/ gdzie przedają Niewolnice/ tam sobie możesz obierać Zonę dadząc ją tam wszędzie obejrzeć i obmacać. Tu u nas w Polsce nie masz tego zwyczaju/ i prostakeś/ jeśli się go doczekać spodziewasz. Więcże i w tym sobie (a może być i komu drugiemu) skrypuł czynisz/ że to nie darmo i podejrzano/ iż po Pannach Rodzicy dają posagi/ że to ich jakoby zbywając z domu/ osypują pieniędzmi/ żeby je kto wziął. Dla tegoż muszęć powiedzieć/ czemu po nas posagi dają. Naprzód jako zwyczajnie słabsi dokupują się możniejszych protekcjej i obrony/ tak my właśnie jako słabsze (bo nas tak zowiecie) naczynie/
/ gdźie przedáią Niewolnice/ tám sobie możesz obieráć Zonę dádząc ią tám wszędźie obeyrzeć y obmácáć. Tu u nas w Polszcze nie mász tego zwyczáiu/ y prostakeś/ ieśli się go doczekáć spodźiewasz. Więcże y w tym sobie (á może bydź y komu drugiemu) skrypuł czynisz/ że to nie dármo y podeyrzáno/ iż po Pánnách Rodźicy dáią posági/ że to ich iákoby zbywáiąc z domu/ osypuią pieniądzmi/ żeby ie kto wźiął. Dla tegoż muszęć powiedźieć/ czemu po nás posági dáią. Naprzod iáko zwyczáynie słábśi dokupuią się możnieyszych protekcyey y obrony/ ták my włáśnie iáko słábsze (bo nás ták zowiećie) naczynie/
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 48
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
owego dali ognia z kilku sztuk on rozebrawszy go wnogi i Nie obejrzał się a jeszcze gołemi miejscami uciekał że by z Miasta Widziano że ku Obozowi idzie Ów quidem zabity leży ubrał się jasno w suknią Czerwoną. Aż pomałej chwili idzie Turczyn rozbierac go dochodząc do niego stanął, obejrzał się nawszystkie strony, pod drzewa podejrzał nie widać nic przymknie się do Niego spojrzy mu woczy a on oczy zawarł zęby wyszczerzył pocznie się już sposobić do owej Nieborakowi Atamanowi posługi, nieubierał go a rozbierać chce, przyklęknie a guziki mu chce rozpinac a kozak go zakark krzyknie Turczyn wezmą się zsobą. Tu Miasto daleko i przez Fosę ratować trudno
owego dali ognia z kilku sztuk on rozebrawszy go wnogi y Nie obeyrzał się a ieszcze gołemi mieyscami uciekał że by z Miasta Widziano że ku Obozowi idzie Ow quidem zabity lezy ubrał się iasno w suknią Czerwoną. Asz pomałey chwili idzie Turczyn rozbierac go dochodząc do niego stanął, obeyrzał się nawszystkie strony, pod drzewa podeyrzał nie widac nic przymknie się do Niego spoyrzy mu woczy a on oczy zawarł zęby wyszczerzył pocznie się iuz sposobić do owey Nieborakowi Atamanowi posługi, nieubierał go a rozbierać chce, przyklęknie a guziki mu chce rospinac a kozak go zakark krzyknie Turczyn wezmą się zsobą. Tu Miasto daleko y przez Fossę ratować trudno
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 269
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
i którzy być powinni murem dla niższych, sami ich na rzeź wydają. Gdziekolwiek obrócisz oko, wszędzie zniszczenie ostatnie, i nieprzestająca szarzy się ruina; z boku też żadnego nie mamy pewnego Rzeczypopolitej przyjaciela; każdy swego dobra szuka. Suspensa omnia et suspecta: et ut in domo malè fultâ, signa plurimae ruinae. Wszystko podejrzano, i niepewno, i jak w zgniłym i nie dobrze podpartym domu, znaków wiele barzo przyszłej ruiny, jako do morza zbiegają się rzeki, tak do nas wszelkie złe. A jeszcze obejrzawszy się co dalej następuje, i czego się obawiać mamy, rozum się miesza, myśl odbiega, i język w mówieniu powinności swojej
i którzy być powinni murem dla niższych, sami ich na rzeź wydaią. Gdziekolwiek obrócisz oko, wszędzie zniszczenie ostatnie, i nieprzestaiąca szarzy się ruina; z boku też żadnego nie mamy pewnego Rzeczypopolitey przyiaciela; każdy swego dobra szuka. Suspensa omnia et suspecta: et ut in domo malè fultâ, signa plurimae ruinae. Wszystko podeyrzano, i niepewno, i iak w zgniłym i nie dobrze podpartym domu, znakow wiele barzo przyszłey ruiny, iako do morza zbiegaią się rzeki, tak do nas wszelkie złe. A ieszcze obeyrzawszy się co daley następuie, i czego się obawiać mamy, rozum się miesza, myśl odbiega, i ięzyk w mówieniu powinności swoiey
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 210
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769