onych stopami pątnowali/ do tego pokoj on i uciechy/ których ci zażywają/ przed oczy kładąc/ onych pochwalamy i naśladować ich zaostrzamy się/ nad pamięć śmierci przed oczyma mamy/ która nas skrzydłatemi prawie czyni do woli Bożej wypełnienia; nakoniec iż z dotknienia ich świętobliwość czerpiemy. Te to chcąc i dzisiejszy Niemczyk poczerpnąwszy/ w Agnusku/ jako sam powiedział nosić/ tak barzo skarany jest z tych miar/ że nad rozkazanie to uczynił starszego/ druga/ że jemu jako laikowi i tykać; nie tylko brać Świętych rzeczy niegodziło się: trzecia że kradzież popełnił za przykazano: nie ukradniesz/ rozumiejąc że jako przed ludźmi/ tak ukryje
onych stopámi pątnowáli/ do tego pokoy on y vćiechy/ ktorych ci záżywaią/ przed oczy kładąc/ onych pochwalamy y násládowáć ich záostrzamy się/ nád pámięć śmierći przed oczymá mamy/ ktora nas skrzydłátemi práwie czyni do woli Bożey wypełnienia; nákoniec iż z dotknienia ich świętobliwość czerpiemy. Te to chcąc y dźiśieyszy Niemczyk poczerpnąwszy/ w Agnusku/ iáko sám powiedźiał nośić/ ták bárzo skarány iest z tych miar/ że nád roskazánie to vczynił stárszego/ druga/ że iemu iáko láikowi y tykać; nie tylko bráć Swiętych rzeczy niegodźiło się: trzećia że kradzież popełnił zá przykazano: nie vkrádniesz/ rozumieiąc że iáko przed ludzmi/ ták vkryie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 181.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ i zarazem pójdą Na posłania gotowe/ póki ich nie dojdą Brzazgi Lucyferowe/ przez jasne kryształy/ Z siwego Oceanu dzień wywodząc biały/ Tedy nu Paskwalino czaści w drogę swoję/ Diana ją obudzi.) A toś chęć w tym moję Znaczną dosyć uznała/ żeś tu i wytchnęła/ I potrzebnej nauki nieco poczerpnęła/ Odemnie z okazji. Jako żyć ostróżniej Masz na po tym: Bo chyba że z gruntu niezbożni Poprawić się nie mogą. Już też cnej Junony Kościół z tąd niedaleko/ gdzie kres zamierzony Nogom twoim. Droga tam znaczniejsza już wszędzie/ Oprócz Atlant naciężej zwyciężyćci będzie/ Niedostępny i przykry. Jako który nieba Ramionami
/ y zárazem poydą Na posłania gotowe/ poki ich nie doydą Brzazgi Lucyferowe/ przez iasne krzyształy/ Z siwego Oceanu dzien wywodząc biały/ Tedy nu Pasqualino czasci w drogę swoię/ Dyána ią obudzi.) A toś chęć w tym moię Znáczną dosyć vznáłá/ żeś tu y wytchnęłá/ Y potrzebney náuki nieco poczerpnęłá/ Odemnie z okázyey. Iáko żyć ostrożniey Masz ná po tym: Bo chyba że z gruntu niezbożni Popráwić się nie mogą. Iuż też cney Iunony Koscioł z tąd niedáleko/ gdzie kres zámierzony Nogom twoim. Drogá tám znácznieysza iuż wszędzie/ Oprocz Atlánt naciężey zwyciężyćci będzie/ Niedostępny y przykry. Iáko ktory niebá Rámionámi
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 89
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tłuc balki: Wenus przed tobą stanąwszy/ Rąbek cienki rozwinąwszy/ Miastoć papieru zleciła/ I głowęć niem opaśmiła. Kupido zaś Dzieciuk maj/ Dobywszy z Kołczana strzały/ Tej/ co słodką wszczyna mękę/ Miasto pióra dałci w rękę. Bachus miasto atramentu/ Z winnego tam gdzieś odmętu/ Dworzanek I. Gawińskiego/
Poczerpnąwszy we trzy Banie/ Dałci napoi na pisanie. Od tąd tedy Zdrajco stary/ W swem Lotrostwie niemasz miary; Bo lub pijesz/ lub miłujesz/ Czynem karty tym malujesz.
Do Wielomowce niezrozumianego. OKno do serca starożytność chciała/ Aby tak skrytość serdeczną poznała; My twej niemogąc porozumieć mowy/ Mieć fortkę
tłuc balki: Wenus przed tobą stánąwszy/ Rąbek ćienki rozwinąwszy/ Miástoć pápieru zlećiłá/ I głowęć niem opáśmiłá. Kupido záś Dziećiuk máy/ Dobywszy z Kołczáná strzały/ Tey/ co słodką wsczyna mękę/ Miásto piorá dałći w rękę. Bácchus miásto átrámentu/ Z winnego tám gdźieś odmętu/ Dworzánek I. Gáwinskiego/
Poczerpnąwszy we trzy Banie/ Dáłći napoi ná pisánie. Od tąd tedy Zdrayco stáry/ W swem Lotrostwie niemasz miáry; Bo lub pijesz/ lub miłuiesz/ Czynem kárty tym máluiesz.
Do Wielomowce niezrozumiánego. OKno do sercá stárożytność chćiałá/ Aby ták skrytość serdeczną poznáłá; My twey niemogąc porozumieć mowy/ Mieć fortkę
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 70
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664