, gdym już rozumiała, iżem go postradać miała. - ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ledwom drugi rok poczęła, tyś ze mną walczyć zaczęła! Kiedym pewna zdrowia jego, alić ty zsyłasz na niego Ciężką, co siły odjęła - gorączka taka ujęła. O czym gdym się dowiedziała, zaraz za niem pobieżała. Ciężko chory na malignę w Lublinie.
Poznałam, że to twa sprawa: bo to twoja jest zabawa, Byś tylko oczy mamiła szczęściem, a potym smuciła! - Jakoś litości nie miała, kiedyś więc na to patrzała, Gdym wzajemnie z nim bolała, ustawne łzy z oczu lała!
, gdym już rozumiała, iżem go postradać miała. - ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Ledwom drugi rok poczęła, tyś ze mną walczyć zaczęła! Kiedym pewna zdrowia jego, alić ty zsyłasz na niego Ciężką, co siły odjęła - gorączka taka ujęła. O czym gdym się dowiedziała, zaraz za niem pobieżała. Ciężko chory na malignę w Lublinie.
Poznałam, że to twa sprawa: bo to twoja jest zabawa, Byś tylko oczy mamiła szczęściem, a potym smuciła! - Jakoś lutości nie miała, kiedyś więc na to patrzała, Gdym wzajemnie z nim bolała, ustawne łzy z oczu lała!
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 169
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
z których pierwszą miłość wyrzuciła. I.
XXXI
Tak rzekł diabeł i taką o Rynaldzie sprawę Malagizemu dawał, a potem zabawę Dalszych postępków dziewki nadobnej powiedział, Jako wpadł Medor w szczęście, o którem nie wiedział, Jako z niem z Hiszpaniej na śmiałej galerze, Swe zdrowie poruczywszy śliskiej wiatrów wierze, Nigdy nienawrócona, morzem pobieżała Do Kataju, kędy swych państw wolny sceptr miała.
XXX
To mądry usłyszawszy czarownik, swojemu Wszystko szczerze powiedział bratu strapionemu, Nie życząc, aby w sercu jego mieszkać miała Dziewka, co się podłemu gburowi oddała; Ani chce, aby ją miał gonić, bo już ona Do swych królestw bez chyby była wprowadzona Z Medorem
z których pierwszą miłość wyrzuciła. I.
XXXI
Tak rzekł djabeł i taką o Rynaldzie sprawę Malagizemu dawał, a potem zabawę Dalszych postępków dziewki nadobnej powiedział, Jako wpadł Medor w szczęście, o którem nie wiedział, Jako z niem z Hiszpaniej na śmiałej galerze, Swe zdrowie poruczywszy śliskiej wiatrów wierze, Nigdy nienawrócona, morzem pobieżała Do Kataju, kędy swych państw wolny sceptr miała.
XXX
To mądry usłyszawszy czarownik, swojemu Wszystko szczerze powiedział bratu strapionemu, Nie życząc, aby w sercu jego mieszkać miała Dziewka, co się podłemu gburowi oddała; Ani chce, aby ją miał gonić, bo już ona Do swych królestw bez chyby była wprowadzona Z Medorem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 262
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
m poganił: zakryto mi było/ Na jakie serca wasze/ klejnoty ważyło. Chwaląc zarywa ognia/ i sprzyja prędkość; By nikt nie uciekł: lub się i lęka zazdrości. A sam z sobą: czemużby szczęścia nie skosztować Na swą stronę? wszakże zwykł bóg śmiałych ratować. tak gdy Hypomen duma/ panna pobieżała; Która sięAgońskiemu młodziencowi/ zdała Strzale równa Tatarskiej. ów jednak gładkości Pilniejszy/ której bieg sam przysparza piękności. Trzewiczki na powietrzu zostawać się zdają: Warkocze po zatyli słoniowym trzpiatają; wtąż u kolan podwiąski kształtnie stresowane: Przy panieńskiej śliczności/ tak ciało rumiane/ Jak spalera po białej gdy czerwona ścienie/ Sobie podobne sadzi
m pogánił: zákryto mi było/ Na iákie sercá wásze/ kleynoty ważyło. Chwaląc zárywa ogniá/ y sprzyia prędkość; By nikt nie vćiekł: lub się y lęka zazdrośći. A sam z sobą: czemużby szczęśćia nie skosztowáć Ná swą stronę? wszakże zwykł bog śmiáłych rátowáć. ták gdy Hypomen duma/ pánná pobieżałá; Ktora sięAgonskiemu młodźiencowi/ zdáłá Strzale rowna Tátarskiey. ow iednák głádkośći Pilnieyszy/ ktorey bieg sam przysparza pięknośći. Trzewiczki ná powietrzu zostawáć sie zdáią: Wárkocze po zatyli słoniowym trzpiatáią; wtąż v kolan podwiąski kształtnie stresowáne: Przy pánienskiey ślicznośći/ ták ćiáło rumiáne/ Iák spalerá po biáłey gdy czerwona śćienie/ Sobie podobne sádźi
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 262
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
sobie to gorące pragnienie Oblubienice niebieskiej Salomeo! kiedyś tak wiele czystych lilij do ogroda przez cię zamknionego, Barankowi niepokalanemu, który się między liliami pasie, nagromadziła: kiedyś zawoławszy na Oblubieńca twego: trahe me pociągnij mnie za sobą, z tak wielkim orszakiem SS. Panien za Chrystem, na zapach drogich olejków jego pobieżała. Trahe me, post te curremus in odorem unguentorum tuorum. Jedyna pociecha twoja była, nie tylko do Zakonnego życia wybrane Panny przyjmować; ale na ćwiczenie w bojaźni Boskiej w Cnotach świętych, dziatki małe przybierać: a kiedy podrosły, Macierzyńskim afektem do tego prowadzić, aby za Chrystusem po- szły. Dla czego takeś
sobie to gorące prágnienie Oblubienice niebieskiey Sálomeo! kiedyś ták wiele czystych liliy do ogrodá przez ćię zámknionego, Báránkowi niepokalánemu, ktory się między liliámi páśie, nágromádźiłá: kiedyś záwoławszy ná Oblubieńcá twego: trahe me poćiągniy mnie zá sobą, z ták wielkim orszakiem SS. Pánien zá Chrystem, ná zapách drogich oleykow iego pobieżáłá. Trahe me, post te curremus in odorem unguentorum tuorum. Jedyna poćiechá twoiá byłá, nie tylko do Zakonnego żyćia wybráne Pánny przyimowáć; ále ná ćwiczenie w boiáźni Boskiey w Cnotách świętych, dźiatki máłe przybieráć: á kiedy podrosły, Máćierzyńskim áffektem do tego prowádźić, áby za Chrystusem po- szły. Dla czego tákeś
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 915
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706
Skazywać będą; A przeto cię proszę, Abyś zamilkła, że ja jajca znoszę. Niechaj te cuda u nas się zatają, Niechaj nieszczęście weźmie swoje jajo. Zona przysięga, że w świecie nikomu O tym nie powi, ni wyniesie z domu. Ale ledwo dzień, ledwo z łóżka wstała, Do przyjaciółki dobrej pobieżała: A wiesz co kmoszko? Straszne się dziś rzeczy Z mym Panem stały; Aleć wprzód na pieczy Miej Sekret, abyś to nie powiedziała Żywemu człeku, ta przysiądź musiała: Oto mój mąż dziś zniozł jaje jak kurze, Przysięgam na to, nie rozum, że bzdurzę; Lecz jeszcze cię raz ja o
Zkazywać będą; A przeto ćię proszę, Abyś zamilkła, że ia iayca znoszę. Niechay te cuda u nas śię zataią, Niechay nieszczęśćie wezmie swoie iaio. Zona przyśięga, że w świećie nikomu O tym nie powi, ni wynieśie z domu. Ale ledwo dźień, ledwo z łożka wstała, Do przyiaćiołki dobrey pobieżała: A wiesz co kmoszko? Straszne śię dźiś rzeczy Z mym Panem stały; Aleć wprzod na pieczy Miey Sekret, abyś to nie powiedźiała Zywemu człeku, ta przyśiądź muśiała: Oto moy mąż dźiś zniozł iaie iak kurze, Przyśięgam na to, nie rozum, że bzdurzę; Lecz ieszcze ćię raz ia o
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 54
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731