co wiedzieć, kiedybym żagle zaś zebrała”.
LXXIV.
Skoro jej tak więtszą część potomków odkryła I wnętrzną jej radością serce napełniła, Powtarzała jej często, jadąc z nią powolej, Jako miała Rugiera wyzwolić z niewolej. Melissa wtem została, kiedy od onego Pałacu była blisko czarownikowego: Nie zdało się jej dalej podjeżdżać pod mury, Aby jej czarnoksiężnik nie obaczył z góry.
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów,
co wiedzieć, kiedybym żagle zaś zebrała”.
LXXIV.
Skoro jej tak więtszą część potomków odkryła I wnętrzną jej radością serce napełniła, Powtarzała jej często, jadąc z nią powolej, Jako miała Rugiera wyzwolić z niewolej. Melissa wtem została, kiedy od onego Pałacu była blizko czarownikowego: Nie zdało się jej dalej podjeżdżać pod mury, Aby jej czarnoksiężnik nie obaczył z góry.
LXXV.
Na samem rozjechaniu mówi Bradamancie, Aby pomniała, co jej o chytrem Atlancie Powiadała, i jej się trzymała nauki, Żeby czarownikowi nie szły jego sztuki. Ledwie małe pół mile od niej odjechała, Jako postać Rugiera swojego ujźrzała I dwu wielkich olbrzymów,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 292
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
papiernia albo jaki inszy instrument wodny być miał. W tym kościele mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 12 Novembris. Za mil 3 stanęliśmy w austeriej na nocleg jednym cugiem pod klasztorem Netel nazwanym. In spatijs
tych trzech mil jechaliśmy między wielkiemi górami i skałami. Osobliwie na jednym miejscu drogi z jedne stronę podjeżdżaliśmy pod jednę wysoką skałę, którą a latere jako ścianę summae altitudinis, mijalismy cum metu, że barzo na nas eminebat perpendiculariter. Przy tej skale przybudowana kapliczka mała z krucyfiksem i z obrazami świętymi; wysoko zaś, in latere tejże skały, 13vartificiose krucyfiks przyprawiony. Z drugiej strony drogi skała wysoka
papiernia albo jaki inszy instrument wodny być miał. W tym kościele mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 12 Novembris. Za mil 3 stanęliśmy w austeriej na nocleg jednym cugiem pod klasztorem Netel nazwanym. In spatiis
tych trzech mil jechaliśmy między wielkiemi górami i skałami. Osobliwie na jednym miejscu drogi z jedne stronę podjeżdżaliśmy pod jednę wysoką skałę, którą a latere jako ścianę summae altitudinis, mijalismy cum metu, że barzo na nas eminebat perpendiculariter. Przy tej skale przybudowana kapliczka mała z krucyfiksem i z obrazami świętymi; wysoko zaś, in latere tejże skały, 13vartificiose krucyfiks przyprawiony. Z drugiej strony drogi skała wysoka
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 134
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z Szarajów do Szarajów przekradać/ a potym jako za morze umknąć do Skudenu/ a z tamtąd jako do Arabiej. O jako daleki ubior od ubioru który miał na sobie/ gdy do Konstantynopola jako triumphator wjeżdżał? jako daleki od onego Osmana/ który przez most w szacie prześwietnej pod Kamieniec/ aby go oglądał/ podjeżdżał; abo Obozy nasze Koronne objeżdżał: świecił się z nim z daleka w oczach naszych/ jako Lucyfer niejaki/ abo gwiazda jutrzenna? Mówił niegdy Eneas, Hektora ranneg zwłóczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Jakoś się
z Szaráiow do Szaráiow przekradáć/ á potym iáko zá morze vmknąć do Skudenu/ á z támtąd iáko do Arábiey. O iáko dáleki vbior od vbioru ktory miał ná sobie/ gdy do Konstántynopolá iáko triumphator wieżdżał? iáko dáleki od onego Osmaná/ ktory przez most w száćie prześwietney pod Kámieniec/ áby go oglądał/ podieżdżał; ábo Obozy násze Koronne obieżdżał: świećił się z nim z daleká w oczách nászych/ iáko Lucyfer nieiáki/ ábo gwiazdá iutrzenna? Mowił niegdy Aeneas, Hektorá ránneg zwłoczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Iákoś się
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
chybaby w niebie. Po odprowadzeniu arcyksiążęcia Leopolda do Spiry, zaczem Elearowie w onym kwarterze pod Wormsem leżeli wszystkie ich zabawki najwięcej około Frankentalu z Angielczykami a Niderlandami, przeto iż na nim Frydrych żonie swej królewnie angielskiej wiano zapisał, opatrzonym, aż do samego wyjścia z za Renu bywały. Pod który dniem i nocą podjeżdżając, według potuchy Ewangelii ś. pod tym czasem, to jest 28 dnia sierpnia przypadającej, (jako gdy Pan Jezus szedł do Naim, wyniesiono było umarłego syna jedynaka matki jego wdowy, potem za rozkazaniem Pana Chrystusowym ożywionego), na każdy prawie dzień obfitość więźniów przywodzili. Tak iż już naostatek nieśmiejących się onych
chybaby w niebie. Po odprowadzeniu arcyksiążęcia Leopolda do Spiry, zaczem Elearowie w onym kwarterze pod Wormsem leżeli wszystkie ich zabawki najwięcej około Frankentalu z Angielczykami a Niderlandami, przeto iż na nim Frydrych żonie swej królewnie angielskiej wiano zapisał, opatrzonym, aż do samego wyjścia z za Renu bywały. Pod który dniem i nocą podjeżdżając, według potuchy Ewangielii ś. pod tym czasem, to jest 28 dnia sierpnia przypadającej, (jako gdy Pan Jezus szedł do Naim, wyniesiono było umarłego syna jedynaka matki jego wdowy, potem za rozkazaniem Pana Chrystusowym ożywionego), na każdy prawie dzień obfitość więźniów przywodzili. Tak iż już naostatek nieśmiejących się onych
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 102
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
pana swego.
Ale i na drugie strony też się obejrzawszy, nie mni i o tym radzić potrzeba, jakoby w Inflanciech sława tak zacnego zwycięstwa nam się nie wyśliznęła, jakoby się tak już pochylony nieprzyjaciel nie tylko z tej tam prowincyjej wyrazić, ale i brzegi tamte nasze mógłby uciszyć, pod które już armata jego podjeżdża, która i po morzu przechodząc, i zabierając kupca ku brzegom koronnem żeglującego, porty nasze ogalać i nas samych od dostatków, które z zamorskich handlów najwiętsze do państw koronnych wchodzą, odsądzać
już poczyna, czego ratować pewnie takby nasnadniej, gdyby się ten to nieprzyjaciel w tych tam kniach swych, z których oto na
pana swego.
Ale i na drugie strony też się obejrzawszy, nie mni i o tym radzić potrzeba, jakoby w Inflanciech sława tak zacnego zwycięstwa nam się nie wyśliznęła, jakoby się tak już pochylony nieprzyjaciel nie tylko z tej tam prowincyjej wyrazić, ale i brzegi tamte nasze mógłby uciszyć, pod które już armata jego podjeżdża, która i po morzu przechodząc, i zabierając kupca ku brzegom koronnem żeglującego, porty nasze ogalać i nas samych od dostatków, które z zamorskich handlów najwiętsze do państw koronnych wchodzą, odsądzać
już poczyna, czego ratować pewnie takby nasnadniej, gdyby się ten to nieprzyjaciel w tych tam knijach swych, z których oto na
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 271
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
I w nocy zawsze, we dnie nigdy w niem nie bywa; I z odmiennemi znaki, gdy świt wstaje rany, Wyjeżdża, od nikogo, z domu, nie widziany. PIEŚŃ XXI.
XXXVIII.
Około zamku jeździ w te i owe strony, Aby tak nieprzyjaciel beł ubezpieczony, I potem oszukany jego niebytnością, Podjeżdżał, jako beł zwykł, z tem większą śmiałością. We dnie się w lesie kryje i tai na stronie, A skoro Febus w morze wpędzi rącze konie, Wraca się zaś do domu po cichu, od żony Tajemną fórtą tyłem do zamku puszczony.
XXXIX.
Wszyscy sądzą, krom żony, że Argeus jachał I że
I w nocy zawsze, we dnie nigdy w niem nie bywa; I z odmiennemi znaki, gdy świt wstaje rany, Wyjeżdża, od nikogo, z domu, nie widziany. PIEŚŃ XXI.
XXXVIII.
Około zamku jeździ w te i owe strony, Aby tak nieprzyjaciel beł ubezpieczony, I potem oszukany jego niebytnością, Podjeżdżał, jako beł zwykł, z tem większą śmiałością. We dnie się w lesie kryje i tai na stronie, A skoro Febus w morze wpędzi rącze konie, Wraca się zaś do domu po cichu, od żony Tajemną fórtą tyłem do zamku puszczony.
XXXIX.
Wszyscy sądzą, krom żony, że Argeus jachał I że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 160
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
te dwie chorągwie, moja i księcia p. wojewody bełskiego, największy na sobie strzymały impet. Niemało ich jednak nasi trupem w przeprawie położyli, bo dalej gonić za przeprawę pod gardłem się było zakazało. Więźniów także dobrych nabrano. Niedziela, tj. dzisiejszy dzień, znowu była bardzo cicha. Cale tylko gadać z naszymi podjeżdżali Tatarowie, ale już i Turków niemało było między nimi, którzy i na tejże górze nad Świecą rzeką, co i Tatarowie, obozem stawać przed wieczorem poczęli i już swymi ogniami wszystkie góry okoliczne okryli. Nic piękniejszego, jako na to patrzyć: właśnie taki bywa grób z lamp robiony w Wielki Piątek u bernardynów.
te dwie chorągwie, moja i księcia p. wojewody bełskiego, największy na sobie strzymały impet. Niemało ich jednak nasi trupem w przeprawie położyli, bo dalej gonić za przeprawę pod gardłem się było zakazało. Więźniów także dobrych nabrano. Niedziela, tj. dzisiejszy dzień, znowu była bardzo cicha. Cale tylko gadać z naszymi podjeżdżali Tatarowie, ale już i Turków niemało było między nimi, którzy i na tejże górze nad Świecą rzeką, co i Tatarowie, obozem stawać przed wieczorem poczęli i już swymi ogniami wszystkie góry okoliczne okryli. Nic piękniejszego, jako na to patrzyć: właśnie taki bywa grób z lamp robiony w Wielki Piątek u bernardynów.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 467
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962