twoje będą dorastały, Ten, co teraz ucieka, co przed tobą stroni, Sam ci na głowie siędzie i sam cię ugoni”. Czwarty Wołała po ulicach Kupida zbiegłego Piękna Wenus: „Widział kto kędy chłopca mego? Uciekł mi. Kto mi o nim powie, udaruję; Kto o nim powie, tego Wenus pocałuje. A kto mi go przywiedzie, nie tylko całować, Ale go może Wenus czym lepszym czestować. Znaczny jest, rozeznasz go między ztem: nie biały, Ale jakoby słońcem wszystek przepalały. Oczki ostre, ogniste, zła myśl, słodkie słowa; Insze na sercu nosi, insze mówi mowa. Słówka jego miód
twoje będą dorastały, Ten, co teraz ucieka, co przed tobą stroni, Sam ci na głowie siędzie i sam cię ugoni”. Czwarty Wołała po ulicach Kupida zbiegłego Piękna Wenus: „Widział kto kędy chłopca mego? Uciekł mi. Kto mi o nim powie, udaruję; Kto o nim powie, tego Wenus pocałuje. A kto mi go przywiedzie, nie tylko całować, Ale go może Wenus czym lepszym czestować. Znaczny jest, rozeznasz go między stem: nie biały, Ale jakoby słońcem wszystek przepalały. Oczki ostre, ogniste, zła myśl, słodkie słowa; Insze na sercu nosi, insze mówi mowa. Słówka jego miód
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 19
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Tityrus Fijołeczek na wiosnę, a gwoździk w jesieni, Róża lecie, ruta się i zimie zieleni, A kiedy się zapalą jagody u Basi, I różą, i gwoździki kwiatem swym zagasi. Dametas Lecie mleko, w jesieni jabłko z gronem wina, Na wiosnę poziemeczki, zimie do komina, A kiedy mię Jagienka piękna pocałuje, Ani tak mleko, ani jabłko tak smakuje. Tityrus Strużek bieży przez łąkę, rybki w nim igrają, Kamyczki malowane w wodzie się błyskają, Ale skoro Halenka ukaże swe lice, Nic nie są jasne strugi, nic nie są krynice. Dametas Kiedy zorza wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami,
Tityrus Fijołeczek na wiosnę, a gwoździk w jesieni, Róża lecie, ruta się i zimie zieleni, A kiedy się zapalą jagody u Basi, I różą, i gwoździki kwiatem swym zagasi. Dametas Lecie mleko, w jesieni jabłko z gronem wina, Na wiosnę poziemeczki, zimie do komina, A kiedy mię Jagienka piękna pocałuje, Ani tak mleko, ani jabłko tak smakuje. Tityrus Strużek bieży przez łąkę, rybki w nim igrają, Kamyczki malowane w wodzie się błyskają, Ale skoro Halenka ukaże swe lice, Nic nie są jasne strugi, nic nie są krynice. Dametas Kiedy zorza wstawała rano nad górami, A kwiatki perłowymi oblała kroplami,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 47
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
/ szeregami zgodnie. Jedni warują drogi/ i łacne przeskoki: Drudzy zaś opatrują strażą płot wysoki. Ostatek gęstym hurmem rzuci się we wrota: Otwiera Iszkariot/ i wpuszcza niecnota. Wysadzi się przed ludzie/ widząc Pana blisko: Witajże/ pry/ mój Mistrz. A potym się nisko Ukłoniwszy/ śmiele twarz świętą pocałuje; Hasło rycerstwu palcem z tyłu pokazuje. Tak niegdy chytry Joab/ zdradziecką postawą/ Witał Amazę/ ręką obłapiwszy prawą. Przyjacielskim go z przodu zwyczajem całuje: A z tyłu/ ostry pujnał w boku zostawuje. Przyjacielu/ rzecze Pan: przez to przyszcie twoje/ Wydajesz mię/ całując zdradnie usta moje.
/ szeregámi zgodnie. Iedni wáruią drogi/ y łácne przeskoki: Drudzy záś opátruią strażą płot wysoki. Ostátek gęstym hurmem rzući się we wrotá: Otwiera Iszkáryot/ y wpuszcza niecnotá. Wysádźi się przed ludźie/ widząc Páná blisko: Witayże/ pry/ moy Mistrz. A potym się nisko Vkłoniwszy/ śmiele twarz świętą pocáłuie; Hásło rycerstwu pálcem z tyłu pokázuie. Ták niegdy chytry Ioáb/ zdradźiecką postáwą/ Witał Amázę/ ręką obłápiwszy práwą. Przyiaćielskim go z przodu zwyczáiem cáłuie: A z tyłu/ ostry puynał w boku zostáwuie. Przyiaćielu/ rzecze Pan: przez to przyszćie twoie/ Wydáiesz mię/ cáłuiąc zdrádnie vstá moie.
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 13.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, niezręcznej zadatku miłości, Przyczyno żalu i moich ciężkości; Takli się tylko błysnąwszy ze wschodem, Z słonecznym znikniesz natychmiast zachodem? Takli i matka sprawiedliwym płaczem, Nie będzie twojej śmierci powiadaczem? I gdy przy stosie z ogniem się żawiną, Nie podpali go urzniętą czupryną? Do macierzyńskich piersi nie przyciśnie; Nie pocałuje, obłapem nie ściśnie? Lecz tylko zdala o tobie usłyszy, Jako cię dziki zwierz rozszarpie w ciszy. O niechże i ja z dzieciną pospołu, I na stos, i w grób zmieszczę się do dołu! Niech, ani matką długo, ni sierotą, Niech żyję; niech mię żale moje zgniotą! Od
, niezręczney zadátku miłośći, Przyczyno żalu y moich ćięszkośći; Tákli się tylko błysnąwszy ze wschodem, Z słonecznym znikniesz nátychmiast zachodem? Tákli y mátka spráwiedliwym płáczem, Nie będźie twoiey śmierći powiádáczem? Y gdy przy stośie z ogniem się żáwiną, Nie podpali go urzniętą czupryną? Do máćierzyńskich pierśi nie przyćiśnie; Nie pocáłuie, obłápem nie śćiśnie? Lecz tylko zdála o tobie usłyszy, Iáko ćię dźiki zwierz rozszárpie w ćiszy. O niechże y ia z dźiećiną pospołu, Y ná stos, y w grob zmieszczę się do dołu! Niech, áni mátką długo, ni śierotą, Niech żyię; niech mię żale moie zgniotą! Od
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 151
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
jeszcze rzucić na się oko. Więc rzuci w obrót konia, i wnet w kroku stanie Przy karcie Pan Poseł, w której swe kochanie, Równym synogarlicy, żalem skrycie jęczy, A serce, i zrzenice, łzą ostróżną męczy. Tu wzajem, miłość sobie rękę, ręce poda, Tego Wojewodzina, tej zaś Wojewoda Pocałuje, i ściśle do piersi przytuli, W afekcie, który respekt w swych granicah tuli Ojczyzny, jej darując, to co serce lubi, I mężnie ofiarując, czym zda się ze zgubi. Toż liczną kompanią, już w weselszym oku Pożegna, a graniczny potok w rzeskim skoku Przesadzi. Gdzie na samym swej granicy
ieszcze rzucić ná się oko. Więc rzuci w obrot koniá, y wnet w kroku stánie Przy kárcie Pan Poseł, w ktorey swe kochánie, Rownym synogárlicy, żalem skrycie ięczy, A serce, y zrzenice, łzą ostrożną męczy. Tu wzáiem, miłość sobie rękę, ręce poda, Tego Woiewodzina, tey záś Woiewoda Pocáłuie, y ściśle do piersi przytuli, W áffekcie, ktory respekt w swych gránicáh tuli Oyczyzny, iey dáruiąc, to co serce lubi, I mężnie ofiáruiąc, czym zda się ze zgubi. Toż licżną kompánią, iuż w weselszym oku Pożegna, á grániczny potok w rzeskim skoku Przesadzi. Gdźie ná sámym swey gránicy
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 46
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
zgubił matkę. Na pytanie jego tym barziej dziecię jeło płakać/ potym rzekło: Ach ach mnie / jakoż nie mam płakać? oto widzisz jakom jest ubogi/ sam/ i na gumnie siedzę/ a nie masz kotby mię do domu przyjął. A Zakonnik wziąwszy go na ręce podniesie/ mile obłapi i pocałuje/ mówiąc Przestańże już plakać namilsze dziecię/ otot ja ciebie do gospody zanisę/ i uczynię wszelkie staranie o tobie. To wyrzekszy/ chciał wsieśdź na z dziecięciem/ ale ono z ręku jego skoczywszy/ zniknęło/ abowiem Chrystus syn panieński był. Zakonnik tedy padszy na ziemięjął barzo serdecznie płakać. A gdy tak długo
zgubił mátkę. Ná pytánie iego tym bárźiey dźiećię ieło płákác/ potym rzekło: Ach ách mnie / iakoż nie mam płákáć? oto widźisz iákom iest vbogi/ sam/ y ná gumnie siedzę/ á nie mász kotby mię do domu przyiął. A Zakonnik wźiawszy go ná ręce podnieśie/ mile obłápi y pocáłuie/ mowiąc Przestańże iuż plákáć namilsze dźiećię/ otot ia ćiebie do gospody zánisę/ y vczynię wszelkie stáránie o tobie. To wyrzekszy/ chćiał wśieśdź ná z dźiećięćiem/ ále ono z ręku iego skoczywszy/ zniknęło/ ábowiem Chrystus syn pánieński był. Zakonnik tedy padszy ná źiemięiął bárzo serdecznie płákáć. A gdy ták długo
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 264
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, przyjmie Cię łaskawy Stwórca, i wszytkich, którzy porzucą złe sprawy, A do Niego przybędą. i niepospolitym Przyjmie tego sposobem, ale znamienitym, Jak z dalekiej krainy powracającego Z weselem, i z triumfem przyjmie Syna swego: To jest, od złych nałogów zabiec się pokwapi W drogę nawróconemu, i mile obłapi, Pocałuje, i w szaty go drogie odzieje Zbawienia, i suknią nań zacnej chwały wdzieje, A ucztę cnot Niebieskich zgotuje wsławioną, Weseląc się, że znalazł owieczkę straconą. Bo, nad jednym grzesznikiem, który pokutuje Wesele się w Niebie, (jak rzekł Chrystus,) znajduje. I znowu: Nieprzyszedłem sprawiedliwych
, przyymie Cie łáskáwy Stworcá, y wszytkich, ktorzy porzucą złe spráwy, A do Niego przybędą. y niepospolitym Przyymie tego sposobem, ále známienitym, Iák z dálekiey kráiny powracáiącego Z weselem, y z tryumfem przyymie Syná swego: To iest, od złych náłogow zábiedz się pokwápi W drogę náwroconemu, y mile obłápi, Pocáłuie, y w száty go drogie odźieie Zbáwienia, y suknią nań zacney chwały wdźieie, A vcztę cnot Niebieskich zgotuie wsławioną, Weseląc się, że ználazł owieczkę stráconą. Bo, nád iednym grzesznikiem, ktory pokutuie Wesele się w Niebie, (iák rzekł Chrystus,) znáyduie. Y znowu: Nieprzyszedłem spráwiedliwych
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 247
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
kryje, W swoich komórkach, z któremi się cacka, I którym ADOLF, Kordiałem żyje, Kiedy go spyta, Bogini z nienacka, Powiedz kochany KSIĄŻĘ twoje zdanie, Jak dawne ze mną trzymasz Panowanie. Tu ląd przebrała, ADOLFA rozpusta, Śmiałość swej Pani, każe zajzrzeć w oczy, Przymknie się do niej, pocałuje w usta, Wiszących z karku pociągnie warkoczy, Mówiąc o co mnie pytasz, czemu kusisz? Długo tu jestem lepiej widzieć musisz. Któż czasy liczy, na kompas zaǵląda, Kiedy się komu gdzie pomyślnie wiedzie, Przewlokłych godzin nad kurs słońca żąda. Zaś każdy kwadrans rachuje kto w biedzie, Ja tak rozumiem, że
kryie, W swoich komorkach, z ktoremi się cacka, Y ktorym ADOLF, Kordyałem żyie, Kiedy go spyta, Bogini z nienácka, Powiedz kochány XIĄZĘ twoie zdánie, Ják dáwne ze mną trzymasz Pánowanie. Tu ląd przebráła, ADOLFA rozpusta, Smiałość swey Páni, każe záyzrzeć w oczy, Przymknie się do niey, pocałuie w usta, Wiszących z kárku pociągnie wárkoczy, Mowiąc o co mnie pytasz, czemu kusisz? Długo tu iestem lepiey widzieć musisz. Ktoż czásy liczy, ná kompas záǵląda, Kiedy się komu gdzie pomyślnie wiedzie, Przewlokłych godzin nád kurs słońca żąda. Zaś każdy kwádrans ráchuie kto w biedzie, Já ták rozumiem, że
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 69
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
by się z czym w niebie pokazować. Alo też z żebrzesz od tego krzyża żeby cię przyjął do siebie. Będziesz wczas moja jedyna duszy pociecho/ daj się tu siebie napiastować. Dopuść/ że moje miłosne serce/ powić cię będzie mogło w pieluszki: dość będzie potym ostrości. Dopuść że nóżki miluchne twoje z pokorą pocałuje: dość potym będzie całowania zdradliwego. Dopuść/ dość lichej wstrząsnąć pościałki we żłobie: dość potym będzie spania twardego. Dopuść/ że sianka przydam miękkiego/ któregoć potym nie podadzą. A jeżeli zaś potrzeba będzie pokarmu/ gdyby Panieńskiego stać nie miało/ co nie rozumiem/ by mi i żebrać to go nabędę/ lepiej
by się z czym w niebie pokázowáć. Alo też z żebrzesz od tego krzyża żeby ćię przyiął do siebie. Będźiesz wczás moia iedyna duszy poćiecho/ day się tu siebie nápiástowáć. Dopuść/ że moie miłosne serce/ powić ćię będźie mogło w pieluszki: dość będźie potym ostrośći. Dopuść że nożki miluchne twoie z pokorą pocałuie: dość potym będźie cáłowánia zdrádliwego. Dopuść/ dość lichey wstrząsnąć pośćiałki we żłobie: dość potym będźie spánia twárdego. Dopuśc/ że śianká przydam miękkiego/ ktoregoć potym nie podádzą. A ieżeli záś potrzebá będźie pokármu/ gdyby Pánieńskiego stać nie miało/ co nie rozumiem/ by mi y żebráć to go nabędę/ lepiey
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 680
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
chce was wześciu panów waszych pod obronę swoję przyjąć wiarę obrzędy/ prawa i zwyczaje wasze chce wam wcale zachować/ poszanujcie w tym K. I M Na to mu tak odpowiedzieli: Pochwalamy to Hospodarowi wielikiemu Królowi waszemu że się chrześcijańskim dziełem znami obchodżyć chce ale się Litwy boimy/ bo niewarowni: choć nam Król chrest pocałuje/ ona nie zderży nas jako i drudzy pod Moskwą/ którzy choć naszych bronią/ przecię nasze żonki i dziatki biorą i włości psuja: wszakoż kiedy się lud Bojarski po tych niewczasiech przespi/ jutro wyślemy do was na gowor i tak się rozeszli. Strzelili z zamku kilka razów z hakownic/ dla naszych że się pod
chce was wześciu pánow wászych pod obronę swoię przyiąć wiarę obrzędy/ práwa y zwyczaie wásze chce wam wcále záchowáć/ poszanuyćie w tym K. I M Ná to mu ták odpowiedźieli: Pochwalamy to Hospodarowi wielikiemu Krolowi wászemu że sie chrzescianskim dżiełem známi obchodżić chce ále sie Litwy boimy/ bo niewarowni: choć nam Krol chrest pocáłuie/ oná nie zderży nas iáko y drudzy pod Moskwą/ ktorzy choć nászych bronią/ przećię násze żonki y dźiatki biorą y włośći psuia: wszákoż kiedy sie lud Boiarski po tych niewczásiech przespi/ iutro wyślemy do was ná gowor y tak sie rozeszli. Strzelili z zamku kilká rázow z hakownic/ dla nászych że sie pod
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: B2
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610