, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polsce bawiący, temu przeczyć by nie śmiał. Acz i między tymi, co
, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to by sejmy stawały. Żebyć Panów emulacyje i zajścia między sobą dotąd nie szkodziły sejmom, rozumiem, że i Amerykanin jaki, krótko w Polszczę bawiący, temu przeczyć by nie śmiał. Acz i między tymi, co
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 120
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
od pogranicznych potencyj respektowana Polska, a od dalszych wielce estymowana była, kiedy imię i szabla polska między pryncypalnymi Europy krajami i narodami figurowała pięknie, natenczas, mówię, większą liczbą sprawowała swe rady
Rzplitą nasza, natenczas nie był sejm żaden zerwany, natenczas i nie wiedziano o tym, że się mogą rwać sejmy.
Uważą naprzeciw, że jak od schyłku Jagiellonów familii rwać się sejmy poczęły, jak mniejsza i żwawsza część większą i poważniejszą przemagać i przełamywać poczęła, jak od wielu posłów do kilkunastu, od kilkunastu do kilku, od kilku do jednego ta się moc rwania sejmów nieszczęśliwa przeniosła, tak od tamtej najnieszczęśliwszej epoki, zrazu powoli, dalej gwałtowniej
od pogranicznych potencyj respektowana Polska, a od dalszych wielce estymowana była, kiedy imię i szabla polska między pryncypalnymi Europy krajami i narodami figurowała pięknie, natenczas, mówię, większą liczbą sprawowała swe rady
Rzplitą nasza, natenczas nie był sejm żaden zerwany, natenczas i nie wiedziano o tym, że się mogą rwać sejmy.
Uważą naprzeciw, że jak od schyłku Jagiellonów familii rwać się sejmy poczęły, jak mniejsza i żwawsza część większą i poważniejszą przemagać i przełamywać poczęła, jak od wielu posłów do kilkunastu, od kilkunastu do kilku, od kilku do jednego ta się moc rwania sejmów nieszczęśliwa przeniosła, tak od tamtej najnieszczęśliwszej epoki, zrazu powoli, dalej gwałtowniej
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 210
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
pierwszy raz na koniach witali, wojewoda jeden zsunął się z konia i spieszony cesarza za nogi według swego podłego nałogu ścisnął, co król Jan znieść nie mogąc, żartem go i śmiejąc się biczykiem tknąwszy, rzekł mu te słowa: palatin, point de bassesses, panie wojewodo, nic po tej podłości. Król Zygmunt III naprzeciw wielce estymował, chwalił i coraz wspomniał książęcia Janusza Radziwiłła bez hardości przystojną odpowiedź, który gdy króla przepraszał, nie chciał z inszymi na kolana padającymi przyklęknąć, a gdy mu o to mówiono, powiedział: „Ja w kościele dla Boga mam kolana, a na usługi króla i Ojczyzny mam ręce do broni.” Tak
pierwszy raz na koniach witali, wojewoda jeden zsunął się z konia i spieszony cesarza za nogi według swego podłego nałogu ścisnął, co król Jan znieść nie mogąc, żartem go i śmiejąc się biczykiem tknąwszy, rzekł mu te słowa: palatin, point de bassesses, panie wojewodo, nic po tej podłości. Król Zygmunt III naprzeciw wielce estymował, chwalił i coraz wspomniał książęcia Janusza Radziwiłła bez hardości przystojną odpowiedź, który gdy króla przepraszał, nie chciał z inszymi na kolana padającymi przyklęknąć, a gdy mu o to mówiono, powiedział: „Ja w kościele dla Boga mam kolana, a na usługi króla i Ojczyzny mam ręce do broni.” Tak
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 271
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
skarbnicy Leży, mówią służebnicy. Z tejże izby do piwnice Są drzwi, jak do lodownice; Z której wina hojno dają, Gdy potrzeba, wszem dodają. Przy niej tuż bywa tam służba Od złota, srebra, mój drużba Powiedział mi: są w niej sztuki, Cesarskich mistrzów nauki, Które w alkierzu chowają
Naprzeciw podczas stawiają. Oglądawszy stoły, ławy Okrągłe, nakształt buławy, Wyszedłem znowu do sieni, A miałem piórko w kieszeni: Gdzie spojźrzę, wszędzie z marmuru Odrzwia, wprawione do muru; Przy nich drzwi żelazne, buczne, Mistrzowską robotą sztuczne. Zboku jeszcze widzę weście Przez podwórze, wolne przeście Do dworu
skarbnicy Leży, mówią służebnicy. Z tejże izby do piwnice Są drzwi, jak do lodownice; Z której wina hojno dają, Gdy potrzeba, wszem dodają. Przy niej tuż bywa tam służba Od złota, srebra, mój drużba Powiedział mi: są w niej sztuki, Cesarskich mistrzów nauki, Które w alkierzu chowają
Naprzeciw podczas stawiają. Oglądawszy stoły, ławy Okrągłe, nakształt buławy, Wyszedłem znowu do sieni, A miałem piórko w kieszeni: Gdzie spojźrzę, wszędzie z marmuru Odrzwia, wprawione do muru; Przy nich drzwi żelazne, buczne, Mistrzowską robotą sztuczne. Zboku jeszcze widzę weście Przez podwórze, wolne przeście Do dworu
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 86
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
burzącej dotkliwości. Przy jego charakterze i w jego ustach sprzeczanie z większej części swoję obrażającą utraca własność, i staje się źrzodłem poufałych rozmów i małych kłotni, których gdyby nie było, czas długi i więzienie dalekoby się barziej przykrzyło. Krótko, dla siebieśmy się urodzili. Wady jego w tej mierze, wrownej z mymi naprzeciw stawają wadze, i dobre jego przymioty, tym samym widoczniej pokazują. Urody jest zupełnej, i wejrzenie tak żywe jak serce jego. Młody jeszcze. Nieszczęście w miłości przyczyną jest, że swoję ojczyznę opuścić, i przeciwko swoim zamysłom, szczególnie z nieukontentowania w Szwecyj służyć zaczął. Krótko opowiem nieszczęście jego, abym zjednał
burzącey dotkliwości. Przy iego charakterze i w iego ustach zprzeczanie z większey częśći swoię obrażaiącą utraca własność, i staie śię źrzodłem poufałych rozmow i małych kłotni, ktorych gdyby nie było, czas długi i więzienie dalekoby śię barziey przykrzyło. Krotko, dla śiebieśmy śię urodzili. Wady iego w tey mierze, wrowney z mymi naprzeciw stawaią wadze, i dobre iego przymioty, tym samym widoczniey pokazuią. Urody iest zupełney, i weyrzenie tak żywe iak serce iego. Młody ieszcze. Nieszczęście w miłości przyczyną iest, że swoię oyczyznę opuścić, i przeciwko swoim zamysłom, szczegulnie z nieukontentowania w Szwecyi służyć zaczął. Krotko opowiem nieszczęście iego, abym ziednał
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 93
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i wymierza: że po przesileniu dnia stępując, miejsca nocom ustępuje: że światłem swym wszystkie ćmi i gasi gwiazdy: że będąc od ziemi milion razy większe onej niespali, ale ciepło swe samym natężeniem, i zwolnieniem miarkuje i utrzymuje: że ani oświeca całego Księżyca, ani nie czyni zupełnego jego zaćmienia, jedno gdy naprzeciw będąc przez ziemię nań rzuca promienie. Niechże się zamiesza niech nad zwyczaj co błyśnie, zaraz oczy otwieramy, upatrujemy, przypatrujemy się, i co to jest, co się ukazało, troskliwie pytamy. Wrodzona tedy rzecz jest, więcej dziwować się nowym, niż wielkim dziełom. Toż samo dzieje się względem Komet
y wymierza: że po przesileniu dnia ztępuiąc, mieysca nocom ustępuie: że światłem swym wszystkie ćmi y gasi gwiazdy: że będąc od ziemi million razy większe oney niespali, ale ciepło swe samym natężeniem, y zwolnieniem miarkuie y utrzymuie: że ani oświeca całego Księżyca, ani nie czyni zupełnego iego zaćmienia, iedno gdy naprzeciw będąc przez ziemię nań rzuca promienie. Niechże się zamiesza niech nad zwyczay co błyśnie, zaraz oczy otwieramy, upatruiemy, przypatruiemy się, y co to iest, co się ukazało, troskliwie pytamy. Wrodzona tedy rzecz iest, więcey dziwować się nowym, niż wielkim dziełom. Toż samo dzieie się względem Komet
Skrót tekstu: BohJProg_I_Wstęp
Strona: 8
Tytuł:
Bohomolec Jan, Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770, wstęp
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Potem zrozumiałem, że są to wielcy królowie. Opowiadam, jak się rzecz miała i przyda się wam ją wiedzieć. W pierwszej chwili uznałem, że są to żołnierze, Lecz przyglądając się bliżej, dojrzałem skromność wielką u wszystkich. Wychyliłem się z chrostu, a strach oddaliłem z serca. Wybiegam naprzeciw i staję na oczach panów. Było trzech magnatów, jeden mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (
Potem zrozumiałem, że są to wielcy królowie. Opowiadam, jak się rzecz miała i przyda się wam ją wiedzieć. W pierwszej chwili uznałem, że są to żołnierze, Lecz przyglądając się bliżej, dojrzałem skromność wielką u wszystkich. Wychyliłem się z chrostu, a strach oddaliłem z serca. Wybiegam naprzeciw i staję na oczach panów. Było trzech magnatów, jeden mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 29
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
poufale dyskurujących, gniewaćby się żadną miarą nie mógł; nos enim hic neminem nominamus, qvare irasci nobis nemo posset, nisi qvi ante de se voluerit confiteri. Qvidqvid sit, ja W. Panu candidé mówię: że ma co boleć i dolegać nas szlachtę, patrzeć na źrzodło przenikające originem teraźniejszej kolizyj Rzeczypospolitej. Mamy naprzeciw za co dziękować Królowi, że tak na wielkie honorami i bogastwy dawnemi ozdobione familie, jako na nas szlachtę zarówno okiem łaskawym patrzy, penetruje dobrze i utrzymuje aeqvalitatem rodowitej szlachty, na poczciwość tylko, na zasługi, na capacitatem ma wzgląd; prima mihi debes animi bona sanctus haberi, iustitiaeqve tenax, dictis factisqve mereris,
poufale dyskuruiących, gniewaćby śię żadną miarą nie mogł; nos enim hic neminem nominamus, qvare irasci nobis nemo posset, nisi qvi ante de se voluerit confiteri. Qvidqvid sit, ia W. Panu candidé mowię: że ma co boleć y dolegać nas szlachtę, patrzeć na źrzodło przenikaiące originem teraźnieyszey kollizyy Rzeczypospolitey. Mamy naprzećiw za co dźiękować Krolowi, że tak na wielkie honorami y bogastwy dawnemi ozdobione familie, iako na nas szlachtę zarówno okiem łaskawym patrzy, penetruie dobrze y utrzymuie aeqvalitatem rodowitey szlachty, na poczćiwość tylko, na zasługi, na capacitatem ma wzgląd; prima mihi debes animi bona sanctus haberi, iustitiaeqve tenax, dictis factisqve mereris,
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 20
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Jako w architekturze, tak i w polityce różne są a przeciwne sobie fantazyje. Jedni są, którzy co budynek obaczą ładny, zaraz swój walić, zaraz inszy stawiać według tej mody chcieliby nie uważając, jeżeli miejsca dyspozycja do tego konkuruje, abo inne okoliczności pozwalają. Drudzy naprzeciw znajdują się tak zasiądzieli czy zaniedbali gospodarze, którzy choć na nich zewsząd ciecze, choć się wali prawie budowanie, nie dadzą z sobą mówić o poratowaniu jego zwyczajną to odbywając wymówką: dłużej to stało i postoi jeszcze. I nie mają na to refleksyjej, że wielkie budynki im dłużej bez poprawy stoją, tym nagiej
Jako w architekturze, tak i w polityce różne są a przeciwne sobie fantazyje. Jedni są, którzy co budynek obaczą ładny, zaraz swój walić, zaraz inszy stawiać według tej mody chcieliby nie uważając, jeżeli miejsca dyspozycyja do tego konkuruje, abo inne okoliczności pozwalają. Drudzy naprzeciw znajdują się tak zasiedzieli czy zaniedbali gospodarze, którzy choć na nich zewsząd ciecze, choć się wali prawie budowanie, nie dadzą z sobą mówić o poratowaniu jego zwyczajną to odbywając wymówką: dłużej to stało i postoi jeszcze. I nie mają na to refleksyjej, że wielkie budynki im dłużej bez poprawy stoją, tym nagiej
Skrót tekstu: KarSEgzRzecz
Strona: 230
Tytuł:
Egzorbitancje we wszystkich trzech stanach Rzeczypospolitej ...
Autor:
S. Dunun-Karwicki
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1703
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1703
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
subtelniejszym jakoby konceptem odmieniwszy, że nierządem stoi, a rządem zginie, rozumiejąc i wmawiając w nas, że nierząd jest tak konnaturalną i niby wrodzoną jakąś sympatyją z Polską mający, iż jako salamandra ogniem, który wszytkie rzeczy niszczy, sama żyje, tak Polska nierządem, którym insze państwa giną, sama się konserwuje, rząd naprzeciw, że jej jest przeciwny i szkodliwy.
Ale kto tak rozumie, ten i sam błądzi, i innych w błąd wprowadza. Prawda, gdyby kto chciał taki rząd, jaki jest w monarchiach i absolutnych państwach wprowadzić do Rzpltej naszej, musiałaby wolność się nachylić, ale zaś żebyśmy nie mieli, stosując się do
subtelniejszym jakoby konceptem odmieniwszy, że nierządem stoi, a rządem zginie, rozumiejąc i wmawiając w nas, że nierząd jest tak konnaturalną i niby wrodzoną jakąś sympatyją z Polską mający, iż jako salamandra ogniem, który wszytkie rzeczy niszczy, sama żyje, tak Polska nierządem, którym insze państwa giną, sama się konserwuje, rząd naprzeciw, że jej jest przeciwny i szkodliwy.
Ale kto tak rozumie, ten i sam błądzi, i innych w błąd wprowadza. Prawda, gdyby kto chciał taki rząd, jaki jest w monarchijach i absolutnych państwach wprowadzić do Rzpltej naszej, musiałaby wolność się nachylić, ale zaś żebyśmy nie mieli, stosując się do
Skrót tekstu: KarSEgzRzecz
Strona: 230
Tytuł:
Egzorbitancje we wszystkich trzech stanach Rzeczypospolitej ...
Autor:
S. Dunun-Karwicki
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1703
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1703
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955