/ które wszystkim wobec pomagają. Chciał był jeszcze w tej sprawie mówić i coś więcej/ Ale nie zezwalając słuchać go/ tym prędzej Peneowna lękliwym biegiem pospieszeła/ A spół z nim nieskończone słowa opuścięła. Na tenż czas dopiero piękną się mu zdała/ Bo i dozierał wiatry odkrytego ciała/ Gdy przeciwne dmy sporne szaty podnaszały/ I gdy w teł włos wstrącony powietrza zganiały/ Pomnażało się jeszcze ucieczką urody. Lecz nie tracąc łagodnych słów więcej/ Bóg młody/ Już jako mu radziła sama miłość/ skokiem Goni ją w jejże tropy co raz żartszym krokiem: Jak gdy zająca zoczy chart w polu niemałym/ Ten sobie zgonić życzy/ ów
/ ktore wszystkim wobec pomagáią. Chćiał był ieszcze w tey spráwie mowić y coś więcey/ Ale nie zezwaláiąc słucháć go/ tym pręcey Peneowná lękliwym biegiem pospieszełá/ A społ z nim nieskończone słowá opuścięłá. Ná tenż czás dopiero piękną się mu zdáłá/ Bo y doźierał wiátry odkrytego ćiáłá/ Gdy przećiwne dmy sporne száty podnaszały/ Y gdy w teł włos wstrącony powietrza zganiały/ Pomnażáło się ieszcze vćieczką vrody. Lecz nie trácąc łágodnych słow więcey/ Bog młody/ Iuż iáko mu rádźiłá sámá miłość/ skokiem Goni ią w ieyże tropy co raz żartszym krokiem: Iák gdy záiącá zoczy chárt w polu niemáłym/ Ten sobie zgonić życzy/ ow
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 30
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zrodzonemu w ziemi. 15.
DNia tedy onego/ którego wystawiony był Przybytek/ Obłok okrył Przybytek/ nad Namiotem Świadectwa a wieczor bywało nad Przybytkiem/ jako widzenie ognia/ aż do poranku. 16. Tak bywało ustawicznie: we dnie okrywał go Obłok/ a jako widzenie Ognia w nocy. 17. A gdy się podnaszał Obłok od Namiotu/ tedy się ruszali Synowie Izraelscy: a gdziekolwiek stawał Obłok tamże stanowili Obóz Synowie Izraelscy. 18. Na rozkazanie Pańskie ciągnęli synowie Izraelscy i na rozkazanie Pańskie stanowili obóz po wszystkie dni których zostawał Obłok nad Przybytkiem/ i oni leżeli Obozem. 19. A gdy trwał obłok on nad Przybytkiem przez wiele dni
zrodzonemu w źiemi. 15.
DNiá tedy onego/ ktorego wystáwiony był Przybytek/ Obłok okrył Przybytek/ nád Namiotem Swiádectwá á wieczor bywáło nád Przybytkiem/ jáko widzenie ogniá/ áż do poránku. 16. Ták bywáło ustáwicznie: we dnie okrywał go Obłok/ á jáko widzenie Ogniá w nocy. 17. A gdy śię podnaszał Obłok od Namiotu/ tedy śię ruszáli Synowie Izráelscy: á gdźiekolwiek stawał Obłok támże stánowili Oboz Synowie Izráelscy. 18. Ná rozkazánie Páńskie ćiągnęli synowie Izráelscy y ná rozkazánie Páńskie stánowili oboz po wszystkie dni ktorych zostawał Obłok nád Przybytkiem/ y oni leżeli Obozem. 19. A gdy trwał obłok on nad Przybytkiem przez wiele dni
Skrót tekstu: BG_Lb
Strona: 149
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Liczb
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
prostota/ umyślnie zmierzać w każdej sprawie/ gdzieby mogła napaść na umartwienie. I. ? NIe masz nad stryczki JEZUSowe sposobniejszej cięgatury/ aby prościuchno dusza mogła rość ku niebu. Opakci wszytko postronek czyni; ale przecię dusze nie nakrzywi. Głowę z łańcuchem na dół nachyla/ ale zaś oczy duszne do samego tronu Boskiego podnasza. Opak krępuje ręce; ale uczynki duszy czyni prosto do Boga wstępujące. To baczy dusza gdy w duchu mistrza swojego nauki słucha/ który choć często opak swejwoli czyni; przecię słuchając go dusza i krokiem od nieba nie uchybi/ inaczej w drodze boskiej zmyli. Mógłci był JEZUS przez tych pieluszek prosto urość/ mógł
prostotá/ vmyślnie zmierzáć w káżdey spráwie/ gdźieby mogłá napáść ná vmartwienie. I. ? NIe mász nád stryczki IEZVSowe sposobnieyszey ćięgatury/ áby prośćiuchno duszá mogłá rość ku niebu. Opakći wszytko postronek czyni; ale przećię dusze nie nákrzywi. Głowę z łáńcuchem ná doł náchyla/ ale záś oczy duszne do sámego thronu Boskiego podnasza. Opak krępuie ręce; ale vczynki duszy czyni prosto do Bogá wstępuiące. To baczy duszá gdy w duchu mistrzá swoiego nauki słucha/ ktory choć często opak sweywoli czyni; przećię słucháiąc go duszá y krokiem od nieba nie vchybi/ inaczey w drodze boskiey zmyli. Mogłći był IEZVS przez tych pieluszek prosto vrość/ mogł
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 77
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
. I Osman też na koniec, jakoby go siły Z fortuną i rozumem cale opuściły, Jakoby zarażony wielkim paraliżem Padł, raz tylko przez trzy dni posilony ryżem. I w swoim się najskrytszym zawarszy namiecie, Czekał śmierci, niechcący żyć dłużej na świecie. Ale wezyr Husseim, skoro zginął basza Karakasz, znowu serce upadłe podnasza. Kto przegrał, on w triumfie, jakby nie Polaki, Ale wszytkie giaury powyścinal w pniaki, Że Karakasz szedł w wiecznej Libityny doły, Bo mu sroższy nad wszytkie był nieprzyjacioły. Każe ciągnąć armatę, opanuje góry, Jakoby rzekł: jeszcze nas nie zagrzebły kury; Możem bez Karakasza bić się jeszcze z Lachy,
. I Osman też na koniec, jakoby go siły Z fortuną i rozumem cale opuściły, Jakoby zarażony wielkim paraliżem Padł, raz tylko przez trzy dni posilony ryżem. I w swoim się najskrytszym zawarszy namiecie, Czekał śmierci, niechcący żyć dłużej na świecie. Ale wezyr Husseim, skoro zginął basza Karakasz, znowu serce upadłe podnasza. Kto przegrał, on w tryumfie, jakby nie Polaki, Ale wszytkie giaury powyścinal w pniaki, Że Karakasz szedł w wiecznej Libityny doły, Bo mu sroższy nad wszytkie był nieprzyjacioły. Każe ciągnąć armatę, opanuje góry, Jakoby rzekł: jeszcze nas nie zagrzebły kury; Możem bez Karakasza bić się jeszcze z Lachy,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 232
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
całkiem jedzenia połykają, nie rosną, ani tyją. Powtóre że w takich natura nie jest mocna, i zatym nie na wiele zębów zdobyć się mogła. 49. Czemu ptastwo na wiosnę się lęże? Ptastwo na wiosnę jest chude, a w jesieni tłuste a prżecię w jesieni się nie lęże. bo na wiosnę podnaszając się słońce wszytko ożywia i czersztwszym czyni i krew wskrzesza z tąd ochota do lęgnienia się. 50. Czemy wymioty cierpią, którzy po morzy żeglują? Bo para morska niezwyczajna, żołądek napełnia. Dla tego też barziej womitują którzy do morza nie przywykli. 51. Czemu pierwsze owoce drzewa są lepsze? Bo przy pierwszym rodzeniu
całkiem iedzenia połykaią, nie rosną, áni tyią. Powtore że w tákich náturá nie iest mocna, y zátym nie ná wiele zębow zdobyć się mogłá. 49. Czemu ptástwo ná wiosnę się lęże? Ptástwo ná wiosnę iest chude, á w iesięni tłuste a prżecię w iesięni się nie lęże. bo ná wiosnę podnaszáiąc się słońce wszytko ożywia y czersztwszym czyni y krew wskrzesza z tąd ochotá do lęgnięnia się. 50. Czemy wymioty ćierpią, ktorzy po morzy żegluią? Bo párá morska niezwyczáyna, żołądek nápełnia. Dla tego też bárziey womituią ktorzy do morza nie przywykli. 51. Czemu pierwsze owoce drzewá są lepsze? Bo przy pierwszym rodzeniu
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 352
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
że wina i szkoda została: jam ganić nie śmiał/ bo mówią/ zły to ptak co swe gniazdo maże. Temu zasię który się wspina/ odejmiesz tę wadę zacinając go gdy się wespnie z prawej strony długim palcatem po kolanach/ i jako najniżej po nogach raźnie/ bo się za tym obawiając o nogi/ podnaszać nie będzie/ poczuwając w nich ostrszy ból niżli indziej na ciele. Księgi
K temu munsztuk prosty dęty/ i jako najwolniejszy pod ten czas kłaść nań trzeba/ gdyż przykry wielką i sam tego przyczyną bywa. Nazad k temu takiej wady konia cofać nie ucz/ ale raczej w przód go pubudzaj co raz jako
że winá y szkodá zostáłá: iam gánić nie śmiał/ bo mowią/ zły to ptak co swe gniazdo máże. Temu záśię ktory się wspina/ odeymiesz tę wádę záćináiąc go gdy się wespnie z práwey strony długim pálcatem po kolánách/ y iáko nayniżey po nogách ráźnie/ bo się zá tym obáwiáiąc o nogi/ podnaszáć nie będźie/ poczuwáiąc w nich ostrszy ból niżli indźiey ná ćiele. Kśięgi
K temu munsztuk prosty dęty/ y iáko naywolnieyszy pod ten czás kłáść nań trzebá/ gdyż przykry wielką y sam tego przyczyną bywa. Názad k temu tákiey wády koniá cofáć nie vcz/ ále ráczey w przod go pubudzay co raz iáko
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Iv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
w kroku, i nie tylko mężnie się Krzyżakom oponowali, ale też często ich z pola rugowali. Z czego ile serca przybywało Litwie, i Russakom, tyle ubywało jeżeli nie animuszu to pewnie sił Krzyżakom, bez odpoczynku z tak licznem, a co raz lepiej wyćwiczonym nierpzyjacielem walcząc, zwłaszcza gdy i same podbite poddaństwo głowę podnaszać, i do dawnej wolnośćo dobijać się poczęło. Rozrywając te niepomyślne koniunktury Hermistrz, pokoj z Mendogiem acz niekorzystny dla siebie (bo nie mało ustąpił kraju) postanowił; zatym już snadniej zbuntowane chłopstwo w dawniejszą posłuszeństwa klubę wprawił. 1264. VIII. Herm: Jerzy de Ejchsztadt.
Werner de Breitusen mąż wielkiego serca poprawił
w kroku, y nie tylko mężnie śię Krzyżakom opponowali, ále też często ich z pola rugowali. Z czego ile serca przybywało Litwie, y Russakom, tyle ubywało jeżeli nie animuszu to pewnie śił Krzyżakom, bez odpoczynku z tak licznem, á co raz lepiey wyćwiczonym nierpzyjaćielem walcząc, zwłaszcza gdy y same podbite poddaństwo głowę podnaszać, y do dawney wolnośćo dobijać śię poczęło. Rozrywając te niepomyślne konjunktury Hermistrz, pokoy z Mendogiem acz niekorzystny dla śiebie (bo nie mało ustąpił kraju) postanowił; zátym już snadniey zbuntowane chłopstwo w dawnieyszą posłuszeństwa klubę wprawił. 1264. VIII. Herm: Jerzy de Eychsztadt.
Werner de Breithusen mąż wielkiego serca poprawił
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 36
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750