żeby lepszy pokój aż do śmierci mieli, Z piekłem wrzącym przymierze na dziesięć lat wzięli. Na lichwę jako żydzi niewiernicy żyją, Ty ich raz, oni ciebie pięć razy pobiją. Nałajesz mu, abo więc zakrzywisz nań palec, A on tobie i z lichwę utnie go kawalec. W Niemczech będnarczykami wszyscy pozostali, Pobijają ich, żeby się nie rozsychali. Jako krawcy Hanusom kabaty dziurkują, Abo na dzikich płaszczach wełnę kutnerują. Słowa też dotrzymują, kiedy obiecają Zarwać co, bez pochyby zawsze zarwać mają. Jako magnes żelazem, grosze nimi władną, Desperaci okrutni, upiwszy się, kradną. Nie tak się ich panowie przecię prędko zwadzą Z
żeby lepszy pokój aż do śmierci mieli, Z piekłem wrzącym przymierze na dziesięć lat wzięli. Na lichwę jako żydzi niewiernicy żyją, Ty ich raz, oni ciebie pięć razy pobiją. Nałajesz mu, abo więc zakrzywisz nań palec, A on tobie i z lichwę utnie go kawalec. W Niemczech będnarczykami wszyscy pozostali, Pobijają ich, żeby sie nie rozsychali. Jako krawcy Hanusom kabaty dziurkują, Abo na dzikich płaszczach wełnę kutnerują. Słowa też dotrzymują, kiedy obiecają Zarwać co, bez pochyby zawsze zarwać mają. Jako magnes żelazem, grosze nimi władną, Desperaci okrutni, upiwszy sie, kradną. Nie tak sie ich panowie przecię prędko zwadzą Z
Skrót tekstu: ZimBLisBad
Strona: 216
Tytuł:
Żywot Kozaków lisowskich
Autor:
Bartłomiej Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, a na cerkiew bielańską wosku pół fonta. A jeżeliby ten Kołodziej zadosyć temu nie uczynił, podpadać będzie plag dwadzieścia nieopuszczonych. 1171.
Pod tymże aktem. — Uskarżał się Maciej Giza na Jacka sołtysa bielańskiego, ojczyma żony swojej, iż mu poprawiać budynku nie daje i rzemieślnika odegnał, który miał pobijać, ani też sam poprawia; dla czego budynek gnije. Zaczym prawo nakazało, aby koniecznie obadwa teraz przed zimą pobili ten budynek. Czego jeśli nie wypełnią, popadać będzie, który by temu przyczył, plag pięćdziesiąt. Za to zaś, iż odegnał robotnika sołtys zięcia swego, powinien
, a na cerkiew bielańską wosku pół fonta. A jeżeliby ten Kołodziej zadosyć temu nie uczynił, podpadać bedzie plag dwadzieścia nieopuszczonych. 1171.
Pod tymże aktem. — Uskarżał się Maciej Giza na Jacka sołtysa bielańskiego, ojczyma żony swojej, iż mu poprawiać budynku nie daje i rzemieśnika odegnał, który miał pobijać, ani też sam poprawia; dla czego budynek gnije. Zaczym prawo nakazało, aby koniecznie obadwa teraz przed zimą pobili ten budynek. Czego jeśli nie wypełnią, popadać będzie, który by temu przyczył, plag pięćdziesiąt. Za to zaś, iż odegnał robotnika sołtys zięcia swego, powinien
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 356
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zawiesiłby go nade drzwiami obory zdobrą wiarą/ poruczając skutek woli Bożej/ takowyby nic nie zgrzeszył/ i owszem godnyby był pochwały. Jako są i owi/ którzy w winnicach/ abo zbożu Krzyż Z. stawiają/ gałązki i kwiatki w Niedzielę kwietną święcone miotają doświądczając tego/ że choć po bliżu grad zboże pobijał/ zboża ich wszakże w cale zostawały. Podobne są im i owe niewiasty/ które dla zachowania mleka/ żeby go im czarownice czarami swemi nie idejmowały/ wszytko mleko/ które w Sobotę udoją/ żai jałmużnę ubóstwu rozdają. Którą to jałmużnę czyniąc powiadają/ że krowy ich od czarownic wolne bywają/ i więtszym dostatkiem mleka
záwieśiłby go náde drzwiámi obory zdobrą wiárą/ porucżáiąc skutek woli Bożey/ tákowyby nic nie zgrzeszył/ y owszem godnyby był pochwały. Iáko są y owi/ ktorzy w winnicách/ ábo zbożu Krzyż S. stáwiáią/ gáłązki y kwiatki w Niedźielę kwietną święcone miotáią doświądczáiąc tego/ że choć po blizu grad zboże pobiiał/ zbożá ich wszákże w cále zostawáły. Podobne są im y owe niewiásty/ ktore dla záchowánia mleká/ żeby go im czárownice czárámi swemi nie ideymowáły/ wszytko mleko/ ktore w Sobotę vdoią/ żái iáłmużnę vbostwu rozdáią. Ktorą to iáłmużnę czyniąc powiádáią/ że krowy ich od czárownic wolne bywáią/ y więtszym dostátkiem mleká
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 272
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Kto służy z łaski/ temu miłosierdziem płacą. 1. Scaliger. Terentius Prouerbiorum Polonicorum 40
Kord broń/ szabla strój. Kord do boju/ szabla do stroju. Koniowi nogę kują/ a żaba też swojej nadstawia. Kto nadzieją żyw/ wskórali/ będzie wielki dziw. Spes alit et fallit. Kościół odarszy Plebanią pobija. Nudato Petro Paulum tegit. Kto na białym nie siedział/ nie siedział na dobrem. Kto za rok Pana nie zrozumie/ a za dwa nic nie wysłuży/ ten się pewnie u dworu zadłuży. Koń/ Panna i wino/ wielkiego ochędostwa potrzebują. Kręci się by ono iste w przerębli. Kręć Maćku głową/
. Kto służy z łáski/ temu miłośierdźiem płácą. 1. Scaliger. Terentius Prouerbiorum Polonicorum 40
Kord broń/ száblá stroy. Kord do boiu/ szábla do stroiu. Koniowi nogę kuią/ á żábá też swoiey nádstáwia. Kto nádźieią żyw/ wskorali/ będźie wielki dźiw. Spes alit et fallit. Kośćioł odárszy Plebánią pobiia. Nudato Petro Paulum tegit. Kto ná białym nie śiedźiał/ nie śiedźiał ná dobrem. Kto zá rok Páná nie zrozumie/ á zá dwá nic nie wysłuży/ ten się pewnie v dworu zádłuży. Koń/ Pánná y wino/ wielkiego ochędostwá potrzebuią. Kręći się by ono iste w przerębli. Kręć Máćku głową/
Skrót tekstu: RysProv
Strona: Dv
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
się do kupy zeszła/ żeby jej zażyć nie mógł. A gdy im wywiadującym się czymby się to działo? powiemy: Śmieją się z nas że dopu- Nie wierzą Cudzoziemcy że w Polsce trzeba sukna stępować. Pieniędzy teraźniejszej.
szczamy prywatnym osobom publiczną szkodą/ a tak marnie/ i właśnie jakoby Kościół odzierając/ Dzwonicę pobijał/ bogacić się. Abowiem kiedy to tacy/ i tego i owego/ a może rzec każdego; (bo się ledwie komu w Koronie sukna nie wyciągnionego dostanie) tak złupią; tedy tym zgoła wszytkę Rzeczpospolitą (gdyż ona z tych jako się na początku ukazało złożona jest) niszczą. Co nieoszacowaną szkodą być musi.
się do kupy zeszłá/ żeby iey záżyć nie mogł. A gdy im wywiáduiącym się czymby się to dźiało? powiemy: Smieią się z nas że dopu- Nie wierzą Cudzoziemcy że w Polszcze trzebá sukná stępowáć. Pieniędzy teráznieyszey.
szczamy prywatnym osobom publiczną szkodą/ á ták márnie/ y własnie iákoby Kośćioł odźieráiąc/ Dzwonicę pobijał/ bogáćić się. Abowiem kiedy to tácy/ y tego y owego/ á może rzec káżdego; (bo się ledwie komu w Koronie sukná nie wyćiągnionego dostánie) ták złupią; tedy tym zgołá wszytkę Rzeczpospolitą (gdyż oná z tych iako się ná początku vkazáło złożona iest) niszczą. Co nieoszácowáną szkodą bydź muśi.
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Eiij
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Bez sług, strzelby, pachołków, co większa, bez strachu, Ani jak groch na bębnie siedząc na szylwachu: Kto papier, ja pistolet, wierę, nie do rzeczy, Na tranzyt mam za pasem nosić dla odsieczy. 226. DO ŁYSEGO
Co mi za moję brodę dasz na swój łeb goły? Wszak czasem pobijają dzwonicą kościoły. Targuj, łysy, perukę; jeszcze dam w przydatku, Jeśliby niedostało co, włosów u zadku. 227 (P). NIKT DO SIEBIE, CO DO INSZYCH, NIE WIDZI ŚLEPOTA NASZA
Rzecz dziwna a prawdziwa, z siebie biorąc miarę, Każdy człek mnie znajomy ma swoję przywarę W oczach
Bez sług, strzelby, pachołków, co większa, bez strachu, Ani jak groch na bębnie siedząc na szylwachu: Kto papier, ja pistolet, wierę, nie do rzeczy, Na tranzyt mam za pasem nosić dla odsieczy. 226. DO ŁYSEGO
Co mi za moję brodę dasz na swój łeb goły? Wszak czasem pobijają dzwonicą kościoły. Targuj, łysy, perukę; jeszcze dam w przydatku, Jeśliby niedostało co, włosów u zadku. 227 (P). NIKT DO SIEBIE, CO DO INSZYCH, NIE WIDZI ŚLEPOTA NASZA
Rzecz dziwna a prawdziwa, z siebie biorąc miarę, Każdy człek mnie znajomy ma swoję przywarę W oczach
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 327
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dom, żonę, dzieci, rolą; Całym życiem do twojej stosując się mody, Czekamy obiecanej stokrotnej nagrody. Chrystus: A któż was prześladował, kto dla mnie z ról spądzał? Kto tego, czegom się wam powierzył, odsądzał? Dobrzeć swój dom opuścić dla cudzego gmachu, Żeby ścian nie naprawiać, nie pobijać dachu; Rolą, żeby nie robiąc, nie myśląc ni o czem, Cudzym chlebem, staraniem, cudzym żyć doroczem. Mieli swe ptacy gniazda, miały jamy liszki, Jam nie miał kąta głowie; i mniszy, i mniszki Równo z możnymi królmi mieszkają pałace, A to mają nad króle, że żyją bez
dom, żonę, dzieci, rolą; Całym życiem do twojej stosując się mody, Czekamy obiecanej stokrotnej nagrody. Chrystus: A któż was prześladował, kto dla mnie z ról spądzał? Kto tego, czegom się wam powierzył, odsądzał? Dobrzeć swój dom opuścić dla cudzego gmachu, Żeby ścian nie naprawiać, nie pobijać dachu; Rolą, żeby nie robiąc, nie myśląc ni o czem, Cudzym chlebem, staraniem, cudzym żyć doroczem. Mieli swe ptacy gniazda, miały jamy liszki, Jam nie miał kąta głowie; i mniszy, i mniszki Równo z możnymi królmi mieszkają pałace, A to mają nad króle, że żyją bez
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 412
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Czemu gdy z dział strzelają okna się tłuką? Impet dzialny powietrze pędzi, te gdy na słabe rzeczy napada, jakie są okna tłucze je i łamie. 44. Czemu dział strzelanie dalej słychać niż grzmoty niebieskie? Grzmot ku ziemi przybija powietrze, dla tego gdzie grzmi wielki się staje trzask, a działo w bok pobija powietrze które z głosem w stronę idzie, i głos dalej zanosi: a zwłaszcza po wietrze, gdy wiatr nosić pomaga. 45. Jako muzyka człowieka porusza? Kiedy brzmi muzyka powietrze się według brzmienia rusza, to wchodzi w człowieka i duchy w nim w tenże sposób a osobliwie w sercu wzbudza, duchy zaś wzruszają
. Czemu gdy z dźiał strzeláią okná się tłuką? Impet dźialny powietrze pędźi, te gdy ná słábe rzeczy napadá, iákie są okná tłucze ie y łámie. 44. Czemu dźiał strzelanie dáley słychać niż grzmoty niebieskie? Grzmot ku źiemi przybiiá powietrze, dlá tego gdzie grzmi wielki się stáie trzask, á dźiáło w bok pobiiá powietrze ktore z głosem w stronę idźie, y głos dáley zanośi: á zwłászcza po wietrze, gdy wiátr nośić pomágá. 45. Iáko muzyka człowieká porusza? Kiedy brzmi muzyká powietrze się według brzmięniá rusza, to wchodzi w człowieká y duchy w nim w tenże sposob á osobliwie w sercu wzbudza, duchy záś wzruszaią
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 213
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, o czym by więcej namienić potrzeba.
Bednarze dolni. In commissione 1725 sonat: „Od beczki jednej szybem podanej po 5 szelągów wezmą, od reparacji zaś beczek z rozsutego drzewa proportionate po gr półczwarta mieć będą”.
To similiter zostanie tak, jak przedtym, jednak jeżeli się o należyte obręcze starać i beczki gruntownie pobijać będą, tedy w tym zwierzchność żupna słuszne uczyni pomiarkowanie.
Pakownicy. In commissione 1725 sonat: „Tym naznacza się teraz na szychtę po złotemu”.
Tych pryncypalna powinność jest pilnować tego, ażeby sól czysta w beczki sypana, i dopędzać robotnika, ażeby za pierwszym na dole pakunkiem już należycie upakowana była. A że
, o czym by więcej namienić potrzeba.
Bednarze dolni. In commissione 1725 sonat: „Od beczki jednej szybem podanej po 5 szelągów wezmą, od reparacyi zaś beczek z rozsutego drzewa proportionate po gr półczwarta mieć będą”.
To similiter zostanie tak, jak przedtym, jednak jeżeli się o należyte obręcze starać i beczki gruntownie pobijać będą, tedy w tym zwierzchność żupna słuszne uczyni pomiarkowanie.
Pakownicy. In commissione 1725 sonat: „Tym naznacza się teraz na szychtę po złotemu”.
Tych pryncypalna powinność jest pilnować tego, ażeby sól czysta w beczki sypana, i dopędzać robotnika, ażeby za pierwszym na dole pakunkiem już należycie upakowana była. A że
Skrót tekstu: InsGór_3
Strona: 116
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1706 a 1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
darmo ich nie chcemy! Mamy-ć swe obrazy: Obrazi człowiek Boga na dzień kilka razy. Aż się Pan Bóg naszymi brzydzi obrazami, Przetoż innych nie trzeba stawiać miedzy nami. Co się tycze porządku u nas zborowego, Dobrze tak po staremu, niechać nic nowego. Nawet choć zbory gniją, my nie pobijamy,
Bośmy my arendarze, nie własność trzymamy. Nastanie pan papieżnik, my musimy wrócić, My byśmy radzi wszytki by wniwecz obrócić! Ja bym rad jeszcze drugą osiadł plebaniją, Nie rzkąc bych tę miał wrócić za jaką uniją. Ja wiary nie odstąpię, mam w sobie te cnoty, Połknąłby
darmo ich nie chcemy! Mamy-ć swe obrazy: Obrazi człowiek Boga na dzień kilka razy. Aż się Pan Bóg naszymi brzydzi obrazami, Przetoż inych nie trzeba stawiać miedzy nami. Co sie tycze porządku u nas zborowego, Dobrze tak po staremu, niechać nic nowego. Nawet choć zbory gniją, my nie pobijamy,
Bośmy my arendarze, nie własność trzymamy. Nastanie pan papieżnik, my musimy wrócić, My byśmy radzi wszytki by wniwecz obrócić! Ja bym rad jeszcze drugą osiadł plebaniją, Nie rzkąc bych tę miał wrócić za jaką uniją. Ja wiary nie odstąpię, mam w sobie te cnoty, Połknąłby
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 209
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968