żeby (jak mówiących słyszałem) czasem sprzeciwiających się kontradycentów słabszych w wielkiej konsekwencji na Ojczyznę potrzebach i największych Rzpltej interesach mniej słuchać i czyli ich sztucznie zażyć, czyli też, jak się i trafia, niezbyt aprehendować.
To jest wbrew przeciw (jak mówią) źrzenicy wolności i nigdy na takie wolnego głosu czy podejście, czy wzgardę i w największych potrzebach od kilkudziesiąt lat nie pozwoliła szlachta, chociaż nieraz ten sposób proponowany był...
A do tego czyż to są ci kontradycenci, jak się supponuje, tak słabi? Czyż to nie mocni są niektórzy Panowie, nie mocne cudzoziemskie potencyje, które przez nich gadają, ile w
żeby (jak mówiących słyszałem) czasem sprzeciwiających się kontradycentów słabszych w wielkiej konsekwencyi na Ojczyznę potrzebach i największych Rzpltej interessach mniej słuchać i czyli ich sztucznie zażyć, czyli też, jak się i trafia, niezbyt apprehendować.
To jest wbrew przeciw (jak mówią) źrzenicy wolności i nigdy na takie wolnego głosu czy podejście, czy wzgardę i w największych potrzebach od kilkudziesiąt lat nie pozwoliła szlachta, chociaż nieraz ten sposób proponowany był...
A do tego czyż to są ci kontradycenci, jak się supponuje, tak słabi? Czyż to nie mocni są niektórzy Panowie, nie mocne cudzoziemskie potencyje, które przez nich gadają, ile w
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 129
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
XLI 1719, XLII 1720, XLIII 1722 w Warszawie zerwane. Jak to są świeższe czasy, tak i pamiętnie isze każdemu, ani bez nieukontentowania żyjących osób szerzej o nich i o przyszłych mówić się nie może. Jak wszystkie przeszłe, tak i te trzy dla partykularnego jednej osoby interesu fakcjami zerwane. Na wielkim hetmanie Sieniawskim podejściem wymożona była części wojska, to jest całego autoramentu cudzoziemskiego
komenda i independenter grafowi Flemingowi oddana. Trzeciego hetmana znieść ani cały naród, ani prawa ojczyste nie mogły. Wszystkich województw instrukcyje posłom na te sejmy dane nalegały niezmiernie o wrócenie hetmanowi komendy. Fleming i dworscy dojść tym sejmom nie dali. Pokazuje się w nich dosyć,
XLI 1719, XLII 1720, XLIII 1722 w Warszawie zerwane. Jak to są świeższe czasy, tak i pamiętnie jsze każdemu, ani bez nieukontentowania żyjących osób szerzej o nich i o przyszłych mówić się nie może. Jak wszystkie przeszłe, tak i te trzy dla partykularnego jednej osoby interessu fakcyjami zerwane. Na wielkim hetmanie Sieniawskim podejściem wymożona była części wojska, to jest całego autoramentu cudzoziemskiego
kommenda i independenter graffowi Flemingowi oddana. Trzeciego hetmana znieść ani cały naród, ani prawa ojczyste nie mogły. Wszystkich województw instrukcyje posłom na te sejmy dane nalegały niezmiernie o wrócenie hetmanowi kommendy. Fleming i dworscy dojść tym sejmom nie dali. Pokazuje się w nich dosyć,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 252
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
at saepe est mali remedium. Co że prawdziwie i do inwencyj prochów służy, dowodzę, tego i na drugi punkt Obiekcyj odpowiadam. Najprzód że od lada kogo, i tchurza, najlepszy ginąć musi Kawaler, to nie jest samego prochu przywara. Były, i są nato insze sposoby, jako to trucizny, niespodziane podejścia, sztu- ki, fortele, zdrady, przez które, choć bez prochów ginęli i giną najznaczniejsi Kawalerowie. Proszę się przejzrzeć w Rozdziale dziesiątym Księgi pierwszej Liwiusza, jakim fortelem, jeden Horacjusz, trzech Kurcjuszów zażył, i zgubił, a zatym jako przed tym wymyślne, i przypadkowe sposoby, niebrały estymacyj Kawalerskiej cnocie,
at saepe est mali remedium. Co że práwdziwie y do inwencyi prochow służy, dowodzę, tego y ná drugi punkt Objekcyi odpowiadam. Náyprzod że od láda kogo, y tchurza, náylepszy ginąć musi Káwaler, to nie iest samego prochu przywára. Były, y są náto insze sposoby, iáko to trucizny, niespodziane podeyścia, sztu- ki, fortele, zdrády, przez ktore, choć bez prochow ginęli y giną náyznacznieysi Káwalerowie. Proszę się przeyzrzeć w Rozdziale dziesiątym Xięgi pierwszey Liwiusza, iákim fortelem, ieden Horacyusz, trzech Kurcyuszow zażył, y zgubił, á zátym iako przed tym wymyślne, y przypadkowe sposoby, niebráły estymacyi Káwalerskiey cnocie,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 171
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
mogą.
Przyjaciel. Gdybyś ten gust znaj- dował, nie porzucałbyś mię, a daleko bardziej Ojczyzny, w której porodziliśmy się wszyscy. Część I.
Szlachcic. Któż już więcej ucierpieć może, tak srogich zamętów? kłótni, niepokojów? żołnierskiej swywoli, wykrętarstwa obłudnych przyjaciół: Obmowisk, fałszów, podejścia niechętnych, nierządu bezecnego na Sejmikach i Sejmach, niesprawiedliwości w Sądach, i zdzierstwa, ustawicznych od pogranicznych niebezpieczeństw, od swoich gwałtów i najazdów; kto znieść może dalej płacz, nędzę, i utrapienie ubogich poddanych, i jakoby Boska kara, wszystkie oraz plagi spuściła na Polskę, mor, głód, i wojna, zewsząd
mogą.
Przyiaciel. Gdybyś ten gust znay- dował, nie porzucałbyś mię, á daleko bardziey Oyczyzny, w którey porodziliśmy się wszyscy. Część I.
Szlachcic. Któż iuż więcey ucierpieć może, tak srogich zamętow? kłótni, niepokoiow? żołnierskiey swywoli, wykrętarstwa obłudnych przyiacioł: Obmowisk, fałszów, podeyścia niechętnych, nierządu bezecnego na Seymikach i Seymach, niesprawiedliwości w Sądach, i zdzierstwa, ustawicznych od pogranicznych niebespieczeństw, od swoich gwałtów i naiazdow; kto znieśc może daley płacz, nędzę, i utrapienie ubogich poddanych, i iakoby Boska kara, wszystkie oraz plagi spuściła na Polskę, mor, głód, i woyna, zewsząd
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 4
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
i noc, jako to powi- nienem, niczego się o cię nie obawiam, prócz przygód ludzkich, prócz odmian zdrowia, i tysiąc innych trafów, a w tych smutnych uwagach poglądam z żałością na to, że Rzeczpospolita, której trzebaby być nieśmiertelną, zawisła od życia człowieka jednego, któremu umrzeć potrzeba. Ale jeśli podejście i zbrodnia jeszcze się przymięsza do tylu przygód niezbytych, co za Bóg nalazłby się na Niebie tak dzielny, któryby, chociażby chciał, mógł Rzeczpospolitą poratować? Za Markiem Marcellem
Do ciebie należy to Cazarze, do ciebie jedynie, podnieść, co się obaliło, i co nie mogło wytrzymać gwałtowi oręża: twoja rzecz
i noc, iako to powi- nienem, niczego się o cię nie obawiam, procz przygod ludzkich, procz odmian zdrowia, i tysiąc innych trafow, a w tych smutnych uwagach poglądam z żałością na to, że Rzeczpospolita, którey trzebaby być nieśmiertelną, zawisła od życia człowieka iednego, któremu umrzeć potrzeba. Ale ieśli podeyście i zbrodnia ieszcze się przymięsza do tylu przygod niezbytych, co za Bog nalazłby się na Niebie tak dzielny, któryby, chociażby chciał, mogł Rzeczpospolitą poratować? Za Markiem Marcellem
Do ciebie należy to Cazarze, do ciebie iedynie, podnieść, co się obaliło, i co nie mogło wytrzymać gwałtowi oręża: twoia rzecz
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 129
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Margenburga, gdzie powagą, i kredytem swoim wyperswaduje Pruskim Krzyżakom, jakoby nie sforując się nad siły, nachylonym rzeczom podali ręce, i Królowi się uniżywszy, wiecznego pokoju z nim postanowili przymierze. Witold dobrze świadomy Margenburga, z uwagi: jak wielką krwi powodzią przyszłoby się mocnej dobywać fortecy, nie postrzegł zafarbowanego pozornym kolorem podejścia, dał się ułowić; namówił Króla, żeby Hermistrza w 500. swoich wyborniejszego żołnierza przez obóz do Margenburga przepuścić kazał. Skoro tam stanął Hermistrz, pięknie Królowi wymówiwszy się, Rycerzom Pruskim, których wszystkich zwarzył był strach, nowe wraził serca, do mężnego ich zagrzewając odporu, jakoż tak się Królowi dobywającemu mocno opierali
Margenburga, gdźie powagą, y kredytem swoim wyperswaduje Pruskim Krzyżakom, jakoby nie sforując śię nad śiły, nachylonym rzeczom podali ręce, y Krolowi śię uniżywszy, wiecznego pokoju z nim postanowili przymierze. Witold dobrze świadomy Margenburga, z uwagi: jak wielką krwi powodźią przyszłoby śię mocney dobywać fortecy, nie postrzegł zafarbowanego pozornym kolorem podeyśćia, dał śię ułowić; namowił Krola, żeby Hermistrza w 500. swoich wybornieyszego żołnierza przez oboz do Margenburga przepuśćić kazał. Skoro tam stanął Hermistrz, pięknie Krolowi wymowiwszy śię, Rycerzom Pruskim, ktorych wszystkich zwarzył był strach, nowe wraźił serca, do mężnego ich zagrzewając odporu, jakoż tak śię Krolowi dobywającemu mocno opierali
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 63
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750