.
To Kleryk. Co z umysłu/ jego własnymi słowy przełożyłem/ abym każdemu z chcących wiedzieć/ ukazał/ na jaką to on powieść gotując się/ niebo i ziemię w początku mowy swej zamieszane przed nami postawił. Rzecz zaiste taką przekłada/ która nierzkąc pobożne serce przerazić/ do żalu i do płaczu pobudzić/ ale i z kamienia łzy wytoczyć mogłaby: zwłaszcza u nas/ tym jedynowiernych/ nad którymi ta/ nierzkąc niesłychana/ ale Chrześcijanom naprzeciwo Chrześcijan i niezwyczajna tyrania/ wykonywana być powiada się. Cóż na to wszelakim powieściam łacno wiarę dającemu sercu/ przeczytawszy to/ i insze przez niego nie mniejszym do żałości pobudzeniem
.
To Klerik. Co z vmysłu/ iego własnymi słowy przełożyłem/ ábym káżdemu z chcących wiedźieć/ vkazał/ ná iáką to on powieść gotuiąc się/ niebo y źiemię w pocżatku mowy swey zámieszáne przed námi postáwił. Rzecz záiste táką przekłáda/ ktora nierzkąc pobożne serce przeráźić/ do żalu y do płáczu pobudźić/ ále y z kámieniá łzy wytoczyć mogłáby: zwłaszczá v nas/ tym iedynowiernych/ nád ktorymi tá/ nierzkąc niesłychána/ ále Chrześćiánom náprzećiwo Chrześćian y niezwyczáyna tyránnia/ wykonywána bydź powiáda sie. Coż ná to wszelákim powieśćiam łácno wiárę dáiącemu sercu/ przeczytawszy to/ y insze przez niego nie mnieyszym do żáłośći pobudzeniem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 79
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
m jeszcze sama siebie nie zgubiła, Wszystkom dla jego zdrowia do tych dob czyniła: Sześć zamków swoich, którem we Flandrii miała, Przedaciem ladajako dla niego musiała; Pieniądzem potraciła, część straż przenajmując, Część na króla, aby go puścił, naprawując, Część, chcąc na jego szkody bliskie cudzoziemce Pobudzić i ruszyć nań, Angliki i Niemce.
XLIX.
Lub nic sprawić nie mogli lub nie uczynili Umyślnie tego, w czem mię beli upewnili, Słowa mi tylko gołe, nie pomoc dawali I gardzą mną, kiedy mię z pieniędzy obrali. Teraz już się rok kończy, który gdy wynidzie, Każda pomoc już późno
m jeszcze sama siebie nie zgubiła, Wszystkom dla jego zdrowia do tych dob czyniła: Sześć zamków swoich, którem we Flandryej miała, Przedaciem ladajako dla niego musiała; Pieniądzem potraciła, część straż przenajmując, Część na króla, aby go puścił, naprawując, Część, chcąc na jego szkody blizkie cudzoziemce Pobudzić i ruszyć nań, Angliki i Niemce.
XLIX.
Lub nic sprawić nie mogli lub nie uczynili Umyślnie tego, w czem mię beli upewnili, Słowa mi tylko gołe, nie pomoc dawali I gardzą mną, kiedy mię z pieniędzy obrali. Teraz już się rok kończy, który gdy wynidzie, Każda pomoc już późno
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 183
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w tej jaskiniej żywo pogrzebiona, Wszytkiem nadzieje o swem Zerbinie straciła, Bo jakom się niedawno z ich słów domyśliła, Chcą mię przedać albo już przedali kupcowi, Który mię na wschód słońca ma wieźć sułtanowi”.
XXXII.
Tak Izabella w on czas grabi powiadała, A mowę swą wzdychaniem częstem rozrywała, Żeby była pobudzić mogła do litości Tygry i dzikie zwierze najwiętszej srogości. A wtem, kiedy tak swoje żale odmawiała I sobie ich rozmową oną ulżywała, Pod dwadzieścia człowieka, jedni z berdyszami W jaskinię nagle weszli, drudzy z oszczepami.
XXXIII.
Starszy ich miał srogą twarz, jedno tylko oko, Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał
w tej jaskiniej żywo pogrzebiona, Wszytkiem nadzieje o swem Zerbinie straciła, Bo jakom się niedawno z ich słów domyśliła, Chcą mię przedać albo już przedali kupcowi, Który mię na wschód słońca ma wieźć sułtanowi”.
XXXII.
Tak Izabella w on czas grabi powiadała, A mowę swą wzdychaniem częstem rozrywała, Żeby była pobudzić mogła do litości Tygry i dzikie źwierze najwiętszej srogości. A wtem, kiedy tak swoje żale odmawiała I sobie ich rozmową oną ulżywała, Pod dwadzieścia człowieka, jedni z berdyszami W jaskinię nagle weszli, drudzy z oszczepami.
XXXIII.
Starszy ich miał srogą twarz, jedno tylko oko, Wzrok straszliwy, ponury, a patrzał
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 281
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nie masz, kiedy sejmów nie masz. Toć na wszystkim tym naród ten niszczeć musi i oczywiście niszczeje bez sejmów. Nie trzeba na to spekulacji. W oczach naszych już jest zguba tego wszystkiego. Lecz mówiłem o tym już obszerniej w paragrafie pierwszym.
Aleć i ta do skutecznego szukania ocalenia sejmów niemało piąta pobudzić by powinna refleksyja, na własnym każdego interesie i na własnej ufundowana miłości, że gdyby stawały sejmy, jak wiele dobrego i ludziom by partykularnym przybyło. Tysiąc interesów prywatnych na sejm każdy się ciśnie, które bez decyzji, bez łaski Rzplitej obejść się nie mogą. Jak wielu upadają pożytki i nadzieje z sejmów walnych upadkiem!
nie masz, kiedy sejmów nie masz. Toć na wszystkim tym naród ten niszczeć musi i oczywiście niszczeje bez sejmów. Nie trzeba na to spekulacyi. W oczach naszych już jest zguba tego wszystkiego. Lecz mówiłem o tym już obszerniej w paragrafie pierwszym.
Aleć i ta do skutecznego szukania ocalenia sejmów niemało piąta pobudzić by powinna refleksyja, na własnym każdego interessie i na własnej ufundowana miłości, że gdyby stawały sejmy, jak wiele dobrego i ludziom by partykularnym przybyło. Tysiąc interessów prywatnych na sejm każdy się ciśnie, które bez decyzyi, bez łaski Rzplitej obejść się nie mogą. Jak wielu upadają pożytki i nadzieje z sejmów walnych upadkiem!
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 171
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Ojczyźnie nie zatamujemy bezprawia, to naturalnie, jako każde, tak i to bez rady zginąć musi Królestwo. Ale teraz przecięż jest jeszcze czas temu zabieżeć, aby się zagęszczone te po kraju nieszczęśliwe nie spełniły rozpacze, które same do szukania rzetelnego i skutecznego Rzplitej ratunku celniejszych, mędrszych i dzielniejszych w niej ludzi mocno powinny pobudzić.
Uwagi te więc wszystkie krótko w tej wyrażone konkluzji, a razem wzięte, szkód i straty Ojczyzny, generalnie upadającej na wszystkim, zostającej lat tyle bez własnej sobie i rady, i rządu, niebezpieczeństw oczywistych wewnętrznych i zewnętrznych, stanu obracającego się w anarchiją, niezmiernych kosztów i zawodów, i prac daremnych, niesławy,
Ojczyźnie nie zatamujemy bezprawia, to naturalnie, jako każde, tak i to bez rady zginąć musi Królestwo. Ale teraz przecięż jest jeszcze czas temu zabieżeć, aby się zagęszczone te po kraju nieszczęśliwe nie spełniły rozpacze, które same do szukania rzetelnego i skutecznego Rzplitej ratunku celniejszych, mędrszych i dzielniejszych w niej ludzi mocno powinny pobudzić.
Uwagi te więc wszystkie krótko w tej wyrażone konkluzyi, a razem wzięte, szkód i straty Ojczyzny, generalnie upadającej na wszystkim, zostającej lat tyle bez własnej sobie i rady, i rządu, niebezpieczeństw oczywistych wewnętrznych i zewnętrznych, stanu obracającego się w anarchiją, niezmiernych kosztów i zawodów, i prac daremnych, niesławy,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 180
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
tyle bez własnej sobie i rady, i rządu, niebezpieczeństw oczywistych wewnętrznych i zewnętrznych, stanu obracającego się w anarchiją, niezmiernych kosztów i zawodów, i prac daremnych, niesławy, wzgardy i naśmiewiska postronnych z naszego nierządu, rozpacz publicznych o Ojczyźnie, uwagi te, mówię, i tym podobne tysiączne czyż nas nie powinny pobudzić do starania się o sposób jeden jaki, który najlepszy być może i zawsze skuteczny utrzymywania sejmów? Czy nie chcemy pierwsi mieć tej sławy, aby za naszych czasów taki sposób wynaleźć, aby nam zań potomkowie nasi i przyszłe wieki na zawsze obligowane były? Bo kiedyżkolwiek nieuchybnie przyjść musi do niego! Nie podobna, żeby
tyle bez własnej sobie i rady, i rządu, niebezpieczeństw oczywistych wewnętrznych i zewnętrznych, stanu obracającego się w anarchiją, niezmiernych kosztów i zawodów, i prac daremnych, niesławy, wzgardy i naśmiewiska postronnych z naszego nierządu, rozpacz publicznych o Ojczyźnie, uwagi te, mówię, i tym podobne tysiączne czyż nas nie powinny pobudzić do starania się o sposób jeden jaki, który najlepszy być może i zawsze skuteczny utrzymywania sejmów? Czy nie chcemy pierwsi mieć tej sławy, aby za naszych czasów taki sposób wynaleźć, aby nam zań potomkowie nasi i przyszłe wieki na zawsze obligowane były? Bo kiedyżkolwiek nieuchybnie przyjść musi do niego! Nie podobna, żeby
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 180
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, co ich gubiło ojczyznę, toć gdyby, jak tam niezliczonym godnym ludziom i familijom nic nie ubliżając, tak tu w naszej Rzpltej sześciu, ośmiu, słowem, kilku dystyngwowanych, akredytowanych zupełnie, możniejszych, Ojczyznę kochających i rozumnych ludzi zmówili się na jedno, czym by skutecznie ginącą salwować Ojczyznę, jakby poruszyć, pobudzić, podniecić inszych i dać inszym dobry przykład (bo na tym najwięcej zależy: summarum rerum semper penes paucos initia. Aristoteles), czy wątpiemyż o tym, żeby im się udać dzieło zbawienne nie miało, czyby całej nacji przykładem, zgodą i influencyją swoją nie nakłonili do ratunku skutecznego Ojczyzny? Mogłyby się tu
, co ich gubiło ojczyznę, toć gdyby, jak tam niezliczonym godnym ludziom i familijom nic nie ubliżając, tak tu w naszej Rzpltej sześciu, ośmiu, słowem, kilku dystyngwowanych, akkredytowanych zupełnie, możniejszych, Ojczyznę kochających i rozumnych ludzi zmówili się na jedno, czym by skutecznie ginącą salwować Ojczyznę, jakby poruszyć, pobudzić, podniecić inszych i dać inszym dobry przykład (bo na tym najwięcej zależy: summarum rerum semper penes paucos initia. Aristoteles), czy wątpiemyż o tym, żeby im się udać dzieło zbawienne nie miało, czyby całej nacyi przykładem, zgodą i influencyją swoją nie nakłonili do ratunku skutecznego Ojczyzny? Mogłyby się tu
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 291
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
poniosą: gdy czerstwe zawsze/ nie podagrą zwątlone/ nie obżarstwem naruszone będą. Aleć już czas Obraz szlachetny przed oczy twe/ Cna Korono Polska wystawić. Zacni oni Grekowie ludziom wielkim słupy pozłociste lając/ na takim miejscu/ gdzieby każdy zawsze widzieć mógł/ stawiali/ aby tym drugich do Cnot do sławy nieśmiertelnej pobudzić mogli. Szczęśliwy on Mistrz/ życząc wiele dobrego Lucilusowi wielkiemu przyjacielowi swemu/ radził/ aby Obraz Katonów/ albo Leliuszów/ zawsze przed oczyma swemi miewał. Aliquis inqui vir bonus nobis eligendus est, ac semper ante oculos habendus, vt sic tanquam illo vidente faciam; felicem enim qui sic aliquem verery potest, ut
poniosą: gdy czerstwe záwsze/ nie podágrą zwątlone/ nie obżárstwem náruszone będą. Aleć iuż czás Obraz szláchetny przed oczy twe/ Cna Korono Polska wystáwić. Zacni oni Graekowie ludziom wielkim słupy pozłoćiste laiąc/ ná tákim mieyscu/ gdzieby káżdy záwsze widzieć mogł/ stáwiáli/ áby tym drugich do Cnot do sławy nieśmiertelney pobudzić mogli. Sczęśliwy on Mistrz/ życząc wiele dobrego Lucilusowi wielkiemu przyiaćielowi swemu/ rádził/ áby Obraz Katonow/ álbo Leliuszow/ záwsze przed oczymá swemi miewał. Aliquis inqui vir bonus nobis eligendus est, ac semper ante oculos habendus, vt sic tanquam illo vidente faciam; felicem enim qui sic aliquem vereri potest, vt
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Lv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
błazen swoim strojem.
Robota nikomu nie sromota.
Lekarstwa nie zawsze pomogą.
Nie trzeba węża w zanadrzu chować.
Nie spodziewałem się tego, jest słowo człeka głupiego.
Nie przykładami, ale stawami sądzić się trzeba.
Mądrość ma twarde łoże.
Gotowe zdrowie, kto chorbę powie.
Lacniej dostać niż dochować.
I ochotnego pobudzić nie szkodzi.
Nie wszscy święci bywają, Co do Kościoła chadzają.
Nie wszystkim jedno przystoi.
Nie wszytko jednej głowie umieć dano, Drugim tez nieco zostawić kazano. Jeden wtym drugi w owym przodkuje.
Dobre imię, wiara i oko żartu nie cierpią.
Psi głos nie pójdzie do niebios.
Co ma wisieć, to
błazen swojim strojem.
Robota nikomu nie sromota.
Lekarstwa nie zawsze pomogą.
Nie trzeba węża w zanadrzu chować.
Nie spodziewałem śię tego, jest słowo człeka głupiego.
Nie przykładami, ale stawami sądzić śię trzeba.
Mądrość ma twarde łoże.
Gotowe zdrowie, kto chorbę powie.
Lacniey dostać niż dochować.
Y ochotnego pobudzić nie szkodźi.
Nie wszscy święci bywają, Co do Kośćioła chadzają.
Nie wszystkim jedno przystoji.
Nie wszytko jedney głowie umieć dano, Drugim tez nieco zostawić kazano. Jeden wtym drugi w owym przodkuje.
Dobre imie, wiara y oko żartu nie cierpią.
Pśi głos nie poydźie do niebios.
Co ma wiśieć, to
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 110
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do Olkinik.
Szlachta tymczasem po wygranej batalii pić zaczęła i gromadzić się pod stancją książąt Wiśniowieckich. Byli ci, co poili i buntowali szlachtę na zabicie koniuszego na parol wziętego. Łatwo było rozjątrzonych i pijanych do tego pobudzić. Dano znać biskupowi wileńskiemu o tym tumulcie. Jechał, chcąc powagą pasterską ten bunt ułagodzić, ale sam był w niebezpieczeństwie. Na resztę, gdy się już gwałtem wdzierać do stancji książąt Wiśniowieckich szlachta zaczęła, począł koniuszy o księdza prosić, a wtem ksiądz Białłozor, kanonik wileński, którego brata kazał Sapieha hetman niedawno rozstrzelać
resztę, gdy ciężko już na koniuszego było, zdał się na parol książąt Wiśniowieckich i pojechał razem z nimi do Olkinik.
Szlachta tymczasem po wygranej batalii pić zaczęła i gromadzić się pod stancją książąt Wiśniowieckich. Byli ci, co poili i buntowali szlachtę na zabicie koniuszego na parol wziętego. Łatwo było rozjątrzonych i pijanych do tego pobudzić. Dano znać biskupowi wileńskiemu o tym tumulcie. Jechał, chcąc powagą pasterską ten bunt ułagodzić, ale sam był w niebezpieczeństwie. Na resztę, gdy się już gwałtem wdzierać do stancji książąt Wiśniowieckich szlachta zaczęła, począł koniuszy o księdza prosić, a wtem ksiądz Białłozor, kanonik wileński, którego brata kazał Sapieha hetman niedawno rozstrzelać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 64
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986