przed wschodem słońca popalono/ na com sam zdaleka patrzał. Te nędznice ni skąd niewiedząc pomocy/ z desperaciej w żalu wielkiem mówiły stojąc na stosie drew/ ponieważ w tę nieszczesną godzinę ani od Boga/ ani od ludzi ratunku/ będąc niewinne mieć niemożemy/ niechże diabeł wszytko i dusze i ciała pobierze/ i z taką komendacią abo raczej desperacią popalone. A dobrzesz to/ i po Chrześcijańsku? diabeł takiej Jurysprudencji/ jako niekiedy śmierdziucha Lutra/ tak i tych ciekawych sędziów uczy założywszy ono aksjoma swoje piekielne/ sic volo, sic iubeo, sit pro ratione voluntas. Niechajże mi tu nikt nie zarzuca/ ze Bóg
przed wschodem słoncá popalono/ na com sam zdaleka patrzał. Te nędznice ni zkąd niewiedząc pomocy/ z desperaciey w żalu wielkiem mowiły stoiąc ná stosie drew/ poniewasz w tę niesczesną godzinę ani od Bogá/ áni od ludzi ratunku/ będąc niewinne mieć niemożemy/ niechże diabeł wszytko y dusze y ciałá pobierze/ y z taką commendácią ábo ráczey desperácią popalone. A dobrzesz to/ y po Chrześćiansku? diabeł tákiey Iurisprudentiey/ iako niekiedy śmierdziuchá Lutrá/ tak y tych ćiekáwych sędziow vczy założywszy ono axiomá swoie piekielne/ sic volo, sic iubeo, sit pro ratione voluntas. Niechayże mi tu nikt nie zárzuca/ ze Bog
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 57
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
wszytka dosyć nie uczyni? I także to ma być, co usłyszy Dymitr, co ujźrzy, czego zachce, na co pomyśli, jeśli to na rozkazanie jego wnet nie będzie, jeśli lubości jego nie dosyć się stanie, zbierze wojsko, dobędzie zamku, ludzi pomorduje, wstyd uczciwych białychgłów poniży i potłumi, majętność pobierze, popsuje, rozrzuci i wszytko z ziemią porówna? By tu był, spytałbych go, pomniałli to natenczas, gdy tak wielkie bezprawie w uczciwym domu ludziom czynił, iż w Polsce król jest, pytałbym i o to, pomniałli, iż w Polsce są prawa? Podobno miał nadzieję w
wszytka dosyć nie uczyni? I także to ma być, co usłyszy Dymitr, co ujźrzy, czego zachce, na co pomyśli, jeśli to na rozkazanie jego wnet nie będzie, jeśli lubości jego nie dosyć się sstanie, zbierze wojsko, dobędzie zamku, ludzi pomorduje, wstyd uczciwych białychgłów poniży i potłumi, majętność pobierze, popsuje, rozrzuci i wszytko z ziemią porówna? By tu był, spytałbych go, pomniałli to natenczas, gdy tak wielkie bezprawie w uczciwym domu ludziom czynił, iż w Polszcze król jest, pytałbym i o to, pomniałli, iż w Polszcze są prawa? Podobno miał nadzieję w
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 187
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
że, proszę, jakoś mi brat wierny, Czy nie podwyższą w tę drogość hyberny? R. Słyszałem pewnie, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych, co sejmik rwą, diabeł pobierze, To my zasługi odbierzem w tej mierze. MASZKARY
Ach, Polsko, Polsko, tożeś się zaćmiła. Kiedy maszkary na siebie włożyła! Kaptur na oczach — nie widzisz ubogich, Walk, trwóg, ciemności nie uchodzisz srogich. Zrzuć kaptur, a daj nędznym nieobłudnie, Ciemność twa będzie jasność, ni w południe
że, proszę, jakoś mi brat wierny, Czy nie podwyższą w tę drogość hyberny? R. Słyszałem pewnie, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych, co sejmik rwą, diaboł pobierze, To my zasługi odbierzem w tej mierze. MASZKARY
Ach, Polsko, Polsko, tożeś się zaćmiła. Kiedy maszkary na siebie włożyła! Kaptur na oczach — nie widzisz ubogich, Walk, trwóg, ciemności nie uchodzisz srogich. Zrzuć kaptur, a daj nędznym nieobłudnie, Ciemność twa będzie jasność, ni w południe
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 199
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie graj/ w zawód me puszczaj/ pieniędzy mu nie pożyczaj/ Zony mu nie obłapiaj. Zono podźmy do Kościoła/ nie mam w czym miły: Pójdźmyż do Karczmy/ Dziewko/ daj sam stare boty/ są tam gdzieś pod ławą. Złodziej bywszy w domu kąty zostawi/ a ogień kiedy przyjdzie/ wszytko pobierze. Zła to sprawa/ kto naprzód w Obozie wykroczy. Z onej rzeczy Księże Janie nic. Złym złego zbyć. Zh[...] łdujesz każdego sw[...] Rychlej wymowa/[...] zbroją. Za Króla Olbrachta/ wyniszczona szlachta. Za młodu gałązki nachylać trzeba/ bo kiedy się zroście/ tedy się już złamie. Z kim Bóg ten bije.
nie gray/ w zawod me puszcżay/ pieniędzy mu nie pożycżay/ Zony mu nie obłápiay. Zono podźmy do Kośćiołá/ nie mam w cżym miły: Podźmysz do Kárcżmy/ Dźiewko/ day sám stáre boty/ są tám gdźieś pod łáwą. Złodźiey bywszy w domu kąty zostáwi/ á ogień kiedy przyidźie/ wszytko pobierze. Zła to spráwá/ kto naprzod w Oboźie wykrocży. Z oney rzecży Xięże Ianie nic. Złym złego zbyć. Zh[...] łduiesz káżdego sw[...] Rychley wymowa/[...] zbroią. Zá Krolá Olbráchtá/ wyniszcżona szláchtá. Zá młodu gáłąski náchyláć trzebá/ bo kiedy się zrośćie/ tedy się iuż złamie. Z kim Bog ten biie.
Skrót tekstu: RysProv
Strona: K4v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
: abym wiedział/ jako długo trwać będę. 6. Otoś na dłoni wymierzył dni moje: a wiek mój jest jako nic przed tobą. Zaprawdę szczerą marnością jest wszelki człowiek/ choć naduższy: Sela. 7. Zaprawdę pomija człowiek jako cień: zaprawdę próżno się kłopoce zgromadza/ a nie wie kto to pobierze. 8. A teraz na cóż oczekawam/ PAnie? Tyś jest sam oczekawaniem moim. 9. Przetoż od wszystkich przestępstw moich wybaw mię: na pośmiech głupiemu nie dawaj mię. 10. Zaniemiałem/ i nie otworzyłem ust moich: przeto/ żeś to ty uczynił. 11. Odejmi ode
: ábym wiedźiał/ jáko długo trwáć będę. 6. Otoś ná dłoni wymierzył dni moje: á wiek moj jest jáko nic przed tobą. Záprawdę szczerą márnośćią jest wszelki cżłowiek/ choć naduższy: Selá. 7. Záprawdę pomija cżłowiek jáko ćień: záprawdę prozno śię kłopoce zgromadza/ á nie wie kto to pobierze. 8. A teraz ná coż oczekawam/ PAnie? Tyś jest sam oczekawániem mojim. 9. Przetoż od wszystkich przestępstw mojich wybaw mię: ná pośmiech głupiemu nie dawaj mię. 10. Zániemiałem/ y nie otworzyłem ust mojich: przeto/ żeś to ty ucżynił. 11. Odejmi ode
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 570
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
nie masz/ żeś grzyb napół zgniły. Żes w miłości oziembły. Więc i tym podobne Których tak długo będzie/ że też zbrzydniesz cale/ Zaczymci w poliweczkę miasto Cukru/ albo Czego słodkiego/ wsypią trąbkę Arseniku. I tak przypłacisz żonki/ przypłacisz posagu. Bowiem i to coś zebrał/ żoneczka pobierze Po twej śmierci i tym się za kogoś wyrai. Moja radą gdyś stary dajże żenie pokoj Lepić tak w stanie Wdowskim/ albo i Młodzieńskim. Kończyć lata zgrzybiałe i wianeczku umrzeć. Zonka bez młodszego niewytrwa. Wymawia staremu. Księgi Pierwszej Na koniec otruje. Zbior jego wniwecz. O babach co
nie masz/ żeś grzyb napoł zgniły. Żes w miłośći oźięmbły. Więc y tym podobne Ktorych ták długo będźie/ że tesz zbrzydniesz cale/ Záczymći w poliweczkę miásto Cukru/ álbo Czego słodkiego/ wsypią trąbkę Arseniku. Y ták przypłaćisz żonki/ przypłaćisz posagu. Bowiem y to coś zebrał/ żoneczká pobierze Po twey śmierći y tym się zá kogoś wyrai. Moiá radą gdyś stáry dayże żenie pokoy Lepić ták w stanie Wdowskim/ álbo y Młodźienskim. Konczyć látá zgrzybiałe y wianeczku vmrzeć. Zonka bez młodszego niewytrwa. Wymawia stáremu. Xięgi Pierwszey Ná koniec otruie. Zbior iego wniwecz. O bábách co
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 14
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. Nie zażyją upewniam tego potomkowie. Ani zegry.
Są co i z kart urośli/ i że gry/ i z kostek/ Lecz i tych zły duch ogra i wszytko zagarnie. Rozumiesz że wygrawasz gdy wygrasz/ chudzino Przegrałeś już i duszę/ Laskę Bożą/ i ten Mizerny zbior Kartowy/ diabeł pobierze. Zbieraj z swoich zagonów/ ale zbierai z Bogiem Praw będąc i poddanym/ i z bliźnich każdemu. Taki zbior/ błogosławi Bóg/ próżen chciwości/ Taki nie ukłopoce/ ani łba ułomie Owszem wszystko smarownie idzie jak po jaju. Zbiera drugi a niewie komu się dostanie Ten zbior jego mizerny. Bóg
. Nie záżyią vpewniam tego potomkowie. Ani zegry.
Są co y z kart vrosli/ y że gry/ y z kostek/ Lecz y tych zły duch ogra y wszytko zágarnie. Rozumiesz że wygrawasz gdy wygrasz/ chudźino Przegrałeś iusz y duszę/ Láskę Bożą/ y ten Mizerny zbior Kartowy/ dyabeł pobierze. Zbieray z swoich zagonow/ ále zbierai z Bogiem Praw będąc y poddánym/ y z bliźnich kożdemu. Táki zbior/ błogosławi Bog/ prozen chćiwośći/ Táki nie vkłopoce/ áni łbá vłomie Owszem wszystko smárownie idźie iák po iaiu. Zbiera drugi á niewie komu się dostanie Ten zbior iego mizerny. Bog
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 26
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Przysięgasz nie brać darów/ przecię weźmiesz konia/ Zajedziesz też upewniam na nim do diabła. Weźmiesz Woły/ lecz i te pewnie cię ubodą/ I dzieci swego czasu/ niespory zbior taki. Widziemy Sapientów tych potomstwo i te Dostatki zostawione. Jako śnieg topnieją Zaledwie je zagrzejesz w domu twym drapieżnym/ Wszystko to bies pobierze/ i ciebie na koniec. Miałem raz w Trybunale sprawę/ powiedzą mi Jurystowie/ trzeba tu nasłać ręce siłum. Uczyniłem tak jako onym się widziało. Rzeką mi/ Mości Panie/ masz tu Panią z sobą Jako baczem nadobną/ wiemy tu o takich Deputatach co lubią białą płeć. Tu rzekę Do diabła
Przysiegasz nie brać dárow/ przećię weźmiesz konia/ Zaiedźiesz tesz vpewniam ná nim do dyabłá. Weźmiesz Woły/ lecz y te pewnie ćię vbodą/ Y dźieći swego czásu/ niespory zbior táki. Widźiemy Sapientow tych potomstwo y te Dostatki zostawione. Iáko śnieg topnieią Záledwie ie zágrzeiesz w domu twym drapieżnym/ Wszystko to bies pobierze/ y ćiebie ná koniec. Miałem raz w Trybunale sprawę/ powiedzą mi Iurystowie/ trzebá tu nasłáć ręce śiłum. Vczyniłem tak iako onym się widźiało. Rzeką mi/ Mośći Pánie/ masz tu Pánią z sobą Iako baczem nadobną/ wiemy tu o tákich Deputatách co lubią białą płeć. Tu rzekę Do dyabła
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 84
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
bo bez złota i bez gładkiej żony I bez konia/ i bez dwu kop drzewa danego Jednemu z Deputatów/ który gdzieś budował Dwór dla siebie/ pewniebym przegrzał był tę sprawę Siła tam okazjek w Trybunale takich/ Tylko rozumu zażyć/ a worek rozwiązać/ Dopomogą Praktycy sami do wszystkiego. Ale to sam diabeł pobierze i z tobą Także i zbior z pieniąctwa zebrany: bo drugi Wszystek wiek na tym strawi/ Pozew jego miła Zabawa. Nie omieszka żadnych sądów/ roków/ A spokojnych turbuje sąmsiadów i wniwecz Obraca/ wszak obaczę czy takowych dziatki Cieszyć się z tego będą i z takiego zbioru. I duszę/ i dostatki/
bo bez złota y bez gładkiey żony Y bez konia/ y bez dwu kop drzewá danego Iednemu z Deputatow/ ktory gdźieś budował Dwor dla siebie/ pewniebym przegrzał był tę spráwę Siła tam okazyek w Trybunale tákich/ Tylko rozumu záżyć/ á worek rozwiązáć/ Dopomogą Praktycy sámi do wszystkiego. Ale to sąm dyabeł pobierze y z tobą Tákże y zbior z pieniąctwá zebrany: bo drugi Wszystek wiek ná tym strawi/ Pozew iego miłá Zabawa. Nie omieszka żadnych sądow/ rokow/ A spokoynych turbuie sąmśiadow y wniwecz Obraca/ wszák obaczę czy tákowych dźiatki Cieszyć się z tego będą y z tákiego zbioru. Y duszę/ y dostatki/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 85
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
; ale i o tych próżno mam WM. bawić.
Ukazałem podobno już WMci dostatecznie, że mamy pana bogatego, a samiśmy ubodzy in genere wszyscy, prócz kilku senatorów; aleć ja i tych ubogimi zowię, choć mają, a żałują na poprawę Rzpltej, bo się potym porównają, kiedy im nieprzyjaciel pobierze i to, co nagromadzili. Ukażę zasię, jaka jest facies naszej Rzpltej. To już na sejmiku bywacie, posły wyprawujecie, artykuły piszecie i tak mniemacie, że to tak będzie, jako wy tam w Opatowie ukujecie. A insze województwa także też uczynią, jedno że różna fantazja w ludziach; różne też artykuły
; ale i o tych próżno mam WM. bawić.
Ukazałem podobno już WMci dostatecznie, że mamy pana bogatego, a samiśmy ubodzy in genere wszyscy, prócz kilku senatorów; aleć ja i tych ubogimi zowię, choć mają, a żałują na poprawę Rzpltej, bo się potym porównają, kiedy im nieprzyjaciel pobierze i to, co nagromadzili. Ukażę zasię, jaka jest facies naszej Rzpltej. To już na sejmiku bywacie, posły wyprawujecie, artykuły piszecie i tak mniemacie, że to tak będzie, jako wy tam w Opatowie ukujecie. A insze województwa także też uczynią, jedno że różna fantazya w ludziach; różne też artykuły
Skrót tekstu: RewerListCzII
Strona: 246
Tytuł:
Rewersał listu szlachcica jednego do drugiego pisany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918