Blask inszym Apollowych niestrzymany pieśni,
Gdy się ważą z domowej na twe oczy pleśni; Przecież w paragon z tobą, z Marsyjasem, który Ważył się go, nie wchodzą, przez co pozbył skóry, Ani to bezpieczeństwo Arachnie się nada, Że z Minerwą o prymat nieuważnie wpada. Tobie, zacny Żydowski, kąkol i stokłosę W odjemek odwiawszy, bróg herbów polskich niosę Do twej starej Doliwy: jeślim gdzie nie zdołał, Żebyś z pełnego rogu Amaltei dolał; Niech twe róże z Jerycha swoją wdzięczną wonią Dopełnią niedostatku, niech zbytki zasłonią, Niech pod imieniem twoim nieudolna praca Hybrydy między szlachtą starożytą maca. Pojrzawszy z wierzchu na nią,
Blask inszym Apollowych niestrzymany pieśni,
Gdy się ważą z domowej na twe oczy pleśni; Przecież w paragon z tobą, z Marsyjasem, który Ważył się go, nie wchodzą, przez co pozbył skóry, Ani to bezpieczeństwo Arachnie się nada, Że z Minerwą o prymat nieuważnie wpada. Tobie, zacny Żydowski, kąkol i stokłosę W odjemek odwiawszy, bróg herbów polskich niosę Do twej starej Doliwy: jeślim gdzie nie zdołał, Żebyś z pełnego rogu Amaltei dolał; Niech twe róże z Jerycha swoją wdzięczną wonią Dopełnią niedostatku, niech zbytki zasłonią, Niech pod imieniem twoim nieudolna praca Hybrydy między szlachtą starożytą maca. Pojźrawszy z wierzchu na nię,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 421
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na jednym niebie się nie zmieści. Ledwie mogą dwojakie u jednego stołu Z ojczymem lub z macochą dzieci siedzieć społu; Jakoż ma żyć kilka żon u Turczyna zgodą? Nie masz dziwu, że krowy o byka się bodą. 212. KAŻDY ORZE, JAKO MOŻE
Pan jako chce, ubogi żyje jako może; Ten stokłosę na mąkę, tamten miele zboże. Kmieć czterma abo sześcią, całym wołów cugiem Orze, zagrodnik ledwie półtoru pcha pługiem. Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa
na jednym niebie się nie zmieści. Ledwie mogą dwojakie u jednego stołu Z ojczymem lub z macochą dzieci siedzieć społu; Jakoż ma żyć kilka żon u Turczyna zgodą? Nie masz dziwu, że krowy o byka się bodą. 212. KAŻDY ORZE, JAKO MOŻE
Pan jako chce, ubogi żyje jako może; Ten stokłosę na mąkę, tamten miele zboże. Kmieć czterma abo sześcią, całym wołów cugiem Orze, zagrodnik ledwie półtoru pcha pługiem. Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 124
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i będzie dobrą gospodynią. Zawodzą się rodzicy, co inaczej czynią: Dziewczę, której by jeszcze potrzeba ćwiczenia, Rozumu z laty, wypchną dla dobrego mienia; Potem żal, kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze
, i będzie dobrą gospodynią. Zawodzą się rodzicy, co inaczej czynią: Dziewczę, której by jeszcze potrzeba ćwiczenia, Rozumu z laty, wypchną dla dobrego mienia; Potem żal, kiedy stadło nie może się zgodzić, Czy ją mężowi ćwiczyć, czy jej dzieci rodzić. 385. WODĘ DO MORZA
Do łasa drwa, stokłosę wozi do Podgorza, Ryby do Lwowa, wodę ze stawu do morza, Sukno do Wielkiej Polskiej, żyto na Zawiśle — Straci każdy na forze i swoim umyśle. Tłusty połeć smaruje, zbójców do Wołoszy, Kto bogatego oraz pysznego panoszy. Tam, kędy czego nie masz, wozić — to bez szkody; W Podgórze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 228
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Józefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosów składam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. I ty Józefie z Bracią swoją w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopach. A ja mizerak cóż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, i winne Ofiary? Kąkol szczerniały, i nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moja jest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz jak umiem, jak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołów zawołam, Wyznawać Jego Dobrodziejstwa znaczne, A za ofiarę w tlejącej iskierce, Nie mając co
kolana przed Panem upadłem, Związawszy w snopek Jozefowych Braci, Tyle łask liczę ile kłosow zkładam, Co niemi sługom swoim wiecznie płaci. Y ty Jozefie z Bracią swoią w snopach, Złoźcie pokłony, przy Wszechmocnych stopách. A ia mizerak coż z sobą przyniosę Na dziękczynienie, y winne Ofiary? Kąkol szczerniały, y nikłą stokłosę, Lub wymłocony, z ziarna snopek stary. Niewdzięczność moia iest tego przyczyną, Zem śmieci oddał BOGU z dziesięciną. Teraz iak umiem, iak mogę, tak zdołam, Tak nieskończenie Pana chwalić zacznę, Na pomoc wszelkich żywiołow zawołam, Wyznawać Jego Dobrodzieystwa znaczne, A za ofiarę w tleiącey iskierce, Nie maiąc co
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 195
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752