żeby syna od zbawiennej drógi odwodzić nie miął. Pełen tedy gniewu i jadu przyszedł do syna/ radzi żeby wyszedł/ wiele obiecuje/ do tego i pogróżki przydaje: ale syn nic się tym wszytkim nie poruszał. Aż szalona miłość do płaczu się udała/ łzy tedy ojcowskie rycerza Chrystusowego jęły miękczyć. Co gdy nabożni bracia pobaczyli/ upominali naprzód ojca/ aby te/ osobie swojej łzy nieprzystojne pohamował. A młodzieńcowi odwiódłszy trochę od boku ojcowskiego mówili: Teraz pokaż mężność namilszy bracie/ a niechciej tyłu podawać nieprzyjaciołom. Oto powstał przeciw tobie szatan który sztuką pobożności/ chce mury zbawienia twego obalić. Przeto stój mężnie/ nie ustępuj/ żebyś
żeby syná od zbáwienney drógi odwodźić nie miął. Pełen tedy gniewu y iádu przyszedł do syna/ rádźi żeby wyszedł/ wiele obiecuie/ do tego y pogrożki przydáie: ále syn nic sie tym wszytkim nie poruszał. Aż szalona miłość do płáczu sie vdáłá/ łzy tedy oycowskie rycerzá Chrystusowego ięły miękczyć. Co gdy nabożni bráćia pobaczyli/ vpominali naprzód oycá/ áby te/ osobie swoiey łzy nieprzystoyne pohámował. A młodzieńcowi odwiodszy trochę od boku oycowskiego mowili: Teraz pokaż mężność namilszy bráćie/ á niechćiey tyłu podáwáć nieprzyiaćiołom. Oto powstał przećiw tobie szátan ktory sztuką pobożnośći/ chce mury zbáwienia twego obalić. Przeto stoy mężnie/ nie vstępuy/ żebyś
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 69
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
i jakoby szalała. Ociec w wielkim utapieniu położony/ i przyjaciół radą zwiedziony/ uczynił że ją słudze onemu za małżonkę/ i wszytkę majętność swoję oddał/ mówiąc: Idź córko moja prawdziwie mizerna. Gdy tedy zsobą mieszkali/ mąż on do Kościoła nie chodził/ je żegnał się/ ani się Panu Bogu poruczał. Pobaczyli to niektórzy/ i dali znać żenie jego/ że mąż tej nie był Chrześcijaninem/ ani wchodził do Kościoła. Ona usłyszawszy to/ wielce się zlękła/ i porzuciwszy się na ziemi/ jęła włosy na sobie targać/ i w piersi się bić/ mówiąc: Ej niestetyż mnie mizerny/ czemużem się narodziła/
y iákoby száláłá. Oćiec w wielkim vtapieniu położony/ y przyiacioł rádą zwiedźiony/ vczynił że ią słudze onemu zá małżonkę/ y wszytkę máiętność swoię oddał/ mowiąc: Idź corko moiá prawdziwie mizerna. Gdy tedy zsobą mieszkali/ mąż on do Kośćiołá nie chodźił/ ie żegnał sie/ áni sie Pánu Bogu poruczał. Pobaczyli to niektorzy/ y dáli znáć żenie iego/ że mąż tey nie był Chrześciáninem/ áni wchodźił do Kośćiołá. Oná vsłyszawszy to/ wielce sie zlękłá/ y porzućiwszy sie ná źiemi/ ięłá włosy ná sobie tárgáć/ y w pierśi sie bić/ mowiąc: Ey niestetysz mnie mizerny/ czemużem sie národźiłá/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 225
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Katechismem/ złączając ich w małżeństwie ważnym/ z osobliwą pociechą naszą dla tak początku szczęśliwego/ i z nie mniejszą samychże nowych Chrześcijan. Postępując dalej do drugiej dziedziny/ nie znaleźlismy i jednego człowieka/ co nam złe porozumienie uczyniło/ i P. Janowi towarzyszowi naszemu/ i inszym dwiema/ i przybyło strachu gdyśmy pobaczyli krzyż jeden ustrzelany/ od tych tam pogan wkopany/ na znak naszego pragnienia. Sprawę tedy Panu Bogu poruczywszy/ zdało się P. Janowi przechodzić się/ i ze dwiema Indiany na ich pola/ a gdy tam szli/ czekalismy go do pułnocy z wielkim żalem i bojaźnią/ by mu się co złego w drodze nie
Cáthechismem/ złączáiąc ich w małżeństwie ważnym/ z osobliwą poćiechą nászą dla ták początku szczęśliwego/ y z nie mnieyszą sámychże nowych Chrześćian. Postępuiąc dáley do drugiey dźiedźiny/ nie ználeźlismy y iednego człowieká/ co nam złe porozumienie uczyniło/ y P. Ianowi towárzyszowi nászemu/ y inszym dwiemá/ y przybyło stráchu gdysmy pobaczyli krzyż ieden ustrzelány/ od tych tám pogan wkopány/ ná znák nászego prágnienia. Spráwę tedy Pánu Bogu poruczywszy/ zdáło się P. Ianowi przechodźić się/ y ze dwiemá Indyany ná ich polá/ á gdy tám szli/ czekálismy go do pułnocy z wielkim żalem y boiáźnią/ by mu się co złego w drodze nie
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 15.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
list odda/ człowiekowi zacnemu/ i wiary godnemu. P. Bogu W. M. oddawany. Dan od ś. krzyża z Serry. Urzędnicy Królewscy i Kapituła Katedralna.
Sprawy te pomienione/ i listy/ pokazują poczęści pożytek/ który z Indianów zbierają naszej Societatis robotnicy. Tego jeszcze nie dostawa/ żebyśmy pobaczyli co się dzieje w tej tam ziemi/ gdzie ją pilnie i dobrze sprawują. Są pilni w używaniu naświętszych Sakramentów/ w pobożnych uczynkach/ i pokucie/ jako się dotknęło: bo aczkolwiek żywot Peruanów może nazwac pokutą ustawiczną i umartwieniem/ dla ich ubóstwa/ i uciążania/ jednak i w tej więcej postępują przez częste dyscypliny
list odda/ człowiekowi zacnemu/ y wiáry godnemu. P. Bogu W. M. oddawany. Dan od ś. krzyżá z Serry. Urzędnicy Krolewscy y Kápitułá Káthedrálna.
Spráwy te pomienione/ y listy/ pokázuią poczęśći pożytek/ ktory z Indyanow zbieráią nászey Societatis robotnicy. Tego ieszcze nie dostawa/ żebysmy pobaczyli co się dźieie w tey tám źiemi/ gdźie ią pilnie y dobrze spráwuią. Są pilni w używániu naświętszych Sákrámentow/ w pobożnych uczynkách/ y pokućie/ iáko się dotknęło: bo áczkolwiek żywot Peruanow może názwác pokutą ustáwiczną y umartwieniem/ dla ich ubostwá/ y ućiążánia/ iednak y w tey więcey postępuią przez częste dyscypliny
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 25.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wmci dla złego zdrowia ojca swego niemógł iść, ale gdy pan Bóg powołał go przed majestat swój, z Przedborem, starostą żarnowieckim, rodzonym swym, zebrawszy kopijnika dwieście koni, piechoty sto, poszli pod Smoleńsk, pochowawszy rodzica. Zaraz przyłączyli się do pułków panów Potockich, krewnych z matki swej, ale że tam pobaczyli jakąś nieszczerość, gdy swoich Potockich Potocki regimentarz do usług rzeczypospolitej bardziej narażał, do Karola Chodkiewicza hetmana w. ks. litewskiego udali się. Ten ich jako miłych szwagrów swych (bo miał za sobą Mieleckę z domu, co była za książęciem Słuckim, z domu Ligęzów, krewną) przyjął mile i do usługi rzeczypospolitej narażał
wmci dla złego zdrowia ojca swego niemógł iść, ale gdy pan Bóg powołał go przed majestat swój, z Przedborem, starostą żarnowieckim, rodzonym swym, zebrawszy kopijnika dwieście koni, piechoty sto, poszli pod Smoleńsk, pochowawszy rodzica. Zaraz przyłączyli się do pułków panów Potockich, krewnych z matki swej, ale że tam pobaczyli jakąś nieszczerość, gdy swoich Potockich Potocki regimentarz do usług rzeczypospolitej bardziej narażał, do Karola Chodkiewicza hetmana w. ks. litewskiego udali się. Ten ich jako miłych szwagrów swych (bo miał za sobą Mieleckę z domu, co była za książęciem Słuckim, z domu Ligęzów, krewną) przyjął mile i do usługi rzeczypospolitej narażał
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 167
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przejść. A długiż jest/ a bezpieczno też w nim? Jest na trzy mile długi/ zbijano kiedyś w nim/ teraz nie wiem. Wej owo niektórzy przeciwko nam idą. Pomaga Bóg/ a skąd idziecie/ albo dokąd chcecie? A jest też pokoj * bezpieczno) w tym boru/ a nie pobaczyliście czego? Miejcie się na dobrej pieczy/ a broni swe i rusznice miejcie w pogotowiu. Jeszcze to dobry przyjaciel/ który przestrzega. Musi być cokolwiek/ bo jeden zawinął sobie głowę krwawą chustką/ a nie obaczyłeś? pod czapką. Nie miałem na to baczności. Owo sam idą ci storzypiętkowie * sapa-
przeyść. A długiż jest/ á bespiecżno też w nim? Iest ná trzy mile długi/ zbijano kiedyś w nim/ teraz nie wiem. Wey owo niektorzy przećiwko nam idą. Pomaga Bog/ á skąd idźiećie/ álbo dokąd chcećie? A jest też pokoy * bespiecżno) w tym boru/ á nie pobacżyliśćie cżego? Mieyćie się ná dobrey piecży/ á broni swe y rusznice mieyćie w pogotowiu. Ieszcże to dobry przyiaćiel/ ktory przestrzega. Muśi być cokolwiek/ bo jeden záwinął sobie głowę krwáwą chustką/ á nie obaczyłeś? pod cżapką. Nie miáłem ná to bácżnośći. Owo sám idą ći storzypiętkowie * sápa-
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 105
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
przyszedł. Widząc na brzegu straż konną/ i piechoty nie mało/ na nas ile w nocy natrzeć nie śmieli/ ale raczej nazad ustąpili: a myśmy do zamku bez żadnej obraży przeszli. To acz snadź u postronnych/ i u samych Ich M. Panów Żołdaków z razu Graecum zdało się/ ale na oko pobaczyli/ gdy i tego Kapitana/i te dwie Dziele do JegoM. Pana Hetmana oddano. Nazajutrz bitwa szczęśliwie się skończyła pod Kircholmem/ w której jedna przeszkoda była/ iż dla zmorzonych koni dalej gonić naszy nieprzyjaciela nie mogli/ inaczej i sam X. Karolus nie uszedłby był. Na placu legło 9000. i coś
przyszedł. Widząc ná brzegu straż konną/ y piechoty nie máło/ ná nas ile w nocy nátrzeć nie śmieli/ ále ráczey názad vstąpili: á mysmy do zamku bez żadney obráży przeszli. To ácz snadź v postronnych/ y v sámych Ich M. Pánow Zołdakow z rázu Graecum zdáło się/ ále ná oko pobaczyli/ gdy y tego Kápitaná/y te dwie Dźiele do Ie^o^M. Páná Hetmáná oddano. Názáiutrz bitwá szczęśliwie się skończyłá pod Kircholmem/ w ktorey iedná przeszkodá byłá/ iż dla zmorzonych koni dáley gonić nászy nieprzyiaćielá nie mogli/ ináczey y sam X. Károlus nie vszedłby był. Ná plácu legło 9000. y coś
Skrót tekstu: BiałłozorList
Strona: A4v
Tytuł:
List o oblężeniu zamku Dyjamenckiego w Inflantach
Autor:
Gabriel Białłozor
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1605
Data wydania (nie wcześniej niż):
1605
Data wydania (nie później niż):
1605