bez ostatniego zniszczenia Korony, a czemu by go opuszczać? Wprawdzieć tak wielkie egzakcyje przeszłe rok podle roku wszem się uprzykrzyły i Koronę wszytkę w szpital prawie obróciły, tym bardzi żołnierza konfederowanego niesłuszne, niesłychane i sromotne gwałtowne stacyj i zapłaty wyciśnienie wszytkiemu ciału R. P. potęgę i sieły odjęły i prawie żeły pod kolany poderżnęły. Co gdyby autorom zwłaszcza tak zły rzeczy jako dotąd nadać się miało i tak impune poszło, lepsza by była kondycja chciwych a niesprawiedliwych gwałtowników aniżeli skromnych, spokojnych, co na swym przestają, ludzi dobrych; o czym arcy stany na blisko przyszłym sejmie namowę potrzebną będą mieć chcieli. A iż nad wszytkie dostatki milszy i
bez ostatniego zniszczenia Korony, a czemu by go opuszczać? Wprawdzieć tak wielkie egzakcyje przeszłe rok podle roku wszem się uprzykrzyły i Koronę wszytkę w szpital prawie obróciły, tym bardzi żołnierza konfederowanego niesłuszne, niesłychane i sromotne gwałtowne stacyj i zapłaty wyciśnienie wszytkiemu ciału R. P. potęgę i sieły odjęły i prawie żeły pod kolany poderżnęły. Co gdyby autorom zwłaszcza tak zły rzeczy jako dotąd nadać się miało i tak impune poszło, lepsza by była kondycyja chciwych a niesprawiedliwych gwałtowników aniżeli skromnych, spokojnych, co na swym przestają, ludzi dobrych; o czym arcy stany na blisko przyszłym sejmie namowę potrzebną będą mieć chcieli. A iż nad wszytkie dostatki milszy i
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 458
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
dobrodziejowi.
Ze Lwowa piszą, że o nieprzyjacielu powracającym, który się 25 praeterlapsi mensis februarii od Kamieńca ruszył, nie masz dalszej innej ponowy tylko ta, iż wszędzie po szlakach konie rzucając ciągnęli ku swoim koczowiskom; co podłe konie, rzucali bez żadnego obrażenia, co zaś lepsze konie, jak który ustał albo mu gardło poderżnęli, albo łydki, żeby się na nic nie przydał. Śniatyńscy ludzie chodzili śladem nieprzyjacielskim ku Stepanowcom i dostali byli koni kilkadziesiąt, ale że bardzo znużone, wszystkie padły i nic nie przyprowadzili. Ledwo czwarta część tego nieprzyjaciela na koniach powróciła do domów, tak im bardzo konie padły. Z Zadniepra piszą, że kilkaset tylko
dobrodziejowi.
Ze Lwowa piszą, że o nieprzyjacielu powracającym, który się 25 praeterlapsi mensis februarii od Kamieńca ruszył, nie masz dalszej innej ponowy tylko ta, iż wszędzie po szlakach konie rzucając ciągnęli ku swoim koczowiskom; co podłe konie, rzucali bez żadnego obrażenia, co zaś lepsze konie, jak który ustał albo mu gardło poderżnęli, albo łydki, żeby się na nic nie przydał. Śniatyńscy ludzie chodzili śladem nieprzyjacielskim ku Stepanowcom i dostali byli koni kilkadziesiąt, ale że bardzo znużone, wszystkie padły i nic nie przyprowadzili. Ledwo czwarta część tego nieprzyjaciela na koniach powróciła do domów, tak im bardzo konie padły. Z Zadniepra piszą, że kilkaset tylko
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 295
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
przyjachał do dwora I tak za astrologa, jako za doktora Wzięty beł od cesarza; lecz źle praktykował, Bo sobie rzecz przeciwną prawie obiecował, Że pełny lat w dostatku, w swej ojczystej stronie Miał umrzeć u swej miłej małżonki na łonie,
CLXXV.
A teraz mu Afrykan ostrożny, niewiele Bawiąc się koło niego, poderznął gardziele. Inszych piąci, co podle doktora leżeli, Że czasu jedno słowo przemówić nie mieli, Pozabijał; imion ich nie najdzie w Turpinie: Tak długiem wiekiem wszytko w niepamięci ginie. Po tych z Monkalieru Palidona cnego Zabił, miedzy swojemi końmi leżącego.
CLXXVI.
Idąc dalej, obaczy z bębnem pod głowami Grylla wywróconego
przyjachał do dwora I tak za astrologa, jako za doktora Wzięty beł od cesarza; lecz źle praktykował, Bo sobie rzecz przeciwną prawie obiecował, Że pełny lat w dostatku, w swej ojczystej stronie Miał umrzeć u swej miłej małżonki na łonie,
CLXXV.
A teraz mu Afrykan ostrożny, niewiele Bawiąc się koło niego, poderznął gardziele. Inszych piąci, co podle doktora leżeli, Że czasu jedno słowo przemówić nie mieli, Pozabijał; imion ich nie najdzie w Turpinie: Tak długiem wiekiem wszytko w niepamięci ginie. Po tych z Monkalieru Palidona cnego Zabił, miedzy swojemi końmi leżącego.
CLXXVI.
Idąc dalej, obaczy z bębnem pod głowami Grylla wywróconego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 80
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
następują/ trudno się na serce zdobyć będą mogli. Zdała się ich powieść do rzeczy/ i z tej miary/ że Nerwianie w konnym żołnierzu się zdawna i teraz nie kochając/ siły wszystkie i szczęście w pieszym kładąc/ dla łacniejszego odporu przeciwko konnym pogranicznych swoich nieprzyjaciół/ jeśliby kiedy kwoli zdobyczy wpadli/ młodsze drzewa poderznąwszy i pochyliwszy/ gałęzie gęste w szerz rozpuściwszy/ wpośrzodku krze i ciernie rozłożywszy/ by mur jaki uczynili byli/ tak/ że nie tylko przejachać/ ale i przeyźrzeć było niepodobno. Z których miar wszytkich bacząc/ do tego/ jako ten ich mur/ na wielkiej być miał naszym przeszkodzie/ tym ochotniej sobie radzić
nástępuią/ trudno sie ná serce zdobyć będą mogli. Zdáłá sie ich powieść do rzeczy/ y z tey miáry/ że Nerwiánie w konnym żołnierzu sie zdawná y teraz nie kocháiąc/ śiły wszystkie y szczęśćie w pieszym kłádąc/ dla łácnieyszego odporu przećiwko konnym pogránicznych swoich nieprzyiaćioł/ ieśliby kiedy kwoli zdobyczy wpádli/ młodsze drzewá poderznąwszy y pochyliwszy/ gáłęźie gęste w szerz rospuśćiwszy/ wpośrzodku krze y ćiernie rozłożywszy/ by mur iáki vczynili byli/ ták/ że nie tylko przeiácháć/ ále y przeyźrzeć było niepodobno. Z ktorych miar wszytkich bacząc/ do tego/ iáko ten ich mur/ ná wielkiey bydź miał nászym przeszkodźie/ tym ochotniey sobie rádźić
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 45.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
tak jednak że ten koniec D. nie ma przechodzić na obie stronie ula, ale tylko mu gniazdo, albo stępkę wywiercieć, żeby końcem ula chwycieł wolno: jakoż i przez oczko, albo przez dziurę z dworu wolno ma w vl wchodzić; a to dla tego, kiedy przyjdzie w jesieni pczoły podbierać, kiedy poderzniesz aż po oczkasy, że już ciężar na dół nie będzie wisiał, a będziesz chciał wyższej podbierać, tedy ręką oczkas wyjąwszy, który wolno w dziurże albo oczku chodzi, wypchniesz go nazad z ula. Ale lepiej osobne mieć oczkasy dwa, niż oczkas przez oczko wyprawiony, bo lepszy kilnik dla obrony od obcych pszczół
ták iednák że ten koniec D. nie ma przechodźić ná obie stronie vlá, ále tylko mu gniazdo, álbo stępkę wywierćieć, żeby końcem vlá chwyćieł wolno: iákosz y przez oczko, álbo przez dźiurę z dworu wolno ma w vl wchodźić; á to dla tego, kiedy przyidzie w ieśieni pczoły podbieráć, kiedy poderźniesz áż po oczkásy, że iuż ćiężar ná doł nie będźie wiśiał, á będźiesz chćiał wyższey podbieráć, tedy ręką oczkás wyiąwszy, ktory wolno w dźiurże álbo oczku chodźi, wypchniesz go názad z vlá. Ale lepiej osobne mieć oczkásy dwá, niż oczkas przez oczko wypráwiony, bo lepszy kilnik dla obrony od obcych pczół
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Aiiij
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pczoła nie będzie się na niej bawiła, czując on zapach, którym wewnątrz miseczka po sycie pachnie. A iż w jesieni w ulach na pułtory ćwierci łokcia, i na dłoń od głowy miodu zostawiło się było, tedy na wiosnę otworzywszy ule, bądź pczoły ze spodku miód wyjedzą, bądź nie wyjedzą, przecię z nowu poderznąć, że jeno na dłoń roboty w ulu zostanie. A to podrzynanie nie pierwej ma być, aż łotacz, którą też drudzy i kaczyńcem zowią, dobrze i wierzba w póły zakwitnie; i jeśliby albo wierzba, pierwej niż łotacz zakwitnęła, albo łotacz pierwej niż wierzba; tedy poczekać aże i drugie nadścignie, bo
pczołá nie będźie się ná niey báwiłá, czuiąc on zapách, ktorym wewnątrz miseczká po syćie pachnie. A iż w ieśieni w vlach ná pułtory czwierći łokćiá, y ná dłoń od głowy miodu zostáwiło się było, tedy ná wiosnę otworzywszy vle, bądź pczoły ze spodku miód wyiedzą, bądź nie wyiedzą, przećię z nowu poderznąć, że ieno ná dłoń roboty w vlu zostánie. A to podrzynánie nie pierwey ma bydź, áż łotacz, ktorą też drudzy y káczyńcem zowią, dobrze y wierzbá w póły zákwitnie; y iesliby álbo wierzbá, pierwey niż łotacz zákwitnęłá, álbo łotacz pierwey niż wierzbá; tedy poczekáć áże y drugie nádśćignie, bo
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Bijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, które w pasiecie jako to w zaciszej pierwej niż indziej będzie, rozumiejąc że i w polu także ciepło, pójdzie w pole; aż tam z ziębnie; i tak poginie: i dla tego zgoła przed tym czasem nie otwierać pszczół, i w pole nie puszczać, i nie podrzynać aż w ten czas. A poderznąwszy one woszczyny, które po tym podrzynaniu z ulów powyimujesz, tamże w pasiece poroskładasz, na jakich dylach, albo deszkach, ze sobie pczoły wybiorą, jeśli jem tam co bądź do roboty, bądź do żywności potrzebnego zostało: tak i wosk będziesz miał chędoży, i pczoły w swoich potrzebach się ratują: bo i ta
, ktore w páśiecie iáko to w zaciszey pierwey niż indźiey będźie, rozumieiąc że y w polu tákże ćiepło, poydźie w pole; áż tám z źiębnie; y ták poginie: y dla tego zgołá przed tym czásem nie otwieráć pczół, y w pole nie puszczáć, y nie podrzynáć áż w ten czás. A poderznąwszy one woszczyny, ktore po tym podrzynániu z vlów powyimuiesz, támże w páśiece poroskładasz, ná iákich dylach, álbo deszkach, ze sobie pczoły wybiorą, jesli iem tám co bądź do roboty, bądź do żywnośći potrzebnego zostáło: ták y wosk będźiesz miał chędoży, y pczoły w swoich potrzebach się rátuią: bo y tá
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Bijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
jest, zatworem ku gorze, i napiądź dobrą od wierzchu piłą narznąć, pomału, tak żebyś miodu nie dosiągł; tedy łacniuchno dzienią więtszą wyrzniesz rzezakiem, pociągnąwszy onej krótkej dzianki, co na jeden zatworek była urobiona, aż do onego narznionego karbu; i tak drugi zatwer wprawisz, i dopiero go postawiwszy poderzniesz. Nauka KOLO PASIEK.
Wnętne do pasieki rozmaite pasiecznicy miewają, a te wnętne są i állektoria, to jest, co pczoły przywabiają, że je pczoły rady widzą: i medicinália, że do zdrowia pczelnego należą; jako są zioła niektóre, borsukowe mięsa, i insze: które iż są rzeczy pospolite, szkoda się
iest, zatworem ku gorze, y nápiądź dobrą od wierzchu piłą nárznąć, pomáłu, ták żebyś miodu nie dośiągł; tedy łácniuchno dźienią więtszą wyrzniesz rzezakiem, poćiągnąwszy oney krotkey dźianki, co ná ieden zatworek byłá vrobiona, áż do onego nárźnionego kárbu; y ták drugi zatwer wpráwisz, y dopiero go postáwiwszy poderzniesz. NAVKA KOLO PASIEK.
Wnętne do páśieki rozmáyte páśiecznicy miewáią, á te wnętne są y állektoria, to iest, co pczoły przywabiáią, że ie pczoły rády widzą: y medicinália, że do zdrowia pczelnego należą; iáko są źiołá niektore, borsukowe mięsá, y insze: ktore iż są rzeczy pospolite, szkodá się
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Biiijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
pełne uszy, Jakoby go ztem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc łbem rzucić prze gęstwinę srogą, Chce co w skok importuna z ucha zepchnąć nogą; Zwyczajnie strach rozmyślać nie dopuścił, którą, Że mu zaraz zapadła za róg pierwszą forą; Związał się; ja też z konia chyżo do tasaka; Poderżnąwszy mu gardziel, nakarmiłem ptaka; A mając pełen wacek inszego obłowu, Przyszło mi po jelenia z wozem jechać znowu. 370 (D). SMOK A DIABEŁ
Już to wszytkim wiadomo z chronologów wielu, Jako smok wychowany w jamie na Wąwelu, Kiedy Krakus grunt miastu swojemu zakładał, Ludzi, jeśli mu bydła nie
pełne uszy, Jakoby go stem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc łbem rzucić prze gęstwinę srogą, Chce co w skok importuna z ucha zepchnąć nogą; Zwyczajnie strach rozmyślać nie dopuścił, którą, Że mu zaraz zapadła za róg pierwszą forą; Związał się; ja też z konia chyżo do tasaka; Poderżnąwszy mu gardziel, nakarmiłem ptaka; A mając pełen wacek inszego obłowu, Przyszło mi po jelenia z wozem jechać znowu. 370 (D). SMOK A DIABEŁ
Już to wszytkim wiadomo z chronologów wielu, Jako smok wychowany w jamie na Wąwelu, Kiedy Krakus grunt miastu swojemu zakładał, Ludzi, jeśli mu bydła nie
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 402
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płaster wezykatoryczny na skórkę w wielkości talerowi bitemu równą natrzeć, potym przywiązać mocno, do łytki trzeba, a żeby przez niespokojne rzucanie się, nie poruszył go pacjent z miejsca. Toż Wezykatorium przez 12. godzin trzymac należy; przez który czas wielki pęcherz ten plaster wyciągnie żółtą wodą napełniony. Pęcherz ten od dołu nożyczkami poderznij, a jak zniego materia wypłynie, rano i wieczor liściem burakowym zawijaj, świeżym masłem niesłonnym pośmarowawszy, to za kilka dni się zagoi. Jeżeli zaś kto daleko od apteki jest, to niechaj przynajmniej cyrulikowi po dwie banki na łytki stawić sobie każe.
7mo. Rozpalenie gardła dobrym płokaniem leczy się; nad to radzę
płaster wezykatoryczny na skorkę w wielkośći talerowi bitemu rowną natrzeć, potym przywiązać mocno, do łytki trzeba, a żeby przez niespokoyne rzucanie się, nie poruszył go pacyent z mieysca. Toż Wezykatorium przez 12. godzin trzymac należy; przez ktory czas wielki pęcherz ten plaster wyćiągnie żołtą wodą napełniony. Pęcherz ten od dołu nożyczkami poderzniy, a iak zniego materya wypłynie, rano y wieczor liśćiem burakowym zawiiay, swieżym masłem niesłonnym posmarowawszy, to za kilka dni się zagoi. Jezeli zaś kto daleko od apteki iest, to niechay przynaymniey cyrulikowi po dwie banki na łytki stawic sobie każe.
7mo. Rozpalenie gardła dobrym płokaniem leczy się; nad to radzę
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 33
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749