bankietowania się wszytkich Urzędników Rzeczypospolitej wespół/ wzięli byli Rzymianie od Greków/ którzy dla tego to byli postanowili u siebie/ aby zgoda i miłość wzajemna między obywatelami pomnażała się/ przez konwersacją przyjacielską; conuiuabatur assiduè, nec vnquam, nisi Recta, non sine magno Ordinum hominu mque delectu. Potym wspomina to i Martialis Poeta, pochlebiając jakoby Domicjanowi Cesarzowi/ iż się hojnym nad mniemanie wszytkich pokazał/ gdy tak mówi: Promisza est nobis sportula: Recta data est. Wspominają też takowe bankiety/ i Seneka, i Horatius, i Tranquillus: ale to do szkoły odsyłamy. Monarcha świata wszytkiego Chrystus Jezus/ nieporownanym sposobem zacniejszy bankiet uczniom swoim. Quos constituit
bánkietowánia się wszytkich Vrzędnikow Rzeczypospolitey wespoł/ wźięli byli Rzymiánie od Grekow/ ktorzy dla tego to byli postánowili v siebie/ áby zgodá y miłość wzáiemna między obywátelámi pomnáżáłá się/ przez konwersácyą przyiaćielską; conuiuabatur assiduè, nec vnquam, nisi Recta, non sine magno Ordinum hominu mque delectu. Potym wspomina to y Martialis Pòéta, pochlebiáiąc iákoby Domicyanowi Cesárzowi/ iż się hoynym nád mniemánie wszytkich pokazał/ gdy ták mowi: Promisza est nobis sportula: Recta data est. Wspomináią też tákowe bánkiety/ y Seneca, y Horatius, y Tranquillus: ále to do szkoły odsyłamy. Monárchá świátá wszytkiego Chrystus Iezus/ nieporownánym sposobem zacnieyszy bánkiet vczniom swoim. Quos constituit
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 61
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Obrazy nie uznała: Lecz łakomych zbiorów Nie chwałę/ ten nie uzna cnej Wolności torów. Co bezdennie zbierając cieśnie brata swego/ Już ja Wolność nie chce znać człowieka chciwego. A jeśli zasię kogo Zazdrość oskoczyła/ Mnie już Wolność wygnała w Tyraństwo wprawiła. A nadęta gdy Chciwość godności łapając/ Gmin więc sobie zwycięża sztucznie pochlebiając. Senatory/ bądź Rajce niewoląc ukłoną/ W ten czas tam już cna Wolność muszą chodzić stroną Bo gdzie do rządu mego Nadętość podaje/ Tam Łakomstwo nieszczerość ganią obyczaje. Moje: już musi słuchać to co mu Gmin każe/ Z Ambicji Państwo me złe ma zawsze straże. Co zaś niewdzięczniejszego u siebie znajduje? Jedno
Obrázy nie vznáłá: Lecz łákomych zbiorow Nie chwałę/ ten nie vzna cney Wolnośći torow. Co bezdennie zbieráiąc ćieśnie brátá swego/ Iuż ia Wolność nie chce znáć człowieká chćiwego. A iesli záśię kogo Zazdrosć oskoczyłá/ Mnie iuż Wolnosć wygnáłá w Tyraństwo wpráwiłá. A nádęta gdy Chćiwość godnośći łápáiąc/ Gmin więc sobie zwyćięża stucznie pochlebiáiąc. Senatory/ bądź Ráyce niewoląc vkłoną/ W ten czás tám iuż cna Wolność muszą chodźić stroną Bo gdźie do rządu mego Nádętość podáie/ Tám Lákomstwo niesczerość gánią obyczáie. Moie: iuz muśi słucháć to co mu Gmin każe/ Z Ambicyey Pánstwo me złe ma záwsze straże. Co záś niewdźięcznieyszego v śiebie znáyduie? Iedno
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: D2v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
stołu. Tak takich traktują. Wietrzysz po kuchniach. Mając swego chleba dosyć. Piękne przysmaki. SATYRA I. Kijem wynoszą, gdzie kogo nieproszą. Nieodpędzisz ladajako tych much. Pochlebstwo skąd rzeczone.
Rozumiem że Polacy pochlebstwo nazwali I pochlebców do tego/ że po chlebie cudzym Pochlebcy zwykli biegać/ za chleb pochlebiając. Dobrze tam/ powiadają/ na jednym się stało Miejscu/ że takich oknem kędyś wyrzucano. I ty się tego plotko spodziewaj łakoma. Bo gdzie kogo nie proszą/ kijem go wynoszą Dawna niesie przypowieść! Lecz tu jeszcze przydać Trzeba/ jako wiec różnych zwykli ci nawiedzać Cni Visitatorowie. Żaden Kwestarz Mniszy Nie zjeżdżi tyle
stołu. Ták tákich tráktuią. Wietrzysz po kuchniách. Máiąc swego chlebá dosyć. Piękne przysmáki. SATYRA I. Kiiem wynoszą, gdźie kogo nieproszą. Nieodpędźisz ladaiako tych much. Pochlebstwo zkąd rzeczone.
Rozumiem że Polacy pochlebstwo nazwali Y pochlebcow do tego/ że po chlebie cudzym Pochlebcy zwykli biegáć/ zá chleb pochlebiáiąc. Dobrze tam/ powiadáią/ ná iednym się stało Mieyscu/ że tákich oknem kędyś wyrzucano. Y ty się tego plotko spodźieway łakoma. Bo gdźie kogo nie proszą/ kiiem go wynoszą Dawna niesie przypowieść! Lecz tu ieszcze przydáć Trzeba/ iako wiec rożnych zwykli ći nawiedzáć Cni Visitatorowie. Żaden Questarz Mniszy Nie ziezdźi tyle
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 45
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650