godzin rządu swego
Rachuje co dzień, w które wiele złego Aspektem swoim nad ziemią przewodzi: Stoki wysusza, urodzajom szkodzi, Ogrody z włoskiej obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną harce zwodzi I dwoistym mię płomieniem podchodzi: To mi nad głową przykrym ogniem świeci, To mi miłości płomień w sercu nieci. Lubo Kampańczyk słusznie się żałuje, Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje, Lubo sykańska Etna gdy szaleje, Ogniste rzeki z paszczęki swej leje, Przecię szczęśliwe mniemam być te kraje, Których urodzaj jednym ogniem taje; Mnie wściekła gwiazda, mnie
godzin rządu swego
Rachuje co dzień, w które wiele złego Aspektem swoim nad ziemią przewodzi: Stoki wysusza, urodzajom szkodzi, Ogrody z włoskiej obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną harce zwodzi I dwoistym mię płomieniem podchodzi: To mi nad głową przykrym ogniem świeci, To mi miłości płomień w sercu nieci. Lubo Kampańczyk słusznie się żałuje, Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje, Lubo sykańska Etna gdy szaleje, Ogniste rzeki z paszczęki swej leje, Przecię szczęśliwe mniemam być te kraje, Których urodzaj jednym ogniem taje; Mnie wściekła gwiazda, mnie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 153
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi,
płci dobra myśl jałowa.
Wszak też niedługo tej pracy, Jako będą w brzuchu żacy: Choć nam nie będą grać wychodzonego, Do łóżka tańcem pójdziemy młyńskiego. DO PSÓW
Psi, którzy tego strzeżecie pokoja, Gdzie sypia pani, gdzie zbiega myśl moja, Dla których ani z nią się mogę schodzić, Ani pilności matczynej podchodzić, Ani oszukać uprzykrzonej mamki, Ani zaglądać przez dziurę u klamki, Ani dziewczęta obsyłać wieńcami, Żeby trzymały język za zębami, Uśnijcie na czas, odpocznijcie sobie, Aza mi się co pociechy uskrobie; Wszak też niebieski piesek, który wschodzi, Strzec za was będzie i z straży was zwodzi. Hajwo, psi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
długo świata. Przydatek.
Jeśli niemasz Doktora żadnego przy sobie/ Na trzy rzeczy pamiętać przyjdzie twej osobie. Wesołym być/ odpocząć po pracy/ skromności/ Zażyć w jedzeniu/ kładąc hamulec chciwości. O Rzeczach, które mózg mocnią.
Oczy zimna przemyjesz wodą/ ręcee schłodzisz/ W stawszy: a potym sobie umyciu podchodzisz. Członki przeciągniesz: głowę szczeszesz: ochędożysz/ Zęby ba i oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Umocnisz mózg/ i częścimsze czerstwe będą: Połażni ciepło miłuj: a tych co niesiędą/ Po obiedzie/ lubo też i tam i sam chodzą/ Naśladuj bo sobie tym namniej nie zaszkodzą. Puściwszy krew/ na
długo świátá. Przydatek.
Iesli niemasz Doktora żadnego przy sobie/ Ná trzy rzeczy pámiętáć przyidźie twey osobie. Wesołym być/ odpocząć po pracy/ skromnośći/ Záżyć w iedzeniu/ kłádąc hámulec chćiwośći. O Rzeczách, ktore mozg mocnią.
Ocży źimna przemyiesz wodą/ ręcee schłodźisz/ W stawszy: á potym sobie vmyćiu podchodźisz. Członki przećiągniesz: głowę szcżeszesz: ochędożysz/ Zęby bá y oskrobiesz/ Tym nie zdrowie złożysz. Vmocnisz mozg/ y cżęśćimsze cżerstwe będą: Połażni ćiepło miłuy: á tych co nieśiędą/ Po obiedzie/ lubo też y tám y sám chodzą/ Náśláduy bo sobie tym namniey nie zászkodzą. Puśćiwszy krew/ ná
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: B2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Są jakie jeziora znaczniejsze w Niemczech? O. Są te: ¤ Jezioro Konstancjeńskie albo Roden-See. ¤ Czyrnic w Karnioli, w którym woda na wiosnę wysycha, tak iż w lecie siano na nim pokosiwszy i zebrawszy, orać i jęczmień siać można, ten gdy doścignie, przątają jak najprędzej, gdyż ku Jesieni woda podchodzi i zalewa, w której mnóstwo ryb znajduje się, ta gdy raptem znowu na wiosnę wsiąka, zostają się na lądzie ryby. P. Jakie są granice Niemiec? O. Te są: Na Wschód ma A. Polskę B. Węgry Na Południe C. Morze Adriatyckie. D. Włochy i E. Szwajcary.
Są iakie ieziora znacznieysze w Niemczech? O. Są te: ¤ Jezioro Konstancyeńskie albo Roden-See. ¤ Czirnitz w Karnioli, w ktorym woda na wiosnę wysycha, tak iż w lecie siano na nim pokosiwszy y zebrawszy, orać y ięczmień siać można, ten gdy doścignie, przątaią iak nayprędzey, gdyż ku Jesieni woda podchodzi y zalewa, w ktorey mnostwo ryb znayduie się, ta gdy raptem znowu na wiosnę wsiąka, zostaią się na lądzie ryby. P. Jakie są granice Niemiec? O. Te są: Na Wschod ma A. Polskę B. Węgry Na Południe C. Morze Adryatyckie. D. Włochy y E. Szwaycary.
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 53
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
każdym miejscu, byle tylko doskonale się wiedziało pewną na jednym miejscu godzinę. Takowe bowiem miejsce naprzykład Amszterdam, pomknij, ruszając globem aby stanęło pod Merydianem mosiężnym, ustanów oraz indeks na kompasie z wierzchu globusa będącym, na tej godzinie, która na ten czas tam jest: obracaj za tym glób aby pod Merydian mosiężny podchodziło jakiegokolwiek kraju miasto, albo jakiekolwiek chesz miejsce: na każdym, zwierzchni indeks niezawodną pokaże godzinę. ROZDZIAŁ V.
W jakim Znaku, i w jakim gradusie Zodiaku Słońce zostaje; jeśli chcesz wiedzieć? tak sobie postąp: Na Horyzoncie szerokim około globu, gdzie miesiące z swemi dniami są spisane, patrz teg dnia o którym
każdym mieyscu, byle tylko doskonale się wiedziało pewną na iednym mieyscu godzinę. Takowe bowiem mieysce naprzykład Amszterdam, pomkniy, ruszaiąc globem aby stanęło pod Merydianem mosiężnym, ustanow oraz index na kompasie z wierzchu globusa będącym, na tey godzinie, ktora na ten czas tam iest: obracay za tym glob aby pod Merydian mosiężny podchodziło iakiegokolwiek kraiu miasto, albo iakiekolwiek chesz mieysce: na każdym, zwierzchni index niezawodną pokaże godzinę. ROZDZIAŁ V.
W iakim Znaku, y w iakim gradusie Zodiaku Słońce zostaie; ieśli chcesz wiedzieć? tak sobie postąp: Na Horyzoncie szerokim około globu, gdzie miesiące z swemi dniami są spisane, patrz teg dnia o ktorym
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 281
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy
drugi niestrwożony. Wracają się w przykopy na dół Sarraceni, Od ran i od pocisków gęstych przymuszeni.
CXI.
Nie tylko ręcznych broni naszy używają, Ale i wielkie z góry kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i 27 tego miesiąca. 19 tego miesiąca w pół do pierwszej słyszane mruczenie podziemne głuche, po nim nastąpiło trzęsienie, w pół godziny drugie słabsze, i przez cały ten dzień ziemia trząść się nieprzestała. Morze w jednym miejscu bałwany wielkie rzucało, na drugim nad zwyczaj podnosiło się pieniąc się z szelestem straszliwym, bałwany podchodziły aż do Liworny, i obijały się o starą fortecę. Przed trzęsieniem 19 tego miesiąca wody na przemiany podnosiły się, i opadały.
27 Około pierwszej z południa usłyszano naprzód straszliwe mruczenia podziemne złączone z trzęsieniem, które zakończyło się grzmotem nad zwyczaj głośnym i gwałtownym, po nim nastąpiło nowe trzęsienie silniejsze od pierwszego. Mruczenia podziemne
y 27 tego miesiąca. 19 tego miesiąca w puł do pierwszey słyszane mruczenie podziemne głuche, po nim nastąpiło trzęsienie, w puł godziny drugie słabsze, y przez cały ten dzień ziemia trząść się nieprzestała. Morze w iednym mieyscu bałwany wielkie rzucało, na drugim nad zwyczay podnosiło się pieniąc się z szelestem straszliwym, bałwany podchodziły aż do Liworny, y obiiały się o starą fortecę. Przed trzęsieniem 19 tego miesiąca wody na przemiany podnosiły się, y opadały.
27 Około pierwszey z południa usłyszano naprzod straszliwe mruczenia podziemne złączone z trzęsieniem, ktore zakończyło się grzmotem nad zwyczay głośnym y gwałtownym, po nim nastąpiło nowe trzęsienie silnieysze od pierwszego. Mruczenia podziemne
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 190
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg wszytko nad samym morzem jechałem mil włoskich 15 do austerii Kattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z noclegu teraz się nam ukazała amoenitas włoskich
Dnia 5. Pokarmowałem w mieście od noclegu mil włoskich 10, Rimini. Miasto wielkie, piękne i nieubogie, ma pałaców dosyć nieszpetnych, kromy porządne, kościołów niemało, tuż nad portem, bo morze jeno o milę włoską od miasta. Rzeka zaś pod samem miastem idzie, którą barki i inne statki wodne pod miasto podchodzą; most na tej rzece od przyjazdu specjalny, srodze wysoki.
Z tego miasta na nocleg wszytko nad samym morzem jechałem mil włoskich 15 do austeriej Cattolica nazwanej, przy której jest domów murowanych porządnych więcej niż dwadzieścia. Tam nocleg odprawiwszy.
Dnia 6 Februarii. Wyjechawszy z noclegu teraz się nam ukazała amoenitas włoskich
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 180
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
swych nie żałuje, Gdy pełna wiatru nadzieja szwankuje.
Nie strach go między odmęty morskimi Wzruszonych wałów wiatry niesfornymi, Lubo noc płaszczem czarnym świat okrywa, W pokoju darów wdzięcznych snu zażywa. Na trwogę nagle nie bywa budzony, Aby był z łoża do grobu wniesiony.
Okiem wyniosłym wysoko nie godzi, Zdradą bliźniego nigdy nie podchodzi, Wiarą nie kupczy, nie przysięga krzywo, Wielkim się stanom nie przykrzy jak żywo, Ale przestając na swojej chudobie, Sam dworem, łaską, sam i panem sobie.
Póki Bóg, póki zamierzone lata Zechcą, uczciwie tu zażywa świata,
A z ziemie jego praca sprawiedliwa Lichwą stokrotną nagrodzona bywa. Stąd małe dziatki
swych nie żałuje, Gdy pełna wiatru nadzieja szwankuje.
Nie strach go między odmęty morskimi Wzruszonych wałów wiatry niesfornymi, Lubo noc płaszczem czarnym świat okrywa, W pokoju darów wdzięcznych snu zażywa. Na trwogę nagle nie bywa budzony, Aby był z łoża do grobu wniesiony.
Okiem wyniosłym wysoko nie godzi, Zdradą bliźniego nigdy nie podchodzi, Wiarą nie kupczy, nie przysięga krzywo, Wielkim się stanom nie przykrzy jak żywo, Ale przestając na swojej chudobie, Sam dworem, łaską, sam i panem sobie.
Póki Bóg, póki zamierzone lata Zechcą, uczciwie tu zażywa świata,
A z ziemie jego praca sprawiedliwa Lichwą stokrotną nagrodzona bywa. Stąd małe dziatki
Skrót tekstu: HorNaborBar_I
Strona: 201
Tytuł:
Pieśń ad imitiatonem horacjuszowej ody
Autor:
Horatius Flaccus
Tłumacz:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
ody
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mil Włoskich, drugiego jest na mil 40. takichże: obie Murem opasane- biorącym in ambitu 100. Włoskich, naszych 25. Marcus Polus, i Cluverius, Ortelius, Lirsius samych Mostów w tym Mieście liczą murowanych 12. tysięcy: Niektóre tak wysokie, że statki z masztami podniesionemi, po pod nie, mogą podchodzić. Drogi albo Ulicy przedniej jest na mil 38. szerokości na kroków 40. Jezioro w Mieście jest na 7 mil Niemieckich obszerne, Dwie Insuły, na tych dwa Imperatora Pałace. Praesidium Żołnierskiego jest tam zawsze na 30. tysięcy: Wojska do boju być może dwa kroć sto tysięcy w tymże Mieście; domów samych
mil Włoskich, drugiego iest na mil 40. takichże: obie Murem opasane- biorącym in ambitu 100. Włoskich, naszych 25. Marcus Polus, y Cluverius, Ortelius, Lirsius samych Mostow w tym Mieście liczą murowanych 12. tysięcy: Niektore tak wysokie, że statki z masztami podniesionemi, po pod nie, mogą podchodzić. Drogi albo Ulicy przedniey iest na mil 38. szerokości na krokow 40. Iezioro w Mieście iest na 7 mil Niemieckich obszerne, Dwie Insuły, ná tych dwa Imperatora Pałace. Praesidium Zołnierskiego iest tam zawsze na 30. tysięcy: Woyska do boiu bydź może dwa kroć sto tysięcy w tymże Mieście; domow samych
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 421
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755