Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kleju w brodzie. I pochwy, i kieszenie próżne, łeb w barłogu: „Chłopcze, kędyżem ja to?” „Mości panie, w brogu.” Nie śmiem się dalej pytać, rad bym usnął znowu, Już będąc pijanego wiadomy narowu; Ale, jakby mi wsadził kto do serca węża, Żal i wstyd, nie tylko
Z obżarstwa i z opilstwa będzie sądzić człeka. 19 (P). PIJANY
Obudzę się, jeszcze świt nieba nie zabielił; Nie wiem, jeślim na jawie, czy mnie sen omelił: W sukni i w botach leżę, wszytek jako w wodzie, Pełno bigosu w wąsach, pełno kliju w brodzie. I pochwy, i kieszenie próżne, łeb w barłogu: „Chłopcze, kędyżem ja to?” „Mości panie, w brogu.” Nie śmiem się dalej pytać, rad bym usnął znowu, Już będąc pijanego wiadomy narowu; Ale, jakby mi wsadził kto do serca węża, Żal i wstyd, nie tylko
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 19
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
127 (F). NA BIAŁOGŁOWSKIEGO, ROTMISTRZA WOŁOSKIEGO
W ręku trzyma buzdygan, sam w czerkieskim stroju. Kto taki? na królewskim pytam się pokoju. Aż rotmistrz białogłowski. Myłka, rzekę, w słowie, Pewnie ochmistrz; cóż w Polsce z wojną białejgłowie? Nie masz tu Amazonek, i panny, i żony Pochwy bez kordów noszą, bez bełtów kołczany. Pytam potem drugiego, który stał mnie blisko; Aż ono Białogłowski, szlacheckie przezwisko. Ten to, ten bezzakonnej rotmistrzem Wołoszy, Co nam wszytkie w Podgórzu wyjedli kokoszy. 128 (F). FIZYK
Między kołaczyckimi najstarszy studenty Takie w szynkownym domu zadaje komenty: Wesz jest zwierzę
127 (F). NA BIAŁOGŁOWSKIEGO, ROTMISTRZA WOŁOSKIEGO
W ręku trzyma buzdygan, sam w czerkieskim stroju. Kto taki? na królewskim pytam się pokoju. Aż rotmistrz białogłowski. Myłka, rzekę, w słowie, Pewnie ochmistrz; cóż w Polszczę z wojną białejgłowie? Nie masz tu Amazonek, i panny, i żony Pochwy bez kordów noszą, bez bełtów kołczany. Pytam potem drugiego, który stał mnie blisko; Aż ono Białogłowski, szlacheckie przezwisko. Ten to, ten bezzakonnej rotmistrzem Wołoszy, Co nam wszytkie w Podgórzu wyjedli kokoszy. 128 (F). FIZYK
Między kołaczyckimi najstarszy studenty Takie w szynkownym domu zadaje komenty: Wesz jest zwierzę
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 63
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszelkie Sekty od służącej jednej Wierze Z. prawdziwej, i samej jednej zbawiennej, Ojczyzny, i z tąd wypadły Prawa. RZĄD POLSKI. RZĄD POLSKI. O DysYDENTACH.
Jak się Wiara rozkrzewiła w Polsce, tak i wniesiony był zwyczaj dawnych Polaków, że zawsze podczas Ewangelii czytanej lub śpiewanej, podczas Mszy Z. z pochwów dobywali gołych szabel z intencją bronienia Wiary Z. Za czasów Władysława Jagiellona fałsz Hussytów w Czechach wzniecony i rozkrzewiony, wiele począł odrywać od Wiary Z. Sektatorów, więc na zrażenie tego ognia piekielnego od Polski wydał Uniwersał na Zjezdzie Wieluńskim ten pobożny Król Roku 1424. do wszystkich Grodów, surowo zakazując zasiewania w Polsce tego kąkolu
wszelkie Sekty od służącey jednej Wierze S. prawdźiwey, i samey jedney zbawienney, Oyczyzny, i z tąd wypadły Prawa. RZĄD POLSKI. RZĄD POLSKI. O DYSSYDENTACH.
Jak śię Wiára rozkrzewiła w Polszcze, tak i wnieśiony był zwyczay dawnych Polaków, że zawsze podczas Ewangelii czytaney lub śpiewaney, podczas Mszy S. z pochwow dobywali gołych szabel z intencyą bronienia Wiary S. Za czasów Władysława Jagiellona fałsz Hussytów w Czechach wzniecony i rozkrzewiony, wiele począł odrywać od Wiary S. Sektatorów, więc na zrażenie tego ognia piekielnego od Polski wydał Uniwersał na Zjezdźie Wieluńskim ten pobożny Król Roku 1424. do wszystkich Grodów, surowo zakazując zaśiewania w Polszcze tego kąkolu
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 132
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
żadnej na sercu i twarzy odmiany.
XXXVI.
I jako ten, co już beł na bój odważony Z sprosnem dziwem, natarł nań bez żadnej ochrony, Ażeby mógł i dziewkę obronić zarazem I potkać się z straszliwem dziwem jednem razem, Między orką, między nią stanąwszy, nie trwożył Nic sobą, a miecz w pochwach przed sobą położył. W ręku miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczękę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nią śmiele skoczył, zapędzony Na
żadnej na sercu i twarzy odmiany.
XXXVI.
I jako ten, co już beł na bój odważony Z sprosnem dziwem, natarł nań bez żadnej ochrony, Ażeby mógł i dziewkę obronić zarazem I potkać się z straszliwem dziwem jednem razem, Między orką, między nią stanąwszy, nie trwożył Nic sobą, a miecz w pochwach przed sobą położył. W ręku miał kotew z liną; z tak wielkiem srogiego Sercem dziwu tam czekał na miejscu morskiego.
XXXVII.
Skoro plugawa orka bliżej nastąpiła I Orlanda na bacie stojąc obaczyła, Tak szeroko plugawą paszczekę rozdarła, Żeby konia i z chłopem pospołu pożarła. Bez rozmysłu w nię śmiele skoczył, zapędzony Na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 235
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
– aby wygrana spólnie nasza była – rada bym się i sama trochę przymówiła. Nie prę się, żem zgrzeszyła, ale w spólnym błędzie jeden tylko karanym nie zwykł bywać wszędzie, gdy drugim będąc Bachus chytrym przewodnikiem z Wenerą, serca stopił złej żądze płomykiem. Ręka Twoja wyniosła piorun swój zniżyła i miecz w pochwy spokojny bez pomsty włożyła. Czemuż mię swym szermierskim kunsztem chcesz próbować i nad nieumiejętną sztuk swych dokazować? Cóż, choć Cię trochę moje zbrodnie uraziły, grzech przecię mój jest Twoją okazją chwały, bo bez grzechu uszłabym karania srogiego, Ty byś zaś imię tracił miłosierdzia swego. VII
Czemuż twarz Twoję odwracasz
– aby wygrana spólnie nasza była – rada bym się i sama trochę przymówiła. Nie prę się, żem zgrzeszyła, ale w spólnym błędzie jeden tylko karanym nie zwykł bywać wszędzie, gdy drugim będąc Bachus chytrym przewodnikiem z Wenerą, serca stopił złej żądze płomykiem. Ręka Twoja wyniosła piorun swój zniżyła i miecz w pochwy spokojny bez pomsty włożyła. Czemuż mię swym szermierskim kunsztem chcesz próbować i nad nieumiejętną sztuk swych dokazować? Cóż, choć Cię trochę moje zbrodnie uraziły, grzech przecię mój jest Twoją okazyją chwały, bo bez grzechu uszłabym karania srogiego, Ty byś zaś imię tracił miłosierdzia swego. VII
Czemuż twarz Twoję odwracasz
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 45
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, która w pół kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a na placu kilka mężczyzn zranił, a osobliwie zadem uderzył rodzonego brata J. P. Brodnickiego, który na tym koniu siedział, w szablę nogą trafił, pochwy i szabla w pół jak przeciął, w nogę srodze ranił, i samego prawie na śmierć rozbił, a potem z osobą mimo katafalk (na którym jeszcze trunna stała) skoczył, i na sam dół trafił, który przeskoczył, zadem tylko zarwał, ale się prędko dobył, i na kieł wziąwszy ku ołtarzowi z kawalerem
, która w puł kościoła, kopiją skruszy, a koń w bok, wspiął się na gmin ludu i na białogłowskie jeszcze pierwsze ławki, białogłowy pod ławki, a na placu kilka męszczyzn zranił, a osobliwie zadem uderzył rodzonego brata J. P. Brodnickiego, który na tym koniu siedział, w szablę nogą trafił, pochwy i szabla w puł jak przeciął, w nogę srodze ranił, i samego prawie na śmierć rozbił, a potém z osobą mimo katafalk (na którym jeszcze trunna stała) skoczył, i na sam dół trafił, który przeskoczył, zadem tylko zarwał, ale się prędko dobył, i na kieł wziąwszy ku ołtarzowi z kawalerem
Skrót tekstu: DiarPogKoniec
Strona: 294
Tytuł:
Diariusz pogrzebu …Koniecpolskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1646
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1646
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
się sam wtym znajdować. Dobrą naukę nauczyciela, złe sprawy niszczą.
Choć nikt nie widzi, nie czyń, czym się Bóg albo rozum brzydzi.
Gościa Gościa lepiej nie przyjmować, Niż go tudzież wyforować
Kto na równi padnie, nie, barzo poczuje, i wstanie snadnie.
Średnia droga napewniejsza.
Jeden miecz drugi w pochwach trzyma.
Gniew bezsilny nie jest silny.
Krowa która barzo ryczy, nie wiele mleka dawa.
Odmiana słodzi rzeczy.
Kocioł garncowi rpzygania, a oba smolą.
Gdzie kogo dolega, tam i ręka sięga.
Gdzie swawola panuje, tam niewinność szankuje.
Mało wtym dobroci, kto przedał psu oczy.
Wszędzie na błazna Kapie
śię sam wtym znaydować. Dobrą naukę nauczyciela, złe sprawy niszczą.
Choć nikt nie widzi, nie czyń, czym śię Bog albo rozum brzydzi.
Gośćia Gośćia lepiey nie przyimować, Niź go tudziesz wyforować
Kto na rowni padnie, nie, barzo poczuje, y wstanie snadnie.
Srzednia droga napewnieysza.
Jeden miecz drugi w pochwach trzyma.
Gniew bezśilny nie jest śilny.
Krowa ktora barzo ryczy, nie wiele mleka dawa.
Odmiana słodźi rzeczy.
Kocioł garncowi rpzygania, a oba smolą.
Gdzie kogo dolega, tam y ręka śięga.
Gdzie swawola panuje, tam niewinność szankuje.
Mało wtym dobroci, kto przedał psu oczy.
Wszędzie na błazna Kapie
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 180
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
by ciekąca była/ tedy ją zamąć co najlepiej i potym napój Konia To się Koń ani ochwaci i już mu sytniejsza będzie/ niż jasna. W polu jeśliby się też samemu trafiło odysć Konia a nie miałbyś go uczego uwiązać/ tedy wodze zym i za nią Koniowi nakrzywszy szyję zawadzić/ za zadnie pochwy albo za troki ale jest to kozackie dzieło. Konia gdziebyś też chciał pokazać/ któryby nie wielkiego biegu był/ tedy go pokazuj daleko od oczu ludzkich/ Koń zaś rączyprzy ludziach w równi/ Koń chodziwy na burku za pokazaniem najudatniejszym będzie. Sierść/ tej nam potrzeba mało wspominać/ gdyż tę jedno do
by ćiekąca byłá/ tedy ią zámąć co naylepiey y potym napoy Koniá To sie Koń áni ochwaći y iuż mu sytnieysza będźie/ niż iasna. W polu ieśliby sie też sámemu trafiło odysć Koniá á nie miałbyś go vczego vwiązáć/ tedy wodze zym y zá nię Koniowi nakrzywszy szyię záwádźić/ zá zádnie pochwy álbo zá troki ále iest to kozackie dźieło. Koniá gdźiebyś też chćiał pokázáć/ ktoryby nie wielkiego biegu był/ tedy go pokázuy dáleko od oczu ludzkich/ Koń záś rączyprzy ludźiach w rowni/ Koń chodźiwy ná burku zá pokazániem nayudatnieyszym będźie. Sierść/ tey nam potrzebá máło wspomináć/ gdyż tę iedno do
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 28
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
pamiątkę. Iż gdy jednego czasu/ Ocieć święty Papież Grzegorz pierwszy/ idąc w procesyjej z Obrazem P. Przenaświętszej/ Z. Maria Ara caeli nazwanym/ gdzie na Most przyszedszy/ ujźrzał na tymże miejscu Anioła/ na którym teraz właśnie ten marmurowy Anioł stoi/ mającego wiedny ręce goły miecz/ a w drugi pochwy/ Miecz wnie kładącego/ gdzie zaraz natychmiast/ w Rzymie ustało powietrze/ które przez długi czas trwało było. Eedle tego Anioła marmurowego/ stoi jeden niezmiernie wielki Maszt/ na którym/ pod czas uroczystych Świąt/ zwykli jednę wielką stawiać Chorągiew/ a przytym skoro jedno dzień/ Salue z wielkich Dział dając.
pámiątkę. Iż gdy iednego czásu/ Oćieć święty Papiez Grzegorz pierszy/ idąc w procesyiey z Obrázem P. Przenaświętszey/ S. Marya Ara caeli názwanym/ gdźie ná Most przyszedszy/ vyźrzał ná tymże mieyscu Anyołá/ ná ktorym teraz właśnie ten mármurowy Anyoł stoi/ máiącego wiedny ręce goły miecz/ á w drugi pochwy/ Miecz wnie kłádącego/ gdźie záraz nátychmiast/ w Rzymie vstáło powietrze/ ktore przez długi czás trwáło było. Eedle te^o^ Anyołá mármurowego/ stoi ieden niezmiernie wielki Mászt/ ná ktorym/ pod czás vroczystych Swiąt/ zwykli iednę wielką stáwiáć Chorągiew/ á przytym skoro iedno dźień/ Salue z wielkich Dźiáł dáiąc.
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 93
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
którymi twardość serdeczną jeśli nie nachyli/ tedy złamie i skruszy. I mawiał mądrego Salomona słowa: Błogosławiony mąż który zawsze jest bojaźliwym; a ten który jest serca twardego, wpadnie w nieszczęście. Uderzy piorun drugdy w trzos monety pełen; trzosa nie ruszy/ ale pieniądze wniwecz w zużel idą. Uderzy w miecz który w pochwach/ pochwom da pokoj/ a żelazo w proch zwierci. Uderzy w człowieka/ kości w nim połamie/ a skory abo ciała nie tknie. tego Meteora uczą. Także wiedzcie/ iż Pan Bóg pokornych głów nie siecze/ ale te twarde i wyniosłe łby kruszy: dla tegoż/ jeśliście mądrzy/ ukorzcie
ktorymi twárdość serdeczną iesli nie náchyli/ tedy złamie y skruszy. I mawiał mądrego Salomoná słowá: Błogosławiony mąż ktory záwsze iest boiázliwym; á ten ktory iest sercá twárdego, wpádnie w nieszczęśćie. Vderzy piorun drugdy w trzos monety pełen; trzosá nie ruszy/ ále pieniądze wniwecz w zużel idą. Vderzy w miecz ktory w pochwach/ pochwom da pokoy/ á żelázo w proch zwierći. Vderzy w człowieká/ kośći w nim połamie/ á skory abo ćiáłá nie tknie. tego Meteorá vczą. Tákże wiedzćie/ iż Pan Bog pokornych głow nie śiecze/ ále te twárde y wyniosłe łby kruszy: dla tegoż/ iesliśćie mądrzy/ vkorzćie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 79
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623