i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie
i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie, Kto ma odwagę ustaloną na to. Tenże Bóg lato
Co zimę daje; jeśli-ć się nie wiedzie, Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie: Podczas gra Febus; podczas, bitwy chciwy, Ciągnie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
już zaszło, choć się już słońce w morzu narza, Zda się, że jeszcze świeci, jeszcze ziemię parza), Gdzie tysiąc krzyżów wzroki, tysiąc dzwonów słuchy Przerażający, budzą człowieka do skruchy: Bez przestanku zegary bijąc ani staną, Co dzień mu albo co noc grożąc wybijaną. Cóż mówią bramy, baszty i podniosłe wieże? Każda z nich mijające chmury głową rzeże. Co samej kunszt natury, Wąwel mówi twardy? Ufając w niedobyte kędy beloardy, Poważny Zamek murów krakusowych broni: Tu królom biały orzeł koronuje skroni, Tu im berło do rządu, miecz daje do zwady, Tu złoty frukt znakiem państw koronnej osady; Tu one,
już zaszło, choć się już słońce w morzu narza, Zda się, że jeszcze świeci, jeszcze ziemię parza), Gdzie tysiąc krzyżów wzroki, tysiąc dzwonów słuchy Przerażający, budzą człowieka do skruchy: Bez przestanku zegary bijąc ani staną, Co dzień mu albo co noc grożąc wybijaną. Cóż mówią bramy, baszty i podniosłe wieże? Każda z nich mijające chmury głową rzeże. Co samej kunszt natury, Wąwel mówi twardy? Ufając w niedobyte kędy beloardy, Poważny Zamek murów krakusowych broni: Tu królom biały orzeł koronuje skroni, Tu im berło do rządu, miecz daje do zwady, Tu złoty frukt znakiem państw koronnej osady; Tu one,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 333
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
lecie niż zimie apetitu bywa/ ale toż też i od wilgotności się przydaje/ która swym roźlaniem zbytecznym rozciąga/ i saniu i ściśnieniu zawadza. Bywa też i toż w mężczyznach/ a to z zbytniego żywotnego cieczenia/ które duchy rozprasza/ abo z cholerycznych wilgotności o strych/ gorących/ i lipkich/ do żołądka podniosłych/ abo też z lekarstwa wypitego/ abo zbytniego krwie upustu. Ale w brzemiennych nawiększa przyczynaodwrotu od pokarmów jest/ Miesięcznej krwie część niepotrzebna i w miejscu zwyczajnym białej płci zbyteczna/ której dymy usta żołądkowe zarażają/ i jego umiarkowanie wywracają/ i złą jakowością zarażają. Stąd warzenie i ciągnienie mają zawadę/ a to osobliwie pierwszych
lećie niż źimie áppetitu bywa/ ále toż też y od wilgotnośći się przydáie/ ktora swym roźlaniem zbytecznym rośćiąga/ y sániu y śćiśnieniu záwadza. Bywa też y toż w mężczyznách/ á to z zbytniego żywotnego ćieczenia/ ktore duchy rozprasza/ ábo z cholerycznych wilgotnośći o strych/ gorących/ y lipkich/ do żołądka podniosłych/ ábo też z lekárstwá wypitego/ ábo zbytniego krwie vpustu. Ale w brzemiennych nawiększa przyczynáodwrotu od pokármow iest/ Mieśięczney krwie część niepotrzebna y w mieyscu zwyczáynym białey płći zbyteczna/ ktorey dymy vstá żołądkowe zárażáią/ y iego vmiárkowánie wywracáią/ y złą iákowośćią zárażáią. Ztąd wárzenie y ćiągnienie máią zawádę/ á to osobliwie pierwszych
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: B3
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
przyczyną przy gaszającą światło, i odbierającą życie zwierzętom, ponieważ i światło i zwierzęce życie utrzymywać się może w ten czas nawet, gdy dla gorącości powietrza Thermometrum P. de Reaumur, podnosi się wyżej trzydziestą gradusami nad cyfrę, a przecie i światło gasnie i zwierzęta żyć nie mogą w gabinecie, w którym zapalone węgle nie podniośliby Thermometrum wyżej jak do dwunastego lub piętnastego gradusu. Prócz tego obfitość do palenia się sposobnej substancyj znajdującą się w węglach, pokazuje to, że za pomocą acidi vitriolici i popiołów kruszcowych, można z nich wyprowadzić siarkę. Wnieść więc z tego wszystkiego, cośmy powiedzieli, koniecznie potrzeba, że phlogisticitas czyli materia mogąca się
przyczyną przy gaszaiącą swiatło, i odbieraiącą życie zwierzętom, ponieważ i swiatło i zwierzęce życie utrzymywać się może w ten czas nawet, gdy dla gorącosci powietrza Thermometrum P. de Reaumur, podnosi się wyżey trzydziestą gradusami nad cyfrę, á przecie i swiatło gasnie i zwierzęta żyć nie moga w gabinecie, w ktorym zapalone węgle nie podnioslyby Thermometrum wyżey iak do dwunastego lub piętnastego gradusu. Procz tego obfitość do palenia się sposobney substancyi znayduiącą się w węglach, pokazuie to, że za pomocą acidi vitriolici i popiołow kruszcowych, można z nich wyprowadzić siarkę. Wnieść więc z tego wszystkiego, cośmy powiedzieli, koniecznie potrzeba, że phlogisticitas czyli materya mogąca się
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 5
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
któż, rzekę, na ziemi, takiego przypadku Miarę wziąwszy z powietrza, spodziewa się statku? Wiatr na powietrzu chmury jako w garncu kasze, A na ziemi fortuna miesza rzeczy nasze; W tym różność, że jeden wiatr spądza wszytkie chmury, Z ludzi każdy osobne swoje ma eury: Ten do portu pod żaglem zamysłów podniosłem Płynie, gdzie drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy
któż, rzekę, na ziemi, takiego przypadku Miarę wziąwszy z powietrza, spodziewa się statku? Wiatr na powietrzu chmury jako w garncu kasze, A na ziemi fortuna miesza rzeczy nasze; W tym różność, że jeden wiatr spądza wszytkie chmury, Z ludzi każdy osobne swoje ma eury: Ten do portu pod żaglem zamysłów podniosłem Płynie, gdzie drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wolej syna wyprawował.
PRZYTULA.
A wszako do poslug jego mu się znidzie/ Gdy z wojny służałym pachołkiem nadydzie.
CHUDYFERENS.
Ale się ubliży nim Pańskiej robocie/ O coby grzbiet bywał twój często w kłopocie.
PRZYTULA.
Dziesiąci mam synów jeszcze i już dorosłych/ A więc też dziewek ośm/ ba krasnie podniosłych.
I takci mam ja czym pośpiać do Pańskiego.
CZUDYFERENS.
Znać, rządnieś żartował z Netką czasu swego. Nu Maćku jużeś jest gotów zemną w drogę/ Bo też już nie długo zatrąbią na trwogę.
MAĆIEK.
Hej by ty zdrów zaras odwołki niechając Podzmy już do wojska dłużej nie gadając.
JANEK
woley syná wypráwował.
PRZYTVLA.
A wszáko do poslug iego mu sie znidźie/ Gdy z woyny służáłym páchołkiem nadydźie.
CHVDYFERENS.
Ale sie vbliży nim Pańskiey roboćie/ O coby grzbiet bywał twoy często w kłopoćie.
PRZYTVLA.
Dźieśiąći mam synow ieszcze i iuż dorosłych/ A więc też dźiewek ośm/ bá krasnie podniosłych.
I tákći mam ia czym pośpiać do Páńskiego.
CZVDYFERENS.
Znáć, rządnieś żártował z Netką czásu swego. Nu Máćku iużeś iest gotow zemną w drogę/ Bo też iusz nie długo zátrąbią ná trwogę.
MAĆIEK.
Hey by ty zdrow záras odwołki niecháiąc Podzmy iusz do woyská dłużey nie gadáiąc.
IANEK
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: G2v
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny (Bo ten członek do kuchnie ma swą relacyją, Czyni, że rad gościowi, manifestacyją). Wszytkie afekty, czym się pozwierzchownie znaczą, Mają: błaznowie śmieją, miłosierni płaczą. 337.
oczu, gniewliwego z czoła, Chlubny o sobie trąbi, tchórz na wojnę woła, Poważny z lekka stąpa, darmopych się suwa, Żarłok i pijanica ustawicznie spluwa; Frant bywa z orlim nosem, z szczupłym uchem sknera, Kłamcy, pochlebcy z gęby ozorek wyziera; Mężny wysoką, tetryk miewa brew obwisłą, Dowcipny skroń podniosłą, niepojętny ścisłą; Umiezga się nieszczyry; w głowę człek markotny, W dłoń wesoły, w zadek zaś drapie się ochotny (Bo ten członek do kuchnie ma swą relacyją, Czyni, że rad gościowi, manifestacyją). Wszytkie afekty, czym się pozwierzchownie znaczą, Mają: błaznowie śmieją, miłosierni płaczą. 337.
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
20. księgach/ że w kolanach i nad kopytami/ także i w sercu miewa kostki podobne psiemu zębowi/ i tamże wspomina/ że na bolenie zębów są barzo użyteczne/ chędożąc nimi zęby. Głos zaś sześcioraki z siebie wypuszcza/ którym różne żądze abo doległości oświadcza. Abowiem rżaniem długim a w zakończeniu cienkim i podniosłym/ znaczy radość i wesołość. Zaś przeciwnie długim także/ ale naostatku spuszczonym a hrubszym głosem/ znaczy pożądanie towarzysza/ abo świerzopy wzywanie. Trzeci/ gdy ból jaki wnętrzny abo ranę srogą cierpi/ nie czyni żadnego głosu/ jedno jęczy/ stęka/ niemal jako człowiek uskarża się. Czwarty sposób/ gdy się rozje
20. kśięgách/ że w kolánách y nád kopytámi/ tákże y w sercu miewa kostki podobne pśiemu zębowi/ y támże wspomina/ że ná bolenie zębow są bárzo vżyteczne/ chędożąc nimi zęby. Głos záś sześćioráki z śiebie wypuszcza/ ktorym rożne żądze ábo doległośći oświadcza. Abowiem rżániem długim á w zákończeniu ćienkim y podniosłym/ znáczy rádość y wesołość. Záś przećiwnie długim tákże/ ále náostátku spuszczonym á hrubszym głosem/ znáczy pożądánie towárzyszá/ ábo świerzopy wzywánie. Trzeći/ gdy bol iáki wnętrzny ábo ránę srogą ćierpi/ nie czyni żadnego głosu/ iedno ięczy/ stęka/ niemal iáko człowiek vskarża się. Czwarty sposob/ gdy się rozye
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
siwy jabłkowity/ tak też i dobrocią daleko wszytkie przechodzi/ będąc równy dobrocią gniademu. Potym następuje siwy z czarna gorczykowaty/ który i piękniejszy na pojźrzeniu niźli czerwonawy gorczyczkowaty/ i lepszy/ i wieku barzo długiego dla dobrego pomieszania żywioł/ bo ten drugi zwłaszcza gdy gorczyczki na głowie i na nozdrzech ma/ zbytnie hardym/ podniosłym i krnąbrnym bywa. W trzecim miejscu po nim kładę mrozowatego/ o którym niektórzy opak rozumieją. ale takiego mrozowatego rozumiem/ jakiego tu opisuję/ to jest gdy siwa sierść z wroną się pomiesza/ a miejscami jako jabłka czarnawe się najdują/ ktemu głowa/ nogi/ uszy/ grzywa/ ogon czarnej z rzadkim siwym włosem
śiwy iábłkowity/ ták też y dobroćią dáleko wszytkie przechodźi/ będąc rowny dobroćią gniádemu. Potym nástępuie śiwy z czarná gorczykowáty/ ktory y pięknieyszy ná poyźrzeniu niźli czerwonáwy gorczyczkowáty/ y lepszy/ y wieku bárzo długiego dla dobrego pomieszánia żywioł/ bo ten drugi zwłaszczá gdy gorczyczki ná głowie y ná nozdrzech ma/ zbytnie hárdym/ podniosłym y krnąbrnym bywa. W trzećim mieyscu po nim kłádę mrozowátego/ o ktorym niektorzy opák rozumieią. ále tákiego mrozowátego rozumiem/ iákiego tu opisuię/ to iest gdy śiwa śierść z wroną się pomiesza/ á mieyscámi iáko iábłká czárnáwe się náyduią/ ktemu głowá/ nogi/ vszy/ grzywá/ ogon czarney z rzadkim śiwym włosem
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Bv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i płową. Plato zaś przekłada siwą nad inne wszytkie/ z nim się w tym nie zgadzając samym: Lecz insze ozdoby urody jednako wspomina. Homerus dobremu koniowi cnoty od trzech zwierząt przybiera/ od wilka oczy/ obżarłość/ i moc w przedzie. Od liszki uszy małe i ostre/ ogon długi i gęsty/ chód podniosły/ lekki i wdzięczny. Od niewiasty/ piersi/ wspaniałość/ i warkocz/ to jest grzywę piękną/ k temu łagodność do wsiadania i cierpliwość. Drudzy do tego jeszcze dwoje zwierząt przykładają/ Lwa któremu ma być podobny w umyśle wielkim/ w dużości i śmiałości/ i Zająca od którego lekki i długo trwający bieg/
y płową. Plato záś przekłáda śiwą nád inne wszytkie/ z nim się w tym nie zgadzáiąc sámym: Lecz insze ozdoby vrody iednáko wspomina. Homerus dobremu koniowi cnoty od trzech źwierząt przybiera/ od wilká oczy/ obżárłość/ y moc w przedźie. Od liszki vszy máłe y ostre/ ogon długi y gęsty/ chod podniosły/ lekki y wdźięczny. Od niewiásty/ pierśi/ wspániáłość/ y wárkocz/ to iest grzywę piękną/ k temu łágodność do wśiádánia y ćierpliwość. Drudzy do tego ieszcze dwoie źwierząt przykłádáią/ Lwá ktoremu ma być podobny w vmyśle wielkim/ w dużośći y śmiáłośći/ y Záiącá od ktorego lekki y długo trwáiący bieg/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Bivv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603