/ przychodzą/ a siebie i dziatki swoje do ubóstwa/ nędze i niedostatku przywodzą!
Są to niebaczni Rodzicy/ że chociaż gromadę dziatek mają: przecię o nie nie dbają: a wszystko przez gardziel przelawszy Mizerakami zostawają; i dlategoż też po ich śmierci dziatki się ich to tam to sam włóczą/ i cudze kąty pocierać muszą: ba i drugie Dziatki czasem z niecierpliwości Rodzice swe w grobie przeklinają (czegoby czynić nie miały) mówiąc: Bodajże ten Ociec/ bodajże ta Matka/ co nam Dziatkom swoim wszystko przeżarli i przemarnowali; a byliby nam nieco po sobie zostawić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dziatki/ macie
/ przychodzą/ á śiebie y dźiatki swoje do ubostwá/ nędze y niedostátku przywodzą!
Są to niebáczni Rodźicy/ że choćiaż gromádę dźiatek máją: przećię o nie nie dbáją: á wszystko przez gardźiel przelawszy Mizerakámi zostawáją; y dlategoż też po ich śmierći dźiatki śię ich to tám to sám włoczą/ y cudze kąty poćieráć muszą: bá y drugie Dźiatki czásem z niećierpliwośći Rodźice swe w grobie przeklináją (czegoby czynić nie miáły) mowiąc: Bodayże ten Oćiec/ bodayże tá Mátká/ co nam Dźiatkom swoim wszystko przeżárli y przemárnowáli; á byliby nam nieco po sobie zostáwić mogli/ w piekle gorzeli!
Miłe Dźiatki/ máćie
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 22.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, dał to i daje przewieśdź, tudzież dopuścił takowemu stanąć nademną bez Prawa i krzywdy przykładowi, nie oco inszego, tylko o te nieszczęsną Elekcją. Tej żem przez złe sposoby stawać, konserwując Pr'awa, i Statuta Ojczyzny, niedopuścił, do tego przyszedłem jakiejkolwiek fortuny Szlachcic nieszczęścia, że cudze kąty pocierać, i z Ojczyzny wygnańcem być muszę, który niekiedy, aby się wszyscy w niej osiedzieli starałem się. Ale i to mniejsza, u mnie być wygnańcem, byłem Ojczyznę kwitnącą, byłem w Prawach i Swobodach całą słyszał. Punkt Manifestu
Ani też niechaj niewciąga namię ta złośliwość, aby recurs ten
, dał to y dáie przewieśdź, tudźiesz dopuśćił tákowemu stánąć nádemną bez Práwá y krzywdy przykłádowi, nie oco inszego, tylko o te nieszczęsną Elekcyą. Tey żem przez złe sposoby stawáć, conserwuiąc Pr'awá, y Statutá Oyczyzny, niedopuśćił, do tego przyszedłem iákieykolwiek fortuny Szláchćic nieszczęśćia, że cudze kąty poćieráć, y z Oyczyzny wygnáńcem bydź muszę, który niekiedy, áby się wszyscy w niey ośiedźieli stárałem się. Ale y to mnieysza, v mnie bydź wygnáńcem, byłem Oyczyznę kwitnącą, byłem w Práwách y Swobodách cáłą słyszał. Punct Mánifestu
Ani też niechay niewćiąga námię tá złośliwość, áby recurs ten
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 155
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
się nie ubezpiecza: Tak jako zgniłej kłody Siekiera się zjimie, I latorośli imię.
Dopieroż kiedy brzemię Starości mnie znuży, Niepodobna żyć dłużej; Szósty krzyż mówi, że mię Już targuje Parka, Potrząsając zegarka.
A czemuż się opierać, Nie z ochotą raczej Iść, kędy mus znaczy? Trudno się masz pocierać Z gospodarzem takiem; Iść, chociaż ci nie z smakiem.
Więc jeżeli kto z ludzi Śmiertelnych mnie spyta, Dokąd droga zawita, Dokąd nas to śmierć trudzi Często niespodziana — Do Pana, ach, do Pana.
Do Pana sługę wiedzie, Do Boga stworzenie, Nie pomoże niechcenie; Masz niezliczone w przedzie, Że
się nie ubezpiecza: Tak jako zgniłej kłody Siekiera się zjimie, I latorośli imie.
Dopieroż kiedy brzemię Starości mnie znuży, Niepodobna żyć dłużej; Szósty krzyż mówi, że mię Już targuje Parka, Potrząsając zegarka.
A czemuż się opierać, Nie z ochotą raczej Iść, kędy mus znaczy? Trudno się masz pocierać Z gospodarzem takiem; Iść, chociaż ci nie z smakiem.
Więc jeżeli kto z ludzi Śmiertelnych mnie spyta, Dokąd droga zawita, Dokąd nas to śmierć trudzi Często niespodziana — Do Pana, ach, do Pana.
Do Pana sługę wiedzie, Do Boga stworzenie, Nie pomoże niechcenie; Masz niezliczone w przedzie, Że
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 515
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śmiertelnym stworzeniem Lubo jesteś Boginią: Bo jeśli pojźrzeniem Pierwszym się nie mylę/ nad ludzkiego w tobie Coś być musi. Ani miej tego za dziw sobie/ Ani za złe poczytaj/ żeś tak przestraszona Od psów naszych. Gdyż żadna godzina miniona Zaden moment/ kiedyby nie mieliśmy się tu Ze lwy/ wilki pocierać/ ani dawać wstrętu Potężnym ich napaściom. Czego moc tu sroga/ A ci/ skąd dobre mienie/ i nasza uboga Żywność wszytka/ nie tylko trzód tych są stróżami/ Ale za ich obroną/ często się i sami Ze zdrowiem ukrywamy. Ty żeś do nas Gością/ Jako cię kontentować możemy ludzkością/ Prosiem
śmiertelnym stworzeniem Lubo iesteś Boginią: Bo ieśli poyźrzeniem Pierwszym się nie mylę/ nád ludzkiego w tobie Coś bydź musi. Ani miey tego zá dziw sobie/ Ani zá złe poczytay/ żeś tak przestrászona Od psow nászych. Gdyż żadna godziná miniona Zaden moment/ kiedyby nie mielismy się tu Ze lwy/ wilki pocieráć/ áni dawáć wstrętu Potężnym ich nápáściom. Czego moc tu srogá/ A ci/ zkąd dobre mienie/ y násza vboga Zywność wszytká/ nie tylko trzod tych są strożámi/ Ale zá ich obroną/ często się y sámi Ze zdrowiem vkrywamy. Ty żeś do nas Gością/ Iáko cię kontentowáć możemy ludzkością/ Prosiem
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 57
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
. Którzy, że wszscy niedługo wyginą, On że sam temu, a nie ja przyczyną; Bo jakoż się to w Matce mogło zgodzić, Na to ich, żeby zabijała, rodzić? Bogdajby były mizerne wnętrzności, Któreć przyczynić miały z braciej gości, We mnie się pierwej rozsuły, niżeli Ródzoni z tobą pocierać się mieli! Idź teraz, i czci Ojcowską łożnicę, Której zbrzydziwszy on sam tajemnicę, Za nieprzystojne jak słyszysz zasługi, Daje czas, aby do niej wstąpił drugi. I niechaj cię to najmniej nie odraża, Ze pasierbowi Macocha pobłaża; Próżne to tylko w rzeczach są imiona: Może być Matka Synowi i Zona.
. Ktorzy, że wszscy niedługo wyginą, On że sam temu, á nie ia przyczyną; Bo iákoż się to w Mátce mogło zgodźić, Ná to ich, żeby zábiiáłá, rodźić? Bogdayby były mizerne wnętrznośći, Ktoreć przyczynić miáły z bráćiey gośći, We mnie się pierwey rozsuły, niżeli Rodzoni z tobą poćieráć się mieli! Idź teraz, y czći Oycowską łożnicę, Ktorey zbrzydźiwszy on sam táiemnicę, Zá nieprzystoyne iák słyszysz zásługi, Dáie czás, áby do niey wstąpił drugi. Y niechay ćię to naymniey nie odraża, Ze paśierbowi Mácochá pobłáżá; Prożne to tylko w rzeczách są imioná: Może bydź Mátká Synowi y Zoná.
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 49
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Inni w wodzie napoły z octem/ a to długo w uściech ciepło trzymają. Do wypadnienia zębu bolejącego.
A żeby ząb wypadł: Wziąć korzenia tego/ korzenia białej Ciemierzycę/ Soków z Scamoneum i Euforbium. To wespół co nalepiej utłuc/ i octem mocnym zaczynić/ żeby była Masa/ którą Ząb często przez dzień pocierać/ pierwej go puszczadłem z mięsa odkrywszy. Jeno drugich zdrowych zębów tą maścią nie dotykać/ boby i te wypadły. Głowę z flegmj wychędaża.
Korzenie tego ziela/ ludziom starożytnym bywało w częstym/ a mało nie w pospolitym używaniu/ dla wychędożenia Mózgu z Slamowatości flegmistych/ żuchając i mastykując: co się też wyższej
Ini w wodźie nápoły z octem/ á to długo w vśćiech ćiepło trzymáią. Do wypádnienia zębu boleiącego.
A żeby ząb wypadł: Wźiąć korzeniá tego/ korzeniá białey Ciemierzycę/ Sokow z Scamoneum y Euforbium. To wespoł co nalepiey vtłuc/ y octem mocnym záczynić/ żeby byłá Mássá/ ktorą Ząb często przez dźień poćieráć/ pierwey go pusczádłem z mięsá odkrywszy. Ieno drugich zdrowych zębow tą máśćią nie dotykáć/ boby y te wypádły. Głowę z flágmj wychędaża.
Korzenie tego źiela/ ludźiom stárożytnym bywáło w częstym/ á máło nie w pospolitym vżywániu/ dla wychędożenia Mozgu z Slámowátośći flegmistych/ żucháiąc y mástykuiąc: co sie też wysszey
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 159
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
piękną i gładką cz.
Twarz barzo cudną/ gładką/ i chędogą czyni/ Lubczyk w wodzie warząc/ tą wodą się często umywając. Item.
Korzenie Lubczykowe ułtuc/ i w wodzie warzyć/ trochę więcej niżli do połowice: potym przecedzić/ i co namocniej ono korzenie wyżąć/ a tym rano i na noc twarz pocierać. Rany i zawrzedziałości goi.
Rany/ i
Zawrzedziałości/ tak zwierzchnie/ jako wnętrzne/ leczy i goi/ używając go tak zwierchownie/ jako przez usta. Dziąsła zranione i gnijące goi.
Dziąsła zranione i gnijące goi/ zwirzchniej skory niemało z kłącza Lubczykowego w wodzie warzyć/ a tą wodą je często wycierać i wymywać
piękną y głádką cz.
Twarz bárzo cudną/ głádką/ y chędogą czyni/ Lubsczyk w wodźie wárząc/ tą wodą sie często vmywáiąc. Item.
Korzenie Lubsczykowe vłtuc/ y w wodźie wárzyć/ trochę więcey niżli do połowice: potym przecedźić/ y co namocniey ono korzenie wyżąć/ á tym ráno y ná noc twarz poćieráć. Rány y záwrzedźiáłośći goi.
Rány/ y
Záwrzedźiáłośći/ ták zwierzchnie/ iáko wnętrzne/ leczy y goi/ vżywáiąc go ták zwierchownie/ iáko przez vstá. Dźiąsłá zránione y gniiące goi.
Dźiąsłá zránione y gniiące goi/ zwirzchniey skory niemáło z kłącza Lubsczykowego w wodźie wárzyć/ á tą wodą ie często wyćieráć y wymywáć
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 242
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
A w czym niesprawiedliwy nie tłomaczę bo scientibus loquor . A jeżeli wojnę zacząć to ją na dobrym zacząć fundamencie że by koniec nie konfundował początku i że by tego co zaczniemy nie żałować czego jest widoczny konterfekt Wojna szwedzka Przypomnieć sobie wolno jak nam ciężka była: rzecz odstąpic delicyjej, Domowych zbiorów i Majetności a cudze za granicą pocierać kąty. Przypomnieć e converso jak miła choć już zwyniszczoną karboną powracać się ad Propria i powitać Lares, któz to sprawił? Pewnie nie ten który zahranicą siedząc pytał co się tam w Polsce dzieje. Ale kto? Bóg per instrumenta Ordynansów swoich przez ręcę i dzielność wojska Przez fatygę i czułość dobrych wodzów Albo raczej in
A w czym niesprawiedliwy nie tłomaczę bo scientibus loquor . A iezeli woynę zacząc to ią na dobrym zacząc fundamencie że by koniec nie konfundował początku y że by tego co zaczniemy nie załować czego iest widoczny konterfekt Woyna szwedzka Przypomniec sobie wolno iak nąm cięszka była: rzecz odstąpic delicyiey, Domowych zbiorow y Maietności a cudze za granicą pocierać kąty. Przypomniec e converso iak miła choc iuz zwyniszczoną karboną powracać się ad Propria y powitać Lares, ktoz to sprawił? Pewnie nie ten ktory zahranicą siedząc pytał co się tam w Polszcze dzieie. Ale kto? Bog per instrumenta Ordynansow swoich przez ręcę y dzielność woyska Przez fatygę y czułość dobrych wodzow Albo raczey in
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 138v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, nie może wszechmocności i mądrości Boskiej zupełnie i doskonale pojąć. Wiersz Trzydziesty ósmy.
Mgłą rozciągłego przyćmiony obłoka, Odpowie sam Pan Jobowi z wysoka: Któż to jest taki? co swe w trąca gadki Przez nierozumne dyskursy i zwadki? Przepasz, niźlić się zemną przyjdzie zwierać, Jak mąż swe biodra; gdy się ma pocierać Z swym przeciwnikiem, zagadnę cię; a ty Odpowiedaj mi bez żadnej prywaty. Gdzieś był na ten czas, i kędyś przesiadał? Kiedym ja ziemi granice zakładał? Powiedź mi, jeźli masz rozum po temu, Kto ją rozmierzył? albo gwoli czemu Orzez rozciągnione rzemieślnicze sznury Stanął yak wielkiej kształt Architektury?
, nie może wszechmocnośći i madrośći Boskiej zupełnie i doskonále poiąć. Wiersz Trzydźiesty ośmy.
Mgłą rośćiągłego przyćmiony obłoka, Odpowie sam Pan Iobowi z wysoka: Ktoż to iest táki? co swe w trąca gadki Przez nierozumne dyskursy i zwadki? Przepasz, niźlić się zemną przyidźie zwieráć, Iák mąż swe biodra; gdy się ma pocierać Z swym przećiwnikiem, zagadnę ćię; á ty Odpowieday mi bez żadney prywáty. Gdźieś był ná ten czás, i kędyś prześiádał? Kiedym ia źiemi granice zákładał? Powiedź mi, ieźli masz rozum po temu, Kto ią rozmierzył? álbo gwoli czemu Orzez rośćiągnione rzemieśnicze sznury Stánął yák wielkiey kształt Architektury?
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 146
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
z Matką nie umorżył? Job Cierpiący. Job Cierpiący Job Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący. Pieśń Trzydziesta dziewiąta. BÓG samemu Jobowi dziwne dzieła swoje objawia; z lesznych kóz, osła, jednoroźca, strusia, konia, i orła, strofując go, że się ważył z nim pocierać, czym Job wzruszony, zna swoje lekkomyślne gadanie. Wiersz Trzydziesty dziewiąty.
POwiedź, jeśli wiesz opoki, lub łozy Kędy się kocić zwykły leszne kozy, Znaszli to, kiedy czas ich przyjdzie na nie? Albo widziałliś kocące się lanie? Pomiarkowałliś miesiące ich rodu? Lubo godziny do wydania płodu? Oto się skrżywią rodząc
z Mátką nie umorżył? Job Cierpiący. Iob Cierpiący Job Cierpiący. Job Cierpiący. Iob Cierpiący. Job Cierpiący. Job Cierpiący. Pieśń Trzydźiesta dźiewiątá. BOG sámemu Jobowi dźiwne dźieła swoie obiawia; z lesznych koz, osłá, iednoroźca, strusia, końia, i orła, strofuiąc go, że się ważył z nim poćieráć, czym Job wzruszony, zna swoie lekkomyślne gadánie. Wiersz Trzydźiesty dźiewiąty.
POwiedź, ieżli wiesz opoki, lub łozy Kędy się kocić zwykły leszne kozy, Znaszli to, kiedy czás ich przyidźie ná nie? Albo widźiałliś kocące się lánie? Pomiarkowałliś mieśiące ich rodu? Lubo godźiny do wydánia płodu? Oto się skrżywią rodząc
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 153
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705