nie zgodny do fabryki. Dobry w wielkich granach (ale nie do tynku) biały, że nie jest ostry do muru nie dobry. Lepszy od niego żółty, choć z ziemią pomieszany, choć trawą obrasta, według Witruwiusza. Jeśli ma w sobie wiele kamyków, na lasę z chrustu zrobiono; i o ścianę z pochowa opartą łopatą rzucać, te się kamyki na tej zostaną stronie. Bywa tak ostry piasek, że połowy wapna potrzebuje. Morski piasek że słony, w wilgoci, naprzykład w sklepie podczas słoty wilgotnieje, dlatego niezgodny do muru, chyba go w przód wymoczysz wsłodkiej wodzie alias w naszej ordynaryjnej. Wapno z białego kamie- O
nie zgodny do fabryki. Dobry w wielkich granach (ale nie do tynku) biały, że nie iest ostry do muru nie dobry. Lepszy od niego żołty, choć z ziemią pomieszany, choć trawą obrasta, według Witruwiusza. Iezli ma w sobie wiele kamykow, na lasę z chrustu zrobiono; y o scianę z pochowa opartą łopatą rzucać, te się kamyki na tey zostaną stronie. Bywa tak ostry piasek, że połowy wapna potrzebuie. Morski piasek że słony, w wilgoci, naprzykład w sklepie podczas słoty wilgotnieie, dlatego niezgodny do muru, chyba go w przod wymoczysz wsłodkiey wodzie alias w naszey ordynaryiney. Wapno z białego kamie- O
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 397
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Drugich do jezior błotnych włóczą osękami. A jeśli też którego na wierzchu odbiegli, Abo go krucy sklwali, abo go psi zjedli. Mizerna postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta chlewami się zstały, Przedtem ludzie, dziś bydło, stanowiska miały. Stoją pustkami dwory z wyniosłymi dachy, Wzdychają po mieszkańcach zmarłych złote gmachy. Biednego ptastwa, w lochach co przedtem mieszkało, Dziś nie widać, do łasa wszytko poleciało. A nocna sowa, tłumacz nieszczęsnych powieści, Obwoływa
, Drugich do jezior błotnych włóczą osękami. A jeśli też którego na wierzchu odbiegli, Abo go krucy zklwali, abo go psi zjedli. Mizerna postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta chlewami się zstały, Przedtem ludzie, dziś bydło, stanowiska miały. Stoją pustkami dwory z wyniosłymi dachy, Wzdychają po mieszkańcach zmarłych złote gmachy. Biednego ptastwa, w lochach co przedtem mieszkało, Dziś nie widać, do łasa wszytko poleciało. A nocna sowa, tłumacz nieszczęsnych powieści, Obwoływa
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 425
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jeszcze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku,
chodzimy o parze. Miałam się ja was dawno, sąsiadeczki, radzić, Ledwie mi się nie przydzie z tego świata zgładzić.
Siódma pani. A ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jescze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku,
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 67
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jeszcze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku, to będzie i u mnie. Kiedy on nalepiej śpi, to ja wtenczas czuję, Czego we dnie omieszkam, w nocy powetuję. Z kim mi lubo
ja mam u swojego, sąsiadeczki, dosyć, Ale skąpy, już począł sam że klucze nosić. Sam udaje wszytkiego, i mnie, i kucharce, Sam naczynie pochowa, misy, konwie, garce. On gorzałką szynkuje, i piwem, i miodem, A mnie ledwie iże już nie umorzy głodem. Sam szklenice pochowa, jescze je popłucze, On sam dom pozamyka, pod się skryje klucze. Ale się ja też z nim obchodzę rozumnie, Jeśli on ma co w mieszku, to będzie i u mnie. Kiedy on nalepiej śpi, to ja wtenczas czuję, Czego we dnie omieszkam, w nocy powetuję. Z kim mi lubo
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 67
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
który napisane będą powinności braterskie na miejscu osobnym, gdzie ją każdy obaczy i przeczytać będzie mógł. I te rzeczy wszystkie, które mu oddane będą od cechmistrza i kolegów jego ma mieć na pieczy. A jeśliby co zginęło, ma to zapłacić do skrzynki braterski i ni ma odchodzić od stołu, aż wszystko poprząta i pochowa. A jeśliby gotować nie przyszedł, ma dać winy złotych 10 do skrzynki braterski, puszkarski. ROZDZIAŁ XXIV
Cechmistrz w pierwszą niedzielę i drugą, także przez cały rok, aż do dnia św. Barbary, którego dnia ma się odminiać ławica braterska, ma niść albo kazać za sobą nieść skrzynkę i książki braterskie, a
który napisane będą powinności braterskie na miescu osobnym, gdzie ją każdy obaczy i przeczytać będzie mógł. I te rzeczy wszystkie, które mu oddane będą od cechmistrza i kolegów jego ma mieć na pieczy. A jeśliby co zginęło, ma to zapłacić do skrzynki braterski i ni ma odchodzić od stołu, aż wszystko poprząta i pochowa. A jeśliby gotować nie przyszedł, ma dać winy złotych 10 do skrzynki braterski, puszkarski. ROZDZIAŁ XXIV
Cechmistrz w pierwszą niedzielę i drugą, także przez cały rok, aż do dnia św. Barbary, którego dnia ma się odminiać ławica braterska, ma niść albo kazać za sobą nieść skrzynkę i książki braterskie, a
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 454
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
, i zawsze mnie w uczciwości miejcie. A na ostatek pomniejcie, żebyście się tak sprawowali przez tę wszystką Perygrynacją waszę, jako przystoi urodzeniu waszemu, jakie wam Bóg dał z oboyga Rodziców.
Ostatek Peregrynaciej waszej i zabaw waszych nim się do ojczyzny zwrócicie, będę wam ordynował, jeśli mnie Pan Bóg na tym świecie pochowa, nim się wam ruszyć z Paryża każę.
Jakub Sobieski, Wojewoda Ruski. Ojciec was miłujący. DZIENNIK PODRÓŻY PO EUROPIE Jana i Marka Sobieskich synów Jakuba, prowadzony przez Sebastiana Gawareckiego. Droga do Francjej, do Paryża. (1646).
Z Żółkwie obróciliśmy się na Zamoście, Krasnystaw, Lublin, Kazimirz,
, i zawsze mnie w uczciwości mieycie. A na ostatek pomnieycie, żebyście się tak sprawowali przez tę wszystką Perygrynacyą waszę, iako przystoi urodzeniu waszemu, iakie wam Bóg dał z oboyga Rodziców.
Ostatek Peregrynaciéy waszéy y zabaw waszych nim się do oyczyzny zwrócicie, będę wam ordynował, ieśli mnie Pan Bóg na tym świecie pochowa, nim się wam ruszyć z Paryża każę.
Jakub Sobieski, Woiewoda Ruski. Oyciec was miłujący. DZIENNIK PODRÓŻY PO EUROPIE Jana i Marka Sobieskich synów Jakuba, prowadzony przez Sebestyana Gawareckiego. Droga do Franciej, do Paryża. (1646).
Z Żółkwie obróciliśmy się na Zamoście, Krasnystaw, Lublin, Kazimirz,
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 20
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
Nie wiem, by był taki człowiek, by się tym nie bawił.
Chybaby krwie w nim nie było abo nie był zdrowy, I to ledwie by mógł wytrwać, być bez białejglowy Żaden człowiek, stary, młody, ubogi, bogaty, Choćby był jak gołąb siwy, jak kozieł brodaty. Ledwie że jednę pochowa, ożeni się młodą, Więc na jednę mruga okiem a na drugą brodą. Chocze też wdowcem zostanie, wżdy bez niej nie będzie; Jeśli swojej w domu nie ma, podle cudzej siędzie. A wiele jest takich, co zwykli przeszkadzać komu, Bo też kradziona smaczniejsza, niż ta, co jest w domu.
Nie wiem, by był taki człowiek, by się tym nie bawił.
Chybaby krwie w nim nie było abo nie był zdrowy, I to ledwie by mógł wytrwać, być bez białejglowy Żaden człowiek, stary, młody, ubogi, bogaty, Choćby był jak gołąb siwy, jak kozieł brodaty. Ledwie że jednę pochowa, ożeni się młodą, Więc na jednę mruga okiem a na drugą brodą. Choćże też wdowcem zostanie, wżdy bez niej nie będzie; Jeśli swojej w domu nie ma, podle cudzej siędzie. A wiele jest takich, co zwykli przeszkadzać komu, Bo też kradziona smaczniejsza, niż ta, co jest w domu.
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 62
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903