prawo nieodstępne instrukcją od księcia kanclerza sobie daną, a ze mną jednym tylko jeden był mój patron Oranowski, ale tak zalękniony, że i słowa nie śmiał przemówić. Już tedy na mnie wszystek jednego ciężar spadł umawiać się. Umawiałem się tedy, choć, ile możności miałem, ostrożnie, aby słowa mego nie podchwycili i nie oskarżyli przed Flemingiem, bez tego złością pałającym. Trudno wypowiedzieć, z, jaką zuchwałością ze mną traktowali, osobliwie Jakowicki kulawy. Przecież i mocnością mego eksplikowania się,
i ostrożnością słów, i submisją zacząłem z nimi już koncertować dekret i część ukoncertowałem. Sam tylko jeden Hołowczyc był mi na pomocy.
prawo nieodstępne instrukcją od księcia kanclerza sobie daną, a ze mną jednym tylko jeden był mój patron Oranowski, ale tak zalękniony, że i słowa nie śmiał przemówić. Już tedy na mnie wszystek jednego ciężar spadł umawiać się. Umawiałem się tedy, choć, ile możności miałem, ostrożnie, aby słowa mego nie podchwycili i nie oskarżyli przed Flemingiem, bez tego złością pałającym. Trudno wypowiedzieć, z, jaką zuchwałością ze mną traktowali, osobliwie Jakowicki kulawy. Przecież i mocnością mego eksplikowania się,
i ostrożnością słów, i submisją zacząłem z nimi już koncertować dekret i część ukoncertowałem. Sam tylko jeden Hołowczyc był mi na pomocy.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 762
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, Elearowie pomniąc na pierwsze przegróżki neutralistów z wojskami około Norymberga leżących, a zasłychiwając iż się przeciw nazad idącym dziesięciorako więcej przygotowali, i nie puścić ich przez swe państwa hardo obiecywali, wziąwszy potuchę z Ewangelii ś, z regestru niedziel, to jest 16 października przypadającej: o Faryzeuszach, którzy odszedłszy radę czynili, jakoby podchwycić Pana Jezusa, a nic nie wskórali,— żadnym sposobem nie chcieli iść przez biskupstwa wircburskie i bamberskie, wymawiając się przykrością gór, ale się z tem deklarowali, iż koniecznie chcieli iść pod Norymberg środkiem onej gotowości neutralistów, obierając sobie raczej tam pomrzeć, aniżeliby mieli panowie neutralistowie rozumieć, iż ich z bojaźni omijają.
, Elearowie pomniąc na pierwsze przegróżki neutralistów z wojskami około Norymberga leżących, a zasłychiwając iż się przeciw nazad idącym dziesięciorako więcej przygotowali, i nie puścić ich przez swe państwa hardo obiecywali, wziąwszy potuchę z Ewangielii ś, z regestru niedziel, to jest 16 października przypadającej: o Faryzeuszach, którzy odszedłszy radę czynili, jakoby podchwycić Pana Jezusa, a nic nie wskórali,— żadnym sposobem nie chcieli iść przez biskupstwa wircburskie i bamberskie, wymawiając się przykrością gór, ale się z tem deklarowali, iż koniecznie chcieli iść pod Norymberg środkiem onej gotowości neutralistów, obierając sobie raczej tam pomrzeć, aniżeliby mieli panowie neutralistowie rozumieć, iż ich z bojaźni omijają.
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 113
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
mawiacie - A teraz gdy was uczy pacierza, słuchacie. ZWYCIĘSTWO KRUZYJUSZOWE l
Stary Kruzyjusz wygnał ministra nowego, Co widząc rzecze jeden z kąta pociemnego: - "Tak ministrowie starzy młodych zwyciężają Jako wielcy złodzieje małych więc wieszają. II
Rada sasów wileńskich wszytka się zmówiła, By starego ministra z zboru wysadziła. Ale trudno szalbierza podchwycić biegłego, Trudniej niżeli lisa ułowić starego. Co go z drugimi łowił sam pozostał w sieci. A Kruż brodą jako lis żółtą w zborze świeci. III
Chciał nowotny minister zwyciężyć starego, Ale sam zwyciężony, pohańbion od niego. Nie wiedział Junk nieborak jako barzo smoli Stary kocieł i barzo gdy dogrzeje boli. IV
Laicy
mawiacie - A teraz gdy was uczy pacierza, słuchacie. ZWYCIĘSTWO KRUZYJUSZOWE l
Stary Kruzyjusz wygnał ministra nowego, Co widząc rzecze jeden z kąta pociemnego: - "Tak ministrowie starzy młodych zwyciężają Jako wielcy złodzieje małych więc wieszają. II
Rada sasów wileńskich wszytka się zmówiła, By starego ministra z zboru wysadziła. Ale trudno szalbierza podchwycić biegłego, Trudniej niżeli lisa ułowić starego. Co go z drugimi łowił sam pozostał w sieci. A Kruż brodą jako lis żółtą w zborze świeci. III
Chciał nowotny minister zwyciężyć starego, Ale sam zwyciężony, pohańbion od niego. Nie wiedział Junk nieborak jako barzo smoli Stary kocieł i barzo gdy dogrzeje boli. IV
Laicy
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 312
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
raczej w okopach z energia mówiono, i pokazano podniesione papiery, wołając owo dowody na Dom Królewski, że związek trzymał, aż takie fremitus z uwierzenia tego fałszu stały się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szabel, tylko hałas, a gdyby to było między Posłami, toby zaraz i największego Pana podchwycono, stój tak a dowodź, i pij to piwo, coś go sam nawarzył. Ale to szczęście wielki Regalistów sprawił kredyt, że ich tumultuarissimé niepozabijano. Był tego na tejże Króla Jegomości Augusta wtórego Elekcyj dowód, i przykład. na Sesyą bowiem przyjechali, i weszli do koładwoch, (których niemianuję
raczey w okopach z energia mowiono, y pokazáno podnieśione papiery, wołaiąc owo dowody ná Dom Krolewski, że związek trzymał, áż tákie fremitus z uwierzenia tego fałszu stáły się, że rzadko kto bronić odważył się, tylko do szábel, tylko hałas, á gdyby to było między Posłami, toby záraz y naywiększego Paná podchwycono, stoy ták á dowodź, y piy to piwo, coś go sam náwarzył. Ale to szczęśćie wielki Regalistow sprawił kredyt, że ich tumultuarissimé niepozábiiano. Był tego ná teyże Krolá Jegomośći Augustá wtorego Elekcyi dowod, y przykład. ná Sessyą bowiem przyiechali, y weszli do koładwoch, (ktorych niemianuię
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 28
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Niebie była dana, Ani się boim śmierci, ani dóbr żądamy Doczesnych; bo na przyszłe dobra wyglądamy. Ponieważ tedy ta śmierć, którą z wydanego Objęcujesz wyroku, jest nam do wiecznego W niebie Królestwa prostą i niemylną drogą, Ządzą raczej prżyjemną jest nam, a nie trwogą. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ.
Tu podchwycić chcąc ich Król chytrością swą w mowie, Rzecze: Cóż to jest, przecz w swym nie stoicie słowie? Raz ciepło, a raz zimno z ust waszych wychodzi; Prawdy z kłąmstwem, i kłąmstwa z prawdą nikt nie zgodzi. Niedawnoście mówili, że precz z Państwa mego Idziecie dla Dekretu odemnie danego:
Niebie była dána, Ani się boim śmierći, áni dobr żądamy Doczesnych; bo ná przyszłe dobrá wyglądamy. Ponieważ tedy tá śmierć, ktorą z wydánego Obięcuiesz wyroku, iest nąm do wiecznego W niebie Krolestwá prostą y niemylną drogą, Ządzą raczey prżyiemną iest nąm, á nie trwogą. O BARLAAMIE Y IOZAFAĆIE ŚŚ.
Tu podchwyćić chcąc ich Krol chytrośćią swą w mowie, Rzecze: Coż to iest, przecz w swym nie stoićie słowie? Raz ćiepło, á raz źimno z vst wászych wychodźi; Prawdy z kłąmstwem, y kłąmstwá z prawdą nikt nie zgodźi. Niedawnośćie mowili, że precz z Páństwá mego Idźiećie dla Dekretu odemnie dánego:
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 23
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ oddał pokłon swój czartowi/ żeby się spuścił/ z ganku kościoła/ aza nie fawor? Skąd one słowa: Toć wszystko dam. Aniołowie podpadną pod cię gdy się spuścisz, namniej się nie urazisz. Więc kto go/ kazał podstrzegać/ aza nie fawor/ którym go na bankiet zaproszono? Kto będzie chciał podchwycić w jakim słowie aza nie fawor? Drogi Bożej w prawdzie nauczasz, powiedz nam bez respektu/ gdyż ty nie masz na żadną osobę respektu, godzisz się dać czynsz Cesarzowi, czy nie? rzeką niekiedy Faryzeuszowie JEZUSOWI. fawor zabijał w Dzieciństwie Dziecię/ fawor zabije w męskim wieku JEZUSA. Burzliwe wiatry języczne bić będą
/ oddał pokłon swoy czartowi/ żeby się spuśćił/ z ganku kośćiołá/ áza nie fawor? Zkąd one słowá: Toć wszystko dam. Anyołowie podpádną pod ćię gdy się spuśćisz, namniey się nie vraźisz. Więc kto go/ kazał podstrzegać/ aza nie fawor/ ktorym go na bankiet záproszono? Kto będźie chćiał podchwyćić w iákim słowie áza nie fáwor? Drogi Bożey w prawdźie náuczasz, powiedz nam bez respektu/ gdyż ty nie masz ná żadną osobę respektu, godźisz się dáć czynsz Cesarzowi, czy nie? rzeką niekiedy Pharizeuszowie IEZUSOWI. fawor zabiiał w Dźiećiństwie Dźiećię/ fawor zábiie w męzkim wieku IEZVSA. Burzliwe wiátry ięzyczne bić będą
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 617
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
krętym; skąd gronka wywijać się zdały. Ni jej zazdrość/ ni Pallas zganićby umiały. Na takie/ żółta Pallas/ zdarzenia wzbolała/ I wizerunk niebieskich nieczci potargała. A jak trzymała czołnik z cytoryjskiej góry/ W łeb raz kilka krąciła Idmonowej cory: Która się z gorliwości wielkiej obiesiła. Zawisłą/ dobrotliwa Pallas podchwyciła. To przydawszy: Zij przecię; lecz wiś zapomniała: Taż kara/ byś nie była więcej tak zuchwała/ Niech dzieciom/ niechaj wnuczkom służy rodu twego. Odchodząc/ skropiła ją ziela Hekatskiego Sokami; a natychmiast maściami smutnemi Tknione włosy oblazły/ nos i uszy zniemi. Głowa niszczejąc/ w kształt się
krętym; zkad gronká wywiiáć się zdáły. Ni iey zazdrość/ ni Pallás zgánićby vmiáły. Ná tákie/ żołta Pallas/ zdarzenia wzboláłá/ Y wizerunk niebieskich nieczći potárgáłá. A iák trzymáłá czołnik z cytoriyskiey gory/ W łeb raz kilka krąćiłá Idmonowey cory: Ktora się z gorliwośći wielkiey obieśiłá. Záwisłą/ dobrotliwa Pállás podchwyćiłá. To przydawszy: Ziy przećię; lecz wiś zapomniáłá: Táż kárá/ byś nie byłá więcey ták zuchwáła/ Niech dźiećiom/ niechay wnuczkom służy rodu twego. Odchodząc/ skropiłá ią źiela Hekátskiego Sokámi; á nátychmiast máśćiámi smutnemi Tknione włosy oblázły/ nos y vszy zniemi. Głowá niszczeiąc/ w kształt się
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 141
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wzór onych/ w żelazie twardym wyrzeżawszy Zęby wieczne/ najpierwszy piłę wymistrował: W tąż w jednym kłąbie ramion parę wystosował/ Z ktojchby siebie lliskich/ jedna strona była Miejsca pilna/ a druga kołem pochodziła. Daedal zazdrośny/ z zamku świętego Pallady Zepchnął go/ sam jakby spadł zakroiwszy zdrady. Jego ksieni rozumów Pallas podchwyciła: W ptaka wdała/ i na wiatr pierzem opatrzyła. Subtelnego dowcipu bystrość pierwszej miary/ W nogi i w skryzdła przeszła: przeminanek ma stary. Z tej ten przyczyny górą ptak nigdy nie lata/ Ni gniazdą w wierzchowiskach/ ni w gałęziu plata. Przy ziemi sięrad bawi/ jajca niesie w płocie/ Obwyż nie
wzor onych/ w żeleźie twárdym wyrzeżawszy Zęby wieczne/ náypierwszy piłę wymistrował: W tąż w iednym kłąbie rámion párę wystosował/ Z ktoychby śiebie lliskich/ iedná stroná byłá Mieyscá pilná/ á druga kołem pochodźiłá. Daedal zazdrośny/ z zamku świętego Pallády Zepchnął go/ sam iákby spadł zákroiwszy zdrády. Iego kśieni rozumow Pallás podchwyćiłá: W ptaka wdáłá/ y ná wiátr pierzem opátrzyłá. Subtelnego dowćipu bystrość pierwszey miáry/ W nogi y w skryzdłá przeszłá: przeminánek má stáry. Z tey ten przyczyny gorą ptak nigdy nie lata/ Ni gniázdą w wierzchowiskach/ ni w gáłęźiu plata. Przy źiemi sięrad báwi/ iaycá nieśie w płoćie/ Obwyż nie
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 196
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zaś mówił: — „Ja przez księgi Mojżeszowe przysięgam, jeśli żle.przysięgam, niech Turczynem zostawam.”
Słysząc to, rozśmiałem się i rzekłem: — „Gdyby na świecie rozumu nie było, niktby przecię nie rzekł, że ja nic nie umiem.”
Mówiącego, póki kto w mowie nie podchwyci, póty mowa jego poprawić się nie może.
Nie pysznij się ze swoją wymową, ani się spuszczaj na dostatki pięknych słów, gdyż to często myli.
Nie chwal się z swoją mądrą mową, bo ty Nie poznasz, jak kto ruszy twój sromoty. POWIEŚĆ X.
Dziesięcioro ludzi u jednej misy i u jednego stołu
zaś mówił: — „Ja przez księgi Mojżeszowe przysięgam, jeśli żle.przysięgam, niech Turczynem zostawam.”
Słysząc to, rozśmiałem się i rzekłem: — „Gdyby na świecie rozumu nie było, niktby przecię nie rzekł, że ja nic nie umiem.”
Mówiącego, póki kto w mowie nie podchwyci, póty mowa jego poprawić się nie może.
Nie pysznij się ze swoją wymową, ani się spuszczaj na dostatki pięknych słów, gdyż to często myli.
Nie chwal się z swoją mądrą mową, bo ty Nie poznasz, jak kto ruszy twój sromoty. POWIEŚĆ X.
Dziesięcioro ludzi u jednéj misy i u jednego stołu
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 239
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
jadła próżno więcej chleba, Przynieście drewek, aż też chłop powstanie, I rzecze: miły poczekajciesz Panie, Aż i ja swoję tu przywiodę żonę, By obie były oraz tu spalone. Już też nie wiedział, co robić z Ezopem, Ksantus, tym grubym przeświadczony chłopem, Ze prawie całe począł desperować, By go podchwycić, mógł się nagotować. Ale mój Ezop nie tylko drwił z Pana, Ale i z drugich. Raz wyszedszy z rana, Podkał na mieście Wójta surowego, I wartę dużą koło boku jego. Wójt go znał dobrze i pyta: człowiecze, Dokądli idziesz? Ezop nie wiem, rzecze: Jako? wójt krzyknie:
iadła prożno więcey chleba, Przynieśćie drewek, aż też chłop powstanie, I rzecze: miły poczekayćiesz Panie, Aż i ia swoię tu przywiodę żonę, By obie były oraz tu zpalone. Już też nie wiedźiał, co robić z Ezopem, Ksantus, tym grubym przeświadczony chłopem, Ze prawie całe począł desperować, By go podchwyćić, mogł śię nagotować. Ale moy Ezop nie tylko drwił z Pana, Ale i z drugich. Raz wyszedszy z rana, Podkał na mieśćie Woyta surowego, I wartę dużą koło boku iego. Woyt go znał dobrze i pyta: człowiecze, Dokądli idźiesz? Ezop nie wiem, rzecze: Jako? woyt krzyknie:
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: B7
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731