to staraniu/ o niebo i o wieczne błogosławieństwo czy nie możemy/ czy nieumiemy/ czy pewnikiem nie chcemy? Widzimy codziennie że świat prawie sprochniały sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nadziejami naszymi zdradliwie ludzi/ że na czas krociuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czas samej uciechy nie miłosiernie co dał wydziera: że się na przyjaźniach zawodziemy/ że z mienia/ jak z lodu ślizko się zmykamy/ zjeżdżamy. Iob. 21. Ze ze czci o której mizerny punkt (punctum honoris) tak barzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, za lada pochyleniem fortuny/
to stáraniu/ o niebo y o wieczne błogosławieństwo czy nie możemy/ czy nieumiemy/ czy pewńikiem nie chcemy? Widźimy codźiennie że świát práwie sprochniáły sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nádźieiámi nászymi zdrádliwie ludźi/ że ná czás kroćiuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czás samey ućiechy nie miłośiernie co dał wydźiera: że się ná przyiáźniách záwodźiemy/ że z mienia/ iák z lodu ślizko się zmykamy/ zieżdżamy. Iob. 21. Ze ze czći o ktorey mizerny punkt (punctum honoris) ták bárzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, zá ladá pochyleniem fortuny/
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 408
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
długi w Konstantynopolu, Znak pompy i triumfu, odcięta od szyi, U najwyższej wisiała wieże na kopiji. Tak rzymski Emiliusz, choć z okrutnym żalem, Wolał trupem w przegranej paść pod Hannibalem, Niżeli się do miasta wróciwszy i domu, Sprawować się wyroku niebieskiego komu. Wolał być Koniecpolski żywcem raczej wzięty I który czas pobrząkać dla Ojczyzny pęty, Łacniej z turmy, niż z trumny powrócić się do niej, A kto dziś pęto kładzie, pętem mu oddzwoni; Przeto skoro dał spore szabli swej obroki, Ciemne oczom pogańskim zakryły go mroki. Toż całą noc błądziwszy prawie kiedy świta, Skinderbaszy Wołosza da, skoro go schwyta. Tak Warro
długi w Konstantynopolu, Znak pompy i tryumfu, odcięta od szyi, U najwyższej wisiała wieże na kopiji. Tak rzymski Emiliusz, choć z okrutnym żalem, Wolał trupem w przegranej paść pod Hannibalem, Niżeli się do miasta wróciwszy i domu, Sprawować się wyroku niebieskiego komu. Wolał być Koniecpolski żywcem raczej wzięty I który czas pobrząkać dla Ojczyzny pęty, Łacniej z turmy, niż z trumny powrócić się do niej, A kto dziś pęto kładzie, pętem mu oddzwoni; Przeto skoro dał spore szabli swej obroki, Ciemne oczom pogańskim zakryły go mroki. Toż całą noc błądziwszy prawie kiedy świta, Skinderbaszy Wołosza da, skoro go schwyta. Tak Warro
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 34
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924