Niedługo jednak ta burza trwała, bo skoro żałosny pułkownik ze wszystkimi swymi i polnym hetmanem cesarskim grofem Dampirem, z Wiednia się do wojska co prędzej wybrali, zaraz na mostach zabiegł im rotmistrz Stanisław Strojnowski, na ten czas lokotenent pułkowniczy, oznajmując: iż choć okrutnie (dla niespodziewania się niebezpieczeństwa, dla niewiadomości o wojskach nieprzyjacielskich pobliżu) z kwarterem zapaleni, a potem i w rozsypkę rozgromieni byli, prędko jednak do sprawy przyszedłszy, w pogonią zaraz za nieprzyjacielem niemało ochotnika poszło. Czego potwierdzając, Stamfla młodszego, rodzonego brata tego co na nich uderzył, w odpieraniu nawalności na kwarter (gdy samże pomieniony Strojnowski z kilkadziesiąt koni wsparł był kilka chorągwi
Niedługo jednak ta burza trwała, bo skoro żałosny pułkownik ze wszystkimi swymi i polnym hetmanem cesarskim groffem Dampirem, z Wiednia się do wojska co prędzej wybrali, zaraz na mostach zabiegł im rotmistrz Stanisław Strojnowski, na ten czas lokotenent pułkowniczy, oznajmując: iż choć okrutnie (dla niespodziewania się niebezpieczeństwa, dla niewiadomości o wojskach nieprzyjacielskich pobliżu) z kwarterem zapaleni, a potem i w rozsypkę rozgromieni byli, prędko jednak do sprawy przyszedłszy, w pogonią zaraz za nieprzyjacielem niemało ochotnika poszło. Czego potwierdzając, Stamfla młodszego, rodzonego brata tego co na nich uderzył, w odpieraniu nawalności na kwarter (gdy samże pomieniony Strojnowski z kilkadziesiąt koni wsparł był kilka chorągwi
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 26
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Kuznicach Libańskich. I. Regũ cap. 9. Iosue 9. CHABVL ciuitas in tribus Asser.
W którym (tak jako otym udawają) stali/ Król SALOMON a HIRAM gdy oględowali. Na on czas położenie wszytkej ziemie onej CHABULSKIEJ: HIRANOWI temu darowanej.
Leży to ta krainaw cyrkumferencji Pogańskiej Galiliej: która Foenicji Pobliż jest. A z Sydonem i z Tyrrme granicy Aż do morza/ gdzie leży SAREPTA k pułnocy.
Ta SAREPTA na brzegu morskim jak na szpicy Siedzi przeciw SIDONV, w której niegdy kupcy/ Z potomków Aserowych naporząd mieszkali/ Którzy miedzią/ żelazem/ i szkłem handlowali.
Skądże to miasto od tych metalów Żydowie Pospolicie nazwali
Kuznicách Libáńskich. I. Regũ cap. 9. Iosue 9. CHABVL ciuitas in tribus Asser.
W ktorym (ták iáko otym vdawáią) stali/ Krol SALOMON á HIRAM gdy oględowáli. Ná on czás położenie wszytkey źiemie oney CHABVLSKIEY: HIRANOWI temu dárowáney.
Leży to tá kráináw circumferentiey Pogáńskiey Gáliliey: ktora Phoenitiey Pobliż iest. A z Sydonem y z Tyrrme gránicy Aż do morzá/ gdźie leży SAREPTA k pułnocy.
Tá SAREPTA ná brzegu morskim iák ná szpicy Siedźi przećiw SIDONV, w ktorey niegdy kupcy/ Z potomkow Asserowych náporząd mieszkáli/ Ktorzy miedźią/ żelázem/ y śkłem hándlowáli.
Skądźe to miásto od tych metallow Zydowie Pospolićie názwáli
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: B4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Po Niweckich Kuznicach Olsztyńskie kuźnice Nastały/ zwłaszcza te co zasiadły przy rzece Warcie: miedzy którymi dwie są oficiny Naprzedniejsze tych czasów WALY a OSINY. Olsztyńskie Kuznice.
Jest kuźnic i na innych miejscach więcej jeszcze/ Tak dawno zbudowanych jak i nowych w Polsce. Których już jest nie mało w ziemi Sędomierskiej/ Zwłaszcza w lesiech pobliżu góry Świętokrzyskiej. Jest też tam i miedziana jedna oficina/ Która przed kilka laty była zbudowana. W Diecesiej abo w gruncie Krakowskiego Biskupa: u miasteczka KIELCE rzeczonego. Nastała ta Kuźnica za czasu Radziwiła Biskupa Krakowskiego.
W której (jako udają) gdy pilnie roboty Odprawują: przychodzi każdy rok intraty. Z miedzi/ do
Po Niweckich Kuznicách Olsztyńskie kuźnice Nástáły/ zwłásczá te co zaśiádły przy rzece Warćie: miedzy ktorymi dwie są officiny Naprzednieysze tych czásow WALY á OSINY. Olsztynskie Kuznice.
Iest kuźnic y ná inych mieyscách więcey iescze/ Ták dawno zbudowánych iák y nowych w Polscze. Ktorych iuż iest nie máło w źiemi Sędomierskiey/ Zwłasczá w leśiech poblizu gory Swiętokrzyskiey. Iest też tám y miedźiána iedná officiná/ Ktora przed kilká láty byłá zbudowáná. W DIoecesiey ábo w grunćie Krákowskiego Biskupá: v miásteczká KIELCE rzeczonego. Nástáłá tá Kuźnicá zá czásu Rádźiwiłá Biskupá Krákowskiego.
W ktorey (iáko vdáią) gdy pilnie roboty Odpráwuią: przychodźi káżdy rok intraty. Z miedzi/ do
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: F4
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Stądże czasem najdują więc gurnicy w rudzie/ Abo w kruszcu: a zwłaszcza gęstych lesiech wszędzie. Kości z liściem i trzaski/ zgorzałe gałęzi/ Które ziemiawietrunkiem zarwie i przygrązi.
W gurach pod Sudetami wszędy miedzy lasy/ Gdzie kruszce są/ i rudy nawiosnę/ i w czasy Letne: ludzie ci co tam pobliżu mieszkają/ takie wietrunki w nocy częstokroć widają.
Tym wietrunkom podobny jest ów latający Ogień/ co się więc w lesiech ukazuje w nocy. Który czasem wędrowne i podróżne ludzi/ Zdrogi wielkie błądzenie (zmamiwszy) zawodzi.
Niemcy te latające ognie nazywają/ (Pospolicie Irwischem) co w nocy latają. Wszakoż się to
Stądże czásem náyduią więc gurnicy w rudźie/ Abo w kruszcu: á zwłasczá gęstych leśiech wszędźie. Kośći z liściem y trzaski/ zgorzáłe gáłęźi/ Ktore źiemiáwietrunkiem zárwie y przygrązi.
W gurách pod Sudetámi wszędy miedzy lásy/ Gdźie kruszce są/ y rudy náwiosnę/ y w czásy Letne: ludźie ći co tám poblyzu mieszkáią/ tákie wietrunki w nocy częstokroć widáią.
Tym wietrunkom podobny iest ow latáiący Ogień/ co sie więc w lesiech ukázuie w nocy. Ktory czásem wędrowne y podrożne ludźi/ Zdrogi wielkie błądzenie (zmámiwszy) záwodźi.
Niemcy te latáiące ognie názywáią/ (Pospolićie Irwischem) co w nocy latáią. Wszákosz sie to
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: H3v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
postronnych się uda, zsiedliśmy, gdyż żaden z nich, ktokolwiek jest, nie tak abo na tę abo na drugą stronę łaskaw będzie, aby czego swego szukać a obłowu jakiego z nas pilnować nie chciał, ci zwłaszcza, których papież (bo on nic, jedno bullę dać może) na pomoc fakcji jezuickiej z pobliża pobudzi. Gdy tedy niebezpieczeństwa tak bliskimi jesteśmy, a ci, którzy nad insze czuć mieli, mało o tym pieczołują, nam dalej spać nie trzeba. A naprzód toby mi się za rzecz potrzebną być zdało, aby skryptem jakim dostatecznym niebezpieczeństwa, nad nami wiszące, ludziom beły pokazane, prawa Rzpltej roztrząśnione a właśni
postronnych się uda, zsiedliśmy, gdyż żaden z nich, ktokolwiek jest, nie tak abo na tę abo na drugą stronę łaskaw będzie, aby czego swego szukać a obłowu jakiego z nas pilnować nie chciał, ci zwłaszcza, których papież (bo on nic, jedno bullę dać może) na pomoc fakcyi jezuickiej z pobliża pobudzi. Gdy tedy niebezpieczeństwa tak blizkimi jesteśmy, a ci, którzy nad insze czuć mieli, mało o tym pieczołują, nam dalej spać nie trzeba. A naprzód toby mi się za rzecz potrzebną być zdało, aby skryptem jakim dostatecznym niebezpieczeństwa, nad nami wiszące, ludziom beły pokazane, prawa Rzpltej roztrząśnione a właśni
Skrót tekstu: List2KontrybCz_III
Strona: 201
Tytuł:
List II, w którym jest dyskurs o tej kontrybucyej pp. duchownych.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
albo w czym inym wypić/ trzecią część ćwierci od łota/ albo od kwinty nawięcej pół ćwierci łota. Trędowatości.
Trędowatość z twarzy spądza/ roztarty w occie/ tym pomazując. (Mesu) Lupinom od kości odszczepionym.
Lupiny od kości odszczepione/ tegoż dnia/ którego bywa przyłożone wyciąga: Jeno potrzeba pierwej te pobliże części ciała/ którym kości zdrowe są okryte/ maścią jaką/ abo woskiem obwarować/ żeby ciała nie pryszczyło. (Dios.) Uszczknieniu od wężów/ i innych jadowitych bestii.
Twirdzą niektórzy/ że uszczknienie od wężów i innych jadowitych bestii/ szkodzić niemoże/ gdzieby skorę na głowie aż do kości przerznąwszy Euforbium
álbo w czym inym wypić/ trzećią część czwierći od łotá/ álbo od kwinty náwięcey poł czwierći łotá. Trędowátośći.
Trędowátość z twarzy spądza/ rostárty w occie/ tym pomázuiąc. (Mesu) Lupinom od kości odsczepionym.
Lupiny od kośći odsczepione/ tegoż dniá/ ktorego bywa przyłożone wyćiąga: Ieno potrzebá pierwey te pobliże częśći ciáłá/ ktorym kośći zdrowe są okryte/ máśćią iáką/ ábo woskiem obwárowáć/ żeby ciáłá nie prysczyło. (Dios.) Vsczknieniu od wężow/ y inych iádowitych bestyy.
Twirdzą niektorzy/ że vsczknienie od wężow y inych iádowitych bestiy/ szkodźić niemoże/ gdźieby skorę ná głowie áż do kośći przerznąwszy Euforbium
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 208
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
sumptus ordinarius dawane były, ażebydeliberatione o nich R. P. na potym trudniona nie była.
17. Municyje na miejscach sposobnych na Dnieprze, a mianowicie pięć zamków ex pactis powinne aby przez K. J. M. nieodwłocznie zbudowane były.
18. Kwarciany żołnierz aby był w tych tam krajach kontinue chowany i pobliżu tych tam municyj, nie we włościach leżał.
19. Swawola tyż ukrainna kozacka aby zawciągniona i władza hetmańska w cale zachowana była; w czym wszystkim z inszymi pany posły znieść się mają.
20. Postępek w daniu curatellae elektorowi brandenburskiemu po sejmie przeszłym uczyniony, z pewnych przyczyn podobać się nam nie może. Jednak pp
sumptus ordinarius dawane były, ażebydeliberatione o nich R. P. na potym trudniona nie była.
17. Municyje na miejscach sposobnych na Dnieprze, a mianowicie pięć zamków ex pactis powinne aby przez K. J. M. nieodwłocznie zbudowane były.
18. Kwarciany żołnierz aby był w tych tam krajach continue chowany i pobliżu tych tam municyj, nie we włościach leżał.
19. Swawola tyż ukrainna kozacka aby zawciągniona i władza hetmańska w cale zachowana była; w czym wszystkim z inszymi pany posły znieść się mają.
20. Postępek w daniu curatellae elektorowi brandeburskiemu po sejmie przeszłym uczyniony, z pewnych przyczyn podobać się nam nie może. Jednak pp
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 278
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
jedną gębą szeroką na 40. mil Francuskich/ z takim pędem/ iż może pić z niej wodę pierwej/ a niż się ujźrzy brzeg: przetoż ją tameczni ludzie zowią Paranaguasu/ to jest wielką wodą: wzbiera i oblewa pola daleko obficjej a niż Nil/ na trzy miesiące w rok. Na ten czas ludzie pobliż mieszkający/ zachowują sami siebie i trochę majętności swej w barkach/ i tak żywot swój prowadzą na wodzie. Przybywa jej też i ubywa za fluksem i refluksem Oceańskim (którego woda wznosi się ku gorze na 100. mil) bierze w się wiele i wielkich rzek/ ale więcej ze wschodu/ a niż z zachodu.
iedną gębą szeroką ná 40. mil Fráncuskich/ z tákim pędem/ iż może pić z niey wodę pierwey/ á niz się vyźrzy brzeg: przetoż ią támeczni ludźie zowią Páránáguásu/ to iest wielką wodą: wzbiera y oblewa polá dáleko obfićiey á niż Nil/ ná trzy mieśiące w rok. Ná ten czás ludźie pobliż mieszkáiący/ záchowuią sámi śiebie y trochę máiętnośći swey w barkách/ y ták żywot swoy prowádzą ná wodźie. Przybywa iey też y vbywa zá fluxem y refluxem Oceáńskim (ktorego wodá wznośi się ku gorze ná 100. mil) bierze w śię wiele y wielkich rzek/ ále więcey ze wschodu/ á niż z zachodu.
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 303
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
żartu takiego. Znam ja moję powinność: rad ustąpię tobie, Gdy tego szczwania częściej będziesz życzył sobie”.
LXVIII.
Kiedy temi żartami na się nacierali, A po nich do ostrzejszych słów przystępowali, Rozumiejąc, iż jeden śmieje się z drugiego, Gdy w nocy nie chciał konia ustąpić spólnego, Zawołali Fiametty, co pobliżu była, A twarz bladą z przestrachu bojaźń jej czyniła, Aby sama przed niemi szczerze powiedziała, Z kijem tak wiele mil, wespół leżąc, ujechała.
LXIX.
Z krzywa patrząc, z Jokondem dowiedzieć się tego Chce król, kto przy nich wczasu zażywał lubego; Sami do odpowiedzi uszu nadstawują, Kto skłamał, kto
żartu takiego. Znam ja moję powinność: rad ustąpię tobie, Gdy tego szczwania częściej będziesz życzył sobie”.
LXVIII.
Kiedy temi żartami na się nacierali, A po nich do ostrzejszych słów przystępowali, Rozumiejąc, iż jeden śmieje się z drugiego, Gdy w nocy nie chciał konia ustąpić spólnego, Zawołali Fiametty, co poblizu była, A twarz bladą z przestrachu bojaźń jej czyniła, Aby sama przed niemi szczerze powiedziała, Z kiem tak wiele mil, wespół leżąc, ujechała.
LXIX.
Z krzywa patrząc, z Jokondem dowiedzieć się tego Chce król, kto przy nich wczasu zażywał lubego; Sami do odpowiedzi uszu nadstawują, Kto skłamał, kto
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 373
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bili; I na to wiarę ręce społem sobie dają, Sami rączo, gdzie bieży, po niem się udają.
LXXX
I gdzie zdeptana trawa świeżo się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do bliskich chrustów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald, żal mu serce psuje, Widzi, iż próżno goni, daremnie pracuje; Bo Bajard, strachu jeszcze nie zbywszy pierwszego,
bili; I na to wiarę ręce społem sobie dają, Sami rączo, gdzie bieży, po niem się udają.
LXXX
I gdzie zdeptana trawa świeżo się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do blizkich chróstów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald, żal mu serce psuje, Widzi, iż próżno goni, daremnie pracuje; Bo Bajard, strachu jeszcze nie zbywszy pierwszego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 51
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905