snu dziecinnego śrzodki. V. DO MATKI
Divina Mater, ecquid
Matko święta, Matko droga, weź Synaczka, weź, dlaboga! Utul Go, niech tak nie kwieli na Twej ubogiej pościeli; by też była kosztowniejsza, Matka Dziecięciu wdzięczniejsza. Weź Go, niech z piersi pożywa soku, który z nieba spływa. Pocałuj po raz i po trzy, oczki zapłakane otrzy. VI. DO CÓR SYJOŃSKICH
Omnes cum lacrimis
Cokolwiek ludzi śmiertelnych się rodzą, zaraz ze łzami na ten świat wychodzą; ale nie było dzieciny na świecie, by tak płakała wdzięcznie jak to Dziecię. Ten jeden tylko, jeden godzien tego, byście tuliły ten
snu dziecinnego śrzodki. V. DO MATKI
Divina Mater, ecquid
Matko święta, Matko droga, weź Synaczka, weź, dlaboga! Utul Go, niech tak nie kwieli na Twej ubogiej pościeli; by też była kosztowniejsza, Matka Dziecięciu wdzięczniejsza. Weź Go, niech z piersi pożywa soku, który z nieba spływa. Pocałuj po raz i po trzy, oczki zapłakane otrzy. VI. DO CÓR SYJOŃSKICH
Omnes cum lacrimis
Cokolwiek ludzi śmiertelnych się rodzą, zaraz ze łzami na ten świat wychodzą; ale nie było dzieciny na świecie, by tak płakała wdzięcznie jak to Dziecię. Ten jeden tylko, jeden godzien tego, byście tuliły ten
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 42
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Amalia mu je podała, i wszyscyśmy przed nim stanęli. Pierwsze jego pytanie, ktoby była Amalia? Od dnia wczorajszego, odpowiedziała sama, jestem żoną Syna WMPana Dobrodzieja. Przestajeszli WMPan na jego wybraniu? Nader mile ją wziąwszy za rękę, mówił; Pewnaż to, żeś WMPani moją Synową, pocałujże mię, i powiedz mi, z którejś jest Ziemi. Świadczył jej za tym wielkie przymilenia, i różne czynił pytania swemu poczciwemu przyzwoite charakterowi, a nam dla tego przyjemne, chociaż nie były z najważniejszych. Nie podobało mu się, gdy usłyszał, żeśmy nie tańczyli. Nie tańczyliście? zaczął, cóż
Amalia mu ie podała, i wszyscyśmy przed nim stanęli. Pierwsze iego pytanie, ktoby była Amalia? Od dnia wczorayszego, odpowiedziała sama, iestem żoną Syna WMPana Dobrodzieia. Przestaieszli WMPan na iego wybraniu? Nader mile ią wziąwszy za rękę, mowił; Pewnaż to, żeś WMPani moią Synową, pocałuyże mię, i powiedz mi, z ktoreyś iest Ziemi. Swiadczył iey za tym wielkie przymilenia, i rożne czynił pytania swemu poczćiwemu przyzwoite charakterowi, a nam dla tego przyiemne, chociaż nie były z nayważnieyszych. Nie podobało mu śię, gdy usłyszał, żeśmy nie tańczyli. Nie tańczyliście? zaczął, coż
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 174
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
takiej białygłowy nie widział. A ona: I miał byś natym dosyć żebyć mię mógł mieć za żonę? Na co on. Król jakikolwiek słusznieby się miał mieć za szczęśliwego/ gdyby cię mógł mieć do małżeństwa. A ona: Otoż ja chcę być żoną twoją/ przystąp do mnie/ a pocałuj mię: I przymusiła go/ i rzekła do niego. Teraz się małżeństwo nasze zaczęło: ale tego a tego dnia przed Synem moim/ będzie wykonane. Zatym słowem poznał iż to była Matka Boża. A ona wziąwszy strzemie konia jego przykazała mu aby wsiadł/ której poważnością przyciśniony/ był posłuszny. Od onej godziny od
tákiey białygłowy nie widźiał. A ona: Y miał byś nátym dosyć żebyć mię mogł mieć zá żone? Na co on. Krol iákikolwiek słusznieby sie miał mieć zá scześliwego/ gdyby ćię mogł mieć do małżeństwá. A oná: Otoż ia chcę bydź żoną twoią/ przystąp do mnie/ á pocáłuy mię: Y przymuśiłá go/ y rzekłá do niego. Teraz sie małżeństwo násze záczęło: ale tego á tego dniá przed Synem moim/ będźie wykonáne. Zátym słowem poznał iż to była Mátká Boża. A oná wźiąwszy strzemie koniá iego przykazáłá mu aby wśiadł/ ktorey poważnosćią przyćiśniony/ był posłuszny. Od oney godźiny od
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 27
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
na łonie jego odpoczywając czyniący/ w widzeniu/ nigdy jakoś jest Synem nie przerwanym/ trwaj aż na wieki/ z którego płomienie nieogarnionej miłości wynikają/ a to/ do którego żadne stworzenie nie może przyść/ pocałowanie/ daj namilszemu ojcu/ obierając sobie raczej sukienkę od niego postaną/ a niżeli od Matki urobioną: pocałuj niebieską suknią/ czym barzo Ojca zniewolisz ba i prześliczną matkę/ gdy więtszą chęć ku Ojcowskiej szacie obaczy a niżeli ku swojej: wszak i w tym Matki świata tego radości pokazują/ gdy się ich dzieci do ojców garną/ abo też ojców raczej dary wolą/ a niżeli onych samych; przodkować w tym afekcie dziecinnym matki
ná łonie iego odpoczywáiąc czyniący/ w widzeniu/ nigdy iákoś iest Synem nie przerwánym/ trway áż ná wieki/ z ktorego płomienie nieogarnioney miłośći wynikaią/ á to/ do ktorego żadne stworzenie nie może przyść/ pocáłowánie/ day namilszemu oycu/ obieráiąc sobie raczey sukienkę od niego postáną/ á niżeli od Mátki vrobioną: pocáłuy niebieską suknią/ czym bárzo Oycá zniewolisz bá y prześliczną mátkę/ gdy więtszą chęć ku Oycowskiey száćie obaczy á niżeli ku swoiey: wszák y w tym Mátki świátá tego radośći pokázuią/ gdy się ich dźieći do oycow gárną/ ábo też oycow ráczey dáry wolą/ á niżeli onych sámych; przodkowáć w tym áffekćie dźiećinnym mátki
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 123
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pokaż miluchną ślicznej twarzyczki wesołość/ wyskakuj sobie na łonie Matki/ już nie od skoków odwrócony; ale do nich się od Matki wydzierający. Ze mówić jeszcze nie umiesz/ Obróć się do Matki twojej jakoby prosząc/ żeby cię od trzciny nie odwracała/ i zaś twarzyczkę Obróć do trzciny/ tym pokazując że trzciny pragniesz. pocałuj mile uwieś się mile u szyje/ prosząc/ żebyć do trzciny pozwoliła: opuść do czasu z równianką krotofilę/ odziej się statkiem/ żeby poznali Aniołowie/ żeś w obyczajach stateczny/ żeś nie na granie/ nie na igrzysko obłokł się ciałem człowieczym/ żeś zbawiać przyszedł świat wszytek/ nie na nim
pokaż miluchną śliczney twarzyczki wesołość/ wyskákuy sobie ná łonie Mátki/ iuż nie od skokow odwrocony; ále do nich się od Mátki wydźieráiący. Ze mowić ieszcze nie vmiesz/ obroć się do Mátki twoiey iakoby prosząc/ żeby ćię od trzćiny nie odwracáłá/ y zaś twarzyczkę obroć do trzćiny/ tym pokázuiąc że trzćiny prágniesz. pocáłuy mile vwieś się mile v szyie/ prosząc/ żebyć do trzćiny pozwoliłá: opuść do czasu z rownianką krotofilę/ odźiey się státkiem/ żeby poználi Anyołowie/ żeś w obyczáiách státeczny/ żeś nie ná gránie/ nie ná igrzysko oblokł się ćiáłem człowieczym/ żeś zbáwiáć przyszedł świát wszytek/ nie ná nim
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 388
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
tobie wskrzesiła, Pokazałeś, żeś synem moim, żeś Ich wnukiem, Ta pierwsza proba gdyś się zdał w męstwie nieukiem[...] Równa się dziełom moim, i na przykład młodzi, Jednym sztychem sławy mej wysokiej dochodzi; Podporo mej starości, Rado na kłopoty. Dotknij się tej siwizny, wolnej od sromoty, Pocałuj ten policzek, i obacz tę skronią, Z której wieczną zniewagę, zmyłeś swoją bronią. RODERYK Ojcze! sam sobie dziękuj, będąc twoim synem, Niemogłem Ci podlejszym oświadczyć się czynem; Cieszę się, że odwaga pierwsza tak sowicie, Tobie się podobała; któryś mi dał życie: Ale nie miej za
tobie wskrzesiła, Pokazáłeś, żeś synem moim, żeś Ich wnukiem, Tá pierwszá proba gdyś się zdał w męstwie nieukiem[...] Rowna się dziełom moim, y ná przykład młodźi, Iednym sztychem słáwy mey wysokiey dochodzi; Podporo mey stárośći, Rádo ná kłopoty. Dotkniy się tey śiwizny, wolney od sromoty, Pocałuy ten policzek, y obacz tę skronią, Z ktorey wieczną zniewagę, zmyłeś swoią bronią. RODERIK Oycze! sąm sobie dziękuy, będąc twoim synem, Niemogłem Ci podleyszym oswiádczyć się czynem; Cieszę się, że odwaga pierwszá tak sowicie, Tobie się podobała; ktoryś mi dał życie: Ale nie miey zá
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 159
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752