, Tak ze mnie bólem wykipią wnętrżności. Skoro mię czasy utrapienia zaszły, Wszytkie nadzieje razem we mnie zgasły, Jednak w ciężkości takem się zachował, Zem nie złorzeczył, ani desperował. Prawda; że głos mój dotykał obłoków, Zem się mieszkańcem i bratem stał smoków, Ze mi z Strusiami przyszło się pobratać, Co mają skrżydła; a nie mogą latać. Skora tak na mnie sczerniała jak sadze, Kości sprochniały w bezprzestannej pladze, W płacz mi się zmienił lutni dźwięk radośny, A głos organów w koncent dość żałośny. Job Cierpiący. Prorokuje o prześladowaniu Kościoła Bożego przezHeretyków. Job Cierpiący Job Cierpiący. Job Cierpiący.
, Ták ze mnie bolem wykipią wnętrżnośći. Skoro mię czásy utrapienia zaszły, Wszytkie nadźieie rázem we mnie zgasły, Iednák w ćiężkośći tákem się záchował, Zem nie złorzeczył, áni desperował. Práwda; że głos moy dotykał obłokow, Zem się mieszkańcem i brátem stał smokow, Ze mi z Strusiámi przyszło sie pobratáć, Co máią skrżydła; á nie mogą latáć. Skora ták ná mnie zczerniáła iák sadze, Kośći zprochniáły w bezprzestánney pladze, W płacz mi się zmienił lutni dźwięk radośny, A głos organow w koncent dość załośny. Job Cierpiący. Prorokuje o prześladowániu Kośćioła Bożego przezHeretykow. Job Cierpiący Job Cierpiący. Job Cierpiący.
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 112
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
za pas zatknąwsy, wloką się — i nie dziw, bo wciorko niestatecni, wciorko ciorowie. Ale za samym kadłubem to tam jacy starsi słudzy w cerwonych deliach, zakasawsy zupany, z toporkami, z pukawkami, w magiereckach, w cizemeckach jako napiękniejsa twarz sobie postępują. Oj, nie zal ze by się z takimi pobratać, przed tkorymi rusyłem capki i nie zal mi, bo było przed kim. Jus skoro mnie, na stronie cekającego, ominęli, powrócę wołki za nimi i także tes jadę.
I przyjechałem z nimi do kościoła, i przywiązawsy Siwosa i Gniadosa do słupa, i suckę, żeby pilnowała, włozywsy na w
za pas zatknąwsy, wloką się — i nie dziw, bo wciorko niestatecni, wciorko ciorowie. Ale za samym kadłubem to tam jacy starsi słudzy w cerwonych delijach, zakasawsy zupany, z toporkami, z pukawkami, w magiereckach, w cizemeckach jako napiękniejsa twarz sobie postępują. Oj, nie zal ze by się z takimi pobratać, przed tkorymi rusyłem capki i nie zal mi, bo było przed kim. Jus skoro mie, na stronie cekającego, ominęli, powrócę wołki za nimi i takze tes jadę.
I przyjechałem z nimi do kościoła, i przywiązawsy Siwosa i Gniadosa do słupa, i suckę, żeby pilnowała, włozywsy na w
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 273
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950