głowie Afrykę określi, Drugi nogami Amerykę zmierzy. By nie zbłądzili, jeśli dawno wyśli, Zbiegać im trzeba do ojczyzny z wieży. Do dna się ciągnie, co ma centrum na dnie, Kamień rzucony w górę, na dół padnie. 8
Nie jest to nasza wierzyć umysłowi Rzecz, ni światowej podufać chytrości, Ani pochlebiać bardzo umysłowi. Owszem, go trzymać władzą surowości, Aby nie mówił, jak to drugi mówi: Pójdę, gdzie zechcę, mam tyle wolności. Bóg w drodze złapa, paszport nie pomoże, Kiedy go wsadzisz do komórki, Boże!
głowie Afrykę okryśli, Drugi nogami Amerykę zmierzy. By nie zbłądzili, jeśli dawno wyśli, Zbiegać im trzeba do ojczyzny z wieży. Do dna się ciągnie, co ma centrum na dnie, Kamień rzucony w górę, na dół padnie. 8
Nie jest to nasza wierzyć umysłowi Rzecz, ni światowej podufać chytrości, Ani pochlebiać bardzo umysłowi. Owszem, go trzymać władzą surowości, Aby nie mówił, jak to drugi mowi: Pójdę, gdzie zechcę, mam tyle wolności. Bóg w drodze złapa, paszport nie pomoże, Kiedy go wsadzisz do komórki, Boże!
Skrót tekstu: KolBar_II
Strona: 680
Tytuł:
Kolędy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1721
Data wydania (nie wcześniej niż):
1721
Data wydania (nie później niż):
1721
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tak, że większych dowodów nie potrzebowała, wierzyć, że jej Małżonek serdecznie kochał tę Cu- Polski.
dzoziemkę, a że dla niczego użył Barona Holka że ją w dom w prowadzieł tylko, żeby ją tym kształtniej oszukał.
Od tego czasu umyśliła zgubę tej jej konkurentki, a żeby snadniej tego dokazała, poczęła jej niesłychanie pochlebiać, i wiele przyjaźni oświadczać, prosząc nawet Córkę swą, żeby jej pozwalała czasem się bawić w jej Pokoju. Eugenia zaś ustawnie prześladowanie cierpiąc od Grafa, a obawiając się, żeby takowe prze dłużenie jej promessów, jemu się na ostatek nie uprzykrzyło, a on tak w zawziętości po cichu jej nie uwiozł, czym jej
ták, że większych dowodow nie potrzebowáłá, wierzyć, że iey Małżonek serdecznie kochał tę Cu- Polski.
dzoźięmkę, á że dla niczego użył Bároná Holká że ią w dom w prowádźieł tylko, żeby ią tym ksztáłtniey oszukał.
Od tego czásu umyśliłá zgubę tey iey konkurentki, á żeby snádniey tego dokazáłá, poczęłá iey niesłychánie pochlebiáć, y wiele przyiáźni oświadczáć, prosząc náwet Corkę swą, żeby iey pozwaláłá czásęm się báwić w iey Pokoiu. Eugenia záś ustáwnie prześládowánie ćierpiąc od Graffa, á obawiáiąc się, żeby tákowe prze dłużenie iey promessow, iemu się ná ostátek nie uprzykrzyło, á on ták w záwźiętośći po ćichu iey nie uwiozł, czym iey
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 43
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
Pochodnia/ wespół z węzłem prześlicznego Kwiecia/ już barziej niż na pół z więdłego. Zegarek przy tym dwie skrzydle mający/ Nie powściągliwie w lot prawie ciekący. Co był za napis jeśliże chcesz wiedżeć/ Z strachem ci muszę człowiecze powiedzieć.
Momentum vnde pendet aeternitas.
Drugie zwierciadło człeka w sobie miało/ Któremu szczęście pochlebiać się zdało. Wieniec na głowie/ w ręku miał sklenice/ Karty przed soną/ a przy nich skrzypice Miękko kosztownym na wezgłowiu siedział/ Co się z nim działo nieszczęsny nie wiedział. Grot mu przenikał/ ku sercu wnętrzności/ Zranione znacząc sumnienie od złości. Dwaj koło uszu krucy mu śpiewali/ Cras/ Cras/
Pochodnia/ wespoł z węzłem prześlicznego Kwiećia/ iuż barźiey niż na poł z więdłego. Zegárek przy tym dwie skrzydle maiący/ Nie powściągliwie w lot práwie ćiekący. Co był zá napis ieśliże chcesz wiedźeć/ Z stráchem ći muszę człowiecze powiedźieć.
Momentum vnde pendet aeternitas.
Drugie zwierćiádło człeká w sobie miało/ Ktoremu sczęśćie pochlebiać się zdało. Wieniec ná głowie/ w ręku miał sklenice/ Kárty przed soną/ á przy nich skrzypice Miękko kosztownym ná wezgłowiu śiedźiał/ Co się z nim dźiało niesczęsny nie wiedźiał. Groth mu przenikał/ ku sercu wnętrznośći/ Zránione znacząc sumnienie od złośći. Dwáy koło vszu krucy mu śpiewáli/ Crás/ Crás/
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: D3
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
gdzie masz mieszkać, wyleżawszy połóg, i żebym de bonne foi oznajmił jakie train chcę, abyś Wć trzymała, i każesz, abym był persuade une fois pour toute, że Wć nie masz une joie plus accomplie que lorsque vous executez ma volonte . Nie czuję się być w tym tak szczęśliwym ani sobie pochlebiać mogę, moja jedyna Marysieńku: racz tylko sobie Wć wspomnieć (a nie miej mi za złe), że kiedym cokolwiek powiedział na pytanie samejż Wci w takiej albo w podobnej jakiej materii, to co mój afekt i nieporównana z ni z kim na świecie kazała miłość, toś się Wć moja panno
gdzie masz mieszkać, wyleżawszy połóg, i żebym de bonne foi oznajmił jakie train chcę, abyś Wć trzymała, i każesz, abym był persuade une fois pour toute, że Wć nie masz une joie plus accomplie que lorsque vous executez ma volonte . Nie czuję się być w tym tak szczęśliwym ani sobie pochlebiać mogę, moja jedyna Marysieńku: racz tylko sobie Wć wspomnieć (a nie miej mi za złe), że kiedym cokolwiek powiedział na pytanie samejż Wci w takiej albo w podobnej jakiej materii, to co mój afekt i nieporównana z ni z kim na świecie kazała miłość, toś się Wć moja panno
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 236
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
OBIECADŁO DWORSKIE Albo żywot służałych. A byś wiedział, jaki masz żywot wieść przy dworze I być u wielkich panów w niemałym faworze. Błaznować i pochlebiać, zełgać umiej czasem, Wyskoczyć, o Dorotce solmizować basem. Czuprynę obróć na tył, tyłem świec na przedzie, Za zdrowie niestawianą pijaj przy biesiedzie. Dobrze się z kompaniją masz wszędzie zachować, Lub pić, lub bić drudzy chcę, masz ich naśladować. Exbibere do dugna umiej choć oktawę, Nie tylko tę
OBIECADŁO DWORSKIE Albo żywot służałych. A byś wiedział, jaki masz żywot wieść przy dworze I być u wielkich panów w niemałym faworze. Błaznować i pochlebiać, zełgać umiej czasem, Wyskoczyć, o Dorotce solmizować basem. Czuprynę obróć na tył, tyłem świec na przedzie, Za zdrowie niestawianą pijaj przy biesiedzie. Dobrze się z kompaniją masz wszędzie zachować, Lub pić, lub bić drudzy chcę, masz ich naśladować. Exbibere do dugna umiej choć oktawę, Nie tylko tę
Skrót tekstu: ObDworBad
Strona: 219
Tytuł:
Obiecadło dworskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
swywolą ludzi rozpasanych I najezdników nocnych; żywność i z napojem Powrozem tylko/ wzgórę do siebie wciągając. Rządzi w domu więcej niż Ociec i Matka. Dopieroż za Mężem jeszcze więcej. Księgi Wtórej Odprawia czeladź.[...] ć każe. Katować, męczyć. Sama nie cnotą będąc Posag teraz chwalne czyni żony. I gładkość. Pochlebiać umieją. Weirzy jeno i uwasz czy szczyrze. SATYRA I. Przykład bez imitacyj Drugi.
Tej podobna i owa Panienka; którą gdy Litwin jeden porwać chciał i zażyć bez wstydu/ Obiecała go czegoś nauczyć/ że mu broń Nie zaszkodzi do śmierci/ i dla proby szyję Wprzód oleikiem jakimsi/ quasi namazawszy/ Wyciągnęła/
swywolą ludźi rospasánych Y náiezdnikow nocnych; żywność y z napoiem Powrozem tylko/ wzgorę do siebie wćiągáiąc. Rządźi w domu więcey niż Oćiec y Mátká. Dopieroż zá Mężem ieszcze więcey. Xięgi Wtorey Odprawia czeladź.[...] ć każe. Katować, męczyć. Sámá nie cnotą będąc Posag teraz chwalne czyni żony. Y gładkość. Pochlebiáć vmieią. Weirzy ieno y uwasz czy szczyrze. SATYRA I. Przykład bez imitacyi Drugi.
Tey podobna y owa Pánienká; ktorą gdy Litwin ieden porwáć chćiał y záżyć bez wstydu/ Obiecáłá go czegoś náuczyć/ że mu broń Nie zászkodźi do śmierći/ y dla proby szyię Wprzod oleikiem iákimśi/ quasi namazawszy/ Wyćiągnęłá/
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 35
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Nabywać mądrzy każą/ nie śrebrem/ nie złotem: Bo za to i niegodni kupują. A jeśli Cnota nie nadgrodzona zostanie/ nie juszci Traci swej ceny/ ale tasz zawsze zostaje. Cnotą honory kupujmy Fałsze się wystrzegajmy
Powszechne jest przysłowie i przyjęte wszędzie/ Że temi czasy wszytko prawdzie dno upadło. Kto umie łgać/ pochlebiać/ używi się snadno. Ty nie tak. Fałszu się strzeż/ idź prawdą i cnotą Za którą lub odniesiesz nadgrodę/ lubo nie/ Naucz się sorte tua kontentować/ ani Trać serca/ choć niewdzięczność płaci twe zasługi. W Cnocie/ dla cnoty kochaj/ a nie dla nabycia Czy niewiesz że się mądry sobą
Nábywać mądrzy każą/ nie śrebrem/ nie złotem: Bo zá to y niegodni kupuią. A ieśli Cnotá nie nadgrodzoná zostánie/ nie iuszći Traći swey ceny/ ále tasz záwsze zostaie. Cnotą honory kupuymy Fałsze się wystrzegaymy
Powszechne iest przysłowie y przyięte wszędźie/ Że temi czásy wszytko prawdźie dno vpadło. Kto vmie łgáć/ pochlebiáć/ vżywi się snadno. Ty nie ták. Fałszu się strzesz/ idź prawdą y cnotą Zá ktorą lub odnieśiesz nadgrodę/ lubo nie/ Náucz się sorte tua contentowáć/ áni Tráć serca/ choć niewdźięczność płaći twe zasługi. W Cnoćie/ dla cnoty kochay/ á nie dla nábyćia Czy niewiesz że sie mądry sobą
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 57
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
aby je wysławiali przed ludźmi, świąt nie święcić, w piątek pieczenią, a w niedzielę karaska zjeść, za króla Boga prosić we zborze, a doma go przeklinać, o konfederacyją i o zbór krakowski na sejmie praktyki czynić, lichwę brać, z Żydy narabiać, cicho mówić, słówka podchwytać, szkalować, potwarzać, pochlebiać, machlować, łgać i zwodzić, synody składać, do obrzeski miasto ponurzania zbór sposabiać, katoliki niszczyć, pieniądze zbierać, Turka oczekawać - to jest własna pokora nurców rakowskich, nowego Babilonu w Polsce. A toż macie nurki, Wolą zostać Turki, Niż w Trójcy jednego Boga znać prawego.
aby je wysławiali przed ludźmi, świąt nie święcić, w piątek pieczenią, a w niedzielę karaska zjeść, za króla Boga prosić we zborze, a doma go przeklinać, o konfederacyją i o zbór krakowski na sejmie praktyki czynić, lichwę brać, z Żydy narabiać, cicho mówić, słówka podchwytać, szkalować, potwarzać, pochlebiać, machlować, łgać i zwodzić, synody składać, do obrzeski miasto ponurzania zbór sposabiać, katoliki niszczyć, pieniądze zbierać, Turka oczekawać - to jest własna pokora nurców rakowskich, nowego Babilonu w Polszcze. A toż macie nurki, Wolą zostać Turki, Niż w Trójcy jednego Boga znać prawego.
Skrót tekstu: ApenZawKontr
Strona: 339
Tytuł:
Apendix albo zawieszenie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968