jakim sławić sprawy jego, Sama się jego sławić sława nie przestanie Na wieki, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest
jakim sławić sprawy jego, Sama się jego sławić sława nie przestanie Na wieki, a przynamniej dokąd świata stanie. Cóż po tym, tych zacności nic śmierć nie szanuje! Żono, ach, żono moja, twój cię mąż mianuje! Mało co nad dwie lecie ze mną tu pobywszy, W nieutulonym żalu trwałym zostawiwszy, Pobiegłaś przecz gościńcem bitym przyrodzenia, Ale tam, kędy dobrzy chodzą bez wątpienia. Syn za tobą, coś mi go świeżo porodziła, Lecz to mniejsza, gdybyś ty sama żywa była! Niech Nijobe nad dziećmi, jak chce, kamienieje —
Mnie ciebie żal, o dziecię nic mi się nie dzieje; Jest
Skrót tekstu: LeszczALirBar_I
Strona: 579
Tytuł:
Lament Imści Pana Andrzeja z Lesna
Autor:
Andrzej Leszczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1639
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem, że jej zięć tylko w jej samej opinń jest tak ogromny, drudzy go mało konsyderują, tedy rozgniewawszy się, pobiegła do Sapiehy, podkanclerzego lit., zięcia księcia kanclerza. Skarżyła się na mnie i powiedziała, że zapewne księciu kanclerzowi lit. pozew damy.
Rozsapał się zaraz podkanclerzy i nie chciał kazać pieczętować przywilejów na promocją księcia hetmana w Wschowie podpisanych. Nie wymawiał mi jednak przyczyny swego gniewu. Ledwo go zatem przy pomocy Potockiego
rodzoną u siebie prostej kondycji, tak musiemy do wyznania przypozywać podkomorzego grodzieńskiego. Co usłyszawszy Kamińska generałowa, naturalnie pyszna i choleryczka, rozgniewała się, poczęła mi grozić zięciem swoim. A gdy jej odpowiedziałem, że jej zięć tylko w jej samej opinń jest tak ogromny, drudzy go mało konsyderują, tedy rozgniewawszy się, pobiegła do Sapiehy, podkanclerzego lit., zięcia księcia kanclerza. Skarżyła się na mnie i powiedziała, że zapewne księciu kanclerzowi lit. pozew damy.
Rozsapał się zaraz podkanclerzy i nie chciał kazać pieczętować przywilejów na promocją księcia hetmana w Wschowie podpisanych. Nie wymawiał mi jednak przyczyny swego gniewu. Ledwo go zatem przy pomocy Potockiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 542
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
bytność ogłosi - by przyjechać, o to prosi. Serce moje czuło nieszczęście.
Gdy mi o tym powiedają, lubo o złym zdrowiu tają, Ledwo serce strzymać mogę! gdzie w owę wskok spieszę drogę, Nie uważając złej drogi, bo już na sercu ból srogi! Samotrzeć tylko wybrała, gdzie dniem nocą przyjechała. Pobiegłam do niego bardzo letko.
Radość, zmieszana z żałością, z jaką musi być ciężkością, Wzywam za świadka takiego, co też był probantem tego. Lub się tai z swą słabością, turbuje się mą żałością. Leć się jawnie pokazała choroba, że górę brała.
Ile starania być mogło, ażeby mu co pomogło
bytność ogłosi - by przyjechać, o to prosi. Serce moje czuło nieszczęście.
Gdy mi o tym powiedają, lubo o złym zdrowiu tają, Ledwo serce strzymać mogę! gdzie w owę wskok spieszę drogę, Nie uważając złej drogi, bo już na sercu ból srogi! Samotrzeć tylko wybrała, gdzie dniem nocą przyjechała. Pobiegłam do niego bardzo letko.
Radość, zmieszana z żałością, z jaką musi być ciężkością, Wzywam za świadka takiego, co też był probantem tego. Lub się tai z swą słabością, turbuje się mą żałością. Leć się jawnie pokazała choroba, że górę brała.
Ile starania być mogło, ażeby mu co pomogło
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 120
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
; Ale jak do magnesu żelazo przylgnione Przez się niebywa chyba przez gwałt odciągnione: Tak dusza moja była gwałtem oderwaną Od Boga; bo z chciwością jakąś wyuzdaną, Jako do centrum swego, do Boga się brała, I do zabaw światowych skłonic się niedała. Kiedy zaś pozwoliłem wolne cugle onej, Prędkiem biegiem pobiegła do przyzwyczajonej Swej o Bogu zabawy: i to się spełniło Co niegdy od Proroka wyrzeczono było: Jako do zrzódł wód żywych łani zmordowana Pospiesza: tak się kwapi dusza ma stroskana Do ciebie wieczny Boże. Miała dusza moja Upragnienie do Ciebie wód żywego zdroja. Z tych wszytkich argumentów jest ci pokazano Jaśnie, że w moc
; Ale iák do mágnesu żelázo przylgnione Przez się niebywa chibá przez gwałt odćiągnione: Ták dusza moiá byłá gwałtem oderwáną Od Bogá; bo z chciwośćią iákąś wyuzdáną, Iáko do centrum swego, do Bogá się bráłá, Y do zabaw świátowych skłonic się niedáłá. Kiedy záś pozwoliłem wolne cugle oney, Prędkiem biegiem pobiegła do przyzwyczáioney Swey ô Bogu zábáwy: y to się spełniło Co niegdy od Proroka wyrzeczono było: Iáko do zrzodł wod żywych łáni zmordowána Pospiesza: ták się kwápi duszá ma stroskána Do ćiebie wieczny Boże. Miáłá dusza moia Vpragnienie do Ciebie wod żywego zdroia. Z tych wszytkich árgumentow iest ci pokazáno Iáśnie, że w moc
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 144
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
do pierwszego jął mówić wesoło/ Ty na stolicy Królewskiej usiędziesz/ Ty Sekretarzem/ ty Hetmanem będziesz/ Ty bądź Marszałkiem/ ty bądź Senatorem/ Inne zaś także podzielił tym wzorem/ Na Kasztelany/ na Kanclerze/ Starosty/ Tylko co jeszcze lud zostawał prosty. Matka radosna gdy tego postrzegła/ Tudzież po drugich do gumna pobiegła/ I rzekła: cóż dasz tej kupie co stoi Panie/ boć też to są synowie moi. Pan widząc wszytkie zarosłe jak sowy/ Bo im plewami bielały się głowy/ Po plecach była zmierzwą pajęczyna/ A zatym taka potka ich nowina. Wasza rzecz będzie brony/ radła/ pługi/ Będziecie orać tak
do pierwszego iął mowić wesoło/ Ty ná stolicy Krolewskiey vśiędziesz/ Ty Sekretarzem/ ty Hetmánem będziesz/ Ty bądź Márszáłkiem/ ty bądź Senatorem/ Inne záś tákże podzielił tym wzorem/ Ná Kásztelany/ ná Kánclerze/ Stárosty/ Tylko co ieszcze lud zostawał prosty. Mátká rádosna gdy tego postrzegłá/ Tudziesz po drugich do gumná pobiegłá/ Y rzekłá: coż dasz tey kupie co stoi Pánie/ boć też to są synowie moi. Pan widząc wszytkie zárosłe iák sowy/ Bo im plewámi bieláły się głowy/ Po plecách byłá zmierzwą páięczyná/ A zátym táka potka ich nowina. Wászá rzecz będzie brony/ rádłá/ pługi/ Będziećie oráć ták
Skrót tekstu: LamChłop
Strona: A3v
Tytuł:
Lament chłopski na pany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1618 a 1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1624
pierwszego jął mówić wesoło: „Ty na stolicy królewskiej usiędziesz, Ty sekretarzem, ty hetmanem będziesz!
Ty bądź marszałkiem, ty bądź senatorem.” Inne zaś także podzielił tym wzorem: Na kasztelany, kanclerze, starosty, Tylko co jeszcze lud zostawał prosty.
Matka radosna gdy tego postrzegła, Tudzież po drugich do gumna pobiegła I rzekła: „Cóż dasz tej kupie, co stoi, Panie, boć też to są synowie moi!”
Pan widząc wszytkie zarosłe jak sowy, Bo im plewami bielały się głowy, Po plecach była z mierzwą pajęczyna; A zatem taka potka ich nowina:
„Wasza rzecz będzie: brony, radła,
pierwszego jął mówić wesoło: „Ty na stolicy królewskiej usiędziesz, Ty sekretarzem, ty hetmanem będziesz!
Ty bądź marszałkiem, ty bądź senatorem.” Inne zaś także podzielił tym wzorem: Na kasztelany, kanclerze, starosty, Tylko co jeszcze lud zostawał prosty.
Matka radosna gdy tego postrzegła, Tudzież po drugich do gumna pobiegła I rzekła: „Cóż dasz tej kupie, co stoi, Panie, boć też to są synowie moi!”
Pan widząc wszytkie zarosłe jak sowy, Bo im plewami bielały się głowy, Po plecach była z mierzwą pajęczyna; A zatem taka potka ich nowina:
„Wasza rzecz będzie: brony, radła,
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 648
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wyzwolonej
17. Wtem usłyszawszy że już lud wybrany Po wszystkiem mieście kazano mordować: Poczęła myślić/ aby Chrześcijany Mogła od śmierci gotowej zachować: Męstwo ją wstyd ruszał na przemiany/ To pobudzało/ ten ją chciał hamować. Wygrało męstwo/ owszem szło zgodliwe/ Bo wstyd beł mężny/ a męstwo wstydliwe. 18. Sama pobiegła/ a swej nie zakryła Gładkości/ ani też wystawiała/ Płaszczem się wszystka do ziemie okryła/ Oczy wstydliwe sama w się zebrała. Niewiedzieć jeśli chcąc się ustroiła/ Jeśli umyślnie srojów zaniedbała. Lecz zaniedbaną gładkość i postawę Stroiła miłość/ i niebo łaskawe. 19. Wszyscy w nie patrzą/ wszyscy utopieni W jej
wyzwoloney
17. Wtem vsłyszawszy że iuż lud wybrány Po wszystkiem mieśćie kazano mordowáć: Poczęłá myślić/ áby Chrześćiány Mogłá od śmierći gotowey záchowáć: Męstwo ią wstyd ruszał ná przemiány/ To pobudzáło/ ten ią chćiał hámowáć. Wygráło męstwo/ owszem szło zgodliwe/ Bo wstyd beł mężny/ á męstwo wstydliwe. 18. Sámá pobiegłá/ a swey nie zákryłá Głádkośći/ áni też wystáwiáłá/ Płaszczem się wszystká do źiemie okryłá/ Oczy wstydliwe samá w się zebráłá. Niewiedźieć iesli chcąc się vstroiłá/ Iesli vmyślnie sroiow zániedbałá. Lecz zániedbáną głádkość y postáwę Stroiłá miłość/ y niebo łáskáwe. 19. Wszyscy w nie pátrzą/ wszyscy vtopieni W iey
Skrót tekstu: TasKochGoff
Strona: 32
Tytuł:
Goffred abo Jeruzalem wyzwolona
Autor:
Torquato Tasso
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618