. Jakub Santyago i brat Bartłomiej Kalwus/ na prośbę P. Antoniego z Morga Generała Audytora radnego/ tej tam Rady królewskiej i innych przełożonych/ którzy przed tym pomienionym kapłanem zwykł się był spowiedać.
Gdy tedy ten Ociec wysłuchawszy ludzi spowiedzi/ dodawał im serca ile mógł do mężnego potykania 14. dnia Grudnia: Nakoniec pobaczywszy nieprzyjaciel rozpuścił żagle/ chcąc naszych doścignąć/ że przyszły wręcz miedzy sobą przednie ich i nasze okręty/ i tak się z sobą mocno zwarły: że z jednego na drugi przechodzono/ zaczym żołnierz nasz chorągiew nieprzyjacielską wydarszy/ na swym ją okręcie wystawił/ wiele sobie zatym dobrego obiecując/ i żeby już zwycięstwo było rozumiejąc:
. Iákub Sántyago y brát Bártłomiey Kálwus/ ná prośbę P. Antoniego z Morgá Generałá Auditorá rádnego/ tey tám Rády krolewskiey y innych przełożonych/ ktorzy przed tym pomienionym kápłanem zwykł się był spowiedáć.
Gdy tedy ten Oćiec wysłuchawszy ludźi spowiedźi/ dodawał im sercá ile mogł do mężnego potykánia 14. dniá Grudniá: Nákoniec pobaczywszy nieprzyiaćiel rospuśćił żagle/ chcąc nászych dośćignąć/ że przyszły wręcz miedzy sobą przednie ich y násze okręty/ y ták się z sobą mocno zwárły: że z iednego ná drugi przechodzono/ záczym żołnierz nász chorągiew nieprzyiaćielską wydárszy/ ná swym ią okręćie wystáwił/ wiele sobie zátym dobrego obiecuiąc/ y żeby iuż zwyćięstwo było rozumieiąc:
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 44.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
mieszkali; pisze/ że skoro tam przyszedł/ pilność uczynił/ żeby się dowiedział którzyby byli jeszcze nieochrzczeni: przyprowadzono mu ich sześćdziesiąt/ prócz innych co je Uisai zową: tym wszytkim gdy zaczął na kazaniu przekładać prawdę wiary ś. naszej/ a fałsz bałwanów/ w krótce/ choć byli starzy i przytwardszy/ jednak pobaczywszy potrzebę/ żądali chrztu ś. z takim nabożeństwem że to było ku podziwieniu. Ledwie słońce weszło/ a już u forty naszej stali starcy/ i stare niewiasty 70. lat mając/ o chrzest prosząc. I ochrzczono ich do sześcidziesiąt/ a miedzy tymi jednego przedniejszego miejsca tamtego/ który miał lat 60. z sześcią
mieszkáli; pisze/ że skoro tám przyszedł/ pilność uczynił/ żeby się dowiedźiał ktorzyby byli ieszcze nieochrzczeni: przyprowádzono mu ich sześćdźieśiąt/ procz innych co ie Uisái zową: tym wszytkim gdy záczął ná kazániu przekłádáć prawdę wiáry ś. nászey/ á fałsz báłwánow/ w krotce/ choć byli stárzy y przytwárdszy/ iednák pobaczywszy potrzebę/ żądáli chrztu ś. z tákim nabożeństwem że to było ku podźiwieniu. Ledwie słońce weszło/ á iuż u forty nászey stali stárcy/ y stáre niewiásty 70. lat máiąc/ o chrzest prosząc. Y ochrzczono ich do sześćidźieśiąt/ á miedzy tymi iednego przednieyszego mieyscá támtego/ ktory miał lat 60. z sześćią
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 53.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
S. Francisci. Patrz też Tyt: Kapitularz. Diabeł. Diabeł. Przykład XVI. Szatanowi oddany/ przez pokutę/ i za modlitwą Z. Bazylego/ jest wybawiony. 212.
BYł jeden człowiek zacny/ imieniem Proterius/ ten miałcórkę jedyną którą myślił Panu Bogu na służbę poświęcić. Lecz szatan nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego to pobaczywszy/ jedengo z sług Proteriuszowych ku miłości córki onej zbytnie podpalił. Jedno iż widział rzecz niepodobna/ żeby on sługą będąc/ mógł przyść do małżeństwa z tak szlachetną Panną. Udał się do Czarownika/ obiecujac mu wielką summę pieniędzy/ jeśliby mu do tego pomocnym być chciał. Odpowiedział Czarownik: Tego ja sprawić nie mogę/
S. Francisci. Pátrz też Tyt: Kápitularz. Dyabeł. Dyabeł. PRZYKLAD XVI. Szátánowi oddány/ przez pokutę/ y zá modlitwą S. Bázylego/ iest wybáwiony. 212.
BYł ieden człowiek zacny/ imieniem Proterius/ ten miałcorkę iedyną ktorą myślił Pánu Bogu ná służbę poświęćić. Lecz szatan nieprzyiaćiel rodzaiu ludzkiego to pobaczywszy/ iedengo z sług Proteriuszowych ku miłośći corki oney zbytnie podpalił. Iedno iż widział rzecz niepodobna/ żeby on sługą będąc/ mogł przyśdź do małżeństwá z ták szláchetną Pánną. Vdał sie do Czarowniká/ obiecuiac mu wielką summę pieniędzy/ iesliby mu do tego pomocnym bydź chćiał. Odpowiedźiał Czárownik: Tego ia spráwić nie mogę/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 223
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
niewidomie sprawowali/ straszliwym tym zwierzchnym znakiem pokazali. Zaraz tedy wstał/ i nakładszy na się sukien za diabły wyszedł/ i przyszedszy do szafy która była w Klasztorze/ stucznymi wytrychami chciał ją otworzyć i księgi wybrać. Lecz przerzeczony Archadus wskok towarzysze pobudził/ i za uciekającym wszyscy bieżąc/ najdą go a on kłódkę tłucze. Pobaczywszy je/ uderzył w nogi/ a przez drzwi ogrodu wpadszy mur mu uciekając dalej nie dopuścił/ pojmanego przywiedli. Nazajutrz gdy się upamiętać niechciał/ wypusczony aby szedł na miejsce swoje. Tego dnia opętany od szatana/ oszalał i aż do śmierci szalonym był. Lib: de Viris Illustr: Ord: Cisterc. Kradzież
niewidomie spráwowáli/ strászliwym tym zwierzchnym znákiem pokazáli. Zaraz tedy wstał/ y nákłádszy ná się sukien zá dyabły wyszedł/ y przyszedszy do szafy ktora byłá w Klasztorze/ stucznymi wytrychámi chćiał ią otworzyć y kśięgi wybráć. Lecz przerzecżony Archadus wskok towarzysze pobudźił/ y zá vćiekáiącym wszyscy bieżąc/ naydą go á on kłotkę tłucze. Pobaczywszy ie/ vderzył w nogi/ á przez drzwi ogrodu wpadszy mur mu vćiekáiąc daley nie dopusćił/ poimánego przywiedli. Názáiutrz gdy sie vpámiętać niechćiał/ wypuscżony aby szedł ná mieysce swoie. Tego dniá opętány od szátáná/ oszálał y áż do śmierci szalonym był. Lib: de Viris Illustr: Ord: Cisterc. Kradźież
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 394
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
obłapił go i z ziemie podniósł/ mówiąc: Pan Bóg was posłał Ojcze tego czasu dla zbawienia ludu tego. Myśmy byli psy niememi. Toż mówili wszyscy księża/ i do Collegium go odprowadzili/ P. Bogu dziękując. Pospólstwo zaraz broń złożyło do niej się więcej nie wracając: aczkolwiek we dwa miesiąca potym pobaczywszy miecz nad szyją Przednich sprzysiężni/ kusili znowu pospólstwo wzruszyć. ale darmo/ trocha tylko niektórych przychodniów winnych rzuciło się/ którzy byli o odpuszczeniu zwątpili. Skąd pobaczyć łacno/ że pospólstwo było od sprzysiężonych omamione/ i nie zasłużyli być nazwani buntownikami przeciw swemu królowi/ gdyż zaraz błąd poznawszy/ broń doskonale złożyli/ trwając w
obłápił go y z źiemie podniosł/ mowiąc: Pan Bog was posłał Oycze tego czásu dla zbáwienia ludu tego. Mysmy byli psy niememi. Toż mowili wszyscy kśięża/ y do Collegium go odprowádźili/ P. Bogu dźiękuiąc. Pospolstwo záraz broń złożyło do niey się więcey nie wracáiąc: áczkolwiek we dwá mieśiącá potym pobaczywszy miecz nád szyią Przednich sprzysiężni/ kuśili znowu pospolstwo wzruszyć. ále dármo/ trochá tylko niektorych przychodniow winnych rzućiło się/ ktorzy byli o odpuszczeniu zwątpili. Skąd pobaczyć łácno/ że pospolstwo było od sprzysiężonych omamione/ y nie zásłużyli być názwáni buntownikámi przećiw swemu krolowi/ gdyż záraz błąd poznawszy/ broń doskonále złożyli/ trwáiąc w
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 14.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
darach Boskich/ żyją radzi w swojej zabawie/ która się im dostała/ z tymi sam ludźmi nakładając/ jako poczęści może się z tego listu co idzie zrozumieć. List Księdza Jakuba Wazqueza z Rezydenciej Julij do Księdza Prowincjała.
ŻEbym nie zabawiał W. M. listami memi/ myśliłem rzadko pisać: jednak pobaczywszy z jednego listu W. M. do X. Piotra Wincentego/ że mi W. M. każesz dać sprawę o Wysłaniu moim/ i pożytku w Indianach sprawionego/ ja to ochotnie uczynię/ i czynić zawsze będę/ bacząc to być przyjemno W. M. A poczynając od siebie/ daję znać że Pan nasz
dárách Boskich/ żyią rádźi w swoiey zabáwie/ ktora się im dostáłá/ z tymi sám ludźmi nákłádáiąc/ iáko poczęśći może się z tego listu co idźie zrozumieć. List Kśiędzá Iákubá Wázquezá z Residenciey Iulij do Kśiędzá Prowinciałá.
ZEbym nie zábawiał W. M. listámi memi/ myśliłem rzadko pisáć: iednák pobaczywszy z iednego listu W. M. do X. Piotrá Wincentego/ że mi W. M. każesz dáć spráwę o Wysłániu moim/ y pożytku w Indyanách spráwionego/ ia to ochotnie uczynię/ y czynić záwsze będę/ bacząc to być przyięmno W. M. A poczynáiąc od śiebie/ dáię znáć że Pan nász
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 26.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
chwały mej zaprowadził: a ona obróciwszy się z radością/ pocznie Pana naszego prosić o tęż łaskę/ przez rany jego i krew przenadroższą. Rzecze Pan: tak będzie. Oto już Anieli czekają cię u forty/ co cię do nieba zaprowadzą. Na taką nowinę panienka skoczy z łóżka do drzwi bieżąc/ a siostry pilnujące pobaczywszy jej ono poruszenie/ wzięły ją/ i na łóżku zaś położyły; dziwując się temu co im powadała. Poranu szedł ją nawiedzać X. Piotr Wincenty starszy Rezydencji w Juli/ któremu panienka wszytko co się stało powiedziała: i gdy jej pytał/ rychłoliby się umrzeć spodziewała/ bo mu się nie zdało/ żeby trwać
chwały mey záprowádźił: á oná obroćiwszy się z rádośćią/ pocznie Páná nászego prośić o tęż łáskę/ przez rány iego y krew przenadroższą. Rzecze Pan: ták będźie. Oto iuż Anyeli czekáią ćię u forty/ co ćię do niebá záprowádzą. Ná táką nowinę pánienká skoczy z łożká do drzwi bieżąc/ á śiostry pilnuiące pobaczywszy iey ono poruszenie/ wźięły ią/ y ná łożku zás położyły; dźiwuiąc się temu co im powádáłá. Poránu szedł ią náwiedzáć X. Piotr Wincenty stárszy Residencyey w Iuli/ ktoremu pánienká wszytko co się stáło powiedźiáłá: y gdy iey pytał/ rychłoliby się umrzeć spodźiewáłá/ bo mu się nie zdáło/ żeby trwáć
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 37;
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
w tym nieszczęściu pokrewni ich bardzo się otym u Dworu Cesarza J. Mści oskarżali, co sprawiło, że Grafa Romersztejna revokowano, a posłano inszego Hetmana na jego miejsce do Obozu, z tym wyraźnym ordynansem, aby nie tak surowo się obchodził z pojmanemi. Przyjazd tego nowego Generała bardzo strworzył Grafa Romersztejna, który łatwie pobaczywszy, że nie dobrze mu nasłużono u Cesarza, pobiegł pocztą do Wiednia żeby się justyficował, rozkazawszy oraz żeby Podwody za nim przy- bywały. Dysgustowanie jednak takowe nie uleczyło jego miłości, gdyż przez swym odjazdem zlecił swemu Marszałkowi, żeby tego Polaka miał wposzanowaniu, a nadewszystko, pilnie na oku, żeby się nie
w tym nieszczęśćiu pokrewni ich bárdzo się otym u Dworu Cesarzá J. Mśći oskárżáli, co spráwiło, że Graffá Romerszteyna revokowano, á posłano inszego Hetmáná ná iego mieysce do Obozu, z tym wyráźnym ordynánsem, áby nie ták surowo się obchodźił z poimánemi. Przyiazd tego nowego Generałá bárdzo ztrworzył Graffá Romerszteyná, ktory łatwie pobaczywszy, że nie dobrze mu násłuźono u Cesárzá, pobiegł pocztą do Wiedniá żeby się iustyficował, rozkazawszy oraz żeby Podwody zá nim przy- bywáły. Dysgustowánie iednák tákowe nie uleczyło iego miłośći, gdyż przez swym odiázdęm zlećił swemu Márszałkowi, żeby tego Polaká miał wposzánowániu, á nádewszystko, pilnie ná oku, żeby się nie
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 30
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
, żeby przynamniej przez to pokazała jakąkolwiek konsideracją ku swemu Kawalerowi: Beralda, na to Rodzica upewniała, że Eugenia żadny przyczyny do uskarżania się nie będzie miała, asekurując przy tym, że nic skrytego ku niej mieć będzie, owszem się jej poufale we wszystkim zwierzy, z czego Graf bardżo z ostawał wesoły. Potym Beralda pobaczywszy interes o- sobliwy, który miał Graf jej Rodzic, do jej Kochanka, nieco się obawiała żeby nie dociekł tego oszukania, a żeby to nie było przyczyną do eksplicacji, jej osobie niebardzo sławny, do tego, lubo wielkie ukontentowanie miała, widzieć każdą godzinę osobę która jej najmilejsza była; z tąd jednak wielce się trwożyła
, żeby przynamni przez to pokazáłá iákąkolwiek considerátią ku swemu Káwálerowi: Beráldá, ná to Rodźicá upewniáłá, że Eugenia żadny przyczyny do uskárżánia się nie będźie miáłá, ássekuruiąc przy tym, że nic skrytego ku niey mieć będźie, owszem się iey poufale we wszystkim zwierzy, z czego Graff bárdźo z ostawał wesoły. Potym Beráldá pobacżywszy interes o- sobliwy, ktory miał Graff iey Rodźic, do iey Kochánká, nieco się obawiáłá żeby nie doćiekł tego oszukánia, á żeby to nie było przyczyną do explicatiey, iey osobie niebárdzo sławny, do tego, lubo wielkie ukontentowánie miáłá, widźieć káżdą godźinę osobę ktora iey naymileysza byłá; z tąd iednák wielce się trwożyłá
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 39
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
, gdzie blisko dwie godzin się bawiwszy, z wielkim jego ukontentowaniem powrócił na zad. Długo te sprawy się toczyły według obojgu zamysłów, za wielkim pieczołowaniem zmyślony Eugeniej, które ona zachowywała, ile mogła, dla swoich interesów, a strzegła, żeby im nikt nie przeszkodził, pod jakimkolwiek pretekstem nawiedzania. Grafowa zawiści pełna, pobaczywszy te nocne wychadzki Małżonka swego, już nie wątpila o jego dobrym porozumieniu z Eugenią, z kąd utwierdziła swoją rezolucją, która była, jakoby najprędzej tę niebogę zatracić, a tym sposobem się na niej pom- ścić, bez turbowania Amorów Małżonka, albo mu ich wymawiania, coby mogło nienawiść wieczną miedzy nimi z robić
, gdźie blisko dwie godźin się báwiwszy, z wielkim iego ukontęntowániem powroćił ná zad. Dlugo te spráwy się toczyły według oboygu zamysłow, zá wielkim pieczołowániem zmyślony Eugeniey, ktore oná záchowywáłá, ile mogłá, dla swoich interessow, á strzegłá, żeby im nikt nie przeszkodźił, pod iákimkolwiek pretextem náwiedzánia. Graffowa zawiśći pełná, pobaczywszy te nocne wychadzki Małżonká swego, iusz nie wątpilá o iego dobrym porozumieniu z Eugenią, z kąd utwierdźiłá swoią rezolutią, ktora byłá, iákoby nayprędzy tę niebogę zátrácić, á tym sposobem się ná niey pom- śćić, bez turbowánia Amorow Małżonká, álbo mu ich wymawiánia, coby mogło nienawiść wieczną miedzy nimi z robić
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 45
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722