prosząc go do końca Aby nam błogosławił; ani do tąd słońca Ku wieczoru nachylał, pókiby przed nami, lako śnieg, przynaglony jego promieniami Stajał ten Nieprzyjaciel. Acz z-strony się drugi Niemniej bojem, żeby to Fawor był tak długi. Zwłaszcza pierwszej fortuny która: tym gotuje Koniec gorszy, im zrazu barziej pochlebuje. Wszakże inszą daleko ciesząc się nadzieją, Kiedy sami Wodzowie przytomni zagrzeją Chuć we wszytkich, ruszem się ku Konstantynowu, Generalnym Obozem. Aż potyka znowu W-drodze rumor, o nowej a niepoliczony Kupie pod Miedzybożem. Gdzie Korf dla obrony Z-Niemcy swymi zostawał, i Sieniawskich ludzi Połk tamteczny: zarazem
prosząc go do końca Aby nam błogosłáwił; áni do tąd słońca Ku wieczoru nachylał, pokiby przed námi, láko śnieg, przynaglony iego promieniami Staiał ten Nieprzyiaciel. Acz z-strony sie drugi Niemniey boiem, żeby to Fawor był tak długi. Zwłaszcza pierwszey fortuny ktora: tym gotuie Koniec gorszy, im zrazu barziey pochlebuie. Wszakże inszą daleko ćiesząc sie nadźieią, Kiedy sami Wodzowie przytomni zagrzeią Chuć we wszytkich, ruszem sie ku Konstantynowu, Generalnym Obozem. Aż potyka znowu W-drodze rumor, o nowey á niepoliczony Kupie pod Miedzybożem. Gdźie Korf dla obrony Z-Niemcy swymi zostawał, i Sieniawskich ludźi Połk tamteczny: zarazem
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 51
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i Ducha świętego pro suppositis, to jest względem Osób/ które się różnią między sobą personalitatibus, Osobistościami/ tedy antecedens twoje będzie prawdziwe/ kiedy mówisz albo inszego albo tegoż/ ale consequentia ladajaka/ bo już tam nie bierzesz Osób pro suppositis, ale inconcreto pro ipso Deo, qui vnus est in tribus. Arian pochlebuje.
ALbo natura Boska rodzi się w Synu/ albo się nie rodzi? Jeśli się rodzi/ toć argument nie jest solwowany/ albowiem będąc jedna w inszych osobach/ tedyby Ociec rodził samego siebie: jeśli się nie rodzi/ to się od tych osób dzieli/ i tak według was w Bóstwie będą cztery osoby
y Duchá świętego pro suppositis, to iest względem Osob/ ktore się rożnią między sobą personalitatibus, Osobistośćiámi/ tedy antecedens twoie będźie prawdźiwe/ kiedy mowisz álbo inszego álbo tegoż/ ále consequentia ládáiáka/ bo iuż tám nie bierzesz Osob pro suppositis, ále inconcreto pro ipso Deo, qui vnus est in tribus. Aryan pochlebuie.
ALbo náturá Boska rodźi się w Synu/ álbo się nie rodźi? Ieśli się rodźi/ toć árgument nie iest solwowány/ álbowiem będąc iedná w inszych osobách/ tedyby Oćiec rodźił sámego śiebie: ieśli się nie rodźi/ to się od tych osob dźieli/ y ták według was w Bostwie będą cztery osoby
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 46
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
nie rodzić, Pani, niżeli od nas odchodzić. V. ELEGIA
Nihil in rebus perenne est et quae blandiuntur maxime, facillime decipiunt. 1.
Wdzięczno kwitnącej nie ufaj młodości, ta komu przyszłe nadzieje cukruje, komu żyć lubo i zdrowie jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc
nie rodzić, Pani, niżeli od nas odchodzić. V. ELEGIA
Nihil in rebus perenne est et quae blandiuntur maxime, facillime decipiunt. 1.
Wdzięczno kwitnącej nie ufaj młodości, ta komu przyszłe nadzieje cukruje, komu żyć lubo i zdrowie jest miło, nie pokładaj w nim zupełnej ufności – prędko z czerstwością, którą pochlebuje, prędko się psuje. I choćby murem kiedy się stawiło, tedy się stłucze i na proch przekuje złej Nemezydy młotem.
Nieżyczliwe się pasmem wloką fata, ciągnąc niefortun niemało za sobą, za któremi Śmierć i inne przygody wtąż pośpieszają na człowiecze lata, niewymówione ani raną dobą, ani osobą. Tak, co dnia biorąc
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 55
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
zakrawając: „Nie mąć, bracie, wody”. LXXV. Krótko długoli kradzione poznają. O KRUKU A PAWACH.
Kruk, zajźrząc pawom tego, że między pięknemi Ptaki są poczytani stąd, że złocistemi Ozdobili się pióry, nalazszy zdechłego Pawa pierze, przybrał się w onę łupież jego;
A wszedszy miedzy pawy, pochlebuje sobie, Pogląda, dziwując się sam swojej osobie. Wtym gdy się głosem ozwał, pawi go poznali I natychmiast go z onych piór pawich obrali. A będąc oszemłanym, jak z wielką ochotą
Przyszedł był, tak z niemniejszą odeszedł sromotą. Tymże strychem krukowym często idą drudzy, Co się więc przysługują, chociaj sobie
zakrawając: „Nie mąć, bracie, wody”. LXXV. Krótko długoli kradzione poznają. O KRUKU A PAWACH.
Kruk, zajźrząc pawom tego, że między pięknemi Ptaki są poczytani stąd, że złocistemi Ozdobili się pióry, nalazszy zdechłego Pawa pierze, przybrał się w onę łupież jego;
A wszedszy miedzy pawy, pochlebuje sobie, Pogląda, dziwując się sam swojej osobie. Wtym gdy się głosem ozwał, pawi go poznali I natychmiast go z onych piór pawich obrali. A będąc oszemłanym, jak z wielką ochotą
Przyszedł był, tak z niemniejszą odeszedł sromotą. Tymże strychem krukowym często idą drudzy, Co się więc przysługują, chociaj sobie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 69
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
iż dobrym na tym świecie nic się złego nie dzieje/ a złym nic dobrego. V. Co mówisz? Azali się tu źli nie bankietują/ wszelakich rozkoszy nie zażywają? a dobrzy i pobożni więzieniem/ głodem/ pragnieniem/ śmiercią okrutną dręczeni nie umierają? M. Gdy szczęście złym nalepiej płuży/ i onym pochlebuje/ podobnymi są na ten czas rybom/ które na wędzie karmi/ porwawszy/ oraz ostrem żelazem na brzeg drugiego żywota/ od śmierci wyciągnieni bywają/ za kosztowne pułmiski/ gorzkości pełni/ za Pupurę i bławaty nagiemi/ miasto pałaców w ciemnościach zasiędą. Ducunt in bonis dies suos, et in puncto ad inferna descendunt.
iż dobrym ná tym świećie nic się złego nie dźieie/ á złym nic dobrego. V. Co mowisz? Azali się tu źli nie bánkietuią/ wszelákich roskoszy nie záżywáią? á dobrzy y pobożni więźieniem/ głodem/ prágnieniem/ śmierćią okrutną dręczeni nie vmieráią? M. Gdy szczęśćie złym nalepiey płuży/ y onym pochlebuie/ podobnymi są ná ten czás rybom/ ktore ná wędźie karmi/ porwawszy/ oraz ostrem żelázem ná brzeg drugiego żywota/ od śmierći wyćiągnieni bywáią/ zá kosztowne pułmiski/ gorzkośći pełni/ zá Pupurę y błáwaty nágiemi/ miásto páłacow w ćiemnośćiách záśiędą. Ducunt in bonis dies suos, et in puncto ad inferna descendunt.
Skrót tekstu: AnzObjWaś
Strona: 10
Tytuł:
Objaśnienie trudności teologicznych zebrane z doktorów św. od Anzelma świętego
Autor:
Wojciech Waśniowski
Drukarnia:
Łukasz Kupisz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
kiedyć pogotowie Odbiorą cudze piorą; wtenczas swe nagości I sprosny wrzod odkryjesz i sprochniałe kości. 569. Marność sławy.
Świat obłudny tu widząc mieszkańca swojego, We dnie i w nocy pilnie myśli koło tego, Jakoby go mógł nakryć zdradnymi sieciami; Czasem go ponętnymi łudzi rozkoszami, Czasem też strachem karmi, wnet zaś pochlebuje A żółć z miodem zmieszaną zawsze mu gotuje. Lecz ty na wszystkie trwogi tak bądź ustalony, Abyś z obu stron umysł miał niezwyciężony. Tak żyj na tym tu świecie, jakby cię nie było, Co jako masz wykonać, niebo nauczyło,
Z którego duch twój wzięty, iskierka wieczności; Tenci nazad pokaże do
kiedyć pogotowie Odbiorą cudze piorą; wtenczas swe nagości I sprosny wrzod odkryjesz i sprochniałe kości. 569. Marność sławy.
Świat obłudny tu widząc mieszkańca swojego, We dnie i w nocy pilnie myśli koło tego, Jakoby go mogł nakryć zdradnymi sieciami; Czasem go ponętnymi łudzi rozkoszami, Czasem też strachem karmi, wnet zaś pochlebuje A żołć z miodem zmieszaną zawsze mu gotuje. Lecz ty na wszystkie trwogi tak bądź ustalony, Abyś z obu stron umysł miał niezwyciężony. Tak żyj na tym tu świecie, jakby cię nie było, Co jako masz wykonać, niebo nauczyło,
Z ktorego duch twoj wzięty, iskierka wieczności; Tenci nazad pokaże do
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 289
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
za jedno, co w lot ustępuje. Tak mieć co błędne szczęście ścisłą ręką dało, Jak oddać, gdy nieszczęście będzie odbierało. Ani godna zdradliwa fortuna jest tego, Żeby się swędzić dla jej dobra nietrwałego, Które tylko do czasu nam arędowała I bez wszelkich zapisów i warunków dała. Jak góry nie wynosić, kiedy pochlebuje, Tak też serca nie tracić, kiedy ustępuje.
Ten tryb rzeczy był przedtym: ten i teraz wszędzie (Jak dzieje wyświadczają), ten i potym będzie. Mizerny ten po błędnym morzu żywot pływa, Sam nie swój miejsca nigdzie pewnego nie miewa, Rozumieniem o swojej sile uniesiony A wszelakim przypadkom na cel wystawiony.
za jedno, co w lot ustępuje. Tak mieć co błędne szczęście ścisłą ręką dało, Jak oddać, gdy nieszczęście będzie odbierało. Ani godna zdradliwa fortuna jest tego, Żeby się swędzić dla jej dobra nietrwałego, Ktore tylko do czasu nam arędowała I bez wszelkich zapisow i warunkow dała. Jak gory nie wynosić, kiedy pochlebuje, Tak też serca nie tracić, kiedy ustępuje.
Ten tryb rzeczy był przedtym: ten i teraz wszędzie (Jak dzieje wyświadczają), ten i potym będzie. Mizerny ten po błędnym morzu żywot pływa, Sam nie swoj miejsca nigdzie pewnego nie miewa, Rozumieniem o swojej sile uniesiony A wszelakim przypadkom na cel wystawiony.
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 295
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
sądzi, zawodzi, głupim afektów idąca impetem. Et imprimis constantia animum spoliat, et veritate: a najpierwej umysł zdziera z stateczności i z prawdy. Tego chce dzisia, jutro tymże gardzi, toż samo chwali i gani. Nihil judicio sed corpori sensibusque gratificans et indulgens omnia: Nie rozsądkowi, ale ciału i zmysłom pochlebuje, i pozwala wszystko. Jakoby najzdrowsze oko patrzące przezemgłę, albo przez wodę dobrze dojrzeć i rozsądzić rzeczy nie może, tak rozum, per opinionis nubem: przez złego rozumienia obłok. Opinia człowiekowi wszystkiego złego matką: Haec author in nobis confuscae et perturbatae vitae. Ta jest przyczyną pomieszanego i nie porządnego pożycia:
sądzi, zawodzi, głupim affektow idąca impetem. Et imprimis constantia animum spoliat, et veritate: á naypierwey umysł zdziera z stateczności i z prawdy. Tego chce dzisia, iutro tymże gardzi, toż samo chwali i gani. Nihil judicio sed corpori sensibusque gratificans et indulgens omnia: Nie rozsądkowi, ale ciału i zmysłom pochlebuie, i pozwala wszystko. Jakoby nayzdrowsze oko patrzące przezemgłę, albo przez wodę dobrze doyrzeć i rozsądzić rzeczy nie może, tak rozum, per opinionis nubem: przez złego rozumienia obłok. Opinia człowiekowi wszystkiego złego matką: Haec author in nobis confuscae et perturbatae vitae. Ta iest przyczyną pomieszanego i nie porządnego pożycia:
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 21
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
: »Coż — rzecze — potym jeszcze, mój milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech się pierwej przypatrzę, co będzie za moda!«. Tak z starcem Dyskurując ona żonka młoda Tu go pod brodę głaszcze, tu mu pochlebuje, A tu tysiąc zdradliwych kunsztów w sercu knuje, W łagodne słówka jako w jedwab czy w bawełnę Obwija jadowite żądła zdrady pełne Przysładzając jak miodem śmiertelne toksyki, Kanarami cukruje gorzkie arszenniki; Brzydkie padalce, węże, jaszczurki i żmije Pod ślicznego na pozór kwiat serduszka kryje. PUNKT IV Argument Tu Polak sklep najmuje i gospodarz
: »Coż — rzecze — potym jeszcze, moj milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech sie pierwej przypatrzę, co będzie za moda!«. Tak z starcem dyszkurując ona żonka młoda Tu go pod brodę głaszcze, tu mu pochlebuje, A tu tysiąc zdradliwych kunsztow w sercu knuje, W łagodne słowka jako w jedwab czy w bawełnę Obwija jadowite żądła zdrady pełne Przysładzając jak miodem śmiertelne toksyki, Kanarami cukruje gorzkie arszenniki; Brzydkie padalce, węże, jaszczurki i żmije Pod ślicznego na pozor kwiat serduszka kryje. PUNKT IV Argument Tu Polak sklep najmuje i gospodarz
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 43
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
stary, Kocha się w młodej ze wszelakiej miary. Przeleca się jej, bojący się tego, Aby starości nie ganiła jego. Jak pączek w maśle, w dostatku opływa I pewnie taka najszczęśliwsza bywa. O co go kolwiek jedno sama prosi, Zarazem wszytko od niego odnosi. Idzie na jarmark, gdy mu pochlebuje, Co tylko zechce, wszytko jej sprawuje. On rano wstaje, a u niego pani Śpi do południa, jako jaka łani. Jeszcze kołatać na nią zakazuje, Otwierać okien też nie rozkazuje. A co największa, zapisać jej może Wszytkę majętność, wszak jej dopomoże. A jako stary, prędzej umrzeć musi, A
stary, Kocha się w młodej ze wszelakiej miary. Przeleca się jej, bojący się tego, Aby starości nie ganiła jego. Jak pączek w maśle, w dostatku opływa I pewnie taka najszczęśliwsza bywa. O co go kolwiek jedno sama prosi, Zarazem wszytko od niego odnosi. Idzie na jarmark, gdy mu pochlebuje, Co tylko zechce, wszytko jej sprawuje. On rano wstaje, a u niego pani Śpi do południa, jako jaka łani. Jeszcze kołatać na nię zakazuje, Otwierać okien też nie rozkazuje. A co największa, zapisać jej może Wszytkę majętność, wszak jej dopomoże. A jako stary, prędzej umrzeć musi, A
Skrót tekstu: SejmPanBad
Strona: 93
Tytuł:
Sejm panieński
Autor:
Jan Oleski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950