jeszcze by trwała Cnota w swej cenie! jeszcze by mię znali Panną, co mi się przedtym zalecali. A teraz oto, kędym się spodziała Wiary, tam zdradę pono będę miała. Zdrowia
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 186
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
za mną mówiła i przy mnie stawała, i że rodzona moja na Wć winę kładła. Nie frasuj się Wć, naprawiony już jest cale afekt króla do Wci; i ja, niech mi P. Bóg będzie świadkiem, żem to powiadał, żeś Wć jego stronę zawsze trzymała. Cokolwiek tedy moja siostra pobłądziła, jam to naprawił. Nieprzyjaźni zaś wszystkiej narobiła nam propozycja elekcji nieboszczki królowej, która niech z P. Bogiem odpoczywa. A komuż z tym było gorzej, jako mnie? Mnieć to po kilka razy w tumultach mało nie zabito, mojejm ci ja to tak wiele nadwerędził substancji; a przecię na nikogo
za mną mówiła i przy mnie stawała, i że rodzona moja na Wć winę kładła. Nie frasuj się Wć, naprawiony już jest cale afekt króla do Wci; i ja, niech mi P. Bóg będzie świadkiem, żem to powiadał, żeś Wć jego stronę zawsze trzymała. Cokolwiek tedy moja siostra pobłądziła, jam to naprawił. Nieprzyjaźni zaś wszystkiej narobiła nam propozycja elekcji nieboszczki królowej, która niech z P. Bogiem odpoczywa. A komuż z tym było gorzej, jako mnie? Mnieć to po kilka razy w tumultach mało nie zabito, mojejm ci ja to tak wiele nadwerędził substancji; a przecię na nikogo
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 386
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mazowieckiego, Chomentowskiego, wojewodów. Dziwnie mile akceptował car propositiones amicitiae Reipublicae deklarując wzajemność, i tam zaraz dał skrypt na siebie i podpisał się senatorom owym, że nie odstąpi interesów i wolności bronienia rzeczypospolitej; a senat wzajemnie podpisał się carowi, że nie porzuci interesów jego utrzymować, salva libertate Reipublicae. A tu dopiero rzeczpospolita pobłądziła, że się wdali owi senatorowie w skrypta i asekuracje z carem cale niepotrzebne, pod któremi car wiele wyrabiał i dał się znać królestwu polskiemu, jako się niżej pokaże. Bo choćby była rzeczpospolita w żadne związki z carem nie wchodziła, bez owych obligacji i skryptów musiałby się był car stawiać Szwedowi, a tymczasem konfederacja
mazowieckiego, Chomentowskiego, wojewodów. Dziwnie mile akceptował car propositiones amicitiae Reipublicae deklarując wzajemność, i tam zaraz dał skrypt na siebie i podpisał się senatorom owym, że nie odstąpi interesów i wolności bronienia rzeczypospolitéj; a senat wzajemnie podpisał się carowi, że nie porzuci interesów jego utrzymować, salva libertate Reipublicae. A tu dopiéro rzeczpospolita pobłądziła, że się wdali owi senatorowie w skrypta i assekuracye z carem cale niepotrzebne, pod któremi car wiele wyrabiał i dał się znać królestwu polskiemu, jako się niżéj pokaże. Bo choćby była rzeczpospolita w żadne związki z carem nie wchodziła, bez owych obligacyi i skryptów musiałby się był car stawiać Szwedowi, a tymczasem konfederacya
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 117
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849