obróconą ku Egipcjanom ciemności rzucając, aby dalej postąpić nie mogli stroną zaś obróconą ku Izraelitom świecąc, aby przez morze suchą nogą miedzy wodami rozdzielonemi przeprawowali się (a) Żadną miarą nie będę więcej przeklinał ziemię dla ludzi: zmysł bowiem, i myśl serca człowieczego skłonne są do złego od młodzieństwa swego, przetoż też nie pobiję więcej wszyst[...] i dusze żyjącej. Genes: c. 8v 21. (b) Tęcza nic innego nie jest; tylko wapory na powietrzu zawieszone, i promieniami słońca, z tyłu patrzących, znajdującego się, a nie wyżej nad 42 gradusy i 2 minuty nsd horozyntem podniesionego, oświecone. Jeśli tęcza przed potopem świata ukazywała
obroconą ku Egipcyanom ciemności rzucaiąc, aby daley postąpić nie mogli stroną zaś obroconą ku Izraelitom świecąc, aby przez morze suchą nogą miedzy wodami rozdzielonemi przeprawowali się (a) Zadną miarą nie będę więcey przeklinał ziemię dla ludzi: zmysł bowiem, y myśl serca człowieczego skłonne są do złego od młodzieństwa swego, przetoż też nie pobiię więcey wszyst[...] y dusze żyiącey. Genes: c. 8v 21. (b) Tęcza nic innego nie iest; tylko wapory na powietrzu zawieszone, y promieniami słońca, z tyłu patrzących, znayduiącego się, a nie wyżey nad 42 gradusy y 2 minuty nsd horozyntem podniesionego, oświecone. Jeśli tęcza przed potopem świata ukazywała
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 160
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
będzie. 21. Przychodniowi nie uczynisz krzywdy/ ani go uciśniesz: boście byli przychodniami w ziemi Egipskiej. 22. Żadnej wdowy ani sieroty trapić nie będziecie. 23. Jeślibyś je bez litości trapił/ a oneby wołały do mnie/ słysząc wysłucham wołanie ich. 24. I rozgniewa się zapalczywość moja/ a pobiję was mieczem/ i będą żony wąsze wdowąmi/ a Synowie waszy sierotami. 25. Jeślibyś pieniędzy pożyczył ludowi memu ubogiemu/ który mieszka z tobą/ nie będziesz mu jako lichwiarz/ nie obciążycie go lichwą. 26. Jeśli w zastawie weźmiesz szatę bliźniego twego/ przed zachodem słońca/ wrócisz mu ją: 27.
będźie. 21. Przychodniowi nie uczynisz krzywdy/ ani go ućiśniesz: bośćie byli przychodniámi w źiemi Egipskiey. 22. Zádnej wdowy áni śieroty trapić nie będźiećie. 23. Ieslibyś je bez litośći trapił/ á oneby wołáły do mnie/ słysząc wysłucham wołánie ich. 24. Y rozgniewá śię zápálczywość mojá/ á pobiję was mieczem/ y będą żony wąsze wdowąmi/ á Synowie wászy śierotámi. 25. Ieslibyś pieniędzy pożyczył ludowi memu ubogiemu/ ktory mieszka z tobą/ nie będźiesz mu jáko lichwiarz/ nie obćiążyćie go lichwą. 26. Iesli w zástáwie weźmiesz szátę bliźniego twego/ przed záchodem słońcá/ wroćisz mu ją: 27.
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 79
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
mojem Otrzymasz, jako pragniesz, abyś umarł bojem; Ale się o to boję, aby cię przez dzięki Sroższa śmierć nie potkała zasię z cudzej ręki”. Na to rzekł Albaniusz: „Tak się dobrze czuję, Kiedy członki żelazem dobrze obwaruję, Że dziesiąci nawiętszych rycerzów pożyję I sam żywy zostanę, a onych pobiję”. PIEŚŃ XX.
XLVI.
Aleksandra mu na to nie odpowiedziała, Tylko ciężko westchnęła, kiedy odchadzała; Stamtąd do Orontei, matki swojej, poszła, A tysiąc ran śmiertelnych w sercu z sobą niosła; I wolą jej nowego więźnia powiedziała I prosiła, aby go zabić nie kazała, Kiedyby beł tak mężny
mojem Otrzymasz, jako pragniesz, abyś umarł bojem; Ale się o to boję, aby cię przez dzięki Sroższa śmierć nie potkała zasię z cudzej ręki”. Na to rzekł Albaniusz: „Tak się dobrze czuję, Kiedy członki żelazem dobrze obwaruję, Że dziesiąci nawiętszych rycerzów pożyję I sam żywy zostanę, a onych pobiję”. PIEŚŃ XX.
XLVI.
Aleksandra mu na to nie odpowiedziała, Tylko ciężko westchnęła, kiedy odchadzała; Stamtąd do Orontei, matki swojej, poszła, A tysiąc ran śmiertelnych w sercu z sobą niosła; I wolą jej nowego więźnia powiedziała I prosiła, aby go zabić nie kazała, Kiedyby beł tak mężny
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 124
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
„Niech ich będzie tak wiele - Marfiza odpowie - Jako mieli ludzi swych z Kserksesem Persowie, Albo tak wiele, jako było pozmiatanych Z nieba pokus, na męki do piekła skazanych: Jeśli ty będziesz ze mną, a przynajmniej z niemi Nie będziesz, jam gotowa bić się ze wszytkiemi I wiem, że ich pobiję”. - Gwidon zaś: „Ja powiem Jeden sposób, przez który ujdziem z całem zdrowiem, PIEŚŃ XX.
LXXIV.
Jeden ten tylko sposób, jeśli nam wynidzie I jeśli jakie znaczne nieszczęście nie przydzie: Nikomu się krom niewiast do morza nie godzi Chodzić z miasta; jeśli kto ukradkiem wychodzi, Gardłem bywa karany
„Niech ich będzie tak wiele - Marfiza odpowie - Jako mieli ludzi swych z Kserksesem Persowie, Albo tak wiele, jako było pozmiatanych Z nieba pokus, na męki do piekła skazanych: Jeśli ty będziesz ze mną, a przynajmniej z niemi Nie będziesz, jam gotowa bić się ze wszytkiemi I wiem, że ich pobiję”. - Gwidon zaś: „Ja powiem Jeden sposób, przez który ujdziem z całem zdrowiem, PIEŚŃ XX.
LXXIV.
Jeden ten tylko sposób, jeśli nam wynidzie I jeśli jakie znaczne nieszczęście nie przydzie: Nikomu się krom niewiast do morza nie godzi Chodzić z miasta; jeśli kto ukradkiem wychodzi, Gardłem bywa karany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 131
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dnia z sobą Uwiedzie? Daj wozkiem po powietrzu vozicsię ojczystym, Daj cugleojcze, pozwól mi lecem ognistym, Tchnące ogniem poczworne moderować cugi. Żebym mogła korynckie między morskie smugi Wszystkie spalić, i źłączyć ona morskie brody, Tego trzeba, z pochodnią na małżęńskie gody Wpadnę: skoro odprawię szept godny na czary Ołtarzom poswięcone pobiję ofiary. Szukaj drogi karanie, przez same wnętrzności; Żyjeszli serce, jeślić co dawnej czerstwości Zostało, wypądź z siebie białogłowskie drogi, Wdzij animusz z Kaukazu, nieludzki i srogi. Jakie Fasys z Pontem oglądał niecnoty. Ujzrzy Istm, nieznajome złe srogie roboty Straszne, Niebu niosące z Ziemią groźby swoje. Myślę
dniá z sobą Vwiedźie? Dáy wozkiem po powietrzu voźicsię oyczystym, Dáy cugleoycze, pozwol mi lecem ognistym, Tchnące ogniem poczworne moderowáć cugi. Zebym mogłá korynckie między morskie smugi Wszystkie spalić, y źłączyć oná morskie brody, Tego trzebá, z pochodnią ná małżęńskie gody Wpádnę: skoro odpráwię szept godny ná czáry Ołtarzom poswięcone pobiię ofiáry. Szukáy drogi karánie, przez sáme wnętrznośći; Zyieszli serce, ieślić co dawney czerstwośći Zostáło, wypądź z siebie biáłogłowskie drogi, Wdziy animusz z Kaukázu, nieludzki y srogi. Jákie Phásys z Pontęm oglądał niecnoty. Vyzrzy Isthm, nieznáiome złe srogie roboty Strászne, Niebu niosące z Zięmią groźby swoie. Myslę
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 72
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
żeby wszeteczeństwo płodzili/ i rzeczy bałwanom ofiarowane jedli. 21. I dałem jej czas/ aby pokutowała z wszeteczeństwa swego: ale nie pokutowała. 22. Oto Ja porzucę ją na łoże/ i te którzy z nią cudzołożą w ucisk wielki/ jeśliby nie pokutowali z uczynków swoich. 23. A dzieci jej pobiję na śmierć: I poznają wszystkie Zbory/ żem Ja jest ten który się badam nerek i serc/ i dam każdemu z was według uczynków waszych . 24. A wam mówię/ i drugim którzyście w Tyatyrzech/ którzykolwiek nie mają tej nauki i którzy nie poznali głębokości szatańskich jako mówią: Nie włożę na was
żeby wszetecżenstwo płodźili/ y rzecży báłwanom ofiárowáne jedli. 21. Y dałem jej cżás/ áby pokutowáłá z wszetecżeństwá swego: ále nie pokutowáłá. 22. Oto Ja porzucę ją ná łoże/ y te ktorzy z nią cudzołożą w ućisk wielki/ jesliby nie pokutowáli z ucżynkow swojich. 23. A dźieći jey pobiję ná śmierć: Y poznáją wszystkie Zbory/ żem Ja jest ten ktory śię badam nerek y serc/ y dam káżdemu z was według ucżynkow wászych . 24. A wam mowię/ y drugim ktorzyśćie w Tyátyrzech/ ktorzykolwiek nie máją tej náuki y ktorzy nie poznali głębokośći szátańskich jáko mowią: Nie włożę ná was
Skrót tekstu: BG_Ap
Strona: 267
Tytuł:
Biblia Gdańska, Apokalipsa
Autor:
św. Jan
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
rozmaitych częstokroć bywały. Nisid(es). A cóżeś też tam słychał o mnie, Nisidesie? Jeśli twoja nowina sławę mi przyniesie.
No(winiarz). I barzo wielką sławę, wszędzie nie bez ciebie, Nie dozna przyjaciela w najwiętszej potrzebie. Nisides, darmo nie bierz, kijem przywitają, Zesromocą, pobiję, z domu wypchnę, łają. Będąc długo w obozie, pieniędzy nie stało, Nisides, nic nie weźmiesz, tak mi dokuczało. Bo gdy który przez ciebie chciał co brać swą wolą, To już dusza nie jego, prędko mieczem zgolą. I na bronie drzewianej za szyje wieszają, A Gratisa na oczy często
rozmaitych częstokroć bywały. Nisid(es). A cóżeś też tam słychał o mnie, Nisidesie? Jeśli twoja nowina sławę mi przyniesie.
No(winiarz). I barzo wielką sławę, wszędzie nie bez ciebie, Nie dozna przyjaciela w najwiętszej potrzebie. Nisides, darmo nie bierz, kijem przywitają, Zesromocą, pobiję, z domu wypchnę, łają. Będąc długo w obozie, pieniędzy nie stało, Nisides, nic nie weźmiesz, tak mi dokuczało. Bo gdy który przez ciebie chciał co brać swą wolą, To już dusza nie jego, prędko mieczem zgolą. I na bronie drzewianej za szyje wieszają, A Gratisa na oczy często
Skrót tekstu: GenNisBad
Strona: 249
Tytuł:
Genealogia Nisidesa z Gratisem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1635
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950